Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ilionowski

Użytkownicy
  • Postów

    168
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ilionowski

  1. poszukaj sobie w gugle master of dydaktyka
  2. cieńki bolek jesteś jak dla mnie
  3. jak będzie mi się chciało!
  4. dydaktyk jesteś, fiu, fiu! oto dwuwers, na twoją cześć: ty i eunuch z jednej jesteście parafii obaj wiecie jak - lecz żaden z was nie potrafi
  5. cieniasek jestes i tyle. nie wierzysz mi, to wklej to dziełeczko na innym portalu - niech się pomylę! niech się pomylę! ;)
  6. jeżeli tobie dziewczynko się nie podoba, to twoja broszka. ja napisałem swoje i nie mam zamiaru się z komentarza spowiadać. jeżeli nie wiesz jaką funkcję w ćwiczeniu pamięci pełnią rymy, jak ważne jest to w edukacji dzieci. jeżeli nie wiesz, że archaaizmy wprowadzone przez autora wymagaja objaśnien - zaznacze, że owe archaizmy nie mają tej rangi, co antyki rosołowskiego, dlatego świetmnie nadają się dla dzieci. jeżeli tego nie wiesz, to co ty w ogóle wiesz?
  7. a ja nie rozróżniam podmiotu lirycznego i autora tekstu - wprowadzam między te dwie postacie znak równości, nawet w przypadku tandemów czysto schozofrenicznych jak w przypadku Dicka. rodzielenie w poezji podmiot liryczny-autor jest moim zdaniem najwiekszym fałszerstwem w dziejach kultury. nawet PIT, który wypełniasz każdego roku ma swój podpis, i podpis = autor PIT. a przecież poezja jest czymś bardziej unikalnym i prywatnym, to sprawozdanie ze stanu duszu autora, to superintymność nie osiągalna w żadnym innym stanie skupienia, jak właśnie w wersie, w poezji.
  8. oto empiryczny dowód na poparcie tezy: " gdy ci się chłopie coś przyśni, to w żadnym wypadku nie pisz o tym". tak prywatnie ci napiszę, że jak zabiję muchę na moim oknie i ścieram jej resztki z szyby, to mam w sobie większy natłok emocji niż po tym wyznaniu: "zabiłem człowieka o! panie!"
  9. Ilionowski

    Szymon

    chryste panie! toz to najmroczniejsi sefardyjczycy byli bardziej jadalni w pisaninie niz ty. pownie odpiszesz, ze niezbedna tu kabała, ze kazdda litera ma przyporzadkowana wartosc liczbowa, ze na koncu pojawia sie abraxas - ale ja ci nie uwierze
  10. setnie ubawiłbym się zapewne przysłuchując się oracjom autorki, której ktoś zadałby pytanie: "co autorka miała na mysli w tym tekscie" - byłaby to doprawdy przepiękna ekwilibrystyka słowna zawinięta w płótno znaczeń potrójnych i poczwórnych - cokolwiek to znaczy. tekst fatalny
  11. jeszcze nie dzisiaj, ale gdy zmienisz portal, gdy zobaczysz jak piszą w innych miejscach, to będzie ci wstyd. wstyd ci będzie, że w 21 w., spędzając już tyle lat w internecie, tyle lat pisząc, dalej piszesz takie coś. kiedy się zawstydzisz, zmienisz nick i nigdy się nie przyznasz, do tego płodu, który - między nami mówiąc - powinien spłynąć gdzieś w toalecie mrocznego gabinetu ginekologicznego
  12. świetny tekst dla dzieci. przzykład dobrej poezji dziecięcej o wwalorach i edukacyjnych i mnemotechnicznych. gratuluję!
  13. klasyczny gulasz, których miliard powstaje jako efekt kiepskiej orientacji w toposach kulturowych: w tym przypadku pomieszanie dorianogrjowskie z feuerbachowskim i na dodatek w kiepskim wydaniu warsztatowym. na innych portalach poetyckich napisano by krótko na temat tego tekstu: "dno", ja zdiagnozowałem owo dno, za cco powinieneś być wdzięczny.
  14. zanim kolejny raz człowiek popełni podobny tekst (tekst, bo ani proza ani poezja to coś, to nie jest), warto byłoby zapoznać się choćby z Majakowskim z okresu przedfuturystycznego, by napisać tym razem wiersz, a nie tekst. okropieństwo!~bez składu, bez ładu formalnego - pała za warssztat, pała za pomysł, pała za oczytanie. jeżeli uważasz, że solipsyzm jest jedyną słuszną drogą w poezji, to się mylisz.
  15. okropnie nudny tekst, tak nudny, że aż brzydki. można go porównać do wyuczonego opowiadanka, które belfer recytuje kolejnym rocznikom w liceum, w którym uczy. dzieciaki przysypiają, a belfer recytuje. brakuje ci ognia - że też zacytuje mojego uczonego kolegę: "brakuje ci siły w przypierdoleniu". poezja przecież to nie oklepana nudna kobyła, na której jeździ byle donkiszocik. ale dumny rosynant don Qujiote. poezja to z dumą noszona dziurawa miednica na głowie, to brak pokory w każdej literze, w wersie bunt, w słowach ogień - każdy, ale to każdy najmniejszy znak, który wymyslisz tworząc całość, którą nazwiesz poezją, ma być zrobiony z najgorętszej z magm, ma być z wnętrza świata - obojętnie jakiego: czy racjonalnego, irracjonalnego czy hiperracjonalnego, ale ma być z epicentrum. a ty się zadowalasz jakimiś bzdecikami o lekkim zabarwieniu filozoficznym
  16. - Poruszasz teraz ważne zagadnienie – powiedział Dżak do grubaski. – Pytanie o conditio humana – kontynuował – od zawsze jest obecne w tradycji kultury śródziemnomorskiej. Dziewczynę, gdy to usłyszała, zamurowało. Dopiero po chwili wykrztusiła z siebie: -Ty, ty, ty znasz łacinę? - No. - Ja cię sunę – powiedziała, głosem pełnym podziwu. - Znam jeszcze inne języki – zaczął przechwalać się Dżak. - Jakie? Jakie? – pytała niecierpliwie grubaska. Zawsze uważała, że ktoś kto zna dużo języków musi być mądry. Ale w jej przekonaniu nikt nie mógł być mądrzejszy od papieża, który znał wszystkie języki świata. - Znam angielski. Z niego miałem pionę przez cały ogólniak. - Ale fajosko, a inne znasz? - Znam też niemiecki, chociaż czasami mi się mylą rodzajniki. - Niemiecki to fajny język – powiedziała dziewczyna i dodała – To język największych poetów. Powiedz coś po niemiecku. - Eee, nie lubię się przechwalać – odparł Dżak, próbując się wymigać. - No powiedz, nie bądź taki. Plizzzz! - No dobra – zgodził się Dżak, widząc, że się nie wymiga. - Kom na hałze kinder machen – powiedział bez zająknięcia. - Jaaaaa! – z wyraźnym podziwem krzyknęła dziewczyna. – Czy umiesz też pisać po niemiecku? - Kiedyś napisałem jedno słowo. To był tytuł jednego z moich wierszy: Die Elfriede. Oczy grubaski wlepione były w tym momencie w siedzącego obok Dżaka. „Jaki on jest mądry i na dodatek pisze wiersze z niemieckimi tytułami” – myślała. Po chwili milczenia powiedziała: - Wiesz, ja też piszę wiersze. Dżak tylko czekał na tego typu wyznanie. W końcu cała misterna intryga, służyła temu by jak najwięcej dowiedzieć się o tej pasażerce i zarazem upewnić się co do tego, że tylko on jest spadkobiercą dziedzictwa Miłosza. Dlatego patrząc prosto w oczy dziewczynie, która cały czas trzymała w rękach gazetę zapytał: - A skąd wiesz, że piszesz wiersze? Zadał jej to samo pytanie, które onegdaj usłyszał od Adamskiego. Pamiętał doskonale swoją odpowiedź, że jest wieszczem a wieszcz jak już coś pisze, to tylko wiersze i nic innego. A wieszczem był przecież dlatego, bo Miłosz mu o tym powiedział. Spodziewał się zatem, że odpowiedź grubaski na to pytanie, pozwoli mu ostatecznie upewnić się, co do własnej i niepowtarzalne roli, jaką miał odegrać na arenie polskiej poezji. Dziewczyna chwilę się zamyśliła nad odpowiedzią, następnie odłożywszy gazetkę na bok, sięgnęła do jednej z waliz i wyjęła z niej deseczkę, na której był wypalony jakiś napis i podała ją Dżakowi, mówiąc: - Sam przeczytaj. Dżak odczytał na głos: „Nagroda dla Pani Lusi Szczurek, za zajęcie trzeciego miejsca w konkursie poetyckim: O DĘBOWĄ DESECZKĘ, na wiersz o patelni teflonowej, organizowanego corocznie przez Gminny Ośrodek Kultury w Bardzomałejwsi. Jurorzy: mgr Danuta Zbuta – nauczycielka języka polskiego inż. Janusz Bezbuta – dyrektor nadleśnictwa w Bardzomałejwsi i fundator nagród. ks. Tadeusz Wsandałach” Dżak oniemiał jak to przeczytał. Spojrzał na Adamskiego w nadziei, że ten cokolwiek z tego zrozumiał. Atomizer jednak był równie zdziwiony, co on. - A tu inna nagroda – powiedziała nagle dziewczyna, wyjmując z walizki tym razem dyplom i podając go Dżakowi. – Może też przeczytaj na głos. Dżak odłożył deseczkę, wziął dyplom i poprawiwszy okulary odczytał: „Za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie poetyckim na najlepiej zrymowany przepis na ciasto drożdżowe, dla Pani Lusi Szczurek...” Nie dokończył czytania. Trzymając cały czas dyplom w rękach całkowicie oniemiały spojrzał na dziewczynę. Ta siedziała dumna jak paw. Nie było już śladu po tej nieśmiałej i nieporadnej grubasce, która wprosiła się do nich do przedziału. Teraz miał przed sobą prawdziwą Lilith, pewną siebie Walkirię, dumną i wyprostowaną feministkę, kobietę, która wie czego chce od życia. Całkiem zdezorientowany tą niespodziewaną odpowiedzią, wpatrywał się w jej rozpalone oczy. - Chcesz, to ci inne pokaże. Mam cały worek nagród – powiedziała grubaska, schylając się do walizki po kolejne trofea. - Nie, nie – odpowiedział Dżak. – Nie trzeba, ale powiedz mi jak to się ma do tego czy jesteś poetką czy nie? - To ty nie wiesz? – zapytała zaskoczona. – Przecież żeby być polskim poetą trzeba wygrywać konkursy poetyckie i to jak najwięcej konkursów. - To pewnie też jedziesz na konkurs im. Kosciotrupków do Krakofa? – zapytał zrezygnowany już Dżak. - No, a skąd wiedziałeś? Dżak już nie odpowiedział na to pytanie. Nagle posmutniał i odsunąwszy się od grubaski przytulił się do Adamskiego. Na nim mógł zawsze polegać w trudnych dla siebie chwilach, zawsze mógł liczyć na stalowe ramię przyjaciela, które tylko dla niego miękło. „Co będzie jeżeli to nie ja wygram, tylko ona? Ma przecież tyle dyplomów, całą pierdoloną walizkę nagród!” – myślał rozgoryczony. Nie chciał już dalej rozmawiać o poezji, o poetach o wieszczach polskich. Nie chciał nawet wspominać Miłosza. Wiedział jednak, że nie wypada tak nagle skończyć rozmowę, bo dżentelmeni tak nie robią. Dlatego już czysto kurtuazyjnie zapytał grubą poetkę: - A co tam czytasz? Dziewczyna, zapiąwszy walizkę z nagrodami, wzięła gazetkę do rąk i pokazując okładkę Dżakowi odpowiedziała: - To najnowszy numer Brawo Gerl, tyle ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o gwiazdach estrady. Chcesz? – podała gazetę Dżakowi. - Nie, dziękuję, ja sobie popiszę. - Nie to nie, łaski bez – powiedziała grubaska i otworzyła pisemko tam, gdzie wcześniej skończyła. I tym oto sposobem sytuacja w przedziale wróciła do punktu wyjścia. Trzy osoby razem w przedziale, ale każda osobno. Atomizer zaczął dłubać w nosie. Luisia zaczytała się w kolejne sensacyjne doniesienie o kroczu Britnej Spirs. Smutny Dżak, wpatrując się co chwile w okno, pisał kolejny wierszyk o tym, że kilka metrów przed Krakofem Głównym dopija flaszkę koli i o tym, jak mu jest smutno w życiu, zwłaszcza po tym, jak się dowiedział, że nie tylko on jest poetą. Jednak głupcem byłby ten, kto pomyślał w tej chwili, że nasz bohater się poddał. Otóż nie, przeciwnie. Zanim wspólnie wysiedli z pociągu, Dżak postanowił, że użyje wszelkich metod by wygrać konkurs im. Kościotrupków.
  17. ja tez nie moge zmienic tego alfanumrycznego kodu, przy którym kody startowe rakiet balistyvznych, to pikus
  18. Ilionowski

    List

    pozwolę sobie zacytować mojego owczarka: "błeh, błeh, błeh" - wykrztusił on to z siebie po tym, jak przeczytał rymowankę. najgłośniejsze "błeh" pojawiło się gdy dotarł do wersu o karmiącym pięknie. mało tego, przeczytawszy wierszyczek zaczął domagać się potrójnej racji żywnościowej. a to się łajdak rozbisurmanił. dał mi do zrozumienia, że za pracę w szkodliwych warunkach muszę mu dawac więcej żarcia.
  19. farsa słowianofilska, nie zastąpi braku pomysłu. możesz tu jeszcze napisać o postrzyżynach Świętopełka w dniu Kupały, ale nazwanie tego wierszem, to gruuuubaśna przesada. jednym słowem: bzdeciszczenadbzdeciszcze* *bzdeciszczenadbzdeciszcze - gniot, gniotek, wygniotek, zakalec, padalac. Wcześniej także: jaszczurka, wiewiurka [bez: "ó"] źródło: Kopalniński, Słownik mitów i tradycji słowiańskich, PWN, Warszawa, ss. 198-201.
  20. dzoewczyno! opamiętaj się! za te grafiki w ramkach melan.. coś tam, coś tam, masz siedemnaście klapsów na goły tyłek! a teraz odmaszerować i obiecać porawę, żebym więcej takiej sieczki czytac nie musiał. i na boga! nie nazywaj tego wierszem, nie wklejaj tego w dział "poezja współczesna"
  21. Ilionowski

    Terytorium

    całe zastępy aniołów w tej chwili lamentują! czy tego nie słyszysz? wydzierają się w niebogłosy: "litości!litości!misericordia!". anielska rozpacz jak nigdy ma swe źródło na ziemi, w tym miejscu, o tu! o tu!
  22. trudno wydobyć z siebie jakiś słowa, bo żeby je z siebie wydobyć i nie wyjść przy tym na idiotę, należałoby znaleźć chocby najmniejszy powód dla tej oralnej maieutyki. tu powodu takiego brak nawet w odmianie tyci-tyci
×
×
  • Dodaj nową pozycję...