przejeżdżał tędy czarodziej
w klonowej pelerynie
z dorożki rozrzucał tajemnice
na zasypiające ogrody
dmuchał cierpkim tchnieniem
tak zostań
z rękawa wypadł mu bukiet
głóg chryzantemy
i róża
która zwiedziona słoneczną chwilą
bardzo po kobiecemu
na pewne zamrożenie zakwitła
i mrok