
Pan_Biały
Użytkownicy-
Postów
5 374 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Pan_Biały
-
Nie smuć się u mnie Babo Bajki są super, szkoda że nie ma działu z nimi, miałbym co wrzucać, pracuję nad spisaniem tych wszystkich, które opowiadam własnej córce, ona się śmieje a to jest największa pochwała dziękuję za komentarz, bardzo pozdrawiam i najlepszego r
-
dziękuję J., miło Cię gościć:) pozdrawiam r
-
tytuł świetnie współgra z puentą dobry wiersz wielowątkowy, taki ludzki pozdrawiam r
-
ostatnia wieczerza
Pan_Biały odpowiedział(a) na emil_grabicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
podsunąłeś menu wymieszałeś smaki i gusta a bóg z diabłem grają przy tym daniu w karty o dusze moją niech zostawią w spokoju niekoniecznie świętym tak mi się do tego co zaserwowałeś pozdrawiam r -
a w górach wciąż halny
Pan_Biały odpowiedział(a) na teresa943 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
pierwszy wers wiersza niech będzie moim komentarzem po Twojemu ten wiersz pozdrawiam r -
rezurekcja
Pan_Biały odpowiedział(a) na Grażyna_Kudła utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
łał, jeden z lepszych jakie ostatnio czytałem z bardzo dobry na W, przenieś go wyżej! zdecydowanie na tak pozdrawiam i najlepszego r -
Romantyczna chwila
Pan_Biały odpowiedział(a) na bestia be utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jest jakiś urok wierszu nie jest to mistrzostwo świata, ale czekam kolejnych najlepszego r -
[z pociągu
Pan_Biały odpowiedział(a) na Maciej_Satkiewicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
całkiem przyzwoicie napisane pozdrawiam r -
Jesteśmy Kordianami
Pan_Biały odpowiedział(a) na Joanna_Janina utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
puenta nie nie jest dobra ale to co przeczytałem przed nią, jak najbardziej zasługuje na miano dobrego wiersza pozdrawiam r -
kovalu dorośnij
Pan_Biały odpowiedział(a) na Koval_ZNowin utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dobry wiersz tylko puenta nie daje satysfakcji pozdrawiam r -
J. mocno wierzący ten wiersz i ja to szanuję pozdrawiam r
-
szwankuję od "doczeka", ale w sumie dobry wiersz Krzysztofie pozdrawiam r
-
taka sobie mała obietnica
Pan_Biały odpowiedział(a) na wanesa_ciska utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
bardzo dobrze spuentowane pozdrawiam r -
tak jest peelko, męskie słowa w damskich ustach, ultimatum? a jakże, czas wybierać czas zdecydować o przyszłości, nie koniecznie tej dalekiej. w tym uczuciu nie ma niedomówień drzwi jest łatwo zatrzasnąć pukanie będzie apokaliptycznym czynem boskiej ręki nie zatrzaśniesz możesz mnie mieć możesz okaleczyć ale śmierć nie kocha intruzów dorzucam gratis kilka słów, które pod wpływem Twojego pozdrawiam r
-
gdzie tam!;) to taki przed potopowy, czyt. wiekowy, no dobra miesięczny stwór,ale dobrze, że wkomponował się w klimat za okienny dziękuję za dobre słowa pozdrawiam r
-
tak, dobrze że ktoś spojrzał przez zwierciadło dzięki lolo pozdrawiam r
-
chwile są ulotne, dzięki bogu;) pozdrawiam i dzięki za komentarz r
-
dziękuję Krysiu:) staram się nie ściemniać;) pozdrawiam r
-
od miłości do gwałtu cienka linia dziękuję za piękny pozdrawiam r
-
dziękuję K. pozdrawiam r
-
że się podoba - dzięki pozdrawiam r
-
jest klimat pozdrawiam r
-
najlepszy przyjaciel człowieka
Pan_Biały odpowiedział(a) na Pan_Biały utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Poczuł wibrację w kieszeni spodni. Wsunął do niej dłoń i wyciął najnowszy model z Fińskiej stajni. Bezpośrednio przystawił telefon do ucha. - Serwus! No, co tam? Gdzie jestem? Właśnie wchodzę do środka. Dlaczego nie odbieram? Znów to samo. Kontrola radarowa, czy jak? Tak, zadzwonię, jak tylko coś będę wiedział – rozłączyła się – Trzy nieodebrane. Pieprzony wibrator, znów się zaciął. Wszedł do środka. Jest tłoczno. Odór spoconych ciał tuli i sznuruje nozdrza. W pierwszej chwili ma odruch wymiotny, ale udaje mu się przetrwać. Odchyla głowę do tyłu i stara się wciągnąć do płuc choć haust świeżego powietrza, zawieszonego ponad głowami. Z każdej strony ktoś napiera lepkim ciałem. Bezwzględny tłum pulsuje, niczym flaki wewnątrz ciała po nocnej balandze. Ma na sobie cyce tej baby. Wielkie, obwisłe w nieforemnym staniku, przylegają do prawego ramienia. Kątem oka widzi jej kurewsko czerwone usta i topiący się makijaż, który wraz z potem ścieka i brudzi kołnierz kurki. Z lewej flanki stoi koleś mniej więcej w jego wieku. Co chwilę rzuca na niego spojrzenie. Nie ma w nim nic. Puste oczy, totalnie zrezygnowane, obolałe wręcz, potłuczone, zupełnie bez ikry. Jakby przyszedł na pożarcie do Koloseum. Wydaje się czysty, więc kieruje swój nos w jego stronę, gdyż przed nim facet ma zajebiście tłuste włosy i widać osad brudu tuż za uchem i na szyi. Znów poczuł powracającą chęć zwymiotowania. Odwraca się do czyściocha. Tłum przed tablicą ogłoszeń obrasta już mchem. Ludzie, jakby się klonowali. Stale było ich więcej i więcej. Z ciasnego korytarza ktoś krzyknął: „Pierdolić to! Trzeba wyjść na ulicę! Pokażmy im, że już dość tego syfu!”. Odzewu nie było. Ktoś szepnął pod nosem: „Jak jesteś taki mądry, to idź. Zobaczymy co to da”. Cisza przyszła z kolejnym przypływem złych emocji. Sapanie i odchrząkiwanie było wyrazem dezaprobaty. Człekokształtni mozolnie dryfowali na parkiecie. Tempo nie pozwalało myśleć o Księdze Rekordów Guinness'a w dojściu do celu. Widział tablicę, niczym ołtarz, a małe literki na niej, niczym ukrzyżowane Jezuski, czekają zbawienia i ujrzenia w nich lepszego świata. Odchodzili kolejni skazańcy z opuszczonymi głowami. Ich ciała przypominają robactwo, zgniecione pod butem, a niektórzy byli jak wysuszone śliwki. Chciał zobaczyć „miejską ścianę płaczu”, ale to nie przypominało to nawet skrawka tego co widział w magazynach reklamujących podróż do „ziemi świętej”. Bazyliszkowe spojrzenie po raz kolejny oddaje z nawiązką w mordę. Nie liczył na nic konkretnego. Zobaczył tutejszą małą apokalipsę. Telefon znów zaczął dzwonić. Nawet nie miał jak wyciągnąć komórki z kieszeni. Na cały korytarz rozległ się głos Bobby’ego McFerrin’a, a jego „Don’t worry be happy”, nie spełniło pokładanej w utworze nadziei. Przepychał się do wyjścia. Twarze czekających zlały się w przygnębiający bezkres upadku człowieka. Po opuszczeniu budynku siarczyście splunął na chodnik i odebrał połączenie. - Już wracam. Nie znalazłem tu niczego dla siebie. Dzień był chłodny. Zaciągnął się powietrzem, wolnym od zarazków i złej energii. -
więc może kiedyś napiszę "więcej", skoro mnie stać;) dziękuję za wyra zenie opinii pozdrawiam i najlepszego r
-
fotomontaż t dzięki za wdepnięcie pozdrawiam r