Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

JacekSojan

Użytkownicy
  • Postów

    3 172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez JacekSojan

  1. ostatnia zwrotka szczególnie mi zapachniała; jest jak dobrze czytelny bukiecik prosto z łąki; :) J.S ps.; co u Ciebie nazywają "modrakiem"? Cykorię podróżnika? chaber-bławatka?
  2. przemawia do mnie - mój staruszek w szpitalu (83 lata !), więc tym bardziej... a z tym "przebudzeniem" - nie do końca, bo raz - nie jesteśmy dziećmi (chociaż dla ojca zawsze), dwa - w sensie religijnym dla wierzącego "przebudzenie" to pewnik...ale to już na marginesie; pozdrawiam! :) J.S
  3. Stanisława Zak.; :)) uff...nie tyle z logowaniem co z rejestracją... i nie tak długo - 2 miesiące! zwykłe wakacje;---jak dla kogo,:))) miło powitać! :)) J.S W następnych wyborach głosuj na mnie - wniosę ustawę o 3 miesiącach wakacji dla wszystkich Prawdziwych Polaków (o prawdziwości decydować będzie ojciec Rydzyk i ja); nieprawdziwym zlikwiduje się prawo do wakacji i urlopów - te zamieni się im na reedeukację poprzez pracę społeczną na rzecz Parafii św. orga; J.S
  4. Judyt.; jak się chce...czy się uda? :) J.S Stanisława Zak.; :)) uff...nie tyle z logowaniem co z rejestracją... i nie tak długo - 2 miesiące! zwykłe wakacje; miło powitać! :)) J.S
  5. :)) Izo - nawet nie mogłem się zarejestrować! wreszcie rejestr się uruchomił - chyba po interwencjach angello; co prawda nie wszedłem na swoje poprzednie konto, ale uniknąłem nicków...hepi! :) Jacek S
  6. "nie czytam wiem" - z tego zrezygnowałbym; w zaprzeczeniach zawsze tkwi gotowość na otwarcie; w sprzecznościach - konieczne napięcie do działania, życia; przyznaję - wolę Twoją płynną i szeroką frazę; pozdrawiam! :) J.S
  7. /obiecałem wpisać się do pamiętnika dla Beenie M (Danusi Myszkiewicz) na pamiątkę pobytu w Srebrnej Górze A.D. 2007 r. - co z opóźnieniem acz usprawiedliwionym czynię z łezką w oku/ Ich trzech a ona jedna Beenie M (Danusi Myszkiewicz) na wspomnienie Srebrnej Góry w lipcu 2007 roku ich było trzech a ona jedna krok w krok pod górkę w noc i w deszcz zgaduj czy muza czy też Widmo może poetka jaka biedna a bieda stąd że bezrymowe były uśmiechy do pogody i była wielka chuć i chęć i mus by wciąż improwizować i zagadali ją na śmierć potem cucili kiepskim winem a ona śmiała się za trzech wszak z trzech poetów chłopa ćwierć
  8. Do ucha Płoną policzki - wytrzeszcz oczu, drżą ręce, nogi - bo - uwaga! - za oknem - ludzie! na ulicy jesień rozbiera się do naga. Ach - moja Barbie złotowłosa - przy malowaniu swych paznokci spędziła całe swoje życie a dzisiaj wszystkie liście złoci. Skąd jej się wzięło na rozrzutność? Dlaczego szasta kruszców skarbem? A ona słodko mi do ucha - bo jestem twoim złotko garbem. II Wierszyk jesienny przetykany złotą nicią porozumienia Leje z góry. W butach mokro. Jesień daje w kość. I w gaz. Jak paskudnie. Jak okro pnie. Ranyboskie! Pass. Jadę jutro na Saharę choć tam nie ma nawet chwastów. Choć tam czyha Ali Baba i czterdziestu pederastów. Lub się kurde - zaloguję na portalu org. poetką, transwestytą się poczuję - nick urodzi mnie kobietką. Gdy już rozdam pocałunki wszystkim asom sztuki wiersza, nie zwlekając, bez ratunku oddam się jurorom pierwsza!
  9. I - przekroczyć zmysły nie dać się ograniczyć uwiązać pod ścianą poznać więcej to przekroczyć granicę własnego ciała to inne ciało odkryć niechaj opadnie suknia ze wszystkiego niech krzyk pożądania oznacza nieskończoność nie zaspokojenia pragnę lecz łaknienia II - budować i schodami rozumu spinać wołającą przestrzeń tylko horyzonty pozwalają oddychać III - słuchać aż do zrozumienia dać się kształtować fletom na przełęczach życia gdzie śpiewać solo można tylko razem IV - myśleć byle nie sumami to co sublimuje w liczbach się nie zgadza przeskoczyć porządek aby wskoczyć w wizję modlić się codziennie o chleb wyobraźni V - widzieć i nie cofać już nigdy spojrzenia od obrazu świata wejść w obraz jak w wodę niosącą trupy nenufary słupy łun ruchomych jak słupy graniczne nasycone naftą niesytej historii VI - bronić świata w którym mamy swe zakorzenienie lepszy dziki ugór z truciznami chwastów niż gracone ścieżki sezonowych bogów zsyłających zbawienie w ekstazie extazy po której w zenicie czarne zimne słońce VII - wyznać swoją wolę (jeśli chcesz swą prawdę) i nieść ją nie jak berło lecz jak głodny miskę i dzielić się tym głodem wspierać wspierać jego siłą okradzionych z wiary w jednoznaczność słów VIII - być z sobą w pokoju dniom pozwolić nasycać nasze oczy blaskiem nocą w snach się uśmiechać do czasu przeszłego umieć być to przyjąć dar każdej godziny niezależnie od tego co nam wręczy w dłonie brudną plotkę rachunek czy list rozwodowy być z sobą w pokoju pogodzić się z życiem IX - nie zatrzaskiwać serca jak sejf pełen łupów im więcej siebie rozdasz w oznaczonym czasie tym pełniej zaistniejesz w żywotach tak wielu na znak miłowania - otwierać się na wieczność
×
×
  • Dodaj nową pozycję...