
Anna Romanek
Użytkownicy-
Postów
428 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Anna Romanek
-
Listy z czkawką-Z bajek to ja nie wyrosłem, panie redaktorze
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No, jest parę. Ale dzisiaj "z innej beczki" i z góry przeprszam za pożyczenie handlowego błysku w oku, ale tak mi się spodobało, że nie mogłam się oprzeć. No, ale mogę zmienić, to Twój patent. Co Ty na To? -
Powrót samotnej
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pląsy przy muzyczce, trochę przy tym winka A na stacji cicho, ciemno Nie ma w tym wagonie nikogo prócz mnie Usiadł tylko biały koń i z uśmiechem listonosza podał białą dłoń W twoim śnie ja jestem- szepnął Mijamy Katowice Obrączkę ci wręczam, na całe życie A pociąg turkocze Zima marznie chyba sama, a ja swetra zapomniałam Koń we fraku białym znów wyciąga białą dłoń, a na dłoni trzyma dla mnie kryształowy unicorn (jednorożec) Jakie śliczne dziecko światła! Zakochuję się A pociąg po szynach mknie Zostań trochę jeszcze dłużej Skąd masz tak uroczy rożek? Ktoś za ramię szarpie mnie Czy pani jedzie dalej? Bo koń już wysiadł dawno Zgubił tylko takie cacko Kryształowy unicorn Ojej! Tu może się kończyć, lub dalej: Obudziłam się Na balkonie kwiaty rosną A na sercu cierń Lecz na półce pośród książek coś tam świeci się! Dłoń wyciągam, a na dłoni kryształowy unikorn Skąd więc wziąłeś się? Pozostawił mnie dla ciebie Czarodziejski koń Bo marzenia, widzisz czasem Krystalizują się Poszłam w świat rozgłosić wieść tę, ale wiedzcie że, tylko chłopczyk mi uwierzył Reszta mówi: “Łże!” -
Nie ten, nie tamten świat
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To tylko kawałek rzeczywistości. W rzeczywistości nie jestem pesymistką i wierzę w happy end`y-jak nieśmiertelność(mam nadzieję przyjemna), panie Nieśmiertelny Dzięki, pozdrawaim -
Listy z czkawką-Z bajek to ja nie wyrosłem, panie redaktorze
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki Basiu. Spieszę się, bo właśnie mają przyjść znajomi na kawkę i ciastko. Pozdrawiam -
przedział drugiej klasy
Anna Romanek odpowiedział(a) na dytko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wyobrażam sobie przedział trzeciej klasy... -
Przepraszam, za wcześnie nacisnęło mi się "prześlij",przypadkowo, i poszło niedokończone. A więc, pasuje do treści. To on opowiada, a jest człowiekiem "z obrażeniami" i tak może się właśnie wypowiadać. Mnie to pasuje. Podoba mi się, tyle, że rzeczywiście błędy rażą (ale to można poprawić). Pozdrawiam.
-
Takie "rozbieganie" tego tekstu pasuje do tre
-
Nie ten, nie tamten świat
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No, to fajnie. Czasem mam dziwne skojarzenia, nie zawsze do odczytania na pierwszy rzut oka. Pozdrawiam. Polecam dla rozluźnienia mój limeryk(debiuty-limeryki) pt. Pani Żaba. Znacznie lżejsze na dobranoc. Nie jestem tylko pewna, czy to można zaliczyć do limeryków, jako, że dłuuuuuuuuuuuugie i może ten gatunek tego nie lubi -
Nie ten, nie tamten świat
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ocieka. Osadzona w czasie współczesnym i na przestrzeni wielu państw trzeciego świata. Stąd tytuł "Nie ten, nie tamten świat". Bo, co to za życie? Egzystencja pomiędzy życiem i śmiercią. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam -
Pani Żabie się zdawało Że jej czegóś(ć) brakowało (albo-czegoś) Więc rozgląda się dokoła Ordynansa swego woła A ordynans rozwścieczony (albo: nachmurzony) Po raz setny poproszony Pyta znowu, Tak jest, pani? Służę grzecznie, cóż się stało? Żaba nie wie po co woła, Tylko trochę jest znudzona Ach, mój drogi, Podaj ciapki, Bo mi chyba marzną łapki Ależ służę, droga pani, Leżą w kącie koło pani “Ach-powiada stara żaba- Za wzrok już nie odpowiadam” Założyła kapcie swoje I ordynans odszedł sobie Ale znowu jej się zdaje, Że jej czegóś(ć) nie dostaje I natychmiast(co rychło) sługę woła “Jestem taka przestraszona” “Czego lękasz się, o pani, Wszystko jest pozamykane Żaden zbój się nie dostanie, Choćby nawet miał karabin” “Jednak boję się troszeczkę O najlepszą swą(mą) bluzeczę Popatrz drogi, jaka plamka, Lepiej przebrać się w piżamkę” Sługa zdziera z żaby “skórę”(bluzkę) I już w myślach się buntuje “Starej babie się wydaje Żem na każde zawołanie Lecz cóż zrobić mam, ja sługa, Kiedy ona mnie zatrudnia I na każde jej życzenie Muszę lecieć jak szaleniec Dożywotnia taka praca To każdego powykańcza” Lecz nie skończył myśli swojej, Żaba znowu głośno woła: “Zbliż się do mnie, ordynansie, Coś tam skrobie w mojej szafie Jaka może być przyczyna? Kto to taki hałas wszczyna?” Sługa wózek popchnął żwawo, Zamknął drzwi za starą żabą I powiada –“Droga pani, Już wiem kto tak wrzeszczy z szafy! Lecz dopóki pani krzyczy, Nie wypuszczę pani nigdy Sądzę że się pani dowie Jaki ze mnie sługa dobry, Że za tyle lat tyranii Jeszcze daję pani szansę Więc się pani dowiedziała Jaka to jest ciężka praca Dla ropuchy w kółko latać! Więc już zmienią się maniery Wreszcie pani znormalnieje! Bo jeżeli nie, to sprawa Skończy się wnet u lekarza Będzie pani żałowała!” Lecz nie trzeba już lekarza, Bo się udusiła w szafie Smutek oblał ordynansa, Bo nie była to zła żaba, Tylko trochę rozpieszczona, Smutna i rozgrymaszona Ale przecież go żywiła Tak historia się skończyła Co do sprawy ordynansa Żyje teraz na koszt państwa Teraz na koszt państwa żyje I za późno, że żałuje …tu się może kończyć lub dalej: Żaba go odwiedza we śnie “Może jeszcze chcesz kromeczkę?” Lecz jej nigdy nie dostaje Żaba kły(ów) wielkie(ich) dostaje “Oj, nie pójdziesz ty do raju! Będziesz w stawie wraz z rybami, Co zwą się piraniami!” Potem się oblewa potem Żaba budzi go nad z powrotem “Już poranek jest, “kochanie”, Co dasz mi dziś na śniadanie?” I tak to się toczy wkoło Prawie już postradał rozum W nocy mary, we dnie służba, Dręczy go wciąż żabia dusza Wreszcie po dość długim czasie Opuściła go z zaświatów I dopiero teraz czuje, Że już wcale nie żałuje W szafie zamknął, życie zabrał We śnie miał problemy z żabą Lecz gdy nasłał nań piranie, Co już miały dosyć żaby, To odpocząć mógł w spokoju, Dobrym sycić się nastrojem “Pokój” ciasny i nie własny, Ale wreszcie bez tej Żaby!!! (baby!!!)
-
Nie ten, nie tamten świat
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ciężka zasłona nocy spada jak kruk Ziemia owiana głodem dyszy W potrzasku rozpaczy Jeszcze jeden świt Jeszcze jedno nowe, Głodne, nie podlane Czas zdławi życie -
Listy z czkawką-Z bajek to ja nie wyrosłem, panie redaktorze
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Taka bieda panie, to tylko się rozrasta i rozrasta. I w świecie całym tych biednych to już takie zwały są, że panie już czasem słońce przysłaniają. A te góry złote, to obok się rozrastają spokojnie i równolegle, panie. I już ten krajobraz to się już taki górzysty zrobił, że tylko wspinać się panie . Ale tylko każdy to by się na te złote góry pchał, bo nikt nie chce być na dnie, bo ta góra zubożała, to niby też chmur dotyka, ale wczłapać się tam panie, to jest o wiele łatwiej. Ale walka to jest i tu i tam, bo sobie tylko wyrywają, panie, tu, pieniądze. Przede wszystkim pieniądze, bo co innego.Tam, wszystko, dosłownie. W różnych, panie, postaciach, te pieniądze. Nic już nie ma pewnego na tym świecie, to lokują i w złocie i w akcjach, bezpiecznie to tylko może, w posiadłość. Pałace budują tu i tam, z basenami, panie, sauny. A szczególnie to artyści są w tym rozmiłowani. Tak sobie tylko skaczą z filmu na film. I jak na szachownicy rozstawiają te chlubne, panie przystanie. Bo takie życie wyczerpujące jest przecież. Gonią za nimi, jak za szczurami, te paparazi. I tylko w histerię popadają już od tej popularności. To się muszą, panie gdzieś podziać, żeby sobie tą lampkę wina w spokoju wypić. I ja się nie dziwię, sam bym tak robił, panie, bo jak kiedyś mi zaproponowali za statystę tylko robić, to się od razu cała czereda zlazła pod blokiem i tylko palcami mnie , panie, pokazywali. Patrzcie, ten to za rycerza robił w Krzyżakach. I już do mnie ten “Krzyżak” przylgnął. I już po czasie, to niektórzy zapomnieli skąd się to pobrało i mnie oglądali jak muchę pod szkłem, panie. A ja to z pająka nic nie mam, ani chudy, ani kosmaty, ale się panie już przylepiło i koniec. Z czasem to się w Pająk przekształciło, ale jak i dlaczego, to, panie, nie wiem. Może że Krzyżak to tak się trudno wymawiało, a Pająk, jak po maśle. A taki jeden facet, to nawet myślał, że ja się tak nazywam. I kiedyś mnie zaczepił, żeby mu jakiś formularz wypełnić, bo na ochronę gołębi miejskich zbierał. I pisze- Zdzisław Pająk, 10 złotych. To ja już, panie, mało się nie przewróciłem. I jak go łokciem huknę. I wrzask podniosłem “Panie, ja się tak wcale nie nazywam, tylko statystą w filmie byłem …ale , panie. I tak nie uwierzył…… I tak już zostało. I z czasem to już się nawet zastanawiałem, czy tego nazwiska to może nie zmienić, bo już by mi z tym tych problemów ubyło. Dlatego się nie dziwię, że się kryją, bo panie, ja to nie miałem gdzie, M4, i koniec. Wyjrzeć sobie mogę tylko. I popatrzeć w przestrzeń, panie, i pomarzyć jak to by było gdybym tak był tym artystą z filmu, prawdziwym. A z tymi na tej górze, co z popiołów świata rośnie nie chciałbym być, panie. Tam wszystko doskwiera. Bieda piszczy nieustannie, jak wiatr gwiżdze za oknem, w zimową aurę. A ja tu przynajmniej, w klatce, trochę większej, ale zawsze. I chleba to się zawsze ma pod dostatkiem, choć się nie przelewa. A tamci, panie to jak te sępy czekają, żeby tylko sobie wyszarpnąć, choć okruch mały. I dzieci im płaczą, nie tak jak moje, panie, rozwydrzone. Robią tylko miny słodkie. I nigdy się ubrać nie mają w co, takie biedne. A koleżanki jak się pojawią, to jakby prosto z Paryża przyjechały, w modern formie. A człowiek jeden. I zarobić musi na tą zgraję. Dwoje tylko, co prawda, ale rozwydrzone, powtarzam, bo serce boli jak popatrzysz, że tamtego Kowalskiego panna to jak Madonna wygląda, z galanterią wchodzi. I zlana perfumami, a moja Agatka, to co, ma być gorsza? No i kupuję, panie na okragło, kupuję. A żona to gorsza jeszcze była, ale już się trochę przystopowała, bo na mleko w końcu nie było, to już teraz oszczędza na sobie. Ale i tak chodzi ładnie, jak ona to robi, panie, to nie wiem, ale zawsze mi się podoba. I pracuje już, nie powiem, żeby tylko te łaty nakładać na ten budżet. I wszystko gra. A ja, panie to taki marzyciel jestem. I tylko tak mi się po głowie snuje, że te góry z tą nędzą to znikną, panie. I tylko jedna będzie góra, ze szczęściem, na której tylko się człowiek będzie opalał, każdy na równo. I lokaj będzie mu podawał świeże ciasteczko, prosto z cukierni. A ten lokaj to też zarobi dobrze. I po robocie to sobie wódeczki popije. I telewizję będzie oglądał w różowym kolorze. I o Ciotce Matyldzie ballady słucham, co tylko z tym kotem się nie rozstawała i nawet po śmierci ze sobą go wzięła. I w papilotach chodziła, ale zaszczepiła mi, panie, zupełnie apolitycznie takie marzenie, że na świecie śnieg będzie padał tylko w lecie, z truskawek w śmietanie, a w zimie orzechy kokosowe, tylko trochę lżejsze, żeby sobie ludzie przypomnieli także o Afryce, gdzie jeszcze wciąż tyle jest biedy. I do której już nikt niedługo nie będzie jeździł, bo całkiem już będzie zarośnięta biedą. I wysypisko śmieci tam będzie, góra wielka biedy, jak odpady z całego świata. I tylko trochę się obawiam, że i tam jej nie będzie, bo AIDS ją od podstaw zmiecie. I wiatr rozwieje po całym świecie . I będzie się z czego cieszyć, Panie Boże, który jesteś w świecie największym inspektorem, bo wtedy świat się rozejrzy dokoła i poda rękę tym dołom. I znów ściągnie tą górę do dołu, na płaszczyznę. Może to trochę zawiłe, panie, co mówię, ale ta góra i te doły to na jedno wychodzi, pan mnie rozumie. I jak po ślubie mąż z żoną będą sobie żyli odtąd długo i szczęśliwie, góra z górą w równowadze, choć nierówna wciąż, ale bez zażaleń. I z trzosem do społu. Ale taka bajka, to, panie, to tylko w bajkach być może . Lecz na bajkach wyrastają dzieci. I jakie się im opowiada, takie biorą w życie. I dlatego jako dziadek wnukom będę opowiadać, na dobranoc. I nawet taka prawda to legnie, panie, w grobie, że się góra z górą nie zejdzie. Bo tu, panie będzie wszystko do kupy, ładnie, góra z górą się zejdzie. I człowiek z człowiekiem także. I dziś nawet w telewizji widziałem, że już się coś dzieje, panie, w tej sprawie. Podobno w Indiach już zrobili lekarstwo na AIDS(a) nowe, tak samo dobre, ale tańsze o wiele. A w Sudanie, panie, ludzie to już zrównani z ziemią niedługo być mogą. I nie wiem co się z nimi stanie, ale nastepne pokolenie to panie ma już lepsze szanse. Tylko, panie, jak Boga nie będą słuchać i tak się plenić jak muchy rozpędzone, to żadne lekarstwo nie pomoże. Ale ja się dzisiaj rozgadałem, a chciałem tylko panu tą bajkę opowiedzieć o tych górach. I o tej Matyldzie wspomnieć, co mnie do tego zainspirowała. Bo ona, to tak, jak ja, do końca wierzyła, że świat się może zmieniać na lepsze, panie. Zupełnie jak ja wierzyła, w bajki. A kota mam, a jakże, ale kocham go za bardzo i go ze sobą zabierać nie mam zamiaru. Co mu tam panie, po mnie. Na tej nowej ziemi zmienionej, to przecież ktoś się nim zajmie, tak samo dobrze. Z poszanowaniem Zdzisław Pająk (ps. niech już tak zostanie) -
Dzięki asher. Napisałam cały poemat wierszem pod tytułem "Wieśniak" Potem już mi się znudziło(bo był nudny) i ciąg dalszy pisałam prozą (jako prozę?-Jak to "po polskiemu", bo jestem "w kropce"?) Piszę (to są próby)nowe opowiadania. Dziś mam dobry dzień, bo dostałam zawiadomienie o wyróżnieniu w ogólnopolskim konkursie poetyckim. To dla mnie duża radość.Wydadzą zbiorczy tomik pokonkursowy i mogę tam umieścić swoje wiersze. Pozdrawiam. Mam ograniczony dostęp do internetu, bo nie mam podłączenia na całą dobę, więc nie mogę czytać wszystkiego tego, co chciałabym przeczytać na tej stronie. Myślę o założeniu tego podłączenia na całą dobę, ale trochę kosztowne. Tyle, że za to można korzystać do woli, więc rozpatruję.
-
Miłość jak ptak
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo się ciszę z pomocnych opinii. Moje pisanie raczej powstaje jako rezultat nastroju, który przelewa się jakby sam na papier. Nie bardzo jakoś umiem pracować nad wierszem, kontrolować coś. Myślę, że jednak powinnam uczyć się pewnych rzeczy, dlatego cenię każdą poważną krytykę. Ten wiersz jest jakby trochę taneczny, może dlatego zatrzymał Was na chwilę. Dzięki, pozdrawiam. Anna -
Prośba( ks. Janowi Twardowskiemu)
Anna Romanek odpowiedział(a) na Ania D. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ja też dopiero niedawno dołączyłam do tego grona. Tyle, że trochę różne te opinie bywają, ale wiem dlaczego . Poprostu nie wszystko jest dobre. Cieszę się,jeśli ktoś napisze opinię, dobrą czy złą. Pozdrawiam -
Miłość jak ptak
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Miłość jak ptak Płyniesz przez czas W oczach twych blask Jasny jak kwiat Powietrza czar Niesie cię w dal I stajesz się Muzą w swym śnie Odzywa się Coś w duszy dnie Coś budzi się Coś w sercu drgnie Odpływa w dal Oczu twych żal Lecz jest jak cierń Wbija swój rdzeń Czysty jak biel Światło i cień -
Według mnie-niezłe. Pozdrawiam.
-
Słońce polubiło wakacje na wsi i polegiwało na pagórkach jak rozciągnięty kot na parapecie. W drzewach lśniły już pierwsze chmury kwiatów, co było zapowiedzią soczystych jabłek i wiśni. Ludzie kręcili się żwawiej i nawet psy poszczekiwały weselej. Smutne przedtem drogi poczęły zachłystywać się hałasem pojazdów udzielając łaskawego zezwolenia na rozjeżdzanie ich do woli, gdyż zimowa martwota przybiła je prawie do ziemi, jak człowieka depresja. Motyle wzlatywały jak tańczące madonny nad łąkami kąpiąc się w kolorach kwiatów, a drzewa przy drogach i wokół pól zdawałoby się szeptały i nuciły rzewne melodie. Ludzie poweseleli jak pszczoły i ruszyli się jak ze snu o śpiącej królewnie, do bajki o krasnolódkach, które dzielnie znosiły trudy dnia codziennego w zamian za jeden uśmiech swej królewny- wiosny. Stare utarczki wróciły między ludzi, co już zakipieli żywotnością w każdej działce życia. On posępniał, jak żuraw stojący długimi nogami w stawie, przypatrując się żabom, co wciąż skaczą wesoło i bawią się w kumkanie. I tylko on znał tajemnicę. I choć tkwiła w nim jak drzazga pod skórą , jednakże wyjąć jej nie mógł, bo ta drzazga była przeźroczysta i nikt by jej nie widział oprócz niego. Nikt nie uwierzyłby w jego tajemnicę. I nosił w sobie brzemię z którym nie wiedział co zrobić. Powiew wiosny tylko na chwilę go omusnął, bo podskórna woda przelewała się w nim jak potok rwący czasem, a czasem jak mgła, co rozchodzi się o poranku i znika, by znów powrócić następnego dnia. Smok rozpaczy drążył w nim korytarze, i zamiast radować się, przyoblekał się w maskę śmierci, co jak kwiat nocy zagnieździła się w jego duszy na dobre. W nocy był pożar. Spłonął dom, jego nie uratowali. Zabił żonę, po pijaku, w porywie złości, a rozgłosił po wsi, że go zostawiła, wyjechała do siostry.
-
Prośba( ks. Janowi Twardowskiemu)
Anna Romanek odpowiedział(a) na Ania D. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Myślę, że nie musisz już prosić. Przez wiersz ten przenika, że On Ci już to wszystko przekazał. Mnie też podobją się wiersze księdza Twardowskiego. I Twój wiersz także. Pozdrawiam. -
Podoba mi się Twój wiersz. Jest lekki , subtelny. I "trafia do środka" Pozdrawiam. Ps. Próchnicę zmieniłam na próchno. Miałaś rację. Pozdrawiam
-
Spotkałam szczęście
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Rzeczywiście. To ma być próchno, nie próchnica. Zmieniłam już w wierszu, ale niestety nie mogę zmienić już na stronie internetowej. Jak to dobrze konsultować się. Dzięki. Wykreśliłam też "w" sprzed "oczu" Pozdrawiam. -
Spotkałam szczęście
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiecie co? Chyba macie oboje rację. To chyba było próchno, nie próchnica. Muszę sprawdzić w słowniku. Ale to pomyłka byłaby! Jutro poszukam, dziś już noc. Dzięki za uwagi, sami widzicie jak przydatne. Pozdrawiam. -
Zatrucie III stopnia
Anna Romanek odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Poezją można wyrażać wszelkie stany . Uniesienia, rozpacz, rozczarowanie, osamotnienie i wiele innych. Po to ona jest i tego nie kwestionuję. Jedynie, w tym wierszu jest coś, co mnie razi. Może powinno, autor liczy na to. Ach, nie wiem...tak jak napisałam. Zbyt oślizło, jak dla mnie. Pozdrawiam Ps. To tylko życzliwe uwagi, mam nadzieję, że sie nie będziesz obrażać. Ja też dostaję cięgi. I nawet się z tego cieszę jeśli ktoś wyrazi swoje zdanie. Najgorsze jest milczenie. -
Spotkałam szczęście
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję Ci za komentarz. Masz rację-lepiej brzmi w niebo, gwiazdy, oczy Nie myślę jednak, że to jest konieczne, ale, myślę, że zmienię tak jak sugerujesz. Co do próchnicy -do głowy mi nie przyszło, że to może się komuś skojarzyć z próchnicą zębów!Bardzo stare drzewo świeci w nocy. Nie byłaś nigdy na Mazurach? Próchnica, tak mówili, świeci. A były to wycięte już dawno drzewa, których pnie zrównane były z ziemią i których w dzień nawet się nie zauważało. Dopiero w nocy świeciły. Pamiętasz zegarki z fosforyzującymi numerami ? To na tej samej zasadzie. Dawało to niesamowite wrażenie. Stąd to skojarzenie. Pozdrawiam -
Spotkałam szczęście
Anna Romanek odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Spotkałam szczęście Było we mnie A ja nie wiedziałam, szukałam go wszędzie Wyczekiwałam na peronach, na drogach, patrzyłam w niebo, gwiazdy, w oczy Bezowocnie Świeci jak próchnica Dojrzałe szczęście