Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zieloneciele

Użytkownicy
  • Postów

    126
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zieloneciele

  1. cieszę się Agato :) masz rację szachrajko. zabieram. dziękuję :)
  2. dziekuję bardzo Wszystkim za pochylenie się nad tekstem. pomyślę nad tym fragmentem z wyrabianiem, tylko póki co nie mogę znaleźc zamiennika hmm... pozdrawiam:) Lekterze, czemu ten niecielakowy? :)
  3. klimat budujesz jak się patrzy, jednak jak na moje za dużo tu dopełniaczowych, mimo tego,że nie są to typowe metafory tego rodzaju, czyli - wysiliłeś się. ogółem jest coś w tym tekście, co zatrzymuje. wart jest podszlifowania moim zdniem.
  4. przyjdzie zima tęga jak niedźwiedź przygniecie grzbiety i dachy. bliżej ziemi tafla, ona obrazuje do góry nogami. dalej nieba usypane w kopce, o kolorach dotkliwych i skrzących. gorączka ma swoje miejsce w brzuchu, skąd rozchodzi się promieniście, równoramiennie, dwunożnie. wyrabia różne rzeczy z głową, którą najlepiej chłodzić przykładając do okna. jego szyby wygwieździł morozko jeszcze przed siwą godziną. przeszedł, ale zostawił uszankę i walonki - wróci z pomocnikami groźnego, co czai się w sieniach, między kaflami. czuć. dzień, dwa, wychyli się z szuberka, krajobraz zaśnieży, zatrzeszczy pod nogami.
  5. dzięki Agato:) no ja jestem przywiązana dosyc do tych kropeczek i kreseczek, czasem tylko cos mi się wymknie bez ;) pozdrawiam!
  6. dziękuję Wszystkim bardzo serdecznie, jeszcze bardziej się cieszę:) pchło, teraz to już ja sama nie jestem tego przecinka pewna, kurcze... pomyślę, pomyślę nad zabraniem. przecinki się mi wymykają spod kontroli niekiedy...
  7. ciepłe, żółte światło kładzie się tłusto, blikiem. jeden ruch, żeby krajobraz zebrać w plany, odparować. później w oku zostaje sól, albo palec boży. dzień przejmuje imię kobiety, jej okrągłe myśli i pomieszczenia. zaglądanie. mężczyzna to kontury, głos, a w nim głęboki cień. każda niedziela koncentruje zmierzch w ruchomym punkcie, można łapać i zdrapywać ze ścian zajączki.
  8. dziękuję pchło szachrajko, Stefanie. pozdrawiam:) ps. pchło, będę miała na uwadze przy następnych ową nachalnośc środka. dzięki.
  9. dzięki, miło z powodu weteranek ;)
  10. H. Lecter, złamane skrzydło dziękuję serdecznie za tak dobre słowa:) ps. niedługo będę się bała wrzucac kolejne, z obawy o naczynie z wodą, wiadomo jakie ;)
  11. bardzo frapujący tekst, wrócę jeszcze. jednakże, popracowałabym nad przerzutniami, miejscami sprawiają wrażenie przypadkowych. tyle po pierwszym czytaniu.
  12. nic szczególnego, zakończenia sączą się jak przez gazę, trudno coś stwierdzić na pewno. tutaj został parapet, cztery krzesła, gazeta w nieznanym języku i dziura po kominie. nad nią pękają gałęzie, słychać trzaski. zostań, nie domykaj drzwi, świeca kopci, a miejsca i bez tego dosyć ostygły. najlepiej siedzieć, wciąż od nowa rozlewać herbatę, słabszą niż na pół gwizdka.
  13. dzięki za wgląd Agato. nie, to przymierzam nie jest literówką :) tak ma byc. chodziło mi o taką trochę paradoksalną zamianę miejsc. miło poskubałaś, jednak zostanę przy swoim ;) pozdrawiam serdcznie!
  14. dziękuję bardzo Bernadetto:) pozdrawiam serdecznie.
  15. Marek - :) Hannibalu(w domyśle;)), wiem, że nagromadziłam określeń, zależało mi jednak na pokazaniu tego, co niekoniecznie bywa lubiane, stąd te słowa. starsze to, zastane - przywiązałam się, nie chcę już grzebac przy tym tekściku ;). a radę zachowam na przyszłośc. dziękuję:)
  16. dziękuję Zofio, Michale :) bardzo mi miło, że dociera. pełnokrwiste, czyli że krowa? ;)
  17. cieszę się pchło szachrajko. dziękuję:)
  18. stań gdzieś pośrodku zgarbione niebo obrzuca dachy przybrudzonym słońcem zbiera w obłoki ślady wczorajszego dymu jeszcze przysypiasz na zakrętach jeszcze trochę mrużysz okna i nie dowierzasz w dzień a ja całkiem odważnie przymierzam podwórka oglądam ciebie przez dziury minuty palce ważę w dłoni nasze wspólne ciężkie serce przykładam do ust lekko piecze jednak chciałabym zagoić ulice wytarzać w trawie bezdomne koty zagłaskać na śmierć chodniki
  19. myślę, że jest potencjał w tym tekście, jednak gubi się w natłoku zbędności. jakby kilka tematów składanych na siłę w jeden. długie teksty mają to do siebie, że muszą mocno grac, żeby nie znużyły. tutaj, w połowie już nie pamiętam, o czym traktował początek...
  20. hmm...dla mnie zbyt wyliczankowo.
  21. bardzo się cieszę i bardzo dziękuję dzie wuszko i H.Lecter :)
  22. mam mieszane uczucia względem tego tekstu. no bo z jednej strony przemawiającym językom butów pomysłowości odmówic nie mogę, z drugiej, jeśli sobie fakt ten wyobrazic, robi się coś zabawnego. później dopełniaczowe oczy sznurowadeł, odmienione w sposób, powiedzmy, archaiczny. [quote]bo stoisz na trzecim miejscu po przecinku liczby doskonałej - tu natomiast trafna przerzutnia i ciekawe wykorzystanie znaczeń. dalej też nierówno. rymek ładny, nienachalny. amen i pacierz się bronią w tym kontekście. sama końcówka - niekoniecznie. hmm...
  23. już sam tytuł mnie zachęcił, z pazurem(dosłownie i w przenośni) i wiele obiecujący. całośc moim zdaniem trzyma poziom tytułu. ładne przerzutnie, jeszcze ładniejsze przy nich wieloznaczności. klimat ulicy, zdawałoby się, że przerabiany wielokrotnie, że trudno o coś nowego. a tu proszę, inaczej jest, z wdziękiem. i chyba odrobinę nostalgicznie. brawo.
  24. dziękuję Wszystkim serdecznie za komentarze :) dlaczego nick nieudany, Agato? ;)
  25. pył, kanki na wodę, wielkie żniwa. w skwarnym sercu lipca babuszka i kasienia stały przy drodze, a chmury nad lipą ułożyły miotłę. wskazywała ostrym końcem wschód, wojnę. złe musiało wyleźć przed końcem, nie miało woli uczepić się którejś ze spódnic i zaczekać, żeby już razem do ziemi, w mogiłę. postało na niebie do obiadu, zanim wiatr posiał je dalej. bez ratunku, mimo, że babuszka przyklękła i odśpiewała wiecznaja pamiat' za wszystkie dusze, za zapomnianych, a kasienia przeklęła UPA i odgrzebała oręż. grabie, królicze łapki, poduszkę wypchaną kurzym puchem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...