Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bo

Użytkownicy
  • Postów

    139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Bo

  1. nie ułatwiać, nie ułatwiać!! wiersz jest znakomity przede wszystkim ze względu na myśl. a już w żadnym razie tromtadracki nie jest. czytając go mam przed oczami ikonę. i to właśnie Rublowa . duuuuuża sprawa! (wg mnie można by się kłócic jedynie o interpunkcję. może o jeden przecinek.) :)) serdeczności Bo
  2. wybaczam- jasne. o, tak! - jest wcześniej. a pojawia się ... ano właśnie- całkiem nieoczekiwanie . eeech!! dziękuję za trud przetworzenia. to są fajne wskazówki. przemyślę :)) ciepło pozdrawiam Bo
  3. Bo

    O aktorce z Gwadelupy

    Żyła, była w Gwadelupie Specjalistka od ról w grupie. Gdy ją chciano kręcić solo Wykręcała się niewolą. Jest to syndrom życia w trupie. :))))
  4. jest taki rodzaj drżenia w głębi rozniebieszczony byt gołębi poza obszarem naszej woli zwyczajnie dojrzeć go nie sposób odkrycie go to uśmiech losu on się wykluwa z barwy głosu i na powierzchnię się gramoli nieopierzony i zdziwiony bo gdy się rodzi słychać dzwony i tylko dziecko co jest w nas ono go chroni a potem też zamyka w dłoni gdy nas pochłania czas
  5. zastanawiam się, gdzie siebie umieścić. pasuje i jedno , i drugie. :)))
  6. a wszystko to nie bez racji . niezłe, niezłe :) Bo
  7. Adamie, a znasz takie przysłowie o kurze i ziarnie? Chciałabym, aby było inaczej, będę się starać (jak każdy z nas), ale czy zakiełkuje? Nie wiem. Jestem onieśmielona Waszymi ocenami, mam wrażenie, że dobrze by mi zrobiło, żeby wpisywali się również ci, którym się nie podoba, nie wierzę, że coś - wszystkim. Żebym nie była źle zrozumiana: pozytywne oceny również bardzo cenię, sprawiają mi dużo radości. Dziękuję, serdecznie pozdrawiam - baba No to ja powiem, że gdy go przeczytałem pierwszy raz, na warsztacie, to mi się nie podobał. Nic więcej dać nie mogę i jeśli to nie pomoże, to pozostawiam Autorkę w cierpieniu, które niech będzie twórcze. :) Kury mają, co prawda pióra, ale za to strasznie małe mózgi :))) a tutaj raczej wykluczam przypadek, przypadki powstają w dwie minuty, nie pracuje się nad nimi. zresztą nie ma czegoś takiego jak brak lub nie przychylna wena (chyba, że ma się jakieś natręctwo pisania (słowa grafoman nie znoszę) albo jest się prozaikiem i gonią terminy:) (albo było się geniuszem i nam przeszło:) Pozdrawiam Adam kury mają co prawda :)) mnie on się i za trzecim razem - jakoś tak. nie do końca. ale... nie mam pojęcia czy pisząc w ten sposób przeokropnie się nie narażę. jak znam życie - to raczej tak. więc teraz - kawa na ławę: nie zrobił piorunującego wrażenia. i bardziej jednak jest on dla mnie o wysiłku podczas podawania kijka rozemocjonowanemu pieskowi w trakcie spaceru. a podmiot gdy sie schyla po przedmiot - dostaje zadyszki .oj, te kilogramy zbędne! analiza przeprowadzona z takim nakładem energii przez znawcę- o, matko! nie wiedziałam, że tak można. i że tak to wszystko gładko jest połykane. widać można. żartuję. stary palikot ze mnie. pozdrawiam Babę i i Adama B., a szczególnie wiedźmę Oxyvię, którą lubię za czary. hej, ho!
  8. no jeśli jest coś, to ja jestem królową Babilonu!!:) choć może jednak.... wiem - jest kość! dzięki za zabawę wierszykiem. to miłe. pozdrawiam Bo
  9. Tak, to twoją czaszkę trzymam teraz w dłoniach królu Stefanie. Patrz - nic z nas prócz pożółkłych kości. W dziejach ludzkości zajmiemy może, na ułamek, choć trochę miejsca. Trochę czasu myśli, co jak reflektor z nagła oświetli w mroku schowaną, dawną jakąś scenę. Ty i ja w dziejach. Choć surmy grają, to już odtrąbione. Cisza nad grobem kołysze się drętwa. Byliśmy. Nie czaszkę trzymam, ale twoją głowę, która mi nie jest przecież obojętna.
  10. bo ja wiem... nie ma co ukrywać nie jestem zawinięta w sreberko, więc stanęłam przypadkiem. wpatrzona w tarczę zegara. nie, nie rzygam. wprost przeciwnie -mam czas na myślenie. nie najgorzej jest jak mniemam:) powodzenia Bo
  11. W takim razie zrobiłabym z tego mini opowiadanie. Taki wiersz prozą. zrobię!!
  12. a garnek... wyrzucić :) Pozwolisz Wiedźmo, że pokażę teraz, jak to wygląda od drugiej strony. Od strony takiego zaczarowanego ;) Czarownica Ja, to z rudego lubię czarne koty, poza tym muszą mieć niebieskie oczy. Tymczasem życie rudo mi się toczy i choć to głupie, wciąż robię głupoty. Bo cóż pięknego jest niby ten rudy? - takie w nim wszystko jakieś... zardzewiałe. Eee... ja to chmury, chmury kocham białe, nie taką czerwień w melanżu obłudy! Ja to bym życie chciał przeżyć w blondynie (taka na pewno przenigdy nie kłamie?) albo się bujać w szatynowej damie. Tymczasem życie na przekór mnie płynie - kiedy ta moja rzuca rude czary: sprzątam, gotuję... nawet myję gary. o, rany! świetne!! Boskie Kalosze - to bardzo pendant. gratuluję! robi się cieplutko :)
  13. Pewnie! Dopóki się tylko da, nie wyrzucajmy serc na śmietnik! Dopóki tylko są jeszcze zdatne do użytku. :-) A co do tłuczenia talerzy, czytałam artykuł o tym, że najzdrowsze są te związki międzyludzkie, w których jest dużo kłótni i krzyku. Bo tam ludzie są otwarci, potrafią wyładowywać napięcia, kiedy jeszcze nie jest za późno i nie przywrą one do serc na amen. :-) Natomiast w takich związkach, gdzie ludzie tłumią złe uczucia, nie mówią o nich, gdzie robią sobie wzajemnie tzw. "ciche dni" na obrażanie się - tam wreszcie dochodzi do wybuchu tak silnego, że niszczy wszystko z fundamentami. Nie bójmy się więc kłótni, bo to zdrowe i wskazane zjawisko! To właśnie jest "szorowanie przypalonych saganów"! :-) Dziękuję, Bo, i pozdrawiam. ależ Oxywio z ust mi to wyjęłaś! to jest dokładnie to z czym do Ciebie szłam :) wierszyk świetny i urokliwy. więcej , więcej!! Bo
  14. nono i hoho. a ja bym może: Gdy do serca przywrze węgiel przypalonych uczuć, żywiej dopiec, śniegiem natrzeć i co na dnie - z sagana wyrzucić. bo tak mi sie wydaje , że garnka szkoda:)) tłuczmy raczej talerze!! ale fajny bardzo. pozdrawiam Bo
  15. dziękuje za wyrażenie opinii. rzeczywiscie, jestem coraz bardziej przekonana co do slusznosci tego zabiegu. tak więc zastanowię się i chyba jednak wyrzucę kursywę. a sam wiersz czyniewiersz jest po prostu opowiastką o pani, ktora wyskoczyła przez okno ( bo tak po prostu postanowila) będąc w pelni władz umysłowych przy swoich 87 latach. nieco wczesniej, zawsze ilekrośc spotkałysmy sie, wspominała moją matkę i jej spódnicę. i to było na tyle. pozdrawiam serdecznie Bo
  16. Nikt nie gada tam bezmyślnie, nie narzuca swego zdania, wszyscy wzajem całkiem ściśle się pojmują bez gadania; nie przerywa nikt beztrosko, nie dopieka żadna mowa, nikt nie kłamie. Jak im bosko, że tak proste znają słowa! to nie będzie komentarz, lecz... hmmm...uwaga! skanuje się!:) bardzo fajne. pozdrawiam Bo przy okazji powiem,a raczej wyznam też, że z niepokojem pewnym śledzilam wymianę zdań z panami Krzywakiem i drugim , którego imienia nie pamiętam w tej chwili, ale musi byc z okropną gębą jakby powiedział Kornel Makuszyński -pod opowiastką o Kołowrotku . to zdumiewające swoją drogą jak wielki jest ładunek agresji u niektorych stworzeń i w jak niekulturalny sposób dają temu upust. gratuluję jednak sposobu "fechtunku". bo z tą klasą to jest tak ,że się ją ma lub nie i święty Boże nie pomoże
  17. wie pani mama to miała piękną spódnicę awangardową gdy ją spotykam -cały czas mowa o mojej mamie- to mi ta spódnica staje przed oczami bo jak na tamte czasy to była wprost odlotowa zaczepiała ulicę krzykiem ulica była wtedy tuzinkowa widzę jak mama w niej idzie jak się wyróżnia wśród tłumu wie pani Danusia to była artystyczna dusza a tą spódnicą wyprzedzała epokę pamięta ją pani niestety nie pamiętałam całkiem niedawno pani Ewa z samotni swojej wyszła przez okno z trzeciego piętra podobno jej spódnica wtedy łopotała jak żagiel (mamo, pamiętasz panią Ewę? jasne. zaproszę ją. bankowo. niedawno ją widziałam. miała na sobie spódnicę. wiesz, tę superodlotową.)
  18. fajne!!! pozdrawiam Bo
  19. no właśnie. ha! bierze mnie:) i ten nastrój: taka ładna pogoda, odpowiednia pogoda na szczęście. zapamiętam Bo
  20. ha, jeszcze się taki, itd. (jesli Pan-co-lek) wie co chcę powiedzieć. najogolniej dzieł-ko powstało jako odpowiedź na arcy-dziełko Artura Andrusa pt. „Nagłe wzruszenie królowej w apartamencie pałacu w Edynburgu" (tam Autor pisał o Elżbiecie.królowej) różni są poeci i różna ich wrażliwość. ale, co tam ja tu... serdecznie Bo
  21. tak czy owak Pat-agonii :))
  22. niestety - żadnego! ale coś sobie pomyśli, prawda? pomyślności .w Nowych Znojach :))
  23. bardzo mi miło słyszeć coś takiego. z ust Twoich, Kasiu. co do rymów ... ja jestem po prostu nieco niefrasobliwa. chyba to dlatego, ale... kto tak na dobrą sprawę może to wiedzieć. poooszło. i nie jestem aż tak niezadowolona. co to-to nie! :))
  24. /Z cyklu: "Następcy Szekspira i Felliniego" . Scenariusz pisany wierszem" -film p.t. "Nagłe wzruszenie królowej w komnacie zamku Fotheringhay" (inspiracją mi było " Nagłe wzruszenie królowej w apartamencie pałacu w Edynburgu" Mistrza Artura Andrusa) Krew nie woda Czerwona czy błękitna Minionych dni jakże szkoda Lecz ty w miłości wytrwaj. Tak oto właśnie, stojąc przed lustrem Mówiła do się monarchini Na taflę napierając biustem I dłonią grzebiąc w głębi skrzyni. I nagle ... Świsnęło. Nietoperz schował się pod łukiem Królowa oddech powstrzymuje Kaganek syknął, zamigotał. Zaszeleściło coś pod kciukiem Trzyma . Palcami To on! Od niego Rulonik biały, przybrudzony Coraz to mocniej go ujmuje Serce dygoce w niej, skroń pali Odcisk pieczęci w kciuk ją kłuje. Miłość! Ach, te młodości dni szalone Tak, to prawda. Kochała kmiecia Nim Henryczek, lord Darnley znaczy Podstępem z niej uczynił żonę A o tym kmieciu historia milczy Dla niego zadzierała kieckę Dawno to było i podobno Rzecz działa się w Kieleckiem Chociaż .... Rozwija zwoik, tam litery Grażdanką się w linijkach wiją O, anioły! Pamięta dobrze. To było zimą Lecz nie!- dmuchawce Zatem - to było latem! Pergamin niby zeschły listek Palcami pieści Och, młodości, miałam ci skrzydła I nagle słychać szloch niewieści Spotkaliśmy się... rzecz to pewna Władze nade mną miał Pamiętam nawet... On nie używał wtedy berła I pił. Atrament Piast było mu. O, jakże egzotyczne imię Nosił wełniany ciepły szal. Więc jednak w zimie Tęgi był mróz i tak skuł rury (Czasem nie lubię też Paryża) Że padła w mieście kanaliza A on... Z czułością mnie całując w ciemię Cóż , przyznaję, mocno mnie wzięło Natychmiast zaprzestałam tkać Tak mimochodem zauważył Nie martw się, luba, nie brak rur tu I – uwierz mi – nie ma też takich Których nie dałoby się przetkać I padła twierdza A potem szeptał: Mój aniele Królowo!- czas już zejść na ziemię Choć ciągle prosisz żebym został Ja nie mogę. Wyjedziesz stąd Co znaczy tylko, że dasz nogę A ja... poznaję. Odkrywam, co nauki klucz. On wszystkie drzwi mi pootwiera Rozpaczy czarna. O, cholera! (Miłorząb we właściwe rury zadmie) To było chyba jednak w Padwie. Tu Maria myśli swoje zbiera I rzednie jej monarsza mina Mój Piast studentem ? On biedny kmieć. Ach tak, pamiętam Wspierała go żydowska gmina Lustro, o lustro! - powiedz mi Co mnie też czeka. Zwitek dławiące chłonie łzy. Ręka jej drży Lecz nie zawiera skrzyni wieka. Jeszcze nie teraz . Jeszcze nie czas. Mogła ich wszystkich przecież mieć Skarbnika, lorda, księcia Koniuszy piękne dłonie miał Spowiednik także był do wzięcia Plackiem leżeli u jej stóp I przysięgali Że jeśli miłość to po grób I wykrakali. Lecz wtedy... zamieć, mróz i Paryż Nauki różne. Tak dzień w dzień Z kmieciem zabawy po południu On dumny był i słodki był I jemu mogła mówić durniu Bez obaw, że spiskować będzie Kiedy już wreszcie ją posiędzie Szalała zamieć w Falkland Szalała w Edynburgu A w myślach Marii wciąż był kmieć Trochę się jednak zestarzała Nie chciała mówić jemu durniu Lecz chciała jego miłość mieć Co każdej zdarza się kobiecie Mieszczce, wieśniaczce, monarchini I co kobietę każdą też Jeszcze piękniejszą czyni Rulonik czyta z wypiekami Pani. Jutro o szóstej. Wybacz mi, Pani. Taka, niestety, procedura. Me imię Borys. Kocham Cię, Pani. Do jutra zatem. Jest i post scriptum Jestem najlepszym w kraju katem.
  25. przepraszam, czy tu biją? :) pozdrawiam ależ
×
×
  • Dodaj nową pozycję...