Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miłka Maj

Użytkownicy
  • Postów

    1 381
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Miłka Maj

  1. Polecam warsztat następnym razem:) pozdr./V.
  2. Miłka Maj

    maki ?

    i daltonista też znajdzie swój kwiatek gdzieś zapachęm nęcony tylko nim już zakręcony
  3. Popraw ortografię!!! I wiesz co -przemyśl jeszcze raz -może następnym razem ktoś zrozumie; P./V.
  4. to ma być żart? kiepski; p/V.
  5. dzie wuszka: miło, miło, baaardzo :) Michał: takie życie, kochany... Stasia: no wiem, wiem - dlatego tak łatwo, nawet ze świadomością, że szkodzi dzięki wielkie za tę chwilę ze mną; buziiii/V.
  6. toż to perwersja!:)
  7. a to to co: 'może przestanę wreszcie kraść.'
  8. Złodziej z wyrzutami sumienia, który się 'nawraca'? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć -ponoć cuda zdarzają się codziennie... ale ciekawe;) pozdr./V.
  9. Stefan: ależ Ty prawie jak Anioł Stróż! Michał: owszem, owszem-ale nie wszystko przyjemne jest dobre w skutkach; Eugen De: i właśnie o to chodzi ;) można zresztą jeszcze wiele sobie podopowiadać - w zależności od potrzeb/czystość uczuć, myśli itd/-dziękuję, również za wcześniejsze podszepty; Ewa Kos: cieplej się robi czytając takie kometarze:) le mal:...idziesz na odwyk? hmm wszystkim serdecznie dziękuję za odwiedziny; pozdr./V.
  10. Alek wspólnie ze Stefanem założyli "Klub X*Pań-en" *gdzie X-jest liczbą nieskończoną
  11. ja współczuję (...)
  12. Pierwszą biorę bez mrugnięcia, potem robią się schody; zostaw jesień-to taki depresyjny obraz przemijania; zMiłkowałam, może coś dla Ciebie: ale w obliczu cierpienia istnienia pierwszych miłości zdrad jesiennej de/presji śmierci- młody człowiek zwykle przestaje się masturbować. to się nazywa pozytywne myślenie:) pozdrawiam/V.
  13. Miłka Maj

    o pile

    piłowała piła w Pile aż się zęby postrzępiły myśli sobie -będę teraz rżnąć idiotę
  14. Dziękuję Natalio; wiem, wiem - emocjonalne i osobiste - w zasadzie miał to być tekst 'do szuflady' i tylko splot kolejnych wydarzeń i sytuacji spowodował, że jednak odważyłam się, że miałam chęć to komuś pokazać; i mimo iż przeleżał prawie rok - nie potrafiłam nic zmienić. Tym bardziej dziękuję wszystkim, którzy przynajmniej przeczytali; pozdr./V.
  15. ale mnie teraz połaskotałeś, Jacku :))) noooo... mąż już kolekcjonuje białą broń - drżyjcie kawalerowie /hahaha/
  16. No! Liczyłam na Ciebie:) po pierwsze: poproszę to 'i jeszcze dużo, dużo ;D' 'Tak się zarzekasz, że wiesz'--> gdzie? kiedy? ja nic nie wiem-sie ucze 'Dla mnie motto jest ze sto razy lepsze od wiersza'--> ba, wiadomo, przecież to wersja udoskonalona proto-typa :) "równo-ważę" - to żadne odkrycie--> taaa? to może mi powiesz, jak mam określić coś, co wygląda mniej więcej tak: leżymy M.ja.M. i raz jedna nadaje-raz druga-raz jedna-raz druga-raz jedna-raz druga...a mi głowa lata wteiwewte... bez pośpiechu. handlu. wynalazków.-->nie ma mnie dla reszty świata! ok. no przecież wiem, że jeszcze duuuuuużo przede mną :) ale i tak się cholera cieszę! POPRAWIONE TROSZKU
  17. - nie szkodze:)-->czyżby?
  18. chciałaby żałować - ale nie ma czego zamiast tors kosztować - męża lula swego
  19. łatwo upić się tobą - wytrawnie. smakować na czysto usta zbyt winne w kolorze bardziej na zdrowie a szkodzisz
  20. niby spustoszenie-a całkiem tłoczno tu u Ciebie, Stasiu; cóż-ostatnimi czasy opisujesz taką parszywą codzienność, że aż boli; druga strofa-moim skromnym zdaniem-genialna; całość-do ulubionych:) pozdr./V
  21. Jacku, ja tam mogę ciągle o miłości; zasponsoruj basen /byłam w niedzielę:)/ to wenę rozwinę; a poważnie-też na tak, pozdrawiam/V.
  22. Stałam przy Twoim grobie, gdy przyszła. Tak cicho, wręcz bezszelestnie, jak duch, cień człowieka. I tak wyglądała. Na pozór ta sama ona, ten sam płaszcz, buty, ta sama torebka i jak zwykle delikatny makijaż. Tylko twarz inna. Spowita zamyśleniem, nieobecna. W promieniach jesiennego słońca mogłam ujrzeć cierpienie wyrysowane w bladości, którą wymalowana była jej twarz. Zmarszczki – znak i świadectwo przeżyć nie starości – skupiły się wokół oczu i ust, pogłębiając jeszcze bardziej jej ból i oddalenie od tętniącego życia. Czułam wielki smutek a jednocześnie dziwny spokój zawieszony pomiędzy przestrzenią naszych postaci. - Witaj, córciu – wyszeptała, kierując się bardziej w moją stronę, co jeszcze mocniej mnie unieruchomiło. - Dzień dobry. Odpowiedź tak oczywista a jednak brak słów, by wyrazić ciąg dalszy. Matka straciła swoje dziecko, a każdy kolejny dzień nazywamy dobrym. Zaprzeczenie samo w sobie. *** Po dwóch porażkach, będąc już w ciąży z Mają, czułam tylko strach. Walczyłam o jej każdy dzień, o każdą godzinę, minutę… Wtedy widziałyśmy się ostatni raz. Byłaś taka zmieniona chorobą, ale wciąż trwałaś w nadziei. Zawsze miałaś dużo optymizmu i wiary – zazdroszczę Ci tego do tej pory. Długo rozmawiałyśmy. O tym, co było, co będzie, co może być. W pewnym momencie dotknęłaś mojego dużego brzuszka i powiedziałaś: - Żyj nadzieją, że będzie dobrze, a tak będzie… To było nasze ostatnie spotkanie. Gdzieś pomiędzy jeszcze rozmowy przez telefon, potem już nic… Maja miała cztery miesiące, Ty 26 lat i trzy tygodnie do przeszczepu szpiku w Filadelfii. Nie zdążyłaś. Przebudziłaś się już w innym życiu. I jeśli prawdą jest, że trudniej odnaleźć drogę przez świat, niż drogę w zaświaty, to dlaczego tego nie widzę? *** - Przyszłaś? Ty zawsze przychodzisz. Tak ślicznie wyglądasz i twoje córeczki też. Jej słowa, jak zawsze ciepłe, nawet teraz nie zawierały nuty zazdrości, chociaż mogłyby. - Zawsze z Nią jestem, tyko Ona tam a ja tu. - Wiem i dziękuję ci za to. Lila jest pewnie szczęśliwa. - Tak, Ona jest już szczęśliwa. - Ja też będę, niedługo, już mnie wzywa do siebie… Te słowa, zawieszone w powietrzu, rozpromieniły nagle jej twarz, a w oczach utkwionych w tablicę z Twoim imieniem i nazwiskiem pojawiło się coś optymistycznego, jakaś niezidentyfikowana iskra życia, wiecznego życia. Przesunęła wzrok w moją stronę. Musiałam chyba dziwnie wyglądać, bo natychmiast dotknęła mojego policzka dłonią. - Nie smuć się, córciu, przestanę być, ale zacznę żyć. Jej dłoń, szczupła, wręcz koścista, tylko musnęła moją twarz, jednak ten dotyk był tak przyjemny i wymowny, że w tej całej tragedii znów poczułam nadzieję. Zapach palących się zniczy potęguje zadumę, wycisza, szczególnie nocą, gdy cmentarz wygląda jak jedna lampa, która oświetla drogę próśb i modlitw do Niego. *** Wczoraj przez sekundę byłam z Tobą, nie chciałaś mnie jednak przygarnąć.
  23. gust to smak człowieka, że podobny jest do myśli /Maja - wtedy czteroletnia/ najbardziej - gdy mam was wieczorem. posplatane chaotycznie przeciągacie mnie na zmianę każda w swoją stronę. równoważę ciężar myśli jednej i drugiej. staram się. słyszeć was obie. wyciszam śpiewanką ułożoną dla tej chwili. jestem bez pośpiechu handlu. wynalazków. później w mnogości śpiących palców poddaję się i tak od waszych narodzin Mai, Milence ............................................................... nie wiem, czy nie za patetyczne, boję się tej potrzeby pisania z myślą o dzieciach - to takie nieobiektywne i takie...macierzyńskie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...