Bywa. Bywa w życiu wielu osób taki okres świadomości, w którym zrymowanie końcówki kolejnego wersu jest sprawą rozstrzygającą, że to co napisałam (łem) staje się wierszem. Potrafię to zrozumieć, gdyż stany takie znam z autopsji. Refleksja w moim przypadku przyszła w momencie, kiedy uporałem się z sylabiką, średniówką i rytmem, i co raz częściej udawało mi się odchodzić od rymów gramatycznych. Bo to jest trochę tak, jak z grą w tysiąca, kiedy zafrapuje cię rozgrywka szachistów przy sąsiedznim stoliku. Po prostu tysiąc staje się nudny.
Nie wnikając nawet w treści powyższego tekstu, stwierdzić muszę z przykrością, iż same rymy zniechęcają to uważnego czytania. Jedynie "błękit" - "dźwięki" pozytywnie się wyróżniają.
Zachęcam do eksperymentowania w nowym roku.