Marzec za oknem, kwitną żonkile,
Zaczną komary latać za chwilę.
W słońcu zamienia się śnieg w kałuże,
Zaś w nich bakterie małe i duże
Całym jestestwem bożą moc czują
I się krzyżują i się krzyżują!
Cały świat teraz żyje konklawe.
Murzyn papieżem? Będzie ciekawie!
Może historia zakpi znów deczko
I się okaże papież babeczką?
Plac okupują wierni i gapie,
Jeden gość szuka Rzymu na mapie,
Inny wychyla trzecią ćwiartulę,
Wciąż brzmi mu w uszach "Szegnam was ciule!".
Słychać nieśmiałe "Santo subito!",
Za Benedykta zdrowie wypito!
Czerstwa staruszka pieśń intonuje,
Dymu białego już wypatruje.
Na wiatr czekają zwiędłe proporce,
Co - tak naprawdę - świstak ma w norce!
W modnym dresiku w czarnej beemce
Koleś gna setką po Ostrołęce.
Kiedy zagapi się na ślicznotkę
Radar znienacka strzela mu fotkę.
Więc nań się wkurza, zwie od przymułów,
Przecież nie zdążył napiąć muskułów!
Bocian na łące zjada ze smakiem
Grzebiuszkę ziemną wraz ze ślimakiem.
Młody ekolog jest przerażony,
Wszak to gatunek prawnie chroniony!
Czas zawiadomić kółko myśliwskie,
Trzeba bociany odstrzelić wszystkie!
Starszy laborant już od godziny
Szuka w kiełbasach śladów koniny,
Patrzy na wynik, dławi się kęsem.
Prawda jest taka, że są bezmięsne!
Ósmego marca jak kraj szeroki
Pieją koguty i drą się sroki,
Krety szukają dżdżownic wśród kopców.
Dziewczyny, bądźcie dobre dla chłopców!