
Tali Maciej
Użytkownicy-
Postów
5 134 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tali Maciej
-
2011: [powrót tytanów] - Listy
Tali Maciej odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
chodzi ci oo tego Buczka?? www.arkadiuszbuczek.republika.pl/intro.htm dokładnie, arkadiusz(-: -
mit o śmierci królowej balu
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Maju dzięki za czytanie pozdrawiam -
mit o śmierci królowej balu
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Aniu bardzo dziękuje za podszepty, z większości skorzystałem, to fakt tekst był pisany gdy była wena, a czasu na poprawki zbrakło, przez to jak to teraz czytam to pewnie i więcej nielogiczności znajdę. Odnośnie pomarszczonych, miałem na myśli rodzynkową urodę(-:, czyli osoby sędziwe, a nie otyłe. Odnośnie podpunktu 6 i 7 to tu przyznam się do plagiatu, ostatni fragment spotk-ania to ukradłem dawno dawno temu dostojewskiemu, bardzo lubiłem ten fragment, znałem go nawet kiedyś na pamięć i dokleiłem do tego bo mam taki wewnętrzny sentyment, ale już to usunąłem bo to nie ładnie przypisywać sobie czyjąś twórczość. Wstyd mi, wstyd mi)))-: odnośnie interpunkcji, to jest to pięta achillesowa z którą walczę i wciąż przegrywam, pisanie poezji i frywolność interpunkcyjna nie utrudnia mi dostosowanie się do prozy. (nie ma co się usprawiedliwiać trza się pilnować, rzekł Maciej do lustra.(-: dziękuję za poświęcenie czasu i naniesienie poprawek. Pozdrawiam i jednocześnie witam(-: -
2011: [powrót tytanów] - Listy
Tali Maciej odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jest taki wrocławski poeta imienia nie pamiętam ale z nazwiska mu Buczek, jak czytałem te list to miałem nieodparte wrażenie, że piliście razem wódkę, jakby coś na kształt nie koniecznie stylistyki ale podejmowania tematu w ten tak charakterystyczny sposób. p.s w liście drugim fragmencie miałem wrażenie, że pijesz do mnie(((-: pozdrawiam -
mit o śmierci królowej balu
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
W dzieciństwie najlepszym moim przyjacielem był Lucek (pospolicie zwany lucyferem, belzebubem, diabłem etc.) Na przekór wszystkim, nie zauważałem drwin, że niby bawię się z wyimaginowaną postacią - Lucek jest i basta! Nic wam do tego! - powtarzałem uparcie - I choć nikt go nie widział, ja potrafiłem go sobie pięknie wytworzyć w wyobraźni. To on nauczył mnie zapisywać myśli, aby nie uciekły w zakamarki zapomnienia. To dzięki niemu wyostrzył mi się zmysł obserwatora. Pasję dziennikarską kultywuję do dziś. Rola dziennikarza polega na jak najbarwniejszym przedstawieniu faktów. Czasem się koloryzuje, ale tylko w celu podniesienia wartości artykułu. Niejednokrotnie opowiadane zdarzenie nie ma nic wspólnego z realiami. Publikowane artykuły w gazetach naciągane są wielokrotnie jak kostium otyłej pływaczki. W moim przypadku było podobnie. Sprzedawałem artykuły jak świeże bułki, a jako wieloletni przyjaciel Lucka miałem nieziemsko rozwiniętą wyobrażanie. Ludzie od pra-czasów tworzą mity, religie, legendy. Opowiadane przy ognisku historie, owiane są często mgłą tajemnicy. W głosie wyczuwalny jest ton sentymentalny, wspomnienia krystalizują się w nowe kształty, treść nabiera innych barw, a czasem jest tylko magią budowania zdań. Mit królowej balu jest historią o młodości, o dojrzewaniu, o smakowaniu życia. Niejednokrotnie zatracaniu się w nim, ale również odkrywaniu nowego siebie. Pisałem wtedy felieton o uzależnieniach i trafił mi się przypadek interesujący, aczkolwiek beznadziejny. Na pierwszy rzut oka, nikt by nie przypuszczał, że ten młody człowiek, ma już ustaloną datę śmierci. Podczas spotkań krzywił się nieznośnie, choroba pożerała nawet najmniejszy uśmiech na jego twarzy. Zapalał papierosa, w jego spojrzeniu była pustka. Próbowałem go rozgryźć, dotrzeć do jakiś skrawków przeżyć, ale na zadawane pytania, otrzymywałem najczęściej pojedyncze słowa lub dźwięk ciszy milczący. Miał na oko ćwierćwiecze a bagaż doświadczeń osoby sędziwej. Był niczym kostka Rubika, której nie mogłem poukładać, był puzzlami w których ciągle pojawiały się nowe fragmenty. Był tajemnicą, stawał się legendą, tworzył o sobie mit. Czasem aby kogoś naprawdę poznać, trzeba wejść w jego skórę, oddychać tym samym powietrzem, poznać logikę myślenia, strukturę zachowań, relacje z otaczającym światem. Takie było moje zadanie. Z jednej strony, chciałem jak najlepiej napisać felieton, a z drugiej Lucjan (nie mylić z Luckiem moim wyimaginowanym przyjacielem z dzieciństwa) pokazał mi inne spojrzenie na świat, stał się moją fascynacją, stworzył nowy rozdział w moim życiu. Poznałem go w Krakowie w klubie Jazz rock Cafe. Był piątkowy wieczór, rynek tętnił życiem, lawina turystów w połączeniu z imprezującymi studentami tworzyła straszliwą wybuchową mieszankę. Knajpy pękały w szwach i jednym z niewielu miejsc, gdzie można się było wkomponować, był właśnie wspomniany wyżej lokal. Miejsce specyficzne, dobrane do specyficznego odbiorcy. Ostra muzyka odstraszała wymizdżone blondyny, a co lepsze odstraszała łysych mięśniaków. Gęsta zawiesina dymu tytoniowego wykruszała mięczaków. Tak więc w knajpie zostawały największe pojeby, ekscentrycy i takie osobniki jak Lucjan. Ale zanim odsłonię rąbek tajemnicy o młodym malarzu, muszę nakreślić czytelnikowi fakty ,bez których opowiadana historia była by tylko manekinem. Muszę wpierw naszkicować kręgosłup, naciągnąć skórę, stworzyć ręce, nogi, nakreślić rysy, kształty, przyprawić o barwy, zapachy. Aby czytelnik miał to podane jak na tacy własnej wyobraźni. Mit królowej balu powstał spontanicznie, tak jak Newtonowska teoria względności po uderzeniu jabłkiem w głowę, tak i w tym przypadku, był to strzał w czaszkę, może nie tak dosłowny ale równie skuteczny. *** Wczesne lata dwutysięczne były początkiem moich studiów i końcem studiów Jacka. Jako rodowity bielszczanin poznawałem nocne życie Krakowa. Jacek krakus rodowity skutecznie mnie w to życie wprowadzał. Życie nocne w Krakowie pojmowane rodowitym bielszczanizmem, łączyło się z zachwytem wiecznego odkrywcy, z coraz to nowymi magicznymi miejscami. Rodowity krakowianizm już tej magii nie odczuwał, był sentymentem jak z kartek pamiętnika, był fragmentarycznością miłosnych epizodów. W rodowitym krakowianizmie, istota kobiety, łączyła się nieodzownie z tym miastem. Z jego fundamentami i tłem, które niczym malarską dłonią nakreślało piękno ulic, skwerków, kościołów. Spotykało się ze skrzypaczką uliczną i z białą łąką w przejściu podziemnym przy dworcu . W bielszczaniźmie miłość usytuowana była na szczycie góry, była srebrzystością rosy, wschodem słońca, była szczytem u podnóża ud młodej dziewczyny. Życie nocne studenta w Krakowie gnieździło się w piwnicach kamienic, na ławkach plant, przy wałach wiślanych. W tajemniczych ogrodach na Brackiej. Starszych panów siedzących w „zwisie- pewnie coś nie coś napiliby Się” a i czasem w Jazz Rock Cafe. Jacek i ja byliśmy permanentnymi bywalcami tej knajpy. Przez kilka lat, miejsce to stało się dla nas oazą, tu odbywały się dyskursy zajadłe, tu powstawały nowe teorie względności, tu poznawałem smak kobiety i tu powstał mit królowej balu. Królowa Balu : osobnik płci żeńskiej Uroda : nietuzinkowa Cechy szczególne : płomienie w oczach, pasja, delikatność i frywolność. Osoba wzbudzająca zachwyt jak i pożądanie. Typ samotnika, nietykalna, ucieleśnienie anioła z nutką diablicy. Na każdej imprezie wybieraliśmy wraz z Jackiem nową królową balu, kobietę, która długimi godzinami potrafiła zatracać się w tańcu, a jednocześnie nie dała się wyzwolić ze szponów muzyki. Odosobniona nie zamieniała z nikim nawet najkrótszego zdania, oczy często miała zamknięte, płynęła po nutach melodii, można powiedzieć rozpływała się na językach gapiów. Aż pewnego dnia... Minął dłuższy czas zanim, udało mi się wykrzesać materiał na zaledwie kilka stron. Felieton nie zapowiadał się rewelacyjnie, kilka suchych faktów, jakieś nazwiska, coś na kształt wspomnień. Powoli zaczynałem rozkładać bezradnie ręce, a wieść o jego nagłej śmierci, niczym grom z jasnego nieba przekreśliła moją ambicjonalną wenę. Byłem rozgoryczony. Człowiek stworzył religie aby w jak najbardziej wysublimowany sposób wytłumaczyć sobie śmierć. Żyjemy i umieramy, przez wieki żyliśmy i umieraliśmy i umierać będziemy, powtarzał ksiądz Malinowski. Żyj dobrze, a życie wieczne cię czeka. Żyj według prawideł, inaczej czeluście, inaczej cierpienie. Tyle lat katechezy, tyle razy ksiądz Malinowski, a ja dalej nie znałem odpowiedzi. I pewnie nigdy bym się nie dowiedział, gdyby nie paczka, którą niespodziewanie dostałem. Było już tydzień po pogrzebie młodego malarza, materiał na felieton wylądował w koszu. Lecz nagle wszystko się zmieniło. W moje ręce dostał się jego pamiętnik. Jestem autystycznym gadułą, mówię to co chcecie usłyszeć, nic nie mówię, nigdy jeszcze nic nie powiedziałem... W przeddzień mojej pierwszej zdrady Kobieta mojego życia, była oceanem spokojnym. Spokój wewnętrzny wypracowała dzięki ćwiczeniom oddechowym na kursie jogi ( nawiasem mówiąc miała czym oddychać). - zamknij oczy, policz do dziesięciu , wdech wydech, wdech wydech. Studiowałem wtedy na akademii sztuk pięknych i wcale nie było tak pięknie, choć miałem fach w ręku, miałem opinie najszybszego pędzla na roku, niestety problem był z nauką. Jak się człowiekowi nie chce, to nawet wół go do książki nie zaciągnie. Kobietę mojego życia poznałem na drugim roku studiów na zajęciach z rysunku.. W każdy poniedziałek o ósmej rano malowaliśmy akty, normalnie kto by pomyślał, żeby machać ołówkiem o tak wczesnej porze, kto by pomyślał żeby wstawać o tak wczesnej porze, kto by w ogóle pomyślał. Malarz potrzebuje natchnienia, a o ósmej nad ranem natchnienie z reguły jest lipą ( i nie mówię tu o drzewie) malarz potrzebuje alkoholu, nie mówię oczywiście, że każdy malarz potrzebuje , ale „ja” byłem typem artysty pijącego. Po drugim kielichu natchnienie wzbierało do granic, po trzecim było jak balon, a po flaszce miałem dwa obrazy skończone. Tak więc sięganie po kielich o ósmej nad ranem nie wchodziło w grę(choć zdarzały się wyjątki). Nieszczęsne poniedziałkowe zajęcia z rysunku były katorgą, katorgą nie do przeżycia, katorgą nad katorgami. Z reguły malowaliśmy spoconych grubasów, albo pomarszczone panie, była co prawda jedna chuda, ale ta zaś miała tak wystające żebra, że aż strach było patrzeć. Aż tu w pewien zimowy nieszczęsny poniedziałek, pojawiła się kobieta mojego życia. Dziewczyna rozpłaszczyła się i usadowiła wygodnie na stole. Masakra! Jak tu machać ołówkiem, jak tu w ogóle machać ołówkiem, gdy leży przed tobą cud i patrzy ślicznymi czarnymi oczętami. Każdy ślad zostawiony na kartce chciałem skonsumować . Jak to w ogóle możliwe, jest środek zimy, jest szaro buro i ponuro, a tu leży przed tobą kobieta z opalenizną mulatki. Wszyscy bladzi, panowie co prawda dostali rumieńców, ale i tak nie odróżniali się od kartki papieru. Masakra! Zajęcia minęły jak z bicza strzelił, dziewczyna znikła w mgnieniu oka, a ja pozostałem jeszcze długo z opadnięto szczeną. Można by rzec, miłość od pierwszego wejrzenia, tak to na pewno było to. Każdy kolejny nieszczęsny poniedziałek stał się wymarzonym poniedziałkiem, a każda kolejna niedziela wydłużała się w nieskończoność. W przed dzień mojej pierwszej zdrady, z kobietą mojego życia obchodziliśmy trzecią rocznicę, miało być romantycznie... piątek wrzątek początek Spotkałem nową kobietę, można by rzec , kolejna miłość od pierwszego wejrzenia. Hardcorowa Wiola, blondyna odpalająca szluga za szlugiem. BYła istnym przeciwieństwem. Po pierwsze - Studentka. A moja nie studiowała, Nowa miała za sobą rozbieraną sesję dla brukowca w dziedzinie gazet egzotycznych, oraz koronę królowej mokrego podkoszulka. Moja nie miała sesji i nie wygrała żadnej korony. W przeddzień mojej pierwszej zdrady, jubileusz rocznicy się nie odbył. Odbyła się niestety, bądź -stety, całonocna eskapada szlakiem krakowskich barów. Wróciłem nad ranem. Ze światopoglądem odwróconym do góry nogami. Hardcorowa Wiola ściągała mi sen z powiek, a ja tylko myślałem aby zdjąć podkoszulek Wioli. I nawet w sytuacjach gdy aktualna kobieta mojego życia, miała zdjęte to i owo. Myśl o zdjęciu bluzeczki Wioli była silniejsza. Tak silna, iż cel bluzeczkowy został zrealizowany. Świat legł w gruzach, kobieta mojego życia zniszczyła wszystkie akty, które dla niej namalowałem, trzasnęła drzwiami. Było co prawda jeszcze kilka listów. Na które rzetelnie nie odpisałem. Przy pierwszej zdradzie człowiek traci fragment siebie, nagle wszystkie słowa, czyny, gesty są brudne: - mam brudne ręce kochanie, wyrzuty sumienia, wyrzuciłem w niepamięć, choć wspominam z uśmiechem. Mam brudne oczy a ty, tak czyste spojrzenie na świat. W perspektywie białości, pomięte ślady nocy. Mam brudny język i krótsze nogi, choć coraz dalej do bliskości - powtarzałem przed lustrem. Hardcorowa Wiola wprowadziła mnie w meandry sztuki miłosnej, jej mokry podkoszulek był stale zdejmowany, Kamasutra jest ubogą lekturą. A Czego człowiek nie wymyślił? znikła w piątek papieros kawa wrzątek na końca początek brak kilku drobnych w portfelu drobnych wielu (słów) pewnie na fajki Gdy ktoś cię zostawia, człowiekowi się zawsze wydaje , iż został oszukany. Odtwarza poprzednie noce, analizuje co robił, co powiedział, szuka rozwiązania, choć czasem lepiej nie zadawać pytań, zwłaszcza przed lustrem.. Machnąłem kilka obrazów o Hardcorowej Wioli. Na ostatnim była w paskudnym swetrze, było by to dla niej nie do niej nie do przeżycia, niczym policzek w twarz. Hardcorowa Wiola miała fioła na punkcie swoich piersi, tak więc nie było mowy o jakimkolwiek swetrze, musiał być dekolt, musiało być zwiewnie, prześwitując. Pełna premedytacja namalowania swetra była mentalnym zwycięstwem. Półroczna szkoła seksualna, jednym słowem- Ego rośnie, a opory, jak opary rozwiewają wątpliwości. Artysta musi umieć przekonać ludzi do szczerości swoich kłamstw Pablo Picasso Statystyczny mężczyzna jest artystą, jest estetą. Silny nacisk na zmysł wzrokowy, nie pozwala mu obojętnie przejść ulicą. Młodzi esteci, zapaleńcy, często cierpią na postrzały w odcinku szyjnym. Jadąc nawet na rowerze, ryzykują utratę kontroli nad kierownicą, utratę koncentracji, nawet możliwość nabicia guza, na rzecz wspomnianego wyżej poczucia estetycznego. Młodzi kręcą głowami na lewo i prawo, bo nie wiedzą, że kobiety tylko na to czekają. Nie bez przypadku, guzik rozpięty w koszuli powiększył dekolt, nie bez przypadku spódniczka jest krótsza od pauzy kompensacyjnej, nie bez przypadku depilator był o poranku w akcji. Młodzi zapaleńcy myślą, że to w ich gwoli niesnaska damsko męska się zaczyna, ale są w wielkim błędzie. To kobieta steruje ich zmysłem wzrokowym, to kobieta wysyła znaki i tylko czeka na inicjatywę, która niejako jest już i tak drugim krokiem. Kobiety polują, to one decydują z kim, czy z tym, a może tamtym. Jednak zawsze pozostawiają wrażenie, że to mężczyzna był zdobywcą, bez skrupułów oddalają się w cień. Każda niesnaska damsko-męska jest inna, zmienna, niepowtarzalna. Każda rządzi się swoimi prawami, ale jednak jedno jest w pojęciu constans. Socjologia, filozofia, bądź kolokwialnie to nazywając, schemat zachowań, Każdy ma własną wypracowaną metodę, opartą o subiektywizm doświadczeń o jakiś skrawek autopsji. Różnica w pojmowaniu estetyzmu pomiędzy mężczyzną a kobietą, związana jest punktem odniesienia, punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. U faceta artyzm estetyczny polega na silnym powiązaniu z układem nerwowym i naciskiem na wspomniany już wyżej zmysł wzrokowy. Mężczyzna działa na zewnątrz. U kobiet jest diametralnie inaczej. Kobieta skupia estetyzm na sobie. Kobieta nie maluje się dla mężczyzny, tylko na pokaz przed inna kobietą. Mężczyzna, owszem, zwróci uwagę na to czy owo, ale zawiłe nowinki kosmetyczne są dla niego nie do przeskoczenia. Ale w stosunku do innych kobiet, jest to jak rycerskie wyzwanie na pojedynek, jest to ciągła walka, mierzenie subiektywnie wypracowanej wizji estetycznej. Zajęcia w klubach fitnes, salony fryzjersko- kosmetyczne, solaria, meniciur, pedikiur. To dla mężczyzny nie do przeskoczenia, nie do ogarnięcia, Dbałość o wygląd u kobiet kierowana do wewnątrz jest dla męskiego estetyzmu kwintesencją, jest traktowana jako smaczek. Kobiety jak i mężczyźni wypracowują własną estetykę, dostosowując do gustów, do własnych zachcianek . Moją zachcianką po rozstaniu z Hardkorowa Wiolą, była szczupła brunetka o niebieskich oczach, musiałem ją tylko czym prędzej spotkać. „bólu miłości nie można zwalczać filozofią tylko inną kobietą” Erich Maira Remarque c.d.n -
Ułożony w wersy zapis banałów (delikatnie mówiąc)
Tali Maciej odpowiedział(a) na WiJa utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Witaj mój cieniu (przynajmniej ostatnio), którego zawiść i przekora są dla mnie tak oczywiste, że zacznę się martwić, kiedy (co nie daj Boże) zaczniesz mnie chwalić. Pozdrawiam. nie ma zawiści. jest tylko oczekiwanie na wiersz -
Ułożony w wersy zapis banałów (delikatnie mówiąc)
Tali Maciej odpowiedział(a) na WiJa utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
coraz gorzej pozdr -
z tomu"Płonąc w wodzie, tonąc w ogniu' Ch.B.
Tali Maciej odpowiedział(a) na Pan_Biały utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
niezależnie po której stronie BARAKUDY płyniesz i tak cię zezre(((-: -
by żyć na nowo
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
i to jakby sedno, ale jako autor czuje się obdarty ze skóry(((-: przemyślę i pewnie cośniecoś pozdr -
by żyć na nowo
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zgadzam się((-: pozdr -
by żyć na nowo
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bogdanie jak zawsze potrafisz zmobilizować i okiełznać tekst z tanich breloczków czy tandetnych kolorwideł, niestety muszę ci przyznać rację jeśli idzie o ikara, już poszedł do szuflady. Syn marnotrawny powiedzmy że kierunkowość obrana pozdr -
by żyć na nowo
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
wiem, że tekst jest hermetyczny jak diabli, ale zabawy na początku nie są przypadkowe. Ale mam pełną świadomość, że jak wiersz nie broni się sam, to autor już nic nie zwojuje. pozdr -
by żyć na nowo
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
w mowie potocznej ==> bełkot w poezji ==> niezakumałem wiersza(((-: dzięki za czytanie pozdrawiam -
by żyć na nowo
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dla Jacka Szczepańskiego do ciepłych odlegle ciałem od laty-wałem wbijając gwoździe w krzyż na drogę do domu w zabłoconych po kolana ciężko się odbić gdy wciąż *** będąc w lesie przy wysypisku z bagażem kilku zaledwie słów ciemnym korytarzem krokiem przed siebie na obraz i podobieństwo -
więc jeśli masz świadomość, że nie za dobrze ci poszło, to po co to w ogóle wrzucasz na serwis, to jakaś forma masochizmu???? przedmówcy mają rację to nadal mamałyga, nic w tym poezji niestety constans pozdrawiam Bo akurat Ty wiesz co to jest poezja. I pewnie to ma być coś, co jest na kształt wydobywający się z Twoich wierszy. Ewentualnie z Tych i tych, którzy i jakie Tobie się podobają czyli ubzdurają bądź ubzdurzą. No i oczywiście, że dla Ciebie mamałygą jest to, o czym Ty nie masz (bo nie chcesz, albo nie potrafisz mieć) nawet zielonego pojęcia Pozdrawiam co to jest poezja?tak prawdę mówiąc nie mam wykształcenia filologicznego, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Nigdy nie uważałem się za poetę, więc nie bronię swojej twórczości, możesz ją obsmarować, wyśmiać, to tylko słowa, zdania, frazy. Ale mogę być czytelnikiem, mogę być oczytany, tego nie wiesz. I po raz setny ci to powtórzę, jako pełnoprawny użytkownik tego forum, mam prawo do własnego czytelniczego zdania, mam prawo pisać co mi ślina na język przyniesie. Mam prawo stawiać minusy i plusy według własnego subiektywnego zdania. Stawiam ci minusa po raz kolejny, nie za to, że się uwiozłem, tylko dlatego, że po raz kolejny ty popełniasz dla mnie te same błędy, piszesz niezgrabnie, nielogicznie, źle się to czyta. Twoja twórczość nie wnosi nic nowego, nie jest oryginalna. To taka forma maślanego masła, która przy głębszej analizie to żadnych wniosków nie prowadzi. Treść to płytkie naczynie z którego ani się napić, ani pojeść. mam nadzieję, że rozumiesz moje stanowisko i że przy kolejnej publikacji będę mógł ci postawić plusa, za włożoną pracę w tekst, za niebanalną treść, bądź za pomysł pozdrawiam
-
nie może być
Tali Maciej odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Panie Rewiński Pan idziesz na łatwiznę dobre to to nie jest pozdrawiam -
potrafisz?
Tali Maciej odpowiedział(a) na Bernadetta1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
witaj i ja również mam wrażenie, że niektóre frazy trza by jeszcze dopieścić bo takie sztuczne się wydają, rytmika jest , wiersz płynie, ale jak się go czyta po raz któryś to ma się wrażenie, zapychaczy, aby było równo, aby się kleiło, a czasem nie o to do końca chodzi, więc aby wszyscy byli uśmiechnięci wróciłbym do tego wiersza i jeszcze coś z nim pokombinował((-: pozdr -
****
Tali Maciej odpowiedział(a) na Sylwia Malinowska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"Widzę Cie niewyraźnie kątem oka między kolumnami Ze spuszczoną głową dostrzegam ….do następnego Może zobaczę wyraźniej ,inaczej " ===> widzę, dostrzegam, zobaczę można z tych trzech fraz zrobić jedną dobrą, a tak to mamy zapychacze, które niczego nie wnoszą "czekam …........... powracam Udając ,ze nie patrze ,wyczekując Budując wizje pustki ==> ktoś wspomniał powyżej, o ilości czasowników "Zbliżając się przesuwając " --> albo albo, brzmi fatalnie "Odchodzę Do następnego " ==> dajesz propozycję czytelnikowi, że może następnym razem będzie lepiej i oby bo jak na razie jest średnio na jeża pozdrawiam -
na zdrowie
Tali Maciej odpowiedział(a) na Jacek_Suchowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
cisza po stokroć lepsza od ględzenia jakoś tak mi zbrakło obiadu, ugryzłem i już się kończyło mieszane uczucia, po takim posiłku, może byłem bardziej głodny? pozdr -
świtem
Tali Maciej odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
prostota a tyle przemyca treści mniam podzrawiam -
biały bielszy czarny
Tali Maciej odpowiedział(a) na Marek Konarski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ta piękna sentencya przebija wszystkie tutaj wersy :) Pozdrawiam egzegeta ma rację zapisałem do notatnika(((-: -
Bywało gorzej, i pewnie nieraz jeszcze będzie. Ale najpewniej częściej będzie tak jak jest, niż lepiej (tak jakby mogło być). No i jak to się mówi, lepszy wróbel… A jeśli nie lepszy, no to przynajmniej inni mogą być lepsi, wręcz błyszczeć na moim tle i cieszyć się ze siebie. Pozdrawiam więc jeśli masz świadomość, że nie za dobrze ci poszło, to po co to w ogóle wrzucasz na serwis, to jakaś forma masochizmu???? przedmówcy mają rację to nadal mamałyga, nic w tym poezji niestety constans pozdrawiam
-
znów sięchwali maciej tali(((-: ale jak wymiata
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
((-: i ja też pozdrawiam -
O święta naiwności!
Tali Maciej odpowiedział(a) na Super-Tango1 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
constans -
a jednak tu jesteś Macieju i ci nie przeszkadza troche jesteś śmieszny Macieju - nie tak dawno jeszcze chwaliłeś moje pisanie - nawet przesuwałeś wiersz do Z . Czyżbyś jeszcze nie miał wtedy uzgodnionych z resztą warunków, a teraz strach cie obleciał i zapisałeś się do chóru obszczywających mnie. Ja Cię rozumiem - zawsze łatwiej być tchórzem. chwale jak mi się coś podoba, a jak mi się nie podoba to nie chwalę czyż to nie logiczne, tamten tekst był o niebo lepszy, ten jest kiepski, ale to tylko moje subiektywizmy tchórzem to fakt byłem w dzieciństwie bałem się ciemności, ale teraz to wypraszam sobie(((-: pozdrawiam