Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr Rutkowski

Użytkownicy
  • Postów

    754
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr Rutkowski

  1. Możę wyjdę na idiotę ale ja chcę się jeszcze raz zakochać...marzę o wielkiej miłośći, która ponownie wyznaczyła by tor każdej minuty mojego życia...nadała mu sens, choć odrobinę wzniosła by mnie ku niebu...poza tym chyba o niczym więcej, bo moim zdaniem bez miłości nie ma nic. Pustka... jak napisal Shakspeare: "Bo zakochani i szaleńcy mają tak wrący mózg, tak twórczą wyobraźnię, że zimny rozum nigdy nie obejmie tego co ona poczuje" Sen nocy letniej
  2. XXX Przywitał nas nowy dzień. Słońce wstawało ślamazarnie, sprawiało wrażenie jakby w ogóle nie miało zamiaru wychylić się zza horyzontu. Gdy już osiągnąło pierwszy pułap, na ulicach znów pojawili się ludzie. Zaczynali od nowa swą życiową tułaczkę. Jedni, z teczkami w rękach, inni bez, śpiesznie podążali do stacji metra, która mieści się vis a vis mojego bloku. Jeszcze inni, zniecierpliwieni, wypatrywali upragnionego tramwaju, którym mozolnie pokonują od poniedziałku do piątku tę samą ilość przystanków w mniej więcej tym samym czasie. Patrzyłem na nich wszystkich z okna ukradkiem, ciesząc się, że żyję tak jak żyję. Nigdzie się nie spieszę, nie pędzę, nie ścigam. Robię zawsze to co przynosi mi radość. Spontanicznie. Szczęsliwie udało mi się wstać wcześniej niż ona. Beata wciąż słodko spała. Patrzyłem przez okno na zaczerwienione jutrzenkowo niebo próbując zgubić wspomnienia, pragnąc wyrzucić ze swej pamięci wszytko to co mogło zaczernić w moich oczach postać Izy Chęcińskiej, przyszłej żony mojego najlepszego przyjaciela. Chciałbym wierzyć, że Iza to taka dziewczyna na całe życie, bo chcę by Adam był szczęśliwy, miał to, na co w pełni swą ciężką pracą zasłużył. Rodzinę, dzieci. Każdy mężczyzna o tym marzy. Ja wcześniej nigdy o tym nie myślałem. Nie zastanawiałem, się nad tym ale gdy wczoraj zobaczyłem jego nowy dom, coś we mnie się poruszyło. Coś drgnęło. Może to już najwyższy czas by zapytać samego siebie czego tak naprawdę pragnę od życia? Czego potrzebuję, by być naprawdę szczęśliwy? Może to już najwyższa pora na to by zmienić się? Tyle, że ja niechcę się zmieniać. Chcę być tym kim jestem, zwyczajnym facetem, Jakubem Turkowskim , który każdego dnia, z pełną premedytacją podąża drogą, którą sobie w życiu wyznaczył i nigdy się nie zatrzyma. Nie ugnę się. Chcę tylko by ona była przy mnie. Bez względu na wszystko. Chcę dzielić z nią życie na pół, żyć jej życiem, wedrzeć się w jej codzienność z impetem by rozjaśnić najciemniejsze chwile i dać jej tyle szczęścia na ile zasługuje. Chcę kochać ją najmocniej jak tylko potrafię, z całych sił a jeśli to nie wystarczy, znaleźć moc w najdrobniejszym szczególe tylko po to by wiedziała, że jestem wart tego by móc nazywać się jej mężczyzną. Zrobię wszystko by na nią zasłużyć, by mogła cieszyć się dniem razem ze mną i nie dlatego, że ja tak chcę lecz po to by nigdy we mnie nie zwątpiła. Nigdy. Powiem jej o tym jak się obudzi. Kocham ją i jestem tego pewien, bo moja blondyneczka to nie Iza. Tamtego dnia, gdy wybraliśmy się bez Adama na plażę, niczego jeszcze nie przeczuwałem. Cały czas myślałem o sytuacji przed śniadaniem. Czy to był tylko niewinny, przypadkowy dotyk czy celowe zachowanie? - Czym ty się w ogóle zajmujesz Kuba? - zapytała mnie Iza leżąc wygodnie na ręczniku i delektując się moim delikatnym dotykiem, który drażnił czule jej plecy. Smarowanie olejkiem do opalania pleców dziewczyny mojego najlepszego kumpla nie jest chyba niczym złym? - Niczym szczególnym. Żyję sobie z dnia na dzień, obserwuję ludzi, uczę się cały czas. - Co studiujesz? - Nic. - Nie rozumiem. Mówiłeś przed chwilą, że... - Uczę się, jak być dobrym człowiekiem. - przerwałem jej - Uczę się, jak nie popełniać błędów, jak nie ranić innych ludzi. Uczę się jak dawać z siebie wszystko, żyć na maksymalnych obrotach, a nie na pół gwizdka jak wielu, których znam. Uczę się pomagania innym ludziom, szczególnie tym, którzy potrzebują naszej pomocy a świadomie ją odrzucają. - To niewiarygodne. - Co jest według ciebie niewiarygodne? Powiedziałem coś nie tak? - Nie, tylko zastanawiam się. Bo widzisz, masz dwadzieścia jeden lat a mówisz tak, jakbyś był naprawdę dojrzałym facetem. Jeszcze nigdy, nikogo takiego nie spotkałam w swoim życiu. - Oj przepraszam - wybełkotałem, po tym jak moja śliska dłoń, ześlizgnęła się w kierunku jej krągłej, prawej piersi. - Nic się nie stało. To było nawet całkiem przyjemne. Mógłbyś to powtórzyć? - Nie, chyba nie moge. Przepraszam. - To ja przepraszam. Głupia jestem. Pomyślałam sobie, - odwróciła sie na plecy ukazując swe piekne piersi w calej okazałości. - że mogłabym, że moglibyśmy, nie, to bez sensu. - Masz rację. To nie ma najmniejszego sensu.- odpowiedziałem, ale ona jakby niesiona, porywem chwili lub z pełną świadomością tego co robi (tego nigdy sie nie dowiem, jestem tylko mężczyzną) przylgneła ciałem do mnie i leniwie zbliżyła usta do moich warg. Nie odwzajemniłem pocałunku. Nie robiłem nic. Próbowała przecisnąć się językiem ale ja wciąż byłem nieugięty. W końcu odpuściła. - Masz ochotę popływać? - spytała - Czemu nie - odparłem. Musiałem schłodzić temperaturę swego ciała, która była już stanowczo za wysoka. Podałem jej górę od kostiumu. - Chyba powinnaś to założyć.- dodałem by po chwili zanurzać się, w dosyć sporych jak na Bałtyk, falach, nie zdając sobie sprawy z tego, że wygrałem dopiero pierwszą bitwę, a do kapitulacji przeciwnika jest jeszcze bardzo, bardzo daleko...
  3. Fakt to mało romantyczny tekst, ale tak chyba miało być...:)
  4. Miałem duże wątpliwości czy go pokazać - to bardzo osobisty tekst ciekaw jestem Waszych Opinii z góry wielkie dzieki, literowki nieustannie poprawiam,bo mam jakies kłopoty z edytorem. Pozdrawiam P.R
  5. OGRÓDEK Prześliczny gołąb szybuje w powietrzu. Frunie beztrosko w moim kierunku. Siada na parapecie okna. - Co robisz? - pyta mnie siostra - Kopię - Co ? - Ziemię Gołąb zrywa sie do lotu, unosi sie ku słońcu. Widok z lotu ptaka: Stoję z łopatą przed domem, obok mnie siostra i ziemia. Mnóstwo ziemi, hektary ziemi, hektary pól żyznej gleby. Ptak ginie w obłokach. Opieram się o łopatę. Gorąco mi. Wycieram czapką pot z czoła. - Po co kopiesz? - Muszę - Jak to musisz? - Ojciec powiedział, że jak nie przekopię tego do wieczora to mi nogi z dupy powyrywa. Siostra nie rozumie. Jeszcze nie. Mam siedemnaście lat. Dobry wiek na kopanie. Wracam do pracy. Każde wbicie łopaty w ziemię kosztuje mnóstwo sił. Ciach, pach, ciach, pach i znów. Z oddali nadlatuje czarny ptak. To kruk. Siada na ziemi, tuż obok, mnie. Odganiam go ale ptaszysko nie reaguje. Kracze. Kopię dalej. Natrafiam na coś twardego. Przerywam. -Siostra! Coś znalazłem. -Co? -Nie wiem jeszcze. Pomóż mi. Odrzucam łopatę. Padamy z siostrą na kolana i odgarniamy ziemię rękoma. Po chwili: -Piotr? Co to jest? Skarb? -Nie głuptasie. To trumna. -Trumna? Taka prawdziwa? Z trupem w środku? -Zaraz się dowiemy. -Zaczekaj. Chyba powinniśmy kogoś zawiadomić. -Zawiadomić? Siostra, no co ty? Otworzymy trumnę, zobaczymy kto tam leży w środku i potem zawołamy kogo trzeba. -Boję się. -Nie ma czego. Kości nie widziałaś? -Nie. -Jesz kurczaka w niedzielę na obiad? -No dobra. Niech ci będzie, ale powoli dobrze? Boję się. -Na trzy cztery? -Na trzy cztery. -Gotów ? -mhm. -Trzy, czte...ry. Otwieram wieko trumny. Siostra blednie z przerażenia. Patrzę i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Nie mieści mi się to zwyczajnie w głowie. Zawartość trumny: dwudziesto paro letni Piotr, z blizną po sznurze na szyi. Zarośnięty. Siostra pierwsza nie ukrywa zdziwienia: -Piotr, czy to ty? -Kurwa, nie wiem. -Boję się. -Ja pierdolę. O co tu chodzi? Piotr-Trup wstaje z trumny, rzuca się na mnie i zaczyna dusić mnie krzycząc przy tym: -Zniszczyłeś moje życie skurwielu, zapłacisz mi za to. Wiesz, przez co przeszedłem? Siostra trafia go łopatą w łeb. Piotr-Trup pada na ziemię. -Siostra uciekaj! -A ty? -Uciekaj! Robi co jej każę. Piotr-Trup powoli podnosi się z ziemi. Podnoszę się szybciej i od razu rzucam sie do ucieczki. Biegnę z całych sił przez pola. Intuicja podpowiada mi kościół, tam będę bezpieczny. Dobiegam do kościoła. Wchodzę do środka. CHRZEST Trwa msza. Siadam zdyszany w ostatniej ławce. Upewniam się, że nie wbiegłem za sobą. Nie ma mnie. Jestem sam. Ludzie stoją nieruchomo. Z przodu, na środku ołtarza, stoją cztery osoby. Nie wiem kim oni są ponieważ widzę tylko ich plecy. Tłusty ksiądz podchodzi do nich. Kościelny nadstawia mu mikrofon. Ksiądz nabiera w usta powietrza i grubym głosem przemawia: - Piotrze, Pawle ja ciebię chrzszczę w imię ojca i syna i ducha swiętego amen. Robi mi się nie dobrze. Wymiotuję. Ludzie odwracają się, patrzą sie na mnie. Tu jest cała moja rodzina. Matka, ojciec, wujkowie, ciotki, babcie, dziadek. Siostry nie ma, jeszcze nie. Patrzą sie na mnie. Nagle ziemia się trzęsie, obrazy spadają ze scian, pękają witraże, Jezus spada z krzyża, jego głowa odpada. Ludzie przewracają się na podłogę. Dzwony biją. Wszystko sie zmniejsza. Ludzie też, razem ze mna. Wszystko nagle maleje. Kosciół jest coraz mniejszy, jest już tylko wieżą szachową, którą czyjaś ręka przesuwa na szachownicy w lini prostej na e5. Szach! Cofam się w rozwoju. Czasami tak bywa. JUNIOR Tak mówili na mnie gdy byłem dzieckiem. Nie wiem czemu. Nie dali mi nawet imienia po ojcu. Teraz mam trzy latka. Siedzę na nocniku. Jest tu cała moja rodzina. Każdy z osobna patrzy mi w oczy. Ustawiają się w kolejce. Wielkie twarze, wyłupiaste oczy, głupie miny. Widzę wszystko jak przez szklaną kulę. Zbliżenia. Wujkowie, ciotki, babcie. Nie wiem czy już sie rozpłakać czy poczekać chwilę. Straszny harmider, rozmowy, śmiechy. Gruby facet w szarej podkoszulce z "S" 'ką na przodzie i napisem "Supertata" na plecach doprowadza ich do porządku słowami: - Cisza! Junior opowie nam teraz bajeczkę. No junior! Dawaj! Zaczynam!: Niedaleko Sochaczewa Stoi drzewo. Gdy od drzewa Jechać cztery mile w lewo, Widać miasto Błękitniewo. I właściwie to nie miasto, Lecz miasteczko - jedno na sto, W którym zawsze błękit nieba Jest bezchmurny, gdy potrzeba, W którym wrzos, gdy zechce, kwitnie Nie liliowo, lecz błękitnie, Gdzie na moście każda deska, Chce, czy nie chce, jest niebieska, Gdzie na rynku każda ściana Jest na błękit malowana, I gdzie każdy dom za rynkiem Jest pokryty modrym tynkiem... * Dzwonek do drzwi przerywa mi skutecznie. "Supertata" idzie do drzwi. Otwiera. Na korytarzu stoi Piotr-Trup. To on dzwonił przed chwilą. - Czego?- pyta "Supertata" - Dajcie mi kurwa wszyscy święty spokój! Świat zaczyna sie kręcić. Tracę orientację. Nie wiem już czy to ja się kręcę wokół własnej osi, czy to oni kręcą sie wokół mnie. Zupełnie jak na karuzeli. KRAKÓW Jest takie miejsce, królów ślad. Korona na koronie. Mamo! Nie jestem już małym dzieckiem. Dorosłem. Zabrałem Nadię do Krakowa. Wiesz,to jest to miasto. Miasto moje ulubione. Jestem taki szczęśliwy. Szkoda,że tego nie widzisz. Wisła, Wawel, Floriańska, Kościół Mariacki, Gołębie. Mnóstwo gołębi. Kataryniarz gra tę znaną melodię. Napewno znasz: " Ta ostatnia niedziela, jutro się..." No właśnie. Wszystko na tym świecie ma swój koniec. Nic nie trwa wiecznie. Nie denerwuj sie mamuś. Wrócę. Na pewno wrócę. Ty wiesz najlepiej. Zawsze wracam. Siedzimy z Nadią na dworcu. Czekamy na pociąg. -Wiesz co Nadus? -Co? -Chciałbym napisac scenariusz. -Scenariusz? O czym? - O życiu. O moim życiu. -Przecież to było by strasznie nudne... Mam taką fantazję dotyczacą mnie i Nadii oto ona: Dziewczyna leży zakrwawiona na chodniku a ja skaczę po niej jak na trampolinie w góre i w dół, wrzeszczę: -Dlaczego nie chcesz mnie zrozumiec? Wcale mi nie pomagasz! Jestes głupia i tyle! -...ale próbuj. Na pewno ci się uda. Wierzę w to. Masz talent.- dodaje na koniec. - Wiesz, kiedyś to wszystko sie skończy. Nadejdą lepsze dni. Będę wreszcie szczęśliwy. Na peronie pojawia sie Junior z rodzicami. Junior zaczyna śpiewać: "Wsiąść do pociagu byle jakiego..." Ludzie wrzucają mu pieniądze do kapelusika. Rodzice Juniora są mile zaskoczeni -Będziesz? -Będę bo widzisz, zaraz nadjedzie pociąg ale nie nasz. -Jakto nie nasz? -Po prostu. To bedzie już tylko twój pociąg. Ja jadę w przeciwnym kierunku. -Dokąd? -Tam gdzie będę szcześliwy. -Gdzie to jest? -Gdziekolwiek byle bez ciebie. Wjeżdza pociag, przez szpary w wagonach widzę samego siebie w mundurze wojskowym. Pociąg staje. Wysiadają z niego ludzie. Junior z rodzicami ginie w tłumie. Może wsiadł już do środka? Nadia już wsiadła, Jest tez Piotr-Trup i Piotr-Żołnierz. Wszyscy zajmują jeden przedział. Ja nie jadę tym pociągiem. Nie ma mowy. Poczekam na nastepny jesli takowy będzie. Pociąg odjeżdza. Piotr-Trup wychyla się przez okno i krzyczy w moją stronę: -Ty pieprzony egoisto! - Już nie słyszę. Pociąg ginie w oddali. Maszyna do pisania wystukuje wolno na białej kartce papieru sześć liter: K O N I E C * Fragment mojej ulubionej bajki z dzieciństwa: Jan Brzechwa "Latający Pogrzebacz."
  6. Uważam, że powinnaś tu zamieszczać swoje teksty ponieważ to co piszesz można jeszcze zakwalifikować do literatury. "Suczka... Podobnie jak książka którą, wymieniłem ( Była świetna!) traktuje o bardzo ważnej rzeczy. Pisałaś, że jest to bardzo osobiste więc mogę przypuszczać, że wiedzę na ten temat czerpiesz z własnych (seksualnych ?) doświadczeń i odpowiesz mi na to pytanie. Jak bardzo można się zaangażować ( podejrzewam, że nie był to tylko jeden jedyny raz) w coś co jest tylko spełnieniem erotycznych fantazji zostawiając za sobą całe dotychczasowe życie. W "W jego dłoniach" jest taki fragment, gdy główna bohaterka bawi się ze swoim synem, wciąż myśląc o "Mężczyźnie", i po akapicie wspomnień seksualnych wyczynów z nim, bierze na ręce swojego synka i wyznaje mu miłość matczyną. To jest przerażające. W twoim opowiadaniu, bohaterka ma dzieci jeśli dobrze czytałem (a propos nie podoba mi się wyrażenie "na chacie" trochę z ulicy... ale np.) . Co czuje kobieta wracająca po całej tej akcji do domu widząc dzieciaki niech bedzie przed komputerem? ( O mężu nie wspominam, boto normalne, że często wiążemy się z nieodpowiednią osobą, to oczywiste, ludzie są omylni) Chyba tego w twoim opowiadaniu mi zabrakło. Co czuje kobieta , która robiła z siebie przed kilkoma minutami worek treningowy,patrząc na swoje dzieci, które gdy dorosną chciały by być dumne ze swojej mamy? Mam nadzieję, że mi odpowiesz. Co do wątpliwości, czy zamieszczac tu swoje teksty, musisz wiedziec, że tu jest straszny przesiew naprawdę dobrego pisarczykowania z grafomanią. Piszesz nieźle moim zdaniem, pierwszy tekst był równie ekscytujący :) Aha i jeszcze jedna rzecz, która mnie nurtuje. Masz rację, nie jestem związany z klimatem dominacji i stąd kolejne moje pytanie (chyba istotne i nie wyjdę na głupka). Czy po całym akcie seksualnym, bicia, poniżania, dominacji, jest miejsce na czułość?, na przytulanie?, Znów wspomnę tę książkę, wybacz ale to moja jedyna lektura jesli chodzi o ten temat, Mężczyzna do końca był nieugięty, stanowczy, brutalny, chamski, ordynarny, Czy to nie na tym polega? Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na czułość? p.s Masz rację, źle się wyraziłem pisząc kontynuacja "W j d " Nie miałem zamiaru posądzać Cię o plagiat. :)) pozdrawiam bardzo niedzielnie
  7. Długo zastanawiałem się nad komentarzem. "W jego dłoniach" Blau c.d to mi się nasuwa na myśl...fakt księgowość może być podniecająca aż za bardzo..., udowadniasz, że literautra erotyczna też jest literaturą, dobrze, że to nie moje klimaty obsesyjne, bo na samą myśl robi mi się niedobrze... Jestem pod wrażeniem.
  8. xxxxxx Miasto opustoszało w mgnieniu oka. Ludzie pochowali się gdzieś jakby na złość, samochody zniknęły z ulic.Wracałem do domu Alejami Jerozolimskimi, które o tej porze wyglądają jak jeden wielki pas startowy. Gdyby nie migające żólte światło na kolejno mijanych skrzyżowaniach zasnąłbym na bank. Wciąż myślałem o spotkaniu z Adamem: Jak udało mu się utrzymać to wszystko w tajemnicy? Możecie mi wierzyć lub nie, ale jego nowy dom naprawdę był dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Kilka miesięcy wcześniej w luźnej rozmowie na temat ślubu usłyszałem konkretną deklarację i datę trzynastego marca dwutysięcznego ósmego roku. Nie mam pojęcia, dlaczego Adam tak szybko zareagował i nagle zmienił plany. Postawił dom w błyskawicznym tempie, w tajemnicy przed rodziną, przed przyjaciółmi a co najważniejsze przed wybranką swego serca. Przepiękny dom choć wnętrze nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak sam fakt jego istnienia.. Może dlatego iż było zwyczajne, tradycyjne. Kilka obrazów na ścianach, drogie meble, wielka lampa w salonie.Widziałem to już wiele razy. Kuchnia była nadzwyczajna ale faceta po prostu stać na drogą kuchnię. Podczas gdy Adam pokazywał mi pomieszczenia uświadomiłem sobie, że jest jedna rzecz, która w zasadniczy sposób nas różni. Ja w przeciwieństwie do niego nie lubuję się w luksusach. Niczym są dla mnie bogactwa, fortuna. Być może jest to cecha wrodzona, genetyczna i dopiero z wiekiem człowiek uświadamia sobie, że nie ma głowy do biznesu, pieniądze nie kleją się do rąk. To rożni nas napewno. Mój przyjaciel jest człowiekiem biznesu. To pewne. Co najważniejsze uświadomił sobie to już bardzo wcześnie. Po maturze wybrał studia ekonomiczne i systematycznie piął się po szczeblach kariery. Ja nieustannie wlokę się w ogonie. Nigdy nie myślałem o sobie w ten sposób jednak dzisiejsze popołudnie wskazało mi miejsce w szeregu. Wiem, że człowieka nie ocenia się po majątku, mimo to pierwszy raz w życiu poczułem się podle. Zupełnie jakbym żył na śmietniku. Za tydzień skończę dwadzieścia siedem lat, jeżdże starym fordem, który pali siedemnaście litrów na stówę, wynajmuję kawalerkę na śródmieściu, nie układa mi się z kobietami a jedyna rzecz w życiu, którą robie dobrze to poker. Jestem hazardzistą. Skręciłem w Marszałkowską i przyspieszyłem. Marzę o śnie. Powieki same opadają. Nie mam już na to wpływu. xxx O takich kobietach mówi się: "dziewczyna na topie". Iza Chęcinska jest zdecydowanie topowa. Nie ma mężczyzny, który nie obejrzałby się za nią na ulicy. Jest piekną, wysoką, szczupłą brunetką o długich, kruczoczarnych włosach. Zawsze nosi je spięte w kitkę chyba ze jedzie akurat na nagranie do telewizji. Wtedy zagląda do drogiego fryzjera i robi sie na bóstwo. Lśniła swym pięknem odkąd pamiętam. Poznaliśmy sie sześć lat temu podczas wspólnego wyjazdu nad morze. Pamiętam te wakacje jakby to działo się wczoraj. Adam zaproponował wspólny wyjazd. Przedstawił mi Izę jako towarzyszkę życia i w trójkę wybraliśmy sie nad Bałtyk. Drugiego dnia rankiem wróciłem do domku po codziennym jogingu plażą , Iza krzątała się w kuchni. -Co tak ładnie pachnie? - zapytałem z sieni. - Jajecznica. To jedyna rzecz, którą potrafię ugotować - odpowiedziała. - Trzeba było zaczekać na mnie. Jestem kulinarnym mistrzem. - Gotujesz? - Mieszkam sam, a przy moim trybie życia... - To oczywiste. - przerwała mi wpół zdania dotkneła dłonią mojego nagiego torsu. Natychmiast odwróciłem sie w stronę lodówki. Uciekłem od jej wzroku, dotyku. Widziałem jak patrzyła na mnie, na moją idealnie sportową sylwetkę. Wcale jej się nie dziwię. Młody, wysportowany facet, w krótkich spodenkach, opinajacych zgrabne mięsnie na wielu kobietach robi wrażenie. - Adam jeszcze śpi? - Obudzę go - odpowiedziała i błyskawicznie zniknęła w sypialni. Poczułem się dziwnie zmieszany. Podczas śniadania Adam bez przerwy wpatrywał się w laptopa. Co jakiś czas sięgał po filiżankę z kawą. Iza przerwała poranną ciszę: - Panowie, chciałabym usłyszeć od was propozycję na dzisiejszy dzień. Jest fantastyczna pogoda, chiałabym sie trochę poopalać. - Ja dzisiaj musze popracowac - odpowiedział Adam nie odrywajac wzroku od monitora i po chwili dodał: - ale Kuba dotrzyma ci towarzystwa. Po obiedzie do was dołączę. Wyjdziemy gdzieś, rozerwiemy się, zabawimy. Póki co jestem zajety. - Zauważyłem, że Izie zrobiło się przykro i wcale jej się nie dziwie. Mi trochę też. W końcu przyjechalismy tu na odpoczynek a nie po to by pracowac. - W sumie to ja bardzo chętnie dotrzymam Izie towarzystwa. Jestem blady jak ściana. Troche słonca na pewno mi nie zaszkodzi. - Na twarzy Izy pojawił sie uśmiech. - Daj mi pięć minut. Wskoczę tylko w kostium. - W porzadku. Ja posprzątam po śniadaniu - odparłem i zabrałem sie za wynoszenie talerzy. Adam wciąż wpatrywał sie w Laptopa. Wyłaczył sie z życia całkowicie. xxx Zaparkowałem przed domem i resztką sił wczłapałem się na czwarte piętro. Miłosna 26/7 - tutaj mieszkam. Stanąłem przed drzwiami i zacząłem przeszukiwać kieszenie w celu znalezienia klucza od mieszkania. Fred wyczuł mnie i dał znać, że czuwa. Po kilku sekundach zauważyłem niewielką karteczkę wciśniętą w drzwi. Wyciągnąłem ją i przeczytałem napis: Masz chwilę by się mną nacieszyć. Wykorzystaj ją. Rozpoznałem zapach jej perfum. Wiedziałem,że to ona, że stoi właśnie za mną. Poczułem jej delikatną dłoń w miejscu gdzie facetom czasem co nieco twardnieje, poczułem jej oddech na moim karku. Pocałowała mnie tam, potem przygryzła mi ucho i wyszeptała rozpalona: -Chcę się z Tobą pierdolić. Zerżnij mnie mocno. Tak jak ostatnio. Weszliśmy do środka. Po chwili, dokładnie kilka minut po tym jak udało nam się uspokoić psa, brała łapczywie do ust mojego penisa. Nigdy przedtem nie widziałem jej takiej napalonej. Zrobiłem to o co poprosiła moja blondyneczka. Było jej naprawde dobrze. Kochaliśmy się czterokrotnie. Gdy opadliśmy z sił zapytałem wprost: -Zostaniesz? -Przekonaj mnie. Wtuliliśmy sie w noc a gdy zasnęła w moich ramionach wyszeptałem: - Kocham Cię - Nigdy w życiu nie byłem bardziej szczęśliwy. cdn...
  9. no nareszcie.... boję się co przyniesiesz nowego, ale chyba bardziej boję się co było gdyby Ciebie na tym forum zabrakło...Muszę przeczytać jeszcze raz...przepraszam.
  10. dzięki za komentarze kochani. Jeśli trafiają się jakieś błędy to tylko i wylocznie z pospiechu(nie mam wlasnego korektora i czasu na kerektę tekstu)... Jeśli czyta się jak książkę to dobrze się czyta:)...nie ma humoru i ironii bo to o poważnych rzeczach...może w dalszych fragmentach. Jeszcze raz wielkie dzięki.
  11. Może to zabrzmi banalnie, ale temat jest mi bardzo znany (zajrzyj do moich tekstów iprzeczytaj dzień Ojca, mój bohater nie ma tyle sił by się przeciwstawić i jest też biernamatka u Ciebie jej nie ma.), można się czepiać, że to oklepane, nawet już po "Gnoju" komercyjne...Ojciec alkoholik, kat córka mści się trochę z bezsilności ale nie można zaprzeczyć, że to jest straszny dramat. Bardzo realistycznie przedstawione... To nie jest pierwsze Twoje opowiadanie, które przeczytałem...wiem, że coś czytałem masz w sobie wrażliwość...wiem o tym, bo czytając czuję to. Oby tak dalej. Życzę wszystkiego dobrego. Plusik ode mnie, jakkolwiek to znaczy.
  12. moim też ;) całe szczęście, już myślałem ze mam skopany gust :/ Jak mogłeś tak pomyśleć? Przecież kipi z niej intelektualnie... :)
  13. Przegapiłem, ale w końcu przeczytałem... ech...wiesz, 8lat temu pisalem z tego maturę pytanie brzmiało: Literatura o człowieku w czasach pogardy...piszesz,że wszystko zaczęło się od ciszy, i na ciszy niech pozostanie. Nie mogę się z tym zgodzić. O takich miejscach, o tych wydarzeniach, o tych ludziach i "nadludziach" trzeba mówić bez przerwy. Pamięć o holocauscie nie może umrzeć razem z AB. Musimy przekazywać prawdę z pokolenia na pokolenie. Mimo, że czytałem wiele utworów obozowych dzięki czemu zdystansowałem się do niej...już nie płacze, nie dziwię się, potrafię w to wszystko uwierzyć..twój tekst podoba mi się tchnie nowym spojrzeniem na tragedię ludzką...napewno zapamiętam ten krótki fragment. Dzięki!
  14. na półce z książkami, w kinie przy napisach początkowych tuż przed reżyserią.(na to musisz ciut poczekać) póki co na koncertach. Mam pytanie do kobiet...może któraś mi odpowie...Najważniejsza rzecz w Mężczyźnie i dlaczego (to właśnie jest penis :) ?) ???
  15. Uroda mężczyzny znajduje się w jego kieszeni...tak bylo jest i bedzie i nikt tego niezmieni
  16. albo ja rzadko zaglądam, albo dawno cie nie było, w każdym razie w moim myśleniu z tekstu na tekst jesteś lepsza...Tekst jest czytelny, przejrzysty, i lekko humorystyczny. Dla mnie może być... Pozdrawiam ze słonecznej stoilicy.
  17. Historia, którą za moment przeczytacie wydarzyła się naprawdę. Siedziałem sobie w jednym z warszawskich kasyn i grałem w pokera. Nie pamiętam ile wypaliłem papierosów, nie pamiętam ile wypiłem drinków, nie wiem która godzina - gram. Karty zlewają się w jeden kolor. Dama pik, myli mi się z nefką * trefl a jedyna rzecz, którą potrafię po dwóch dniach nieustannej gry kontrolować to ilość sztonów. Jest ich naprawdę sporo. Nowe rozdanie. Sięgam po ostatniego papierosa i w ciemno zagrywam. Koleś o ciemnej karnacji, w czapeczce Adidasa uśmiecha się, zagląda w karty i podbija mnie. Pozostali gracze przy stole zrzucają się . Moja kolej. Spoglądam w karty - dwa króle. -wygląda na to, że gramy one by one przyjacielu - pomyślałem sobie i z grymasem niezadowolenia podbiłem go. Gość natychmiast podbił mnie razy cztery ja oczywiście dołożyłem i zobaczyłem jak na stole wyświetliły się dwie osemki i As. Facet zatarł ręcę szczęśliwy, mruknął coś po arabsku ( muszę nauczyć się tego języka) i zagrał za dużą ilość sztonów. Rozdanie stało się dla mnie oczywiste: Facet ma na ręce dwa asy, z tym co leży na stole daje mu fulla. Jedyny dla mnie ratunek to w dwóch następnych kartach dostać dwa króle. Prawdopodobieństwo mniejsze niż szóstka w dużego lotka. A co jeśli nie ma dwóch asów tylko dwie damy? Wpadłem w zadumę. Próbowałem przypomnieć sobie jak często na stole pojawiały się króle. Dołożyłem. W czwartej karcie krupier odsłonił króla karo i zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Odebrałem i natychmiast nie dałem dojść do głosu mojejmu przyjacielowi tymi o to słowy szepcząc: -Nie mogę teraz rozmawiać (cisza) Gram (cisza) W porządku. Teraz nie mogę zrozum. Spotkajmy się powiedzmy za tzy godziny. Cześć. - Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na swojego przeciwnika, który stał się bardziej nerwowy niż na początku rozdania. Ja też nie miałem wesołej miny. Po co mi ten król? Nie mogła wskoczyć jakaś inna karta? Zrzuciłbym się i zaoszczędził wiele pieniędzy a teraz? Z fullem na królach zrzucają się tylko najlepsi. Naszczęście arab popełnił bład i zamiast za całość, zagrał za mniej więcej połowe tego co mam ja, więc bez większego ryzyka mogłem zobaczyć piątą, ostatnią kartę. Z całego tego zamieszania, nie zauważyłem, że przy naszym stoliku zebrała się spora gromada kibiców. Jej niestety nie było. Dołożyłem do puli połowę swoich wszystkich sztonów i wstrzymałem oddech na moment. Na stole pojawił się król pik. Arab zbladł i natychmiast zagrał za wszystko. Ktoś, kto nigdy nie miał do czynienia z tą grą, nie wie czym dla pokerzysty jest stuprocentowa pewność posiadania najsilniejszej karty na stole. Całe napięcię spada a mrowienie na plecach równoznacznie porównywalne jest z megaorgazmem. Wśród kibiców rozległ się szum .Arab wpadł w furię. Zaczął grozić pięściami krupierowi. Natychmiast pojawiła się ochrona i zabrała desperata z kasyna. Uznałem to za dobry znak by zakończyć ten dwudniowy maraton. Rozejrzałem się po sali ale nie było mojej blondyneczki. Zebrałem ze stołu wszystkie swoje sztony, podziękowałem reszcie towarzystwa za grę i udałem się do wyjścia Sympatyczna kasjerka, licząc skrupulatnie, wypłaciła mi czterdzieści patoli (arab niestety był tylko biednym studentem warszawskiej Akademii Medycznej). -Pani Edytko? -Tak? -Pracuje u was taka miła, drobna, szczupła kelnerka...blondynka taka krótkowłoska...niska -Beata. -No właśnie. Chciałbym zostawić dla niej wiadomość. Przekaże jej pani? -Oczywiśie. Dziś ma popołudniową zmianę. -Świetnie. Napisałem naprędce list, włożyłem go do koperty i podałem kasjerce. List brzmiał mniej więcej tak: Dni bez twojej obecności przy mnie są jak sztylet co przeszywa na wylot moje serce. Nie mogę żyć bez dotyku twoich delikatnych dłoni, bez szelestu czułych słow, którymi po stokroć zapełniasz moją przestrzeń. Nie mogę bez Ciebie funkcjonować. Nie potrafię, nie chcę. Tęsknię za Tobą. Błagam zadzwoń. Na dole widniał jeszcze mój numer telefonu i malutkie serduszko, które zdąrzyłem w pośpiechu namalować wiecznym piórem. W banku naprzeciwko wpłaciłem całą sumę na konto. Zawsze tak robię , to przynosi szczęście. Potem udałem się do domu na dwugodzinną drzemkę. Należała mi się. * nefka- w żargonie karciarzy dziewiątka. xxx Gdy otworzyłem drzwi od mieszkania momentalnie wpadł na mnie mój kundel. -Fred? zupełnie o Tobie zapomniałem. Mordo moja kochana. - Owczarek niemiecki przestał lizać mnie po twarzy, wybiegł na korytarz i błagalnym gestem prosił o możliwość załatwienia swoich najbardziej intymnych spraw. Bez przerwy kręcił przy tym ogonem. Chwyciłem smycz, zamknąłem drzwi i wyszedłem z Fredem na dwór. Pies biegał radośnie po trawniku ja spojrzałem na zegarek i doszedłem do wniosku, że moje plany co do snu muszą zdecydowanie zaczekać. Zresztą i tak spóźnię się na spotkanie z przyjacielem. Co ja wyprawiam? Wróciłem z Fredem do mieszkania. Wziąłem kąpiel poczym nasypałem mu trochę karmy, nalałem w miskę świeżej wody i już po chwili byłem na dole. Mój dziesięcioletni sportowy Ford Probe zapalił za pierwszym razem. Mam z nim trochę problemów ale chociaż teraz nie odmówił mi posłuszeństwa. Po drodze, pierwszy raz od czasu gdy do mnie zadzwonił, zacząłem zastanawiać się dlaczego chciał się ze mną widzieć akurat w Podkowie Leśnej. Pamiętajcie aby nigdy nie zadawać głupich pytań przyjaciołom. To nie wypada i jest w złym stylu. Po co? A dlaczego? A kiedy? To jest bez sensu. Lepiej gdy przyjaciel wie, że rozumiemy go bez zbędnych słów. Pierwszy raz w życiu udało mi się dotrzeć na spotkanie punktualnie. Z chwilą przekroczenia tablicy oznajmiającej, że znajduję się w Podkowie momentalnie poczułem się lepiej. To chyba zasługa tutejszego klimatu. Mnóstwo zieleni, świeże powietrze i ten niewiarygodny spokój. Drzewa, liście, alejki, ścieżki rowerowe i piękne domy. Jeden obok drugiego. Jeden piękniejszy od drugiego. Nigdy nie będzie mnie stać na taki dom. Zrozumcie sami. Najtańsza ziemia w tych okolicach kosztuje dwadzieścia dolarów za metr kwadratowy. Trochę jak w Beverlly Hills. Zwykli ludzie tu nie mieszkają. Za skrzyżowaniem zobaczyłem Adama i zatrzymałem samochód. - Siema stary! Co się stało, że mnie tu przywlokłeś? - Chciałem ci coś pokazać. - Poważnie?- w tym momencie zaczeliśmy się śmiać. Po chwili Adam spoważniał. - Poważnie. - No dobra, ale co chcesz mi pokazać? - spytałem z pozostałością uśmiechu na twarzy. - To. Przyznam, że sytuacja zaczeła mnie irytować. Jadę kilkanaście kilometrow, po dwóch nieprzespanych nocach, tylko po to by wdawać się w jakąś głupawą gierkę? Rozejrzałem się jednak profilaktycznie po okolicy i nie zobaczyłem nic co rzucało by się w oczy, coś co mógłbym wcześniej przeoczyć z wyjątkiem jego Pajero ale to żadna nowość. Uśmiech znikł mi z twarzy na dobre. -Nie rozumiem - przyznałem -Za tobą. Wszystko stało się jasne, zresztą powinienem był się domyśleć. Prezes rady nadzorczej jednej z największych firm farmaceutycznych w Polsce nie powinien dłużej tłamsić się w czteropokojowym mieszkaniu na Mokotowie. Dom był naprawdę piękny. Duży, piętrowy, jasno- kremowy. Dróżka do garażu wyłożona była kostką granitową. Trawnik idealnie równo przystrzyżony, nawadnany automatyczną armatką wodną wbitą w ziemię. Najbardziej spodobał mi się jednak ogrzewany taras z tyłu domu prowadzący do ogrodu pełnego drzew. Zimą, można przesiadywać na nim godzinami, w koszulce z krótkim rękawkiem i patrzeć na padający śnieg. -Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? -Nikomu jeszcze nie mówiłem. Chciałem byś dowiedział się pierwszy. Zatkało mnie. -Chciałem pokazać Ci ten dom - ciągnął dalej - bo chciałem...Kuba... ten dom to prezent ślubny dla Izy i chciałem prosić Cię... Nie zostałbyś moim świadkiem? Na mojej twarzy wrócił uśmiech. Przytuliłem go po męsku. -Ty skurwielu! Pewnie, że zostanę twoim świadkiem. Przecież wiesz, że niemógłbym odmówić. Tylko powiedz mi, albo nie. Nic nie mów. -Jestem tego pewien jak niczego w swoim życiu. To ta dziewczyna. Kuba! Dziewczyna na całe życie. Chcę się z nią zestarzeć. - Rozumiem cię przyjacielu - skłamałem. Znałem Adama całe życie. Razem skakaliśmy przez mury, razem chodziliśmy na karate, osiem lat przesiedzieliśmy w jednej ławce w podstawówce, potem liceum. Z Izą spotykał się siedem lat. Cały ten czas miałem okazję obserwować ich związek. Jeździliśmy razem na wakacje, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Byli i są idealną parą. Pasują do siebie jak dwie krople wody, ale mimo wszystko coś mi w niej zawsze nie pasowało. Jest zbyt piękna, zbyt dobra, zbyt miła, zbyt sympatyczna, zbyt atrakcyjna, zbyt inteligenta. Niby idealna, ale czy to jest właśnie ta dziewczyna? Dziewczyna na całe życie? Naszczęście to problem Adama. Ja to chyba jestem zwyczajnie zazdrosny. -Chcesz zobaczyć wnętrze? spytał -Jasne- odparłem. O tym opowiem następnym razem...
  18. jaka to jest zwyczajna kobieta i jaki to zwyczajny mężczyzna według ciebie? Co przez to rozumiesz? To tak jak z czytaniem tych czasopism...to co się czyta, ogląda, słucha...to tylko kwestia gustu Jeśli mylisz,że to, iż nie czytasz Cosmopolitana, Playboya stawia cię wyżej nad innymi to jesteś w błędzie. Kto tu napisal cos zlego na temat NIGDY W ZYCIU? Czy to jest jakis punkt odniesienia dla oceny ludzkiej inteligencji? To mialem na mysli... Ja np, czytam regularnie Muzyka, Gitare i Bas, Swiat gitary akustycznej, Mens Healtha, brydza, szachiste, panorame szachowa i nie czuje sie z tym aniglupszy od innych animadrzejszyto poprostiu kwestia gustu, hobby itd. PozdrawiamP.R p.s Nie jestem pewien ale chyba statystycznie Playboy doluje w czytelnictwie. stracil duzo napopularnosci a jesli chodzi o ogolnie...to tak: wyodrebnie tylko jeden zbior kobiet, bo te mnie interesuja tylko: kobiety na poziomie, wyksztalcone, z klasa, dojrzale, uczuciowe, artystki, przerastaja facetow pod kazdym wzgledem, i nigdy im nie dorownamy. W ocenie proponowal bym jednak podejscie nie naukowe lecz literackie, do tego oprocz rozumu potrzebajeszcze serca i duszy...to ksztaltuje
  19. "Nie ma tytułu, nie ma przesłania, (topo co to wszystko?) to parę słów," które może pomogą mi zrozumieć samego siebie, a komuś to - kim jestem... byłem Komentarz wydaje się być zbędny ale spróbuję: Wydaje mi się, że tekst jest bardzo osobisty, aż zabardzo przez costaje się monotonnie nudny. Rozumiem, akapit, dwa a to cały tekst. Jeśli masz potrzebę publikacji,staraj się przekazywać to, motywami, scenami, fabułą, narracją. Pisząc ja,ja,ja skręcasz tam, skąd się to wzięło (pamiętnik, zeszyt, notes) Na zajęciach z dramaturgii nauczyłem się nie pisać o swoim życiu, bo komuś kto to czyta, będzie się wydawać bardzo nudne. Jeśli już mamy taki zamiar to można postać ubrać w nasze cechy, wspomnieć zdaniem lub akapitem. A tu cały tekst o tobie... Nie kwestionuję twoich umiejętności literackich bo widać, że masz talent i lekkość pisania. To taka moja drobna uwaga. możesz się do tego ustosunkować lub nie... Nie wiem czy mi się podobało, wiem, że było nudno. koniec, bo wyjde na mądrale. Po co tyle tych wielokropków??? Pozdrawiam Piotr.
  20. Uważam, że samo podejście do tematu jest zbyt ogólne...ponieważ trzeba rozróżnić typy kobiet i mężczyzn. Nie każda kobieta jest w tymsamym wieku, ma te same poglądy, tak samo czuje, tym samym się interesuje. Inaczej wygląda życie z japiszonem, artystką, sklepową, prawnikiem, a inaczej ze skoczkiem spadochronowym. Inaczej wygląda związek z dwudziestolatką a inaczej z trzydziestoletnią kobietą. Należy zrozumieć swego partnera takim jakim jest A NIE TAKIM JAKIM CHCIELIBYŚMY GO WIDZIEĆ. Jeśli coś nam nieodpowiada to znaczy, że jesteśmy z nieodpowiednią osobą i nielaże trwać w związku na siłe, ze strachu przed samotnością... Czytając poprzednie komentarze, trochę się rozbawiłem. Szczególnie w\fragment z pismem o motoryzacji. To taki stereoptyp Czy mężczyzna nie może czytać literatury w spódnicy??? Są faceci, ja np. do nich należę więć znam ten typ, którzy mogą całe dnie spędzać na zakupach, chodzą na solarium, do kosmetyczki, czytają romanse, a samochody ich kompletnie nie interesują nie potrafiliby wymienic kola w samochodzie i odwrotnie znam kobiety które świetnie posługują się lewarkiem,obcęgami , niestraszny jest im smar a fryzjera odwiedzają razna rok, gdy trzeba ruszyć na chrzciny, komunie lub wesele:) Podsumowując...Moim zdaniem nie należy tego uogólniać. Należy mieć oczy i serca szeroko otwarte. Mężczyźni kochajcie kobiety tak jak potraficie, najmocniej. Kobiety! kochajcie facetów najmocniej jak potraficie. Jeśli jesteście z właściwą osobą nic wam nie grozi... OPtymistycznie pozdrawiam wszystkich
  21. to jeśli tak uważasz, to rzeczywiście wszelkie nasze dyskusje są bezcelowe (a może jednak spróbujesz przeczytać ją jeszcze raz... polecam zwłaszcza te fragmenty w których mowa, że zastraszone społeczeństwo jest bardziej podatne na manipulacje, inwigilacje i indoktrynacje, i że jednym z najskuteczniejszych narzędzi kontroli jest nienawiść to tegoż "wroga" ) Klaudiusz,nie ma sensu odsyłać ludzi tego typu do źródeł... Ja też chętnie poleciłbym mu np Fahrenheita do obejrzenia, ale to sie mija z celem. Co ma twój wiek wspólnego z tą dyskusją...gość się zapowietrzył poprostu i tyle.
  22. ciekawe, co to za kryterium: niewinny kraj? wytłumacz to pojęcie. Człowieku, prawdziwy wojownik, to taki, co nie występuje otwarcie, zasłania twarz, filmuje się z wymęczonym zakładnikiem i filmuje egzekucję? Wziąwszy w niewolę cywila? Zabijając ludzi, którzy winni są o tyle, że urodzili się w kraju, który nie podoba się terroryście? Co ty wypisujesz, zastanów się! No to dalej. Zrób to. Zabijaj. Nieświadomie, sięgasz do środków, które piętnujesz. Brawo. ja się tylko pytam, dlaczego szyici nie walczyli o swoje, jak ich Saddam zagazował. Pytam się też o Kurdów, których tępił zarówno Saddam, jak i Turcy. Wypadałoby najpierw zorientować się w geografii politycznej — sprawdź sobie dane dotyczące Iraku, czy taki malutki jest. Można. Przykład Wietnamu. Choć gdyby nie wiele milionów chińskich ochotników, pewnie by Amerykanie stamtąd nie wyszli. ciekaw jestem, co masz na myśli mówiąc o polityce Republikanów. Może jakieś fakty? Jeśli zbierzesz dowody na dokonywanie zbrodni wojennych przez Busha i Blaira, będę pierwszym, który cię poprze. ja to ci wytłumaczę. Nie wiem kim ty jesteś, ale broniąc ludzi, którzy odpowiadają za totalne spustoszenie iraku to urządzasz kpiny z siebie samego magistrze historii, geopolityki i stosunków miedzynarodowych włącznie. Wyobraź sobie w tej twojej nabuzowanej główce taką przypuszczalnie możliwą sytuację, że ten koles, który się zdetonował w autobusie obudził się klilkanascie miesiecy wczesniej w niby swoim domu. Wstaje, wygląda przez okno i widzi swoj kraj w ruinach,flage amwerykańską, brytyjską, polską, australijską...żonę zgwałcili i zarżneli jak psa a dzieciak musi z nimi handlować by nie zdechnąć zgłodu jak wszyscy jego koledzy...dociera to do twojego łba? Wiesz co to jest partyzantka? Byles kiedys w wojsku?, wiesz co to znaczy żyć w kraju okupowanym, bez narodowej tożsamości? Dowody? Człowieku otwórz oczy! Może i się posuwam do takich środków, ale jak czytam co wypisujesz TO CZYNIE TO SWIADOMIE I JESZCZE BARDZIEJ SIE NAKRECAM!!! ale ty tego nie pojmiesz...
  23. Każdy człowiek wie dlaczego terroryści atakują. Skoro politycy mogą legalnie MORDOWAĆ NIEWINNYCH LUDZI wysyłając wojska swoich państw w celu okupacji niewinnych krajów bez żadnych konsekwencji to co? prawdziwi WOJOWNICY mają siedzieć z załamanymi rękamii patrzeć na śmierć swoich bliskich. KURWA!! GDYBYM MIAŁ BUSHA I BLAIRA NA WYCIAGNIECIE REKI TO BYM SAM SKURWIELI ZAJEBAŁ. WYRWAŁ BYM TE CHWASTY. Czy niewidać, że kilka bomb jest niczym wobec obrócenia Iraku w pył? To tylko sygnał BY WALCZYĆ O SWOJE. zGADZAM SIĘ, ŻE KAŻDA ŚMIERĆ JEST TRAGEDIĄ...ALE NIE PORÓWNUJCIE 90 OFIAR, CZY KILKUDZIESIECIU TYSIECY JAK W PRZYPADKU WTC DO TRAGEDIIKILKUMILIONOWEGO MALUTKIEGO BEZBRONNEGO PANSTWA! a z takimi potęgami jak usa czy wlk brytania nie mozna grac w otwarte karty... KAZDA WOJNA JEST TRAGEDIĄ, KAZDA ŚMIERĆ JEST TRADEGIĄ, zło jest i bedzie, ale kto mieczem wojuje od miecza ginie. Gdyby nie polityka Republikanów dwie wieze staly by nieruszone, w madrycie czy w londynie nie wybuchly by bobmy. Milosevic czeka na kata, za to co zrobił muzulmanom a te dwie kurwy paradują po swiecie nietkniete ALE DO CZASU!!! Kto tego nierozumie? Niebezpieczenstwo czycha wszedzie, nawet na wsi nie jest bezpiecznie. Swiat jest pelen zla, ale to nie wina swiata tylko ludzi ktorzy nim rzadzą...
  24. a tak całkiem na poważnie...to niezły kawałek tekstu. Pozdrawiam
  25. Do Ciebie...ale nietraktuj tego zbyt powaznie...to taka aluzja do twojego zabawnego teksciku...moze to czasami jest sposob?Powiedziec drugiej osobie wprost na co ma sie ochote...tylko ja zdecydowanie wole seks HIGIENICZNY najlepiej bezposrednio w wannie lub pod prysznicem. ps. hmmmm aluzja aluzja ale to moglo by byc bardzo pikantne zwlaszcza ze nie wiem kim jestes:)))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...