Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

PiątaPoraRoku

Użytkownicy
  • Postów

    205
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez PiątaPoraRoku

  1. świetne opowiadanie.... bardzo zaskakujące i intrygujące.. SUPER
  2. dla mnie wspaniałe............................
  3. Stoje w centrum uwagi w hipermarkecie ludzkich osądów o półkach uginajacych się od dobrych rad zapakowanych w eleganckie opakowania wspinam się mozolnie (cholera nie ma windy!) na górne pętra wybujałych oczekiwań poszukuję pospiesznie odpowiedniego rozmiaru słów w które dziś moge się ubrać Uginam się pod ciężarem toreb wypchanych ludzkimi spojrzeniami Zamykam drzwi do domu na zamek prywatności (klasa C i atest) spuszczam zasłony ciszy Nie pomoże nic
  4. a może Walcową:) chyba lepiej brzmi:) usmialam się... jak zwykle;)
  5. Natalio jesteś nieoceniona, worda nie mam niestety jeno open office - nie lubię go... no ale jest legalny i bezpłatny więc staram się nie marudzić.....:) pozdrawiam serdecznie i przeanalizuje mój tekst i Twoje zmiany.
  6. kurcze z tymi cholernymi przecinkami... prosze o korektę... ja tego nie widzę ...noo...wredne przecinki...
  7. o tak... Anioł Stróz bardzo potrzebny jest gdy pokusy czekoladowe dopaść nas chcą:) pozdrawiam serdecznie
  8. 1999 rok Nie wiem, za co się mam najpierw wziąć, ręce opadają. Pierwsza Wigilia u nas, ma zjechać się cała rodzina a ja kompletnie nie mogę się zorganizować. Stoły nie przywiezione, nie wiem czy będę miała przy czym usadzić gości, mąż miał już dawno to załatwić, ale z nim tak jest, wszystko na ostatnią chwilę. Otwieram szafkę z naczyniami i patrzę bezradnie. Brakuje mi wszystkiego, naczyń również. Nie ma na co czekać, nic nie wymyślę, wsiadam w samochód - muszę kupić zastawę na 12 osób. Jadę, szukając jakiegoś przyzwoicie zaopatrzonego sklepu a przed oczami przewija mi się lista rzeczy, które muszę jeszcze zrobić. Na szczęście część potraw przygotuje moja mama, część teściowa, o tyle będzie mi lżej. I jeszcze ten katar, jak na złość leje mi się z nosa – strumieniem, chyba nigdy takiego kataru nie miałam. Wstępuję do apteki, ale nic odkrywczego poza przysłowiowym “Katar nieleczony trwa siedem dni a leczony tydzień” tam nie mają – niestety. Sklep - wpadam w pośpiechu i kamień z serca... Jest!! Piękny granatowo - złoty komplet na 12 osób. Nie zastanawiam się nawet przez chwilę, biorę od ręki. Podjeżdżam pod dom, z daleka widzę jak mąż taszczy ogromną, przepiękną choinkę. W całym domu pachnie świerkiem, pachnie świętami. W dużym pokoju czeka na mnie niespodzianka - przyjechały stoły. Oddycham głęboko, stres powolutku odpływa, dam sobie radę, zdążę ze wszystkim. Dzieciaki szaleją, mąż oprawia drzewko usiłując namówić je by uprzejmie zmieściło się w jakiś stojak, ja wyciągnęłam zabawki choinkowe, segreguję je. W tym roku choinka będzie granatowo złota, tak jak nowa zastawa, będzie pięknie. Na kuchni dogotowuje się barszczyk czerwony, dom pachnie suszonymi grzybami, pomarańczami, goździkami, cynamonem... Usiłuję doprawić rybę po grecku, przez ten okropny katar straciłam zupełnie smak, a poza tym muszę uważać - odchudzam się po raz nie wiem już który. Ale teraz to już na poważnie, na pewno mi się uda tym razem. Zaparłam się. Słucham z uśmiechem głosów dochodzących z pokoju, dzieciaki z mężem ubierają choinkę, słyszę jego tubalny śmiech. Tak jakoś na sercu ciepło mi się robi. W radiu puszczają nastrojowe utwory, za oknem śnieg, choinka ubrana – wygląda cudownie. Przytulam się do męża patrząc na rozświetlone kolorowymi lampkami drzewko. Zapach ciasta wabi wszystkich do kuchni, sernik udał mi się w tym roku, nie zapadł się, nie przypiekł, stygnie i pachnie. Lubię sernik. Stoły przykryte białym obrusem, nowa zastawa, granatowo – żółte serwetki, wygląda naprawdę elegancko. Dzieci noszą potrawy na stół, ja w łazience przebieram się, przyczesuję włosy. Nie patrzę w lustro, nie lubię swoich kilogramów, w niczym dobrze nie wyglądam. Schodzą się goście, jest gwarno, radośnie. Moi rodzice, babcia, teściowie, nawet mój szwagier przyjechał. Prezenty pod choinką skupiają całą uwagę dzieci, my zasiadamy przy wigilijnym stole, wszyscy razem, czuję rodzinną więź, czuję wyjątkowość tej chwili, podniosłość. Jestem szczęśliwa. 2000 rok Jedziemy samochodem, w kompletnej ciszy. Wigilia u teściów. Nie miałam siły robić jej u nas, u mnie. Obok mnie człowiek, którego kochałam przez 13 lat, obcy, daleki i zimny. Nawet dzieci milczą, wpatrują się przez szyby na oszronione miasto. Staram się nie rozpłakać. Błagałam, prosiłam by został z nami, chociaż na święta. Przecież tak bardzo go potrzebujemy, ja potrzebuję, dzieci. Wybłagałam jedynie tą Wigilię. Przytulam twarz do chłodnej szyby i nie wiem czy słusznie zrobiłam tak naciskając. Jest źle, czuję się źle. Skrępowana cisza zaległa między nami. Podjeżdżamy pod blok, wchodzimy do teściów, nie czuć Świąt, czuć smutek. Teściowa pochlipuje przy wigilijnym stole, teść z kamienną twarzą wpatruje się w przestrzeń, moi rodzice prowadza zdawkową konwersację. Wszyscy ukradkiem spoglądają na mnie… Męczą mnie te spojrzenia, boli rola zdradzonej żony. Czuję pustkę, tak bardzo chciałabym stamtąd wyjść, tak bardzo bym chciała żeby mnie ktoś przytulił. Atmosfera jest trudna do zniesienia. “Skubię” kolejno podawane dania, nie mogę jeść, nie przechodzi mi nic przez zaciśnięte gardło. Koniec Wigilii witam z ulgą. Zdawkowe pożegnania. Stoję przy samochodzie i czuję się dziwnie, świat zaczyna obracać się do góry nogami, odpływać, oddalać. Otwieram oczy, nade mną nachyla się mąż, bez troski, ze złością w oczach, jak mogłam zemdleć? Jak mogę być tak kłopotliwą jednostką? Wiezie mnie na ostry dyżur. Uderzyłam głową o beton, wszystko mnie boli, dzieci płaczą. Lekarz chce zatrzymać mnie na obserwację. Nie mogę zostać, on rano wyjeżdża, dzieci nie zostaną same. Nie ma litości, nie ma wyjątku, mogę umrzeć, nie obchodzi go to. Zostałam sama. 2003 rok Oprawiam tę nieszczęsną choinkę, nie wydawała się taka duża na stoisku. Tak naprawdę to ma ze 3 metry najmarniej i ogromny pień. Nie mam żadnej siekiery, usiłuję ją obciosać tłuczkiem do mięsa. Dzieciaki się śmieją ze mnie a ja robię, co mogę. Wreszcie udało się, wstawiam ją do stojaka. Stoi niepewnie, a jeśli się przewróci? Po chwili namysłu zdejmuję obrazek ze ściany i sznurkiem przywiązuję pień choinki. Może nie wygląda specjalnie atrakcyjnie, ale przynajmniej nikogo nie zabije. Dzieciaki wybierają bombki, w tym roku będziemy mieć złoto czerwoną choinkę. Oglądamy zabawki, stare łańcuchy, niektóre pamiętam z czasów mojego dzieciństwa. Wiele zabawek robiła moja babcia, wspominamy ją biorąc w ręce słomiane koguciki, aniołki, łańcuchy ze sreberek po czekoladzie. Babcia nie zasiądzie już z nami przy wigilijnym stole, ale pamiętamy ją, kochamy i wierzymy, że w ten szczególny wieczór będzie nad nami czuwać. Zakupionym sprayem dzieci malują obrazy na szybach. Zerkam z przerażeniem, mam nadzieję, że da się to zmyć. Mam radość w sercu, nie wiem czemu, może przyszedł czas pogodzenia się z tym co poza mną, akceptację zmian, które nastąpiły a może nauczyłam cieszyć się tym, co mnie otacza, małymi, codziennymi radościami. Czuję się tak jakbym odnalazła w sobie zagubioną magię Świat, czuję, że potrafię się cieszyć spotkaniem z bliskimi przy świątecznym stole, że czekam na nie. Po trzech latach uczę się od nowa uśmiechać, mimo że nigdy nie będzie już tak samo. Nie spieszymy się, większość potraw przygotowałam już wczoraj, teraz tylko nakryjemy do stołu, pod choinkę położymy prezenty, zapalimy lampki choinkowe. Ciche kolędy, spokój, nasze świątecznie ozdobione drzewko pachnie cudownie, na stole rozłożone pomarańcze ponabijane goździkami, dzieci porobiły na nich przecudowne goździkowe wzory... Córka nosi potrawy na stół, z zapałem ustawia kolorowe półmiski. Oczywiście syn musi wtrącić swoje trzy grosze, powstaje nierozwiązywalny problem gdzie ma stanąć półmisek z rybą a gdzie jest miejsce na barszczyk. Słyszę dzwonek domofonu, dziwię się, jeszcze zbyt wcześnie na gości. Idąc korytarzem łapię swoje odbicie w lustrze, schudłam. Już nie muszę uciekać wzrokiem od samej siebie, odruchowo poprawiam włosy. Dzieci mnie wyprzedziły. Pędzą do przedpokoju, słyszę jak otwierają drzwi. - Mamo Tatuś przyjechał!! To będą dobre Święta, teraz już wiem.
  9. hahahaha , bitwa na wiersze czekoladowe:) cos w tym jest:)
  10. bardzo dobry tekst, naprawdę świetny, przeczytałam go razy kilka i na pewno wrócę, bo to jest wiersz taki do którego wraca sie i za kazdym razem wyłapuje nowe subtelności znaczeń. Pozdrawiam:)
  11. Anioł S. twarde bydle kurcze:) z antyczekoladowymi zasadami:) mleczna i rozpływajaca się jak rzeka w Edenie ......... mhhhhhhhhhhh - pomarzyc mogę....
  12. hahahahahahahhahaha :) przekupić Anioła Stróża kawałeczkiem czekolady:))))) - spróbuję:) pozdrawiam serdecznie
  13. Doskonałe:)))))))))))))))))))))))))))))))))) buziaki dla Czekoladożercy:)
  14. jakoś.....zupełnie nie... nie przemówił nic a nic a oczy nakłute igłą wywołały gęsia skórkę ... brrrr
  15. najmarniej 10 :) hah... czekam z niecierpliwością na maila:)
  16. hmmm... jak mozna nie lubic czekolady??? rany pozycz mi swoich kubków smakowych ja tez chce nie lubic , ja tez!!! :)
  17. :) klub łakomczuszków- pyszna nazwa:)
  18. łakomie spoglądam na małą , brązową kostkę kuszącą smakiem słodkiego doznania kubeczki na moim podniebieniu na samą myśl podskakują radośnie im też przydałaby się słodycz na jesienną smakową depresję drżącymi palcami wodzę po idealnie kształtnym kawałeczku wkładam do ust nadzieję na smak raju ałaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Mój Anioł Stróż ( ten od silnej woli) dał mi po łapach "Co robisz grzeszna kobieto na diecie jesteś, na diecie!"
  19. przeczytałam...hm... ze smakiem:)
  20. PiątaPoraRoku

    Czekolada

    no tak :) czekoladowe popisy:) moja tez zatem będzie za pół godzinki... cholerne limity:)
  21. PiątaPoraRoku

    Stoję

    Ja tez byłam i nie bardzo wiem co z tego wynika... ma się jeden do drugiego jak pięść do oka....
  22. cudowny!!!! żadnych zastrzeżeń.... czysta przyjemność czytania.... pozdrawiam serdecznie
  23. ładne wczasy:)))))))) wiersz swietny, doskonale sie go czyta, rytmiczny , zgrabny , choć flaki z koaki spowolniły proces spozywania kolacji:) Może i dobrze:) pozdrawiam:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...