
Ania_Ostrowska
Użytkownicy-
Postów
1 554 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ania_Ostrowska
-
Rozdział IV. Przepis na udane dzieci
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wytrwałym Czytelnikom naszego Poradnika, udostępniamy w tym rozdziale przepis na udane dzieci, sprawdzony w niejednej rodzinie od pokoleń. Jak zawsze w przypadku niezawodnych receptur, podstawą sukcesu jest dobra jakość składników, po wtóre – przestrzeganie zalecanej kolejności, i wreszcie - wieńcząca dzieło – szczypta szczęścia. Przepis nie wymaga szczególnego wyposażenia ani wcześniejszej znajomości doświadczeń; wręcz przeciwnie, przeciążenie wiedzą teoretyczną i praktyką stosowaną, może sprawić, że zamiast niezawodnego głosu instynktu, usłyszymy tylko stłumiony szept wielorakich racji. Ale dość tych wstępów - czas zakasać rękawy i przystąpić do pracy! Jak już była mowa, na początku trzeba zatroszczyć się o dobre składniki. Unikatowy charakter naszego przepisu polega na tym, iż w zasadzie, dopuszcza on znaczną różnorodność pochodzenia ingrediencji, wszelako pod jednym warunkiem! Muszą być one do cna przesiąknięte tzw. prawdziwą miłością (patrz: Rozdział I – Przepis na prawdziwą miłość). Oba składniki należy możliwie najstaranniej oczyścić z naleciałości i przyzwyczajeń wyniesionych z nadopiekuńczych objęć i długotrwałych kleszczy, jakkolwiek bywa to trudne do osiągnięcia, gdy stopień izolacji od czynników zewnętrznych nie jest wystarczający. Następnie, oskrobane i dobrowolnie przycięte na wymiar ingredienty, należy ściśle złączyć ze sobą i na pewien czas zanurzyć w zalewie codzienności. Do jej sporządzenia bierzemy dwie miarki niewdzięcznych prac domowych oraz po jednej miarce złego humoru bez powodu i spontanicznej radości z nadchodzącej wiosny. Dodajemy kilka czułości i przykrości oraz doprawiamy odrobiną ironii i sarkazmu. Uwaga! Całość powinna mieć zdecydowanie wytrawny charakter; nadmiar słodyczy może tylko zaszkodzić. Naczynie odstawiamy na bok i uzbrajamy się w cierpliwość. Czas oczekiwania można skrócić sporządzając listę przypraw, których umiejętne dawkowanie pozwoli zaspokoić najwybredniejsze gusta. Kiedy jeden ze składników zacznie zmieniać kształt a drugi będzie wyskakiwać z zalewy, należy je wyjąć, osuszyć i delikatnie ogrzać. Za wszelką cenę należy unikać gwałtownych zmian temperatur i nastrojów. Pobudzający apetyt i wyobraźnię, bukiet aromatów wyczekiwanego szczęścia, winien dojrzewać niespiesznie pączkując samoistnie. W tej fazie, niektórym przezornym, zdarza się już organizować ochotnicze hufce palących się do pomocy, wszelako naszym zdaniem, daleko posunięta wstrzemięźliwość jest nad wyraz wskazana. Zalecamy długotrwale wałkowanie wcześniejszych postanowień; ewentualnie można też lekko wstrząsnąć, byle nie za bardzo zmieszać. Kiedy na tak przygotowaną powierzchnię wypłynie już upragniony bączek – pączek, wszystko, co należy zrobić, to stale pamiętać o tym, że ten okruszek ma oczy do patrzenia, uszy do słuchania a rozumek do kombinowania. Jest - a więc obserwacja nieprzerwana, barometr doskonały, lustro bez skazy. Nasiąkalność skorupki nieograniczona. Odradzamy stosowanie takich przyborów jak klosz czy parasol. Bez umiaru, dozwolone jest wyłącznie nieskażone bezmiłością środowisko rodzicielskie, naturalna szczepionka wielokrotnego użytku. I to już koniec. Rezultat gwarantowany. Zaskoczeni? Rozczarowani? Że takie proste? Bez niespodzianek? Nieefektowne? Spróbujcie. -
Okolicznościowy drobiazg
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Do Baby: dziękuję bardzo - cieszę się, że Ci się podobało. Byłabym bardzo zobowiązana gdybyś poświęciła chwilę czasu i uwagi na mój następny tekst (mogę go wystawić dopiero jutro). Piszę od niedawna i trochę eksperymentuję z różnymi formami. Bardzo jestem ciekawa jak w odbiorze innych wypadnie ta jutrzejsza próba. Przyznam, że sama mam duże wątpliwości czy nie jest nadmiernie udziwnione i czy będzie czytelne. Do Łobuza: no i sam widzisz - zupełnie do siebie nie pasujemy ! - ale bardzo podoba mi się Twoje niepoważne poczucie humoru. Ciebie również proszę - poznęcaj się jutro nad moim nowym tworem. Już wiem, że mogę liczyć na Twoją szczerość. Pozdrawiam Was serdecznie -Ania -
Okolicznościowy drobiazg
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki - to naprawdę bardzo miłe. Rzeczywiście kontakt mailowy daje ograniczone możliwości przekonywania - ale skoro proszę o szczerą krytykę to nie przepraszaj, tylko wal prosto z mostu. O to właśnie chodzi! Nawet jeśli nie wykorzystam Twoich wskazówek od razu (obawiam się, że mój następny twór będzie wdzięcznym materiałem do stwierdzenia "a nie mówiłem!" ) to one gdzieś wsiąkają i kiedyś może uznam je za swoje. Tak, to późniejsze czytanie z zażenowaniem swoich tekstów podziałało mi na wyobraźnię. Miłego dnia - Ania P.S. Może Cię zaskoczę ale moje ulubione lektury to psychologiczne powieści kryminalne a autorka - P.D. James. Jeśli chcesz się o mnie czegoś dowiedzieć -polecam - spróbuj np. "Niewinną krew" -
Mały Ksiażę w XXI wieku
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Sonehri Tija utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bardzo mi się podoba. Krótkie, zgrabne, eleganckie. Doskonała puenta. Jest tylko kilka małych usterek technicznych - odezwij się jeśli chcesz żeby je pokazać - pozdrawiam serdecznie - Ania -
Okolicznościowy drobiazg
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Cześć, dzięki za dłuuuuugi komentarz! Tutaj to naprawdę rzadkość! To bardzo ciekawe i dla mnie zaskakujące, że tak jednoznacznie optymistycznie zinterpretowałeś tę historię. Pisząc to opowiadanie wcale nie chciałam sugerować czytelnikowi sielankowego zakończenia "że pod wpływem impulsu (studentka) nastąpi w zobojętniałym samcu pozytywna zmiana". Najwyraźniej mi to nie wyszło - cóż, trudno następnym razem postaram się bardziej - ale pomyśl - czy równie dobrze z Iwoną i Pawłem nie mogło być tak, że w tym roku ona na Walentynki była już zbyt rozgoryczona i pokaleczona żeby spróbować jeszcze raz skleić ich relacje a dla niego zbyt cenne były wieczory ze studentkami żeby trwalej z nich zrezygnować? (czyż nie zapachniało Ci kuszącym romansikiem z bądź co bądź pełnoletnią Karoliną?) W imię czego? Przecież dom (z Olą) funkcjonował zupełnie sprawnie i bez jego codziennej obecności. Wystarczy, ze zasila konto bankowe ... Znam, i myślę, że Ty też znasz facetów którym dość łatwo przychodzi takie myślenie, czyż nie? Chciałam napisać to tak, żeby możliwe były różne warianty dalszych zdarzeń. Sądziłam, że zarysowane postacie są na tyle typowe (żeby nie powiedzieć: stereotypowe), że nie muszę wgłębiać się w ich charaktery, każdy czytając może stworzyć sobie własny obraz. Pewnie jestem przewrażliwiona ale jak ognia boję się "przegadanych" tekstów. Z twojego komentarza wynika, że popadam w druga skrajność ... Znalezienie złotego środka, żeby - jak piszesz - "oświetlić' jednym zdaniem właściwy fragment tego kadru - ale z drugiej strony - nie oślepić czytelnika zbyt natrętnym reflektorem - to jeszcze przede mną. Grodzieńską poszukam zaraz jutro - dzięki za polecenie - Ania P.S. Niedawno zostałam tu nazwana "okropnie nadąsana gąską" teraz jestem "Kwiatuszkiem" No, no ! niezła metamorfoza! -
"Jemiołuszki" - następne fragmenty opowiadania.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
Marku, zamówiony przez Ciebie "Okolicznościowy drobiazg" na Walentynki już czeka na komentarze na Początkujących Ania -
Okolicznościowy drobiazg
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Do UFO: zdajesz sobie oczywiście sprawę z tego, że taka pozytywna ocena bardziej mnie mobilizuje niż gdybyś mnie zjechała? No nic, muszę się starać dalej! A tak poważnie: dzięki bardzo! Wygląda na to, że jednak lepiej czuję się w krótszych formach, bardziej skondensowanych i właśnie takich trochę nie dopowiedzianych. Zostaje wtedy trochę miejsca na wyobraźnię. PS. Poniekąd to tekst na zamówienie Marka - ciekawe czy tu zajrzy? Pozdrawiam serdecznie - Ania -
Okolicznościowy drobiazg
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
- I znów będą te cholerne Walentynki – z niechęcią mruknęła Iwona, przenosząc lutowe terminy spotkań z kontrahentami z notatek do służbowego kalendarza. Musiała bardzo uważać, żeby się nie pomylić. Już raz straciła premię tylko dlatego, że rozwścieczony klient poskarżył się szefowi, że przegapiła datę przesłania oferty. Jemu przeszedł koło nosa kontrakt, jej nowe kozaczki, na które od dawna miała ochotę. Nie wiadomo, co gorsze. Jak dobrze, że to już ostatnia czynność tego koszmarnego dnia. Zaraz skończy, zgasi lampę i postara się szybko zasnąć. Ale niestety, raz poruszone, niesforne myśli nie chciały się podporządkować. - „Moje serce kocha Twoje, więc i Ty pokochaj moje!” – usłużna pamięć podsunęła ubiegłoroczny szlagier i Iwona aż zaczerwieniła się na wspomnienie przeżytego upokorzenia. Jej dziesięcioletni związek z Pawłem trudno było nazwać życiową pomyłką. W opinii rodziny i znajomych stanowili, może nie idealną, ale całkiem dobraną parę, materialnie wiodło im się nieźle, dziewięcioletnia Ola, w zasadzie nie sprawiała kłopotów. Cóż z tego, skoro od pewnego czasu Iwona wyraźnie czuła, że dawne pokrewieństwo dusz zmienia się w poprawne stosunki małżeńskie, a zrywy namiętności zdarzają się rzadziej niż zimy stulecia. Początkowo zmiany wkradały się niezauważalnie i ginęły w natłoku codziennych obowiązków. Alarm rozdzwonił się dopiero w zeszłym roku, zimą, kiedy podczas rutynowych badań okresowych, ginekolog bezceremonialnie zapytał ją jak często „to” robią. Gardząc sobą w duchu, bez namysłu skłamała. Postanowiła wtedy wykorzystać Walentynki żeby radykalnie uzdrowić sytuację. Co prawda; nie wysiliła się zanadto, sięgając po sprawdzone ponoć metody i wypróbowane, filmowe wzory. Elegancka kolacja z niespodzianką przy obowiązkowych świecach, nastrojowa muzyka w firmowym zestawie, kupiona pospiesznie, w biegu, czarna, koronkowa bielizna. I …całkowita klapa. Zaskoczony i zmieszany Paweł nie wyczarował znikąd bukietu pąsowych róż, nie znalazł na zawołanie właściwych słów ani gestów. Ona była skrępowana i zawstydzona. Nigdy w późniejszych rozmowach, żadne z nich nie podjęło tematu tego niefortunnego wieczoru. Ona żyła dalej swoim życiem, Paweł swoim. Gdyby nie Ola … - Ach, nie ma już co się dręczyć – pomyślała, przekręcając się na drugi bok – w tym roku na pewno nie zrobię z siebie takiej idiotki. Co to, to nie! - Prawie już usypiała, kiedy rozległo się ciche skrzypniecie drzwi i do sypialni wsunęła się córka. – Nie śpisz jeszcze, mamo? – Zapytała poniewczasie, wślizgując się zwinnie pod kołdrę - Nie, nie zapalaj światła. Chciałam tylko zapytać, jak to było z tobą i z tatą? Bo wiesz, w III b jest taki jeden Wojtek … a niedługo będą Walentynki … *** W oknach gabinetu Pawła w głównym gmachu Uniwersytetu, codziennie długo paliło się światło. Lubił tu przesiadywać wieczorami, bo miał ciszę i spokój do pracy - dobra rzadko osiągalne na domowym gruncie. Paweł reprezentował ginący gatunek nauczyciela akademickiego z powołania. W odróżnieniu od wielu kolegów z Wydziału, wkładał naprawdę dużo serca w solidne przygotowanie zajęć i egzaminów, a także - rzecz bezcenna - miał niewyczerpane zasoby cierpliwości i dla magistrantów, wytrwale przynoszących mu swoje gnioty do oceny i wystraszonych pierwszoroczniaków, zawsze żebrzących o jeszcze jeden, dodatkowy termin zaliczenia. Wkrótce po doktoracie myślał już o habilitacji; prowadził badania, publikował, uczestniczył w unijnych projektach. Jakby tego było mało, nie szczędził też czasu na koło naukowe, weekendowe wyjazdy ze studentami i wakacyjne warsztaty. Praca na uczelni była jego pasją i namiętnością, nie wyobrażał sobie, że mógłby robić w życiu coś innego. - Przepraszam, czy można na chwilę, panie doktorze? – Niespodziewane pukanie do drzwi, oderwało go od ciekawej lektury. - Tak? - Podniósł głowę znad książki – A co pani tu robi o tej porze? - Spytał zdumiony widząc Karolinę, sympatyczną studentkę trzeciego roku polonistyki. - Ja… ja chciałam tylko zapytać, czy mogę przyjść do pana w czwartek po wykładzie? – Z trudem wydusiła z siebie dziewczyna, nieśmiało zatrzymując się w progu. Krąg światła niewielkiej lampy na biurku nie docierał tak daleko; Paweł widział tylko zarys drobnej sylwetki w uchylonych drzwiach, twarz całkowicie ginęła w mroku. -W czwartek? – Ze zdziwieniem zerknął na kalendarz – Na korektę pani pracy jesteśmy umówieni w środę. Czy coś się stało? – Zaniepokoił się szczerze – Niechże pani wejdzie do środka! - Nie, nie.. Nic … tylko w czwartek są Walentynki, więc pomyślałam, że jeśli pan tu będzie, jak co dzień, to ja … zająknęła się bezradnie. Cofnęła się o pół kroku, jakby ciemność dodawała jej odwagi - -Nikt nie powinien być sam w taki wieczór! - Wybuchła gwałtownie – Nikt! A zwłaszcza pan! Pawła zamurowało. Poczuł, że rumieni się jak sztubak a zaraz potem opanowało go przemożne pragnienie, żeby wybuchnąć śmiechem. Rozpaczliwie przywołując resztki powagi, odpowiedział sztywno: - Dziękuję za troskę, ale nie będę sam. -A pani powinna spędzić ten wieczór z rówieśnikami, a nie z takim starcem jak ja - dodał niby to surowym tonem, ledwie hamując uśmiech. – Pani Karolino! Proszę natychmiast wracać do domu! Już! Bo się pogniewam! – Śmiał się już otwarcie. Tak serdecznie i zaraźliwie, że Karolina nie wytrzymała i też parsknęła jak młody źrebak. Dobrze im było razem. Lekko i radośnie. Kiedy wreszcie dziewczyna zamknęła drzwi i na korytarzu ucichły jej kroki, Paweł odłożył książkę i bardzo długo wpatrywał się w pustą ścianę. Nie wiadomo, co tam zobaczył. Wreszcie ocknął się, westchnął ciężko, poskładał rzeczy i pogasił światła. Najwyższy czas jechać. W domu już pewnie śpią. A za trzy dni Walentynki. -
Dla mnie rewelacja! Dawno tu nie czytałam czegoś równie poruszającego. Serdeczne gratulacje - Ania
-
"Jemiołuszki" - następne fragmenty opowiadania.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
Masz załatwione. Będzie opowiadanie walentynkowe. Ania -
"Jemiołuszki" - następne fragmenty opowiadania.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
PS. Teraz dopiero zobaczyłam w swoim pierwszym komentarzu oczywistą pomyłkę w przedostatnim przykładzie. Właściwa dla mnie wersja tego zdania to: "Jak tylko zaparkowali swoje Audi pod strzelnicą,..." Ania -
"Jemiołuszki" - następne fragmenty opowiadania.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
Marku - cieszę się, że moje uwagi mogą być dla Ciebie pożyteczne - w końcu po to jest to forum! Chętnie przeczytam ciąg dalszy i inne watki - czy mi się spodobają? zobaczysz jak napiszę. Na ciąg dalszy "trzech sióstr" trzeba będzie trochę poczekać, bo wzięłam sobie do serca Twoje komentarze i teraz naprawdę zamierzam napisać WIEKOPOMNE DZIEŁO. Ale spoko - będziesz miał okazję powydziwiać już w czwartek bo wtedy umieszczę na forum coś "z szuflady". Bardzo sobie cenię Twoje komentarze bo są i konstruktywne i dowcipne. Ania -
Opowiastka o młodych ludziach z mojej generacji
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Kasia O. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Generalnie opowiadanie podoba mi się; jest ciekawe i czyta się je bardzo płynnie. Bardzo fajne, inteligentne zakończenie. Ja bym na Twoim miejscu zostawiła już bohaterów tam gdzie są i nie rozbudowywała dalej. Jeśli zechcesz, zastanów się jeszcze nad paroma zmianami, jakie proponuję: - "Miała w uszach słuchawki, które sączyły jej do głowy spokojne tony piosenki „Hello-Goodbye”, - "Patrzyła na szereg ciasno zaparkowanych samochodów, ..." - " ... tramwaj sunął, stukając rytmicznie.", - "- Po pierwsze - myślała – ..", - "Schodził wolno podśpiewując, ale gdy usłyszał ....", - "Minął drugie piętro, gdzie przed jednymi drzwiami leżała wycieraczka z napisem „welcome”.", - "Gdy dosiadł się do niej, zapytała, jakby chciała się upewnić:", - "... szklane, wejściowe skrzydła do centrum handlowego", - "Teraz on opierał się o ławkę, a ona o niego", - "- Co to? – zdziwiła się." Pozdrawiam - Ania -
"Jemiołuszki" - następne fragmenty opowiadania.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
Trzymasz poziom - nic dodać nic ująć do moich wrażeń z lektury poprzedniego fragmentu. Może tylko zwróciłabym uwagę na parę drobiazgów: - zmieniłabym szyk w zdaniu " Po chwili do kuchni weszła Aniela, a za nią obładowany zakupami, Kaziu." na " Po chwili do kuchni weszła Aniela, a za nią Kaziu obładowany zakupami.", - w zdaniu "Teraz wszyscy urządzali dom na przyjęcie gości i nie mieli by głowy do pilnowania jej." ze względu na kontekst poprzedniego zdania usunęłabym słowo "by", - chyba przydałby się cudzysłów przy "Pretty Woman", - zdanie "Kiedy to było – szepnęła – Aha! Na dworcu we Wrocławiu, Stała w długiej kolejce do kasy." poprawiłabym na: "Kiedy to było? – szepnęła – Aha! Na dworcu we Wrocławiu. Stała w długiej kolejce do kasy." - usunęłabym "ten" we fragmencie "usłyszała tuż za sobą ten jego baryton.", - usunęłabym przecinek w zdaniu "odpowiedziała odruchowo, i spojrzała na niego znad książki.", - usunęłabym "Jednak" i "to" w zdaniu "Jednak, chociaż miała za sobą zarwane dwie noce, to nie chciała puścić go samego.", - moim zdaniem "to" jest również zbędne w zdaniu "Więc chociaż była bardzo zmęczona, to ubrała się w jakiś nie gniotący, ale w miarę odlotowy ciuch i postanowiła czekać na Roberta w samochodzie.", - " I kiedy tylko zaparkowali swoje Audi pod strzelnicą, ..."zmieniłabym na "Jak kiedy tylko zaparkowali swoje Audi pod strzelnicą,...", - podobnie bez "i" w zdaniu "Zasnęła jak kamień, i nawet nie poczuła, kiedy auto gwałtownie ruszyło...". Pozdrawiam - z zaciekawieniem czekam na ciąg dalszy - Ania -
Z innej beczki. O płci.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Rafał_Leniar utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
"I nie wiem czyja to wina, że rodzi się ktoś posiadający genitalia męskie i żeńskie zarazem." - sądzę, że dociekanie winy w tym wypadku to całkowicie ślepa uliczka. Robienie z ludzi o odmiennych orientacjach biednych i pokrzywdzonych jest tak samo fałszywe jak zaoczne wtrącanie ich w ogień piekielny. Obserwując media bronią swojej odmienności naprawdę nieźle - a nawet powiedziałabym, że za bardzo się ich tam promuje. Nic nie warte jest mądrzenie się na podstawie stereotypów . a ja nie mam nikogo takiego wśród swoich bliskich znajomych? Wy macie? -
Opowiastka polityczna
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Mirosław Konarowski. Są, są - tylko pochowali się za plecami macho ..... -
Tez jestem nowa na forum (od miesiąca) i powiem Wam, ze to co mnie najbardziej dziwiło na początku to nawet nie znikoma przydatność praktyczna komentarzy (jak uzdatnić tekst, żeby był lepszy - piszę tekst bo "działam na prozie"), ile ich symboliczna wręcz ilość a zwłaszcza dysproporcja między liczbą osób wystawiających teksty a piszących komentarze. Zakładam, że każdy kto wystawia, trochę przynajmniej interesuje się innymi. A jeśli czyta to coś czuje, myśli, porównuje, kombinuje jak wykorzystać rady na swoim podwórku , no wiecie ... Czemu zatem żałuje tych paru minut, żeby się podzielić z innymi? Oczywiście można też wpaść w drugą skrajność i komentować wszystko jak leci - po grafomańsku - bez względu na to czy ma się coś sensownego do powiedzenia czy nie - ja to wiem, bo na taką rolę nawiedzonego komentatora - neofity zdążyłam się w ciągu tego miesiąca załapać (mam wrażenie, że już mi przechodzi, głównie ze względu na deficyt czasu). W moim przekonaniu sensowne komentarze szerokiego grona osób o zróżnicowanym poziomie doświadczeń, gustach, dorobku, itp. to największy plus tego forum. Z paru dobrych, konstruktywnie krytycznych, komentarzy do swojego lub czyjegoś tekstu można sie więcej nauczyć niż z tuzina podręczników. Ania
-
Trzy siostry. Cz. I
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki za rady i wsparcie. PS. Twój dopisek trudno potraktować inaczej jak typowo męska kokieterię. Z sympatią - Ania -
Trzy siostry. Cz. I
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
UFO i Marku, bardzo dziękuję za Wasze komentarze. Oboje rozszyfrowaliście mnie bez trudu - rzeczywiście losy tej rodziny nie są mi obojętne gdyż w tę historię wplatają się częściowo autentyczne postacie i wydarzenia; nie sądziłam jednak, że aż tak od pierwszego fragmentu to będzie widać a tym bardziej, że to będzie przeszkadzać. UFO, dzięki za podpowiedzi konkretnych zmian - wykorzystam je. Marku - trochę mnie jednak przeraziłeś swoimi oczekiwaniami - nie wiem, czy będę w stanie im sprostać na poziomie. Nie mam żadnego doświadczenia w konstruowaniu dłuższych opowieści. Początkującemu, z krótkimi tekstami poradzić sobie znacznie łatwiej. Z "Trzema siostrami" nie jest już tak łatwo, bo zamierzyłam, aby była to opowieść o naprawdę zwyczajnych ludziach, których życie nie obfituje w szczególnie spektakularne wydarzenia, a jednak zostawia ślad. A sam wiesz jak niełatwo utrzymać w takich warunkach uwagę czytelnika. Prawda jest taka jak zgadłeś; chciałam trochę "prześlizgnąć się" przez lata dzieciństwa i młodości sióstr rozwijając ich relacje dopiero w dojrzałym wieku. Chyba muszę to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Ale Twoje uwagi bardzo mi trafiły tam gdzie trzeba. Początkowo miałam wątpliwości czy pokazywać ten kawałek tekstu na forum nie mając gotowej całości, ale po Waszych komentarzach nie żałuję tego. Jeszcze raz dziękuję - Ania -
Trzy siostry. Cz. I
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki za przeczytanie i uwagi. Nad ostatnim zdaniem pomyślę - Twoja wersja jest w zasadzie ok . Rozbudowane opisy może i by się przydały ale dla mnie to zbyt grząski grunt - nie czuję się w tym pewnie, dlatego raczej unikam. Ten fragment to początek większej opowieści o tytułowych siostrach, tylko taki "kontekst historyczno-rodzinny". Na tym etapie nie chciałam za bardzo rozbudowywać wątków dot. rodziców - to nie o nich będzie ta historia. Pozdrawiam - Ania -
Trzy siostry. Cz. I
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Ania_Ostrowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
W małym miasteczku nad Bugiem, żyła sobie zwyczajna rodzina. Jan przywędrował tu z dalekiej Wielkopolski, uciekając z rodzinnej wsi przed wcieleniem do Wehrmachtu. Maria była jedyną córką miejscowego kaletnika. Czarnooka, o kruczych włosach, zbyt przypominała Żydówkę by mogła czuć się bezpiecznie. Długi czas ukrywała się, a Jan, który został przyjęty „do terminu” i zamieszkał w małym składziku na tyłach domu, był jej jedynym towarzystwem. Niedługo trwało nim się pokochali. Skromny ślub we wrześniu 1944 roku był pierwszym, zarejestrowanym w USC Ludowej Polski. W pierwszych latach po wyzwoleniu, w prowincjonalnym, sennym miasteczku, świat polityki wydawał się bardzo odległy, zarówno dla siedemnastoletniej Marii, onieśmielonej nieco statusem statecznej mężatki, jak i dla Jana, który z czeladnika szybko wyrósł na mistrza i z całą energią zaangażował się w odbudowę Cechu Rzemiosł Różnych. Przeżyli wojnę, byli młodzi, oboje nie bali się pracy, chcieli stworzyć własny dom - to było najważniejsze. Wkrótce okazało się jednak, że owszem, skoro z Partią nie po drodze, to można, ale łatwo nie będzie. I nie było. Choć Jan całkowicie wycofał się ze struktur zarządu Cechu i wrócił do małego warsztatu teścia, gdy z wrodzoną żyłką do interesów, próbował rozwinąć zakład na większą skalę, dziwnym trafem, to właśnie jego omijały korzystne zamówienia, akurat dla niego brakowało przydziałów skór, narzędzi, materiałów, jego odwołania gdzieś się zapodziewały a podania nie mogły być rozpatrzone pozytywnie - zawsze z przyczyn obiektywnych. Ale powtarzające się kontrole Urzędu Skarbowego wciąż nie mogły pochwalić się sukcesem. Prowokacje też nie odnosiły spodziewanego skutku. Ocierając się o granice rentowności, nękany częstymi domiarami finansowymi, zakład jednak prosperował. Tymczasem potrzeby rosły; po trzech latach małżeństwa urodziło się wreszcie pierwsze, wytęsknione i wymodlone dziecko, Janeczka. Kiedy na dobre zaczęła już biegać po domu, na świat przyszła Helenka, a po niej jeszcze Magdusia. Maria, ze ślicznej, smukłej, zawsze skorej do żartów dziewczyny, zmieniła się w stale zatroskaną, pochłoniętą domowymi pracami, zażywną gospodynię i najczulszą matkę. A i Jan, umęczony niekończącymi się potyczkami z biurokracją, nie bardzo przypominał już tego przystojnego, zadzierżystego młodzieńca z obcych stron, owianego romantyczną tajemnicą, który tak bardzo różnił się od miejscowych kawalerów. Mimo to, a może właśnie dlatego, przez kolejne lata trwali przy sobie mocno i twardo, zmęczeni nieraz do kresu wytrzymałości a przecież czujni na każdy ból, wrażliwi bez czułostkowości i egzaltacji; jakby przeciwności losu, wiązały ich jeszcze silniej niż słowa małżeńskiej przysięgi. Praca, dom, obowiązki, praca, rzadkie chwile odpoczynku, jeszcze rzadsze przyjemności, takiej dla siebie, po prostu, zwyczajnie, jak inni. Cała ich radość i duma, cała nadzieja i miłość największa, to były one: Janeczka, Helenka, Magdusia. -
"Jemiołuszki" - fragment większej całości.
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
Co do Twojego ego jestem trupio spokojna - moje osobiste doświadczenia niezbicie dowodzą, że ego facetów ma niewyobrażalne wręcz zdolności regeneracji .... Swój najnowszy tekst wystawiam właśnie na forum dla początkujących - zapraszam. Skrobnij coś szczerze - i nie wzdragaj się, proszę, przed krytyką, jeśli uznasz że twór jest do bani - Ani -
Ech, ta młodość ..
-
"Okropnie nadąsana gąska" to super określenie do wykorzystania! Szkoda, ze ja tego nie wymyśliłam. Zrozum, miałam na myśli tylko to, że zanim trafiłam na forum (czyli raptem miesiąc temu) w ogóle nie stykałam się z tak wymagającymi tekstami jak Twój. Pisząc, ze jestem niewystarczająco wyedukowanym odbiorcą, chciałam tylko powiedzieć, że nie dostroiłam sie jeszcze do odbioru tego typu tekstów (co mam nadzieje kiedyś jednak nastąpi). Albo może nigdy to nie nastąpi, bo nie dość, że jestem okropnie nadąsaną gąską to jeszcze pozostanę kompletnie niewrażliwa. Może tak być. Jeden wniosek wyciągam na pewno - lepiej w takiej sytuacji się wcale nie odzywać pozostawiając pole innym. Chyba mnie poniosło. Jednak na pewno nie uważam, że tekst "nie podoba mi się, bo jest niezrozumiałym gównem". Ania
-
Opowiastka polityczna
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ależ bardzo proszę, nie krępuj się. Chętnie witam wszystkie komentarze - również te złośliwe, wszelako pod warunkiem, że dotyczą moich prób literackich a nie mnie lub moich poglądów politycznych, gdyż o tym nie zamierzam w ogóle tu dyskutować. Słowo "żenujący" w "Con Amore" zostało użyte raz, celowo i świadomie, i dokładnie odzwierciedla to, co miałam na myśli pisząc to konkretne zdanie. Jeśli zainteresowały Cię moje ulubione określenia, to serdecznie zapraszam do lektury mojego następnego tekstu, który pojawi się na tym forum jutro - znajdziesz ich tam wiele. Będę zobowiązana za komentarz to tekstu. PS. Widzę, że moje - niewybredne, i przyznaję, niezbyt przemyślane porównanie Cię uraziło - za co bardzo przepraszam. Przyjmijmy, że miałam gorszy dzień, OK.? - Ania