Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Don_Cornellos

Użytkownicy
  • Postów

    513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Don_Cornellos

  1. Dzięki serdeczne za uwagi. Spróbuję bez inwersji, może pozbawienie stylizacji poetyckiej faktycznie wyjdzie tekstowi na dobre. Pozdrawiam
  2. To mój ulubiony kawałek Kultu "Do Ani" :-)
  3. 12 sierpnia 1989 roku I nie ma Beaty! - I nie widać niczego - prócz wyciągniętych moich rąk! 13 sierpnia 1989 roku To wszystko było tylko snem młodzieńca szukającego omdlenia z miłości! W każdym razie moja głowa nie ma już ani okien, ani drzwi, a po schodach tej kamienicy biegają jak oszalałe, biegają w tę i nazad - różne, różne myśli! 14 sierpnia 1989 roku Piwo i łzy. I kroki ucieczki do dnia jutrzejszego! 15 sierpnia 1989 roku Moje kroki uciekają do dnia jutrzejszego! 16 sierpnia 1989 roku Widzę jak moje kroki niby to uciekają do jutrzejszego dnia A tak naprawdę dniem i nocą szukają ciebie! Czy, to się nigdy nie skończy Doszukiwanie się w twarzach mijanych kobiet Choćby najmniejszych pierwiastków twarzy twojej?! 17 sierpnia 1989 roku Moje godziny zanudzone plują na mnie. 18 sierpnia 1989 roku Wziąłem się w garść. Nawet żaliłem się komuś znajomemu, że już patrzeć tylko, jak zaskoczy nas jesień i będzie smagać wiatrem po twarzy. Moje godziny zżerane nałogiem miłości - plują na mnie. Chciałyby tylko kochać! Miłości moja, choćby dla nich... Choćby dla nich wróć!
  4. Dzisiaj idę śladami Samego jednego - jak jakiś epigon :-) Uwagi pana Bogdana - mistrzowskie! Dorzucę od siebie, że moim zdaniem dobrze jest, gdy na początku drogi pisarskiej nie naśladuje się znanej już sobie literatury, lecz wyrzuca z siebie całą żółć, która uzbierała się powiedzmy przez lata. Pani Amelio, mnie jako przeciętnemu chłopcu z małej miejscowości i wywodzącemu się z robotniczej rodziny - nigdy do głowy nie przyszło by pisać wiersze. Ale nadszedł taki moment w okresie dojrzewania, że musiałem wykrzyczeć na papierze wszystkie swoje bolączki. Sypały się wówczas chuje i kurwy na wszystko dookoła - na nauczycieli, rodziców, świat dorosłych aż powoli, bardzo powoli - zaczynało to się upodabniać do białego wiersza. Z czasem nawet trafiła się jedna a później druga nagroda na ogólnopolskich konkursach poetyckich. Nie sądzę abym był urodzonym poetą. Po prostu forma owych wierszy jak i treść zawsze miały odrobinę tamtej, początkowej naturalności i najprawdopodobniej tym się wyróżniały. Ja też proponuję klnąć na kartce u siebie w domu, a później zobaczyć co z tego wyszło, czy nie jest prawdziwsze. Zawsze podczas pracy nad tekstem, można użyć najróżniejszego stopnia synonimów słowa - dajmy na to - "kurwa", np. "cholera" "boże" "jejku". Kiedyś zastępowałem jakąś panią w domu kultury podczas zajęć recytatorskich z grupą dziewcząt. Recytowały skandalicznie. Jedyne uwagi jakie podobnież wcześniej otrzymywały od pani, którą tego dnia zastępowałem - brzmiały "wolniej" lub "szybciej". Ja kazałem im, w miejscach pauz lub w dziwnych przeskokach treściowych - mówić "kurwa", a później zapamiętać ten stan i jeśli rzeczywiście to pomagało, to podczas właściwej recytacji umieć w odpowiednim miejscu w umyśle powiedzieć sobie "kurwa" :-) Piszmy z kurwami! Recytujmy z kurwami! No po prostu, wszystko róbmy z kurwami! Bo z kurwami można świat zwojować :-) Nie wierzycie? Zapytajcie Matę Hari :-)
  5. Wiwat dla świata ludzi hetero!!! :-) He he - ja też jestem z tych, którzy łatwo wpadają w egzaltację, gdy poruszany jest temat kobiet :-) Toż to chodzące bóstwa!!! Nie inaczej to widzę!
  6. Wy - Sprite, my – pragnienie! My – pragnienie, wy - Sprite! Alleluja! Podpisuję się pod tym! Wy kobiety działacie na nas na zasadzie cudowności, niczym surrealistyczne dzieło, gdzie nic do niczego nie przystaje - a jednak oszałamia. To nikt inny - tylko To Wy kobiety, wasze piękno i zmysłowość stworzyłyście Dona Cornellosa To dla Was i z Waszego powodu wciąż piszę - a piszę niczym innym jak krwią i spermą
  7. Sam jeden wyjął mi słowa z ust. Podoba mi się tekst i tym razem nie mam zamiaru doszukiwać się usterek. Jestem zachwycony, bo dowiedziałem się, że kobiety też mogą bardzo kochać. To dla mnie odkrycie. Zakochanie u ludzi pewnego typu jest właśnie tak egzaltowane i jest to dla nich jak najbardziej naturalne szaleństwo. Boże, żeby mnie jakaś tak pokochała :-) ps Sam jeden, podniosłem kciuk w górę :-)
  8. Jako, że bardzo Cię lubię, parafrazując zdanie z Ani z Betonowego Wzgórza – powiem – Drogi Marcepanie, moje uwagi będą tak szczere, jak moje intencje wobec Ciebie. (Czy mi się zdaje, czy wyszło mi zdanie z gejowskim wydźwiękiem?) Uwagi: 1) Zrozumieć po co komu słowa, kiedy nie potrafi odpowiednio ich użyć.” – Nie rozumiem, co to zdanie znaczy w kontekście wcześniejszych zdań i o jaki rodzaj używania słów tutaj chodzi? Może jestem głupi, ale spędziłem 5 minut myśląc o tym zdaniu i niczego nie wymyśliłem. 2)” Syk wyciska ci się z ust tak obrazowo, że wręcz słyszę go nawet teraz, mimo upływu lat.” – Syk wyciska się z ust obrazowo? Nie dość, że nie widzę tego, to nawet czyta mi się źle. Ja bym napisał coś w tym stylu: Patrzysz teraz ze zdjęcia swoimi oczami żmii i mimo upływu lat, wciąż słyszę ten syk z twoich ust. 3) „wykrzywiasz usta jakby cię coś od środka bolało i udajesz boginię seksu” - Wyobraź sobie, że z kimś rozmawiasz a ten ktoś nagle dziwnie krzywi usta. Czy zapytasz go wtedy: a) boli cię coś od środka? b) boli cię coś w środku? Pytam, bo ja wybrałbym b), wydaje mi się bardziej naturalne. 4)” Jak ten Facebook pozwala odnaleźć ludzi i przypomina o porażkach.” - Facebook pozwala: odnaleźć, przypomina? - Facebook pozwala: odnaleźć, przypomnieć – lepiej chyba, więc może z tej konstrukcji należałoby wyjść aby utworzyć zdanie? Ja napisałbym zdanie zupełnie inaczej, ale zachowując Twój styl myślę, że można byłoby napisać: Jak ten Facebook pozwala odnaleźć ludzi, tym samym przypomnieć o porażkach. 5) „Od przodu, od tyłu, z boku, na stojaka, w samochodzie, w lesie, w windzie, kamasutra na całego.” - Po „w windzie” dałbym myślnik, żeby było – kamasutra na całego. 6) „Że to niby Antoś miałby być spełnieniem ciebie, jako kobiety”. Nie podoba mi się ten skrót myślowy. Moim zdaniem, już trochę lepiej byłoby: Że to niby Antoś pozwoliłby się tobie spełnić (jako kobiecie). 7) „Zostaw tę dziwkę, ona cię roluję!” – roluje. 8) „Rzygać mi się jak patrzę co się z tobą dzieje.” – Rzygać mi się chce 9) „Trzeba iść na przód” – naprzód 10) „Ginąłem, a zdawało mi się, że oto jestem na początku drogi do chwały. Książka, syn, żona parterowy domek na skraju lasu.” - Aby skomunikować ze sobą oba zdania, to po „chwały” dałbym dwukropek. Po „żona” przecinek. 11)” Nic nie docierało do zmąconego umysłu, nawet twój pseudofeministyczny bełkot.” - Przecież bełkot docierał do zmąconego umysłu? Napisałbym coś w tym stylu: Nic mi nie dało do myślenia bym mógł się otrząsnąć, nawet twój pseudofeministyczny bełkot. 12)” Tak, w Indiach mężczyźni palą na stosach niewierne żony, a w Afganistanie rzucają kamieniami” – chyba: obrzucają. 13) „Tylko co ja miałem do tego? Do tych wszystkich Arabów, muzułmanów, afrykańskich dzikusów, którzy kobietom wycinają łechtaczki, aby te nie mogły mieć orgazmu?” - Skoro chcesz Marcepanie zapytać ” Tylko, co ja miałem wspólnego z tymi wszystkimi arabami, muzułmanami, afrykańskimi dzikusami, którzy kobietom wycinają łechtaczki, aby te nie mogły mieć orgazmu?” – to dlaczego Marcepanie, tego tak nie napiszesz? No, a później tekst mnie poniósł i zapomniałem o wyszukiwaniu błędów. Może jutro dokończę ich wypisywanie. Dużo fajnych fragmentów, które bronią całe opowiadanie. Dla mnie to jedna z lepszych Twoich rzeczy. Pozdrawiam serdecznie
  9. No co Ty Aniu, niepotrzebnie się bałaś. Nasza internetowa znajomość trwa chyba wystarczająco długo, abyś zauważyła, że jestem przewrażliwiony na wszelkie przejawy nieszczerości, które chętnie demaskuję - ale też przejawy szczerości, które z kolei zawsze łapią mnie za serce. Pozdrawiam i przesyłam wyjątkowej Ani nieco spóźnione walentynkowe buziaki :-)
  10. Nie wiem Aniu, czy Twój Tekst spełnia wszystkie cechy felietonu. Zwyczajnie się na tym nie znam. W Wikipedii wspomina się o tym, że autor często wypowiada swój osobisty i skrajnie złośliwy pogląd na jakiś temat. W Twoim tekście złośliwości jak na lekarstwo, natomiast jest ten osobisty punkt widzenia, są zwierzenia ze swoich pragnień bycia kimś wyjątkowym - i czyta mi się to bardzo dobrze. Jak na mój gust trochę za szybko przechodzisz z jednego tematu na drugi - choć z drugiej strony miło kojarzy mi się to ze - znanym mi z życia - słowotokiem typowym dla podekscytowanych czymś kobiet. W niektórych zdaniach może jest zbyt dużo niepotrzebnych słów, które spowalniają tempo, burzą nieco rytm. Jednak, jako że zawsze lubiłem literaturę szczerości, intymnych zwierzeń Twój tekst zapisuję w poczet ulubionych tekstów Twojego autorstwa. Pozdrawiam serdecznie
  11. No chyba zgodzisz się Panie Perkozek ze mną, że to, iż pański Kaktus wpisuje się w nurt reprezentowany przez Topora czy Murakamiego nie znaczy jeszcze, że jest świetnym tego nurtu dziełem. Zresztą sam napisałeś, cyt. "Nie traktuje poważnie tego tekstu co zapewne widać, to miał być raczej taki "freestylowy" literacki żart dlatego jest nieco udziwniony język..." To, że nie podoba mi się "Kaktus" nie znaczy jeszcze, że nie podobałyby mi się teksty owych panów, gdybym je przeczytał. Lubię miniatury, więc istnieje niejakie prawdopodobieństwo, że część ich utworów przypadłaby mi do gustu. Zawsze wypowiadam jedynie swoją opinię, na podstawie swojego gustu. W tym przypadku albo autor Kaktusa się nią zmartwi albo zwyczajnie oleje. Powtarzam: Moim zdaniem, mamy tutaj do czynienia ze świetnym pomysłem, który jest (moim zdaniem) tak spartolony, że nawet kiedy go zapożyczę, nie będziesz miał Panie Perkozek - oprócz niniejszych wpisów naszej dyskusji z forum - żadnych dowodów czysto literackich, żem popełnił plagiat. :-) Pozdrawiam serdecznie PS Moja rada: nie podpieraj się innymi nazwiskami.
  12. Panie Perkozek piszesz Pan, cyt. „A to że nie ma tu wyraźnego: rozwinięcia, początku... to odczucie względne” – a czy ja napisałem, iż bezwzględnie brakuje tutaj początku i rozwinięcia, czy też może napisałem, cyt. „Niestety odnoszę wrażenie… Brakuje mi początku i rozwinięcia…” Proszę zauważyć Panie Perkozek, że piszę jedynie o swoich własnych odczuciach i wrażeniach. Panie Perkozek, rozważmy moją uwagę z punktu 1) Uważasz Pan, że i tu czepiam się jak pijany płotu. Ja natomiast widzę sprawę tak: wyobraźmy sobie, że wszedłem do restauracji gdzie wszystkie miejsca są zajęte. Co wówczas robię? Oczywiście stwierdzam, że wszystkie miejsca są zajęte i powoli zbieram się do wyjścia. Jednakowoż zostaję bo widzę, że podchodzi do mnie kelnerka. Otóż po chwili okazuje się, że ona również stwierdziła, iż nie ma już wolnych miejsc i przyszła z przykrością mi to oznajmić. OZNAJMIĆ bądź POWIEDZIEĆ - Panie Perkozek! Nie stwierdzić! Może Pan jesteś niewrażliwy na subtelne różnice pomiędzy synonimami, ale to nie znaczy, że wszyscy mają być na tym samym poziomie odczuwania niuansów językowych. Pańska sprawa, Panie Perkozek, który z moich punktów uważasz za czepialstwo, ale wypraszam sobie, aby pan próbował zamykać mi gębę, kiedy to robię. Uważam, że im więcej zauważę choćby i drobnych niedoskonałości (wg mnie oczywiście) w tekście, to tym większy pożytek przynoszę swoim komentarzem autorowi. Autor zrobi co zechce - albo się z daną uwagą zgodzi albo nie. Po drugie: To nie Pan, Panie Perkozek masz być cenzorem moich uwag lecz autor. Po trzecie: Nie mnie powinieneś zapewniać, że coś jest dobrze, lecz właśnie autora. Bo gdy ja mówię, że coś mi przeszkadza, to mi przeszkadza - więc, nie wmówisz mi, że mi nie przeszkadza. No chyba, że jesteś kimś w rodzaju Kaszpirowskiego :-) Co znaczy, Panie Perkozek cyt. „ … byle całość wypadła dobrze i ciekawie”? O czym Pan Panie Perkozek teraz piszesz, o odczuciu względnym czy bezwzględnym, tego czy coś jest dobre i ciekawe? Skoro, zdążył już Pan zauważyć, że mam potrzebę porządku, tedy pewnie się domyślasz, jakie warunki musi dla mnie spełniać tekst, aby wypadł dobrze. Domyślasz się czy nie, bo już zaczynam powątpiewać? Łapiesz (mówiąc pańskimi słowami) Panie Perkozek? Krew mnie zalewa jak podobni Panu i Pan piszecie (i tutaj znów pańskie słowa)cyt. „każdy pisze inaczej, a błędy popełniane świadomie stają się literackim zabiegiem ubarwiającym i ożywiającym tekst, a teraz tyle tego nas zalewa, że trzeba się przełamać przez bariery, zrobić coś na przekór czasem niepoprawnie, bo z czasem wszyscy byśmy zaczęli pisać tak samo i naprawdę zabiłaby nas nuda.” Ileż to już razy słyszałem podobne do powyższego zdanie, od ludzi którzy niczego w literaturze nie osiągnęli. Zawsze wtedy odpowiadam: Najpierw pokaż chłopie, że potrafisz pisać przepiękną polszczyzną, doskonale wyrażającą każdą twoją myśl, obraz, metaforę, skomplikowaną sytuację etc. – a dopiero później baw się w łamanie kanonów. Choć dalibóg, nie wiem o jakie kanony Ci Panie Perkozek chodzi? Czyż nie można ich łamać przy pomocy wspaniałej polszczyzny? Poza tym, Panie Perkozek, nie zapominaj Pan, że wypowiadamy się na forum dla początkujących. I znów zadam pytanie w pańskim stylu – łapiesz Pan? Pozdrawiam serdecznie PS Cóż to, Panie Perkozek, za narzędzie posiadasz, dzięki któremu wiesz, który błąd został przez autora popełniony świadomie i z premedytacją?
  13. Nie rozumiem, co mają opowiadania Topora czy jakiegoś Murakamiego - do tego, czy podoba mi się Twój Kaktus? No tak, najwyraźniej rozmijamy się bardzo mocno, bo uwierz mi, że nie ma dla mnie znaczenia, czy coś jest miniaturą czy nie. - Tak oto rzecze ten, któremu opublikowano niegdyś bardzo krótką formę literacką pośród kandydatów do nagrody Nobla: Transtromera i Herberta. (ale, co kurwa z tego?!) Pozdrawiam serdecznie
  14. Generalnie tekst czyta się dobrze. Niestety odnoszę wrażenie, jakbym przeczytał jedynie zakończenie opowiadania. Brakuje mi początku i rozwinięcia, z których dowiedziałbym się czegoś o bohaterze - tym samym mógł jakoś ustosunkować się do niego. Poza tym mam sporo uwag natury technicznej: 1) „- Bardzo mi przykro, wszystkie zajęte – stwierdziła pani L.” – zamiast „stwierdziła” bardziej, moim zdaniem, pasowałoby: powiedziała, oznajmiła. 2)” - No, cóż, trudno – powiedziałem, po czym wykreśliłem ostatni adres z notatnika. – Więc co, przede mną dworzec? – szepnąłem, śledząc umykający wraz z kolejnymi krokami cień swojej wątłej sylwetki.” – Nie rozumiem tego fragmentu. Bohater rozmawia z panią L, wykreśla przy niej adres z notatnika, szepcze coś – co wydawałoby się że i ona słyszy, a jednocześnie bohater śledzi swój cień umykający wraz z kolejnymi jego krokami? 3)” - Zaraz, chwileczkę! Proszę zaczekać! – raptem usłyszałem charczenie. Niby wrzaski. Coś, co chciałoby być krzykiem, lecz ogranicza to rurka w tchawicy.” - Nie pasuje mi „ogranicza”. Napisałbym coś w tym stylu: Coś, co chciałoby być krzykiem, lecz nie pozwala na to rurka w tchawicy – bądź – lecz jest uniemożliwione przez rurkę w tchawicy. 4)” Gdzieś w tle majaczyły uwiędłe nikotynowe kwiaty.” – Chodzi o popielniczki zapełnione petami? 5)” Nie było czasu, by rozejrzeć się dokładnie. Pani L. natychmiast zaproponowała, bym obejrzał swój pokój” – Przynajmniej w pierwszym zdaniu nie stawiałbym przecinka. Szarpie niepotrzebnie zdanie. Poza tym „by” i „bym” za blisko siebie – niezbyt ładnie wygląda to stylistycznie. 6)” Pani L. zapaliła latarkę, a naszym oczom ukazało się wnętrze ciasnej komórki. - Prąd można podciągnąć – stwierdziła. Znajdowaliśmy się w łazience.” - Przestawiłbym tak: „Pani L. zapaliła latarkę, a naszym oczom ukazało się wnętrze ciasnej komórki. Znajdowaliśmy się w łazience. - Prąd można podciągnąć – stwierdziła..” 7) „puściła oko i uśmiechnęła się, popisując znakomitą angielszczyzną. Obce słowa płynęły bez akcentu, przez jej bezzębną jamę ustną.” - Bez akcentu? – nie ładnie stylistycznie. Może bez naleciałości polskiego akcentu, czy jakoś tak? Poza ty, skoro wcześniej napisałeś o znakomitej angielszczyźnie, to może niepotrzebnie wspominasz o akcencie. 8)” Wreszcie pozostałem sam na placu boju.” - Czemu „Wreszcie”? Moim zdaniem słowo do wywalenia. 9) „Łazienka miała jakieś dwa na trzy metry – to właściwie wszystko.” - Jak wszystko? A gdzie trzeci wymiar? :-) „…to właściwie wszystko” jest do wywalenia, tym bardziej, że za chwilę piszesz o stojącej tam wannie i umywalce. 10) „W pomieszczeniu była wanna na czterech nogach, zlew i sedes.” - Zlew jest w kuchni. W łazience mamy umywalkę. No i te cztery nogi wanny mogłeś sobie darować, skoro już nie napisałeś czy umywalka wisiała czy była oparta na kolumience. Wiesz, konsekwencja opisu – albo drobiazgowa albo ogólna albo pisana pod jakiś kontekst opowiadania. 11)” Żółte ściany łazienki w umiarkowanej ciemności zdawały się być żwirową drogą. Wrażenie to potęgowała podłoga, goły beton, kruszący się, trzeszczący pod podeszwą.” - Bardzo podoba mi się to zdanie. Pozdrawiam serdecznie
  15. W zasadzie, cały mój wpis, miał na celu - nie tyle nakłonienie Ciebie do sprzedaży tekstu, ile - podkreślenie koniecznych (moim zdaniem) zmian. Wydaje mi się, że sytuacje nieprawdopodobne należy uprawdopodabniać obwarowując je mnóstwem szczegółów z dnia codziennego. Na razie, dla mnie ten tekst jest tylko dobrym pomysłem, niczym więcej. Żeby zrobić z tego prozę - a warto - trzeba jeszcze sporo popracować. Pozdrawiam serdecznie
  16. Panie Perkozek, pomysł wyborny. Żadnego nawiązania do sytuacji w której bohater by powiedział komuś: prędzej kaktus mi na ręce wyrośnie". Zakończenie też bardzo mi się podoba. Cały tekst to dla mnie realizm magiczny, który uwielbiam. Dlatego, chętnie odkupię prawa do tego opowiadania z możliwością całkowitej jego edycji. Daję 100 zł - serio. Podejrzewam, że byłyby to pierwsze pana pieniądze zarobione na prozie. Ja "Kaktusa" włączę do swojego Dziennika nieco rubasznego. Całą historię bardziej uprawdopodobnię i uszczegółowię. Widzę, że panu nie chce się tego robić i traktujesz tekścik jako żart, nad którym nie ma potrzeby poważnie popracować. Ja ze swej strony obiecuję, że pańskie dziecko utulę i dopieszczę. 100 zł - zgoda? Pozdrawiam serdecznie Don Cornellos
  17. Marcyś, tak mówisz, a w ubikacji nigdy nie rodziłeś w męczarniach?:-)
  18. W przedmowie do listów napisałeś zdanie, cyt.”Skoro moje wpisy na portalach społecznościowych nie trafiały na urodzajny grunt, to najwyższa pora nieco zmienić target.” – Co chcesz przez to powiedzieć, skoro w następnym zdaniu piszesz, cyt” nieszczególnie liczę się z opiniami innych, a jednak oczekuję komentarzy” ? Czy w takim razie urodzajny grunt, to taki który rodzi laurki kwiatowe dla Sanestisa? ;-) Wiesz, że to: „nieszczególnie liczę się z opiniami innych” – jakoś nieszczególnie zachęca do krytyki powyższych Listów? Twój wpis traktuję jako wyzywającą postawę artysty, który chyba rzeczywiście musi być egocentryczny – ale obnosić się z tym, moim zdaniem, nie jest zbyt dyplomatyczne. Poza tym na chuj płyniesz z nurtem? To takie zabawne? Piszesz, że jesteś egocentrykiem a wpierdalasz się w nurt, poddając się jemu? Nie rozumiem. Wielki plus za inicjatywę na prozie orga. Jawisz mi się jako taki współczesny, internetowy Stanisław Przybyszewski – skandalista i inicjator. ;-) Pozdrawiam bardzo serdecznie
  19. Drobne uwagi: 1)” W końcu lubię ciepło, no ale bez przesady” – Nie rozumiem tego zdania. O jakie ciepło chodzi? Te z piekła? 2) „Musiałem niechący nadepnąć mu na odcisk czy coś” – niechcący. 3)” …szarpiąc ją na cztery strony świata.” – Napisałbym „nią” nie „ją”, ale oczywiście możliwe, że jestem w błędzie. Najlepiej aby wypowiedział się w tej sprawie ktoś jeszcze. 4)” Stojący za nami kolejkowicze złapali go w ostatniej chwili.” – Przecież święty Piotr i bohater stali naprzeciwko siebie, więc to raczej kolejkowicze stojący za bohaterem wyskoczyli zza jego pleców i przytrzymali świętego. 5) „Czerwona tarz nieprzyjemnie” – twarz 6)” Zawył, jednak nasi rozjemcy wciąż trzymali go mocno. Któryś z nich przyniósł mu nawet telefon.” – Do przyniesienia telefonu wytypuj kogoś innego, nie można wciąż trzymać kogoś mocno i jednocześnie pójść po telefon. 7) „…żę ja jestem jakiś święty Mikołaj …” – że 8)” Święty Piotr westchnął ciężko – a wtórowali mu wszyscy wciąż czekający na swoją kolejkę” – Nie wiadomo w jaki sposób mu wtórowali, opisz to – bo ja w ogóle tego nie widzę. 9) „- Tak w ogóle – święty Piotr nie dał mi dojść do głosu – to napisałem do Kryszny. Kazał go zamienić w mrówkę. - Ej ej ej, ty, słuchaj, weź mu lepiej powiedz, żeby przestał w końcu wbijać na mój kwadrat, ok?” – tego fragmentu nie rozumiem. Kiedy bohater napisał do Kriszny? Blagował Jezusowi? O co chodzi? Kto i komu ma powiedzieć, żeby przestał wbijać na kwadrat? Piotr ma to powiedzieć Krisznie? 10) „Jezus zmęłł” – zmełł 11)” - A chcesz dodatkowe tysiąc lat za sprzeciwanie się mojej woli?” – sprzeciwianie 12)” Wyjał z kieszeni marynarki papierosa” – wyjął 13)” szykował właśnie wiadro święceonej wody” – święconej 14)” Wyli obaj, święty Piotr trzymał się buirka, Jezus walił pięścią w blat, drugą ręką ocierając łazwiące” – biurka, łzawiące. A swoją drogą, też się nieźle uśmiałem w tym miejscu :-) Pozdrawiam serdecznie
  20. Wyśmienite i bardzo zabawne. Wspaniała dynamika i rytm. Mistrzowska narracja. Świetne opisy sytuacji np. jak trzymali rozwścieczonego św. Piotra. No ja to wszystko zwyczajnie widziałem, jakbym był na przedstawieniu kabaretowym. Miałbym parę uwag, ale nie wiem, czy jesteś otwarty na krytykę czy nie. Więc, póki na to mi nie odpowiesz nie będę ich wypisywał. Pozdrawiam serdecznie
  21. No tak, szykuję! Miesiące zastanawiania się nad dalszą częścią Imprezy zaowocowały postanowieniem, że gdy moi dwaj bohaterowie wrócą z wódką do domu - w mieście dalej nie będzie światła. Nic tylko strzelić sobie w łeb :-)
  22. Ha ha! Aniu, żebym ja to wiedział. Wyobraź sobie, że ja codziennie poprawiam Imprezę - a konkretnie te części które do tej pory zamieściłem na DOKU. Wyobrażasz sobie? Bardziej tragicznego przypadku od swojego nie znam :-)
  23. Trafiłeś w sedno Asher! Poza tym, właśnie rozmawiam przez Skype z moją dawną miłością Beatą i to także dla niej wkleiłem - a raczej przede wszystkim dla niej. Także - wiecie - rozumiecie - nie mam czasu teraz Was czytać. :-) Może jutro, ok? Pozdrawiam Was wszystkich Asher Ty wciąż w Anglii?
  24. 12 sierpnia 1989 roku I nie ma Beaty! - I nie widać niczego - prócz wyciągniętych moich rąk! 13 sierpnia 1989 roku To wszystko było tylko snem młodzieńca szukającego omdlenia z miłości! W każdym razie moja głowa nie ma już ani okien, ani drzwi, a po schodach tej kamienicy biegają jak oszalałe, biegają w tę i nazad - różne, różne myśli! 14 sierpnia 1989 roku Piwo i łzy. I kroki ucieczki do dnia jutrzejszego! 15 sierpnia 1989 roku Moje kroki uciekają do dnia jutrzejszego! 16 sierpnia 1989 roku Widzę jak moje kroki niby to uciekają do jutrzejszego dnia A tak naprawdę dniem i nocą szukają ciebie! Czy, to się nigdy nie skończy – Doszukiwanie się w twarzach mijanych kobiet Choćby najmniejszych pierwiastków twarzy twojej?! 17 sierpnia 1989 roku Moje godziny zanudzone plują na mnie. 18 sierpnia 1989 roku Wziąłem się w garść. Nawet żaliłem się komuś znajomemu, że już patrzeć tylko, jak zaskoczy nas jesień i będzie smagać wiatrem po twarzy. Moje godziny zżerane nałogiem miłości - plują na mnie. Chciałyby tylko kochać! Miłości moja, choćby dla nich... Choćby dla nich wróć!
  25. Darmowego seksu to nawet żona nie daje. - Cóż za wolontariuszki załatwiłeś? :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...