wszedł przystojny nieco zgarbiony
piwne oczy przemawiały od progu
machał papierem byle jakim
czytał w milczeniu strapiony
patrzył w przyszłość której
nie widać w czarności umysłu
porozkładał co z bólem minęło
kawa śmietanki chusteczki
tak nie miało być dzisiaj
teraz już wierzę że
nieszczęścia chodzą
p a r a m i