Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maciej_Satkiewicz

Użytkownicy
  • Postów

    797
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Maciej_Satkiewicz

  1. Comie

     

    kiedy miałem jeszcze wybór
    napchałem sobie kieszenie nieskończonością
    i teraz chodzę jak nadgorliwy jubiler
    bez własnego salonu

     

    ludzie chętnie kupują pojedyncze fasety
    nieraz nawet całe tafle
    najlepiej schodzą nieskomplikowane szlify
    które mienią się bez większego wysiłku

     

    a ja ciągle rzeźbię te kamienie
    zbyt przezroczyste w dzień 
    i za twarde nocą
    gdzieś w tych ostrych kątach
    kryje się odpowiedź

     

    wiem bo czasami widzę jej oko

  2. Dobre to je!

    Chociaż końcówka, nie wiem, mam wrażenie, że coś w niej opadło.

    "I choć ja jestem
    Nie jestem ludzi piesków jest dużo
    W głowie i w tłumie"

    To "nie jestem" po "jestem" mi się nie podoba. Jestem-nie jestem to temat na osobny wiersz, niech podmiot liryczny nie zasłania sobą i swoimi rozterkami dziewczynki (ani swojej 'relacji' z nią), która najważniejsza tu.

  3. Widze, ze jednak mozemy rozmawiac :) Wiec jesli chodzi o "bycie poza religia", moze dodam tylko: nie trzeba byc religijnym, ale mozna widziec w (danej) religii czesc prawdy, ktora jest poza nia, wieksza niz religia. Mozna sie ucieszyc, ze religia opisuje jakis aspekt rzeczywistosci zaskakujaco trafnie i przyjac ten opis. Zaczatkiem wiersza bylo pytanie "co to do cholery znaczy, czy kochasz Boga? Co to znaczy - kochac Jezusa?". Milosc poniekad "nakazywana" przez chrzescijanstwo i jednoczesnie cos, czego nie moglem pojac, jak mozna szczerze kochac niewidzialne, watpliwe, nienamacalne, abstrakcyjne. Jesli odnajduje w tej religii sporo fantastycznie opisanej prawdy, ten aspekt uwazalem za szczegolnie trudny, nieco wydumany, poddawalem w watpliwosc szczera "milosc do Boga/Jezusa", ktora czesto ludzie wierzacy deklaruja. Ale w koncu mi zaswitalo, ze milosc to bardzo pojemne pojecie. Dosc powiedziec, ze pierwotnie, z hebrajskiego, brzmialo - brac odpowiedzialnosc. I tak dla przykladu biblijne slowa "kochajcie wrogow waszych", z poczatku durne (rzucac sie wrogom na szyje w milosnym uniesieniu?!) okazuja sie nieslychanie glebokie. Podobna probe "rozwiklania" milosci do Boga, Jezusa, postanowilem poczynic w wierszu. Pozostale "milosci" dopisalem troche na sile, troche dla siebie, troche zeby sobie uporzadkowac, ale tak na razie zostawilem, moze jeszcze kiedys to skroce.

    Na przyszlosc radze miec jednak troche wiecej dystansu do "religijnych uniesien" i dopuszczac mysl, ze moze jednak nie wszystko rozumiemy dobrze. Prosze tylko przypomniec sobie, ile nieprzyjemnosci bierze sie z takich postaw w zyciu publicznym. Przykre to. Panski pierwszy komentarz tez byl przykry, choc ja akurat nie wzialem go do siebie.

  4. Pewnie nie zmiesci sie Wam to w glowach, ale to nie jest wiersz religijny... zdecydowanie jest poza religia (co pan Sukmanowski zauwazyl, ale sie nie zorientowal, ze zauwazyl), chociaz na pewno sie do niej odnosi. Nie wiedzialem tez, ze paralelizm skladniowy jest sprzeczny z idea wiersza. Z matematyka pewnie niewiele macie wspolnego, wiec powiedzmy, ze autor dodal te zwrotke z czysto egoistycznych pobudek, chyba nie odbierzecie mu do tego prawa.

    Jesli chodzi o komentarz Wiji, jego sens przeczuwam, ale niestety nie moge byc go pewien. Przykro mi, ale ciesze sie, ze sie chociaz wiersz podoba :)

    Pozdrawiam!

  5. Kochać Boga to kochać Jego działanie
    wyjść z morza i zamoczyć piasek
    odcisnąć ślady które wypełni miłością
    i zabierze z powrotem.

    Kochać Jezusa to kochać Jego ideę
    lepić z gliny i nawadniać pola
    otwierać skrzyżowanie i wytyczać drogi
    cierpieć to znaczy brać odpowiedzialność.

    Kochać człowieka to być najbliżej
    a jednak dość daleko
    wiec starać się chociaż dotrzymać obietnicy.

    Kochać zwierzę to zabrać je na arkę
    przemycić do raju.

    Kochać kamień rośliny niebo przedmioty
    to potrafić być częścią
    i wiedzieć że trzeba być ostrożnym.

    A kochać matematykę to czuć się trochę lepiej.

  6. stoję Ci przed oczami
    w gabinecie luster lecz patrzysz w odbicia
    słuchasz zniekształconego echa mojego głosu

    myślisz że mnie nie ma
    i próbując rozbić lustro
    ranisz mnie w serce

    nie potrafię się nie śmiać z bólu
    lecz lustra odbijają tylko krzyk
    ze wszystkich stron
    załamujesz ręce

    nie możemy tak dłużej wyjdź

  7. To był bardzo spontaniczny, 5-minutowy wiersz, zapewne hermetyczna krystalizacja rozmaitych przemyśleń, może wszystko zbyt skrótowe, może za dużo chciałem zawrzeć w jednym krótkim tekście. Utwór domagał się równie spontanicznego wrzucenia na forum i tak zrobiłem.
    Zapewniam, że autor potrafi logicznie myśleć, materiału z tego wiersza starczyłoby na wiele stron, gdybym chciał wyłożyć wszystko po kolei jak krowie na rowie; natomiast wiersz nie bazuje na logice, tylko liczy na doświadczenia, przemyślenia i skojarzenia czytelnika. Wiersz to nie dyskurs i struktura treści nie musi być ułożona "logicznie". Zwracam uwagę na tytuł. Krystalizacja dokonuje się nagle, bez planu, ciężko doszukiwać się w skrystalizowanej bryle liniowej struktury.

    Odpisałem dość zaczepnie, bo wkurzyłem się na zaczepny ton niektórych komentarzy, a lubię dokopywać nieco ograniczonym acz zadufanym ludkom. Przepraszam. I pozdrawiam serdecznie!

  8. Nawet ręcznik jest pewną teorią
    uczymy się przewidywać
    ale i kochać
    niektóre wydarzenia po prostu znaczą

    Możliwe że bez światła dostrzeglibyśmy ciemność
    ale jak o niej powiedzieć
    Jak dostrzec Boga skoro stale jest
    jak pokazać

    Liczą się rzeczy małe to znaczy - etyka
    Dramat zaufania ryzyko miłości
    Czas żeby utracić a nawet jeśli naprawdę nic nie ma
    Warto żyć dla takiego mirażu

  9. Zalezy, jak sie patrzy na te klepsydry. Mozna widziec obie naraz, mozna kazda z osobna. Niektorzy Boga nie widza, choc stoi im ciagle przed oczami. A niektorzy Go widza, choc go stale nie ma. Ot, denne porownanie.

    ;)

  10. gdyby miłość można było zapiąć
    jak klamrę od łyżew
    niewiele brakowałoby nam do szczęścia

    tymczasem musimy urywać spojrzenia
    przed porcelanową baśnią
    z torbami ciężkimi od braku


    klepsydra przyjmuje postać lodu
    aby łyżwiarz mógł ponownie
    porwać samotność do tańca

  11. otwiera się scena
    po co ja to w ogóle piszę
    podnosi rękę
    dlaczego kazałem mu podnieść rękę
    niech stanie się coś dziwnego
    dlaczego czy jestem kuglarzem
    niech odpowie na pytanie
    cały czas pytam
    każ mu kochać się z piękną
    niech spadnie ze sceny
    więc może fantazja potrzeba ucieczki
    zajadać niedoobecność sztuką
    nie wpadaj w pory
    wstań rozmazałeś się
    trzeba celnie chwytać w nazwy
    wypuść strzałę która przeszyje
    na wylot śmiech raj
    uda oklaski
    po co wieloznaczność
    niech ona sama odpowie
    kurtyna bęc nie ma końca

  12. otwiera się scena
    po co ja to w ogóle piszę
    podnosi rękę
    dlaczego kazałem mu podnieść rękę
    niech stanie się coś dziwnego
    dlaczego czy jestem kuglarzem
    niech odpowie na pytanie
    cały czas pytam
    każ mu kochać się z piękną
    niech spadnie ze sceny
    więc może fantazja potrzeba ucieczki
    zajadać niedoobecność sztuką
    nie wpadaj w pory
    wstań rozmazałeś się
    trzeba celnie chwytać w nazwy
    wypuść strzałę która przeszyje
    na wylot śmiech raj
    oklaski kurtyna
    po co wieloznaczność
    niech ona sama odpowie
    kurtyna bęc nie ma końca

×
×
  • Dodaj nową pozycję...