
paper_doll
Użytkownicy-
Postów
806 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez paper_doll
-
Jak będzie
paper_doll odpowiedział(a) na Klaus Kalarus utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz może nie jest wybitnym osiągnięciem ale warto nad nim popracować. Inwersje za bardzo stylizują, nadają patosu. p. -
Niekoniecznie. Moim zdaniem zbyt hermetyczne, natomiast niezbyt przemyślane. p.
-
Z tym przeniesieniem na początek, to też nie bardzo. Zależało na swoistej budowie klamrowej :) p.
-
pokaż morrisona
paper_doll odpowiedział(a) na Ela Adamiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Legenda legendą - ja Doorsów nie trawię :) Aczkolwiek nie śmiałabym ingerować w tekst, mi akurat Manzarek (mimo, ze istota niezwykle ważna dla całokształtu) nie współgra z całością. A co Autorka zrobi to już jej widzimisię :) Pozdrawiam, p. -
filmowcy
paper_doll odpowiedział(a) na Michał_Kućmierz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Właśnie czytam "Fight Club". To darcie pasów skojarzyło mi się z wycinaniem przez Tylera Durdena pewnych jednoznacznych scen z filmów dla dorosłych i wklejanie ich w filmy familijne. Bardzo podobają mi się dwie pierwsze strofy. I tylko tyle. Pozdrawiam, p. -
Wigilia
paper_doll odpowiedział(a) na Katarzyna Leoniewska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Fragment /lekceważymy opuszki palców/by nie skazić rozmowy milczeniem bardzo słaby, rzekłabym - dosyć wyświechtany rekwizyt. Natomiast /ręką która zadrży niechcący nie dosypać do barszczu/zamiast pieprzu miłości to jakiś językowy fikołek :) Nieładnie brzmi. Całość niekoniecznie w mojej stylistyce, niekoniecznie mi się podoba, ale na pewno znajdą sie entuzjaści. Nie rozumiem też budowy, tekst, że tak brzydko nazwę, szczeka, zbyt duże pauzy. Trochę wyliczankowo. p. -
pokaż morrisona
paper_doll odpowiedział(a) na Ela Adamiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo fajnie płynący tekst, świetnie osadzony, fragment z Manzarkiem niekoniecznie, natomiast ostatnia strofa /a pam maluje paznokcie/rozrzuca pończochy po paryskim mieszkaniu/ciągle zakochana/topielica - rewelacja. pozdrawiam, p. -
sama się nad tym zastanawiam :) dzięki za porównanie do mistrza Cohena, choć do niego jeszcze mi daleko. Coelho nie czytuję, wiec się nie wypowiem :) Pozdrawiam, p.
-
byłem w błękitnych ścianach San Juan, słona woda Atlantyku podmywała moje stare stopy. portorykańskie panny wymalowane farbą plakatową oddawały się w uliczkach drobnym złodziejaszkom. krzyczały z rozkosznym grymasem na twarzy. pamiętam ten grymas. w Cerro Puntita czas płynął inaczej, panny kochały chrystusa; na przeszklonych ścianach zostawiały odciski gorących ust, pomarszczonych od przeszłości. stary naskórek zostawiały na szybach ku pamięci. mój przyjaciel Jesus, zabrał mnie do burdelu w San Juan. pachniałem wtedy tytoniem z plantacji Jesusa. ta dziwka, wtedy, objęła mnie i pokochałem ją jak matkę, której nigdy nie miałem. jak ojca który uczy życia. wczoraj ta dziwka, moja żona, odeszła. dotykałem jej powiek, jak gdyby miała je otworzyć. drżałem zrozpaczony. błękitne ściany San Juan usypiają moje pomarszczone ciało. wspominam życie sprzed Puerto Rico. jakże szare by było bez San Juan.
-
ależ ja się zdecydować
-
noc zamyka okna za ścianą mąż wali głową żonę podśpiewuje coś pod nosem o niespełnionej miłości i dzieciach które zjadają za dużo chleba na północy a brzuchy wciąż pęcznieją im z głodu że to nie jego bo oczy mają kolorowe i włosy z burgundu jak nie jego
-
sen w northridge
paper_doll odpowiedział(a) na paper_doll utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zryw poetycki w los angeles miałki tłum zbiera się pod szklanym kloszem santa monica urodzaj trzęsień zmienia głoski w słowa beverly hills pęka z nadmiaru artystów o twarzach gładkich jak jedwab pajęczyna wyrasta na oczach zmęczonych pisaniem wgryza się pod skórę uczy liryki i umiera po dniu ciężkim od zapachu no5 brando macha chustą na pożegnanie -
dziękować :)
-
no nie wiem. moim zdaniem nie bardzo. już tytuł odrzuca, a wiersz jest nieudaną zabawą. pzdr, p.
-
szwenda się psina po pradze bezdomne oczęta ze szczególnym zainteresowaniem przyglądają się miłostkom dzieciąt z brzuchami ciężarnymi od tabu-zabaw i pocałunków w miejsca intymne na grzbiecie pchełki marionetki wkurwiają skakaniem z ogona na rumuńskie maleństwo i jego udawanie wyciąga rączki do żabojada bezzębnie się uśmiecha lub płacze psina siada obok częstuje kiełbasą i wyje z bólu drapiąc pchłę po uchu
-
hmmm. szczerze mówiąc nie myślałam o adresacie :) powiedzmy, że stworzyłam cykl z panią joanną w roli głównej. zresztą uważam, że joanna to takie... hmmm... dystyngowane imię, więc pasuje do takiej poetyki jak powyższa i myślę, że lepiej się wgryźć w postać peela :)
-
którego? :)
-
nastały trudne czasy - pani joanno - i na teksty, i na kochanie. jak na dłoni widać uschnięte konary - zza okien wygląda więc tylko pamięć. tafla wody otrząsa się z ciał i płynie wolniej niż czas. liczy pani że rany zagoją się szybciej. bo twarz ma pani piękniejszą niż morskie fale co uderzają w klify i burzą ład świetlistymi refleksami - a w słońcu, pani joanno, wygląda pani jak anioł który roztacza wokół dźwięki tak niebywałe, że sam szatan płacze nad boskim planem. więc niech noc uśpi panią - pani joanno - i śni się dalej sen.
-
no co weź? czepiasz się. poza tym myślę, że zarówno może przypominać o poprzednich następcach jak i poprzednich brudach, interpretacja leży tylko i wyłącznie w Twojej gestii. nieprawdaż Mireczku? P.S. kopę lat ;) no to wyobraź sobie poprzedniego następcę, kłótliwa kobieto. :D hahaha :D no to zwaliłeś mnie z nóg mądralo :D
-
dzięki Jacku, jak zwykle jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich zdolności :) dziękuję za poświęcenie czasu na powyższy, mimo wszystko, jeszcze nie do końca udany tekst.
-
no co weź? czepiasz się. poza tym myślę, że zarówno może przypominać o poprzednich następcach jak i poprzednich brudach, interpretacja leży tylko i wyłącznie w Twojej gestii. nieprawdaż Mireczku? P.S. kopę lat ;)
-
??? ależ ja się nie zażegnuję :) jedynie podkreślam, że to tylko fikcja, chodziło mi o stworzenie opisu z pewnej epoki, a na pradze mieszkam, więc wierz mi - nie zażegnuję się.
-
Dzięki wielkie za komentarze :) Chciałabym tylko zaznaczyć, że jest to czysta fikcja literacka :)
-
różniły nas znalezione historie. rysunkowe życiorysy przypasowały się do martwych murów - zwykło się wtedy mawiać że na kołobrzeskiej istnieje dzieciństwo jak z bajki, więc miłosne uniesienia pozostawiły w głowie trwały ślad. nasi następcy przechodzili podprogowo; zapominaliśmy się czasem - to prawda - pod paznokciami brud wysuszał się szybciej i przypominał o poprzednim. nastawialiśmy się wtedy na zrozumienie i wsłuchiwanie w słowa mądrzejsze od matczynych. na kościelnej posadzce czasem zabrzmiały monety, i krople wody święconej spadały - jakby - szybciej. na nosie pojawiał się wtedy pot i piegi przysłaniał cień krzyżowania. pod bogiem był więc tylko ojciec i życie na schodach przy kołobrzeskiej.
-
och bz :) czemu nowy img? :)