Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ilionowski

Użytkownicy
  • Postów

    168
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ilionowski

  1. Ilionowski

    ławka

    tu mozna tylko równoważnikiem zdania: "bzdet!"
  2. ani tu turpizmu, ani bezsensu, bo bezsens tym różni się od sensu, że posiada przedrostek "bez", a turpizm jest turpizmem, bo jest turpizmem. ten tekst jest rymowanką licealną, o pragnieniu samobójstwa po nieudanej randce. sens zatem jest, a trupa jednak nieuświadczyłem
  3. Ilionowski

    gra w kolory

    a p o c o t o t a k p o s z a t k o w a n e ? ps. przerzutnia, to nie przerzutka. tu trzeba z użyciem uważać, bo wyjdzie to co wyszło: sieczka kapuściana.
  4. Kap, kap, kap – ostatnie krople moczu lądowały w miejscu swojego przeznaczenia. Jako, że torowisko nie należało do równych, to na wybojach kilka kropelek ulało się Dżakowi na wyglansowane czarne lakierki. Otrzepawszy siusiaka, Dżak zapiął rozporek a lakierki wytarł w tylną część nogawek, czyli tak jak to się zwykle robi w takich sytuacjach. Przed wyjściem z kibla Dżak pomyślał: - Jakie to szczęście, że umiem sikać na stojąco. Nigdy bym nie usiadł na tak obleśną deskę. A fuj! – wzdrygnął się i wyszedł, nie spuściwszy wody. Wracając do swojego przedziału zastanawiał się o co najpierw zapytać grubaskę, jak upewnić się, że Miłosz tylko do niego przemówił ale w taki sposób, żeby ta nie nabrała podejrzeń. - O czym my to rozmawialiśmy? – zapytał Dżak wchodząc do przedziału. - Tak sobie beztrosko pitoliliśmy – odpowiedział mu Adamski. Grubaska zaś w milczeniu czytała jakąś gazetę. Oczywiście nie umknęło to uwadze bystrego Dżaka. - Ekhm, ekhm – odkaszlnął - co tam czytasz? - Nic takiego – odpowiedziała, starając się zbyć natręta, który przed chwilą zachwiał jej wiarą w wszelkiej maści dżentelmenów. - No powiedz, nie bądź taka – mówił Dżak, przysuwając się do niej, chcąc zmniejszyć dystans do ofiary. - A łe! – skwitowała grubaska i czytała dalej. Dżak zorientował się, że musi użyć podstępu. Postanowił rozegrać małą scenkę z przyjacielem, w nadziei, że i grubaska włączy się do dyskusji, a wówczas będzie mógł ją bez przeszkód wybadać. - Czy nie sądzisz – zwrócił się do Adamskiego - że współczesna poezja polska odczuwa istotny brak anachronizmów? - Że co? – odparł zaskoczony Atomizer. Dżak dyskretnie szturchnął przyjaciela nogą, dając mu sygnał, żeby ten kontynuował rozmowę, a nie udawał idiotę, chociaż zdawał sobie sprawę, że jego przyjaciel do szczególnie bystrych i oczytanych nigdy nie należał. Dżak zresztą sam nie miał nawyku czytania. Jedyną książką, którą przeczytał był „Fan Tadeóż”. Mimo, że była to jedyna lektura szkolna, którą przeczytał od deski do deski, to zawładnęła ona jego umysłem do tego stopnia, że postanowił nauczyć się jej na pamięć. Opanował nawet teorię trzynastozgłoskowca, którą wykorzystywał w niektórych rozmowach codziennych. Ale prawdziwą satysfakcję dawał mu trening trzynastozgłoskowca na dozorczyni, która grabiła liście przed blokiem. Upominał ją: „Na zachód jeszcze liście nie zagrabione świecą się ponuro, żółtawo czerwone” Dopiero, gdy Dżak puścił oko do Adamskiego, ten się zorientował, że nie chodzi tu rozmowę o poezji polskiej czy anachronizmach, ale o wyrafinowaną pułapkę, którą właśnie jego przyjaciel zastawiał na nieświadomą zbliżającego się niebezpieczeństwa ofiarę, w tym przypadku grubaskę, która dzieliła z nimi przedział. Postanowił włączyć się do gry. - Tak Dżak, masz rację – odpowiedział i dodał – Poezji polskiej brakuje anachronizmów, kostiumów, lasek robionych w pośpiechu gdzieś w bramach, cylindrów, sygnetów, czarnych i przydługich garniturów. Jednym słowem, polskiej poezji brak ampluła awangardy spod znaku zielonej wróżki. „Jakiej kurwa zielonej wróżki? Jakie ampluła?” – pomyślał Dżak, ale nie dał po sobie poznać niezadowolenia z przebiegu rozmowy i spoglądając na grubaskę kontynuował: - No właśnie, o to chodzi, że wszystkiemu winna zielona wróżka i ampluła, bo awangarda rezygnując z usług wróżbiarskich zielonej wróżki, odcięła się definitywnie od przeszłości, rezygnując z ampluła, poezja zmieniła się w antyawangardową i antyanachroniczną. Atomizer zorientował się, że plan Dżaka polega na wprowadzeniu do rozmowy nowych pojęć, w nadziei, że któreś z nich zainteresuje do tej pory obojętną i ciągle zaczytaną grubaskę. Postanowił użyć pojęcia klucza, które nieraz usłyszał w programie telewizyjnym „Pe-Gaz”. Adamski w ogóle niechętnie oglądał telewizję. Przekonał się tylko do dwóch programów: pierwszym był serial o Makgajwerze. Oglądał go tylko, by czerpać inspiracje do swej twórczości jako właściciel czerwonego scyzoryka. Drugim programem był właśnie „Pe-Gaz”. Dowiedział się o nim przypadkowo z reklamy poprzedzającej serial. Skusiła go nazwa. Jako, że od niepamiętnych czasów lubił bawić się w wojsko i jako dziecko biegał po osiedlu z drewnianym karabinem krzycząc do przechodniów: - E, e, e, e, e, e, e. lub: - Pif paf, pif paf. Później w szkole średniej jego ulubionym przedmiotem było „Przysposobienie Obronne“. To jedyne czterdzieści pięć minut, których nie żałował w procesie własnej edukacji. Tyle ciekawych rzeczy się dowiadywał i zawsze dziwił się, dlaczego jego rówieśnicy robią lekcje z matmy w czasie, gdy pan mówi o skutkach wybuchu nuklearnego, czy o sposobach zabezpieczenia przed oparzeniem fosforem białym. Szczególnie interesowały go zajęcia praktyczne na tych lekcjach. Pan wówczas rozdawał wszystkim karabiny i każdy mógł je dotykać. Któregoś razu pan powiedział: - Przedmiotem dzisiejszej lekcji będzie atak gazowy i sposoby ochrony przed takim atakiem. Proszę zapisać temat lekcji: „Ochrona Pe-Gaz”. Właśnie dlatego „Pe-Gaz” był dla Atomizera taki kuszący. I nawet poświęcił się, czekając do późnych godzin nocnych by zobaczyć jeden z odcinków tego programu. Walcząc z sennością, przecierając oczy wilgotną szmatką, doczekał się w końcu. Zdezorientowała go na początku zajawka programu. Był to jakiś koń ze skrzydłami. Ale pomyślał sobie: - To pewnie nowe logo polskiego lotnictwa wojennego. I zaczął oglądać, w nadziei, że być może podadzą nowe metody ochrony przeciwgazowej. Jednak w „Pe-Gaz’ie” nie padło ani jedno słowo o gazie musztardowym, za to co chwilę pani prowadząca, w dużych okularach, pytała zaproszonych gości o estetykę, ci natomiast opowiadali coś o postmodernizmie. Adamski raz nawet policzył ile razy pojęcie „postmodernizm” pojawi się w trakcie jednego programu. Okazało się, że dwóch gości programu wraz z panią prowadzącą potrafią w ciągu dziesięciu minut czterdzieści osiem razy użyć pojęcia „postmodernizm”. To dało mu do myślenia. Od tego czasu, był niemal pewny, że postmodernizmem jako pojęciem-kluczem można nakręcić każdą rozmowę. Odpowiedział zatem Dżakowi: - Postmodernizm daje tu wiele możliwości. Rzeczywistość w ujęciu postmodernistycznym, zwłaszcza poezja, określana predykatem: postmodernistyczna, jest poezją postmodernistyczną i jako taka mieści się nie tylko w kanonach postmodernizmu samego, ale wykracza poza postmodernizm sam. Był to strzał w dziesiątkę. Grubaska do tej pory zaczytana, nagle oderwała się od lektury. I zapytała: - Czy w poezji postmodernistycznej jest miejsce dla rozważań o kondycji człowieka we współczesnym świecie? Dżak jak nigdy do tej pory, teraz był dumny z przyjaciela. Bez niego nigdy nie udałoby mu się wciągnąć dziewczynę do rozmowy. A tak bardzo przecież chciał ją wybadać. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie.
  5. katastrofa, to wszystko można przedtsawić w 2-3 zdaniach, po co pisać aż tyle.
  6. jest źle. te sytuacje, dialogi - wszystko ma charakter raczej życzeniowy niż potencjalnie możliwy, a to wywołuje wrażenie sztuczności
  7. nuda. czytałem, spodziewając sie przeczytać o czymś właściwym dla twojego rocznika, a tu nic.
  8. gdyby tekst składał się tylko i wyłącznie ze znaków zapytania prawdopodobnie przeszedłby do kanonu pisarskiej bezpłodności. no, ale przecież przynależność do kanonu jest w sobie jakąś wartością! jednak tak się nie stało! autor - stwierdzam to z najwyższym ubolewaniem - postanowił zaszalać i dodac coś od siebie, co jest największym minusem tekstu, który streścić można: "tekst o kopulacji w pozycji na pieska", w którym "ona" nic nie czuje ani przed an i po ponieważ jeszcze 3 misiące temu miała nacięte krocze, co jest standardowym zabiegiem w trakcie pierwszego porodu. innymi słowy: winna wagina!
  9. Ilionowski

    Lato

    co tam bez tytułu! poeto! lepiej będzie bez wiersza! idz na całość!
  10. Achtung!!Achtung! Polen und Polinen! Uprasza się wszystkich tych, którzy "lepią garnki milczeniem" o wystąpienie krok do przodu. Fartig? Ja?! Na rampę, szeregiem marsz! ---- w cynizmie zawiera się crudelitas, w twoim tekście na szczęście nie ma cząsteczki Mordechaja - całe szczęscie, jest to tekścidło do niczego o zmarnowanym tytule, o zmarnowanym szoah.
  11. nie, nie! myślę sobie: co dwie głowy, to nie jedna, a tu kiedy dotarłem do muskania czegoś tam padłem. tak! tak! padłem. leżę na podłodze i zwijam się w spazmach. owczarek zaniepokojony moją nienaturalna pozycją podbiegł do mnie i zaczął obwąchiwać moją mordę. następnie łypnął w kierunku monitora i obawiam się, że jego czujny wzrok zatrzymał się na wersie z muskaniem. skąd moje obawy? ano stąd, że natychmiast zaczął robić po 3 salta do przodu i po 3 do tyłu na przemian przez całą godzinę.
  12. Ilionowski

    serca

    właściwie tekst nalezy określić mianem : wybitny! świetnie nadaje się - pod warunkiem, że go ktoś przetłumaczy na niemiecki - na hymn Oktoberfest. już widzę te ociekające tłuszczem z golonki wary sąsiadów zza odry, którzy podśpiewują trzymając się pod ręce: "zwei herzen, zwei mal will ich leben, heili heilo heila"
  13. gałęzie wzruszeń można ścinać tylko pilarkami wspomnień, albo zwyczajnie odrywać dynamitem wrażeń, pod warunkiem oczywiście, że mamy zapałki uczuć, którymi wzniecić można ogień zemsty.
  14. Ilionowski

    Mnich

    jeden z moich kolegów, taki, co to z którym przesiadywac można godzinami w oparach papierosów i być przekonanym, że słowa: kurwa, pizda, chuj - należą do głównej warstwy słownikowej słowian, powiedział: - Ty, kurwa, M..., wiesz, kurwa, że ten w chuj mądry kutas, co to w telewizji cały czas pierdoli o tym, jak kurwa należy ładnie pierdolić, by ładnie było, powiedział: "prawo mówi, że.."? taka kurwa z niego głupia świnia, że nie wie jebaniec, że prawo nie ma języka. powiedział to z rozbrajającą szczerością i apodyktycznym przekonaniem o swojej racji, o sile swojego sądu. w jednej chwili pan profesor o dziesięciu honoris causach stał się dla mojego kolegi "głupią świnią".
  15. tekst naiwny - żeby nie napisać: głupi, co mogłoby cię zniechęcić. napisany fatalnie - nierówno. żebyś został poetą musiałbyś jeszcze 10000 razy reinkarnować z biedronki w krowę a następnie w człowieka, może za 10001 razem te chromosomy by się tak jakoś poukładały, że zadziałałyby odpowiednie komórki w mózgu. poczytaj sobie poetów współczesnych - teksty, które czytasz na tym forum, mimo że publikowane są w dziale "poezja współczesna" nie muszą być transparentne dla tej dziedziny ducha. sięgnij do druków, albo do zakamarków internetowych - polecam ci osobiście teksty: "rozkapryszonego tygrysa" (znajdziesz w gugle) - to na początek. poczytaj je i poczuj różnicę gatunkową. kiedy tak się stanie, z poczucia owej różnicy, z pozornej niesprawiedliwości powstanie zapewne tekst, który z przyjemnościa przeczytam. nad którym nie będę się pastwił, który będzie się pastwił nade mną.
  16. Ilionowski

    zwidy

    wiesz, długo się nie naczytałem, bo kiedy doszedłem do "rozdziwionych oczu", to padłem, normalnie padłem. a mój owczarek niemiecki stanął nade mną, wlepił we mnie swoje gały i powiedział: "człowieku, nie rób jaj!"
  17. zawsze jest alternatywa: wiersz albo jest, albo nie ma. tu nie ma.
  18. Ilionowski

    na jednej nodze

    że dresz, że przerzutnia, że neolingwizm, że żaba, że żre, że żur, ale na końcu i tak okazuje się, że kiszka
  19. na turkucie podjadki to jest taka trutka i już nic nie będzie podgryzało korzonków. dżizys krajst!
  20. a to sobie pisacze* jajka z czytaczy robią: "rozmazuje okna ciągnącym za swoje sznurowadła" hiehiehie. ---- * - pisacze w rozumeiniu: znudzone gospodynie domowe
  21. Ilionowski

    bajka

    ja mam pytanie do administratora, czy za komentarz w stylu: "o ja pierdole!" dostaje się bana? tylko takie coś mi przyszło do głowy po lekturze! proszę nie rozumieć owego "o ja pierdole!" jako brzydkiego, niecenzuralnego wyrażenia. to jest laudatio tego barbarzyńskiego infantylizmu rymowanki o lalce dżepeta, w porównaniu z którym (oczywiście w tej propozycji) koszmarna laleczka Chucky, to paris hilton!
  22. jedyny merytoryczny komentarz, na który mnie stac po lekturze tego tekstu (a przyznać muszę, że była to lektura pospieszna i być może niedbała. ale wybacz, gdyż w poprzednim wierszu nawąchałem się farby nitro) brzmi: buhahahahahahahaha. jeżeli chcesz się poprzenosić w czasie bez narażania się na zarzut buahahachityczny, to zapisz się do klubu 5-10-15 albo do "Klubu Wiewiórka"., tam z panem kleksem możecie bez przeszkód pompować pająki.
  23. na drugi raz drogi poeto, weź pół litra czarnej olejnej z castoramy, jaknapiszesz coś podobnego, to niechcący łokciem szturchnij otwartą puszkę i niech się farba na wiersz poleje. zalej, zniszcz, rozszarp, ale przez wzgląd na zdrowie psychiczne moje, nie naciskaj: "dodaj wiersz"
  24. ostatnia strofa w zasadzie nie do uratowania w kontekście całości. wierszyk poprawny, w solidnej manierze (plus!), bogaty w znaczenia, ale jednak dla mnie, jako wybrednego czytelnika: powierzchowny. te poukrywane znaczenia (ziarna złote, piramidy, itp/itd) byc może byłyby świetną pożywką dla licealistów w klasach maturalnych, dla mnie jednak są wprostwmordowskie.
  25. + ....okazało się, że....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...