Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Messalin_Nagietka

Użytkownicy
  • Postów

    6 945
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Messalin_Nagietka

  1. korzeń jest jedynie odbiciem konarów - drugie ja - o którym nie dowiedzą się "sąsiedzi" - może i coś z Freuda w tym "sęka" MN ps. dzięki Wuren za komentarz
  2. w moim domu, tuż przy łóżku rośnie grusza – przyjdzie nocka gałązkami mnie przykrywa, ciepło mi jak na zapiecku tak mnie pieści w snu pomroce, jakbym była jej owocem, wczoraj śniłam o jej listkach, co jak jedwab są w dotyku, wśród zieleni – tuż przed lustrem, stała w najmodniejszym szyku zjawił się ktoś z piłą w dłoni, trzeba było go przegonić, czy to lato, jesień, zima, jak na wiosnę – bez odmiany, listki swe bez skruchy trzyma, cud natury to lub czary w końcu ciepło jest w mym domu cieplej niż gdziekolwiek w polu, nie zna zimy, wiatru, deszczu, śniegu, burzy i jakkolwiek mówić by jej o pogodzie, wie, że w domu jak w ogrodzie, wiatr czy deszcz, czy śnieg, czy burza to jest najzwyklejsza złuda, tak to w domu mym, cnej wagi, rośnie grusza – z owych zwierzeń jedno tylko mnie łaskawi, to, że mieszkam na parterze, pod podłogą korzeń siedzi, więc spokojni są sąsiedzi,
  3. siedzieć w knajpie jak te karpie lepiej niźli iść na łyżwy i poślizgiem wyrżnąć pyskiem na ladaca lepiej kaca leczyć setą przypisanr jest poetom moczyć dzioby aż po groby aby z niwy na pochyby mą puentą dość zakrętną korek ściąć i pić by dno ujrzeć każdy sobie mógł jak ten "młody bóg" MN
  4. Pewien żółw z IBM-a miał nierozwiązywalny dylemat Zasupłał się w PS(X) a z łuków wyszedł miks Bo to był węzeł w G ;D to już chyba niewielu zrozumie :) Pozdrawiam, Messalinie, że się tak wyrażę - węzłowato ;D Wuren tak, żółw kota dostał, maniera znana wszystkim od Schrodingera, czynnik psi w myśli toku czary mar ... - hokus pokus, miau! i "żółw Wurena" z komputera MN
  5. czasem człowiek aż zatęskni do przeszłości i w refleksji idzie szukać w knajpie „denka” i wspomina o panienkach o tym jak to raz przez szparę dojrzał całkiem nagą babę, o klubowych gdzieś zza winkla i o winie pitym z gwinta, czasem siądzie ktoś do człeka i w pijaństwie swym wywleka - postaw stary „bom” w rozterce zakochałem się w panience, która nie chce mnie z powódki jesteś „fe” – od podstawówki łażę za nią – los mój pieski, dziś stuknęło mi czterdzieści, czasem siądzie cała wiara i aż dycha zewsząd para, kiedy westchnie kilku chłopów do przeszłości – w tym tkwi szkopuł, że się chciałoby powrócić, ale stara prawda uczy, mądry Polak lecz po szkodzie, może być już tylko gorzej, czasem wspomnień czar się zrywa po dwunastym kuflu piwa budzisz się po jakimś czasie, jakby cię kto wkręcił w prasę, rzucasz hasło – byle szybciej to minęło – oczywiste nastawienie do przyszłości, kac nawraca bez litości.
  6. no no - zabawię się w pochlebcę - myślę teraz co "pamiętniku pracujacego mężczyzny" MN
  7. nie wiem sam - więc pytałem wciąż żółwia a on schował się, biedak, tak zgłupiał że przez tydzień w skorupie jął mądrości - po trupie - odpowiedział - kiedy ogon odsupłam MN
  8. refleksyjny ten wiersz - jak refleks z lasera co z kryształu do lustra i do lustra złapany MN
  9. Autor nie będzie tłumaczył, dlaczego i po co, ale trafił Pan, Panie Messalin, nie przymierzając, w czarny środek... Pozdrawiam, dziękuję za czas poświęcony na strawienie :D Wuren no cóż - czytając Twój wiersz poczułem się jak w kominie (wirze, tornadzie, środku trąby) - więc kominiarzem a czarny środek - to chyba ten guzik z marynary co mi szczęście dał w komentowaniu - ok - bez podniety - niech i inni coś dla siebie mają MN
  10. Ha! Co by tylko nie przesadzić, bo tak z każdego punktu? z każdej liczby niewymiernej? to Sierpiński wyjdzie i można się w pajęczynie zgubić... rozmyć po węzłach.. i cel zniknie, a celem może stać się sammo tkanie przestrzeni... Pozdrawiam, dziękując za wskazówkę A mojej proszę nie traktować poważnie, wszak ze mnie chłop prosty, to i boję się nieskończonych bifurkacyj... :D Wuren może i nikt tego nie pojmie - spróbuję opisać przypadek jaki zdarzył się mojemu komputerowi - niech mu tam Ś.P. - leży gdzieś w piwnicy - otóż - zbudowałem program (wzasadzie przepisałem z jakiejś gazety) dotyczący bifurkacji - uruchomiłem - zadziałało, hihihi - ale nie bardzo można go było zatrzymać - po przeanalizowaniu wszedłem na takie przestrzenie "coopresora", ze tylko co z gniazdak dało sie wyłączyć - po wielu próbach nie mogłem jednak przez dobry tydzień włączyć sprzętu - dopiero po zresetowaniu na zworkach pamięci wewnętrznej - udało sie - pomyśeć , ze przypadek - nie wiem - bynajmniej miało miejsce co do wykreślania płaszczyzn naszego zewnętrza i wnętrza - do jednego uwielbiamy znosić nasze przywary i zdolności (takim jest wykres biorytmu) - uwagą moją i sugestią jest, ze na różnych poziomach nasze zamysły, w różne strony zwroty i kierunki - supełek na bucie, który kopie nas i posuwa do przodu, hihihi, szukanie styczności i limesów jest najwłaściwszym jednak do jednego wniosku idą - że jeszcze nie potrafimy wszystkiego ocenić - bynajmniej stwierdzić co będzie się dziać nawet za sekundę wokół nas - istny chaos MN
  11. zatrzymałem się tu chwilę - starzec przypomina mi Kaina, który na grobie Abla zlepił posąg by dalej na niego pluć - choć brat jeden dugiemu MN
  12. krótko odpiszę - wszystko ok - gdy patrzy się z jednego punktu a bifurkacja pozwala na odgałęzienie ot choćby ciała, duszy, myśli, ... - wszystko w swoją stronę ulatuje - trudno o wzór co w ostatniej części strof zawarłem MN
  13. Ameryka jest przenoośnią - ale skoro tak myślisz to może? jednak Twój komentarz "co-nie-co" przypomina mi dawne gomułkowskie zwodzenie - bynajmniej to tylko sugestia MN
  14. samotność i szarość zlewają się tu - a jednak prócz tzw. "grayscale" zależy jak się czyta - można przejść w "ubarwioną" przestrzeń - niezależnie od autora, który specjalnie wyłączył "kolor" byśmy sami odzyskiwali poprzez wyobraźnię - dojrzeli do śmiałości i zaistnienia w przestrzeni MN
  15. ludzie myślą – Ameryka, wzdychają jak za cudem, jeśli komuś coś nie styka niech krzyczy bez ogródek, no bo w końcu – Ameryka, kraj bogaty i daleki, dalej niźli do Przasnysz, Rzymu, Krymu i Rijeki, ludzie myślą – Ameryka, plota w plotę mnoży dziwy, że aż blednie kto usłyszał, o tym kraju – na podrywy, zaraz krzyczy – Ameryka, głos się niesie w świat daleki, dalej niźli do Przasnysz, Rzymu, Krymu i Rijeki, wrzask dokoła – Ameryka, niby dziecka marudzenie, kto zwariował kozły fika, Ameryka – pragnienie, Ameryka, Ameryka, Od Madrytu aż po Pekin dalej niźli do Przasnysz, Rzymu, Krymu i Rijeki,
  16. a gdybyś miał stoczyć się z góry, na której kopułą okryte domostwo poezji, zobaczyłbyś poprzez krwawiący naskórek wir wcięty w płaszczyzny, wśród skalnych krawędzi okrężnie wybraną ścieżynę, bez celu przed tobą tym traktem turlało się wielu, lecz zrównać się z nimi, we wzór złożoności wejść gestem znaczącym w atraktor warunków jest rzeczą nieznaną, jak dotyk w miłości, przydatny choć nieswój, jak goreć w przytułku na zboczu, w wykresie, być punktem krytycznym wywodu, co w sobie sam, dość chaotyczny, od kopuł więc zacznę, widocznych w poziomie, skąd gwiazd i księżyca spragnieni poeci rzucają zamysły w zaświaty - przytomnie wiersz ciągnąc, czasami nużają w toń sieci i z półkul jak z łodzi gdzieś w głąb wyobraźni sięgają strofami, gdy połów pokaźny, a wirem są mysie niechęci do klatek, w nich myśli szkicują zamknięte przestrzenie, otworzysz i stracisz doniczkę i kwiatek w rozkwicie ci czmychnie, drążenie skanerem ukaże zwój linii supełkiem, nie w porę wpisanym w płaszczyzny, to jest atraktorem, a gest, ruch po ruchu, co drzwiczki otwiera i próbę daremni kolejnych doświadczeń, "efektem motylim" losowo dobiera miejsc kilka, dalekich, że lepiej by w baśnie dla grzecznych dorosłych, co wiersze czytają i wpół nierówności na "pochyb" się zdają, na zboczu "szpitalik", bandaże na wietrze, bieleją jak chmury, gdy te jak najdalej od ran po uścisku, kochaniu i jeszcze wmawiają ci - weź się w tym życiu wyszalej, bo tyleż z ustaleń, wszystkiego nie ujmą w staczaniu i śmierci - należy "bifurknąć".
  17. ok - ja tylko tak sobie porozmyslałem - mimo wszystko to Twój wiersz i Ty go najpełniej odczuwasz MN
  18. no to "Kociaczku" zaczekamy te dwa miechy - a tak w tym czasie sugeruję by coś może nad tym się zastanowić: ------------------------------------- kiedy przyjdziesz - listopadem dreszcze przebiegną w inny dotyk kiedy wejdziesz będziesz mną rozepniesz chłód by z naturą kontakt złapać ------------------------------------- MN
  19. nie rozumiem - ja zobaczyłem "Jan Nowak" - dlaczego wstyd?
  20. co do kwadransu - ok - Pańskie to tworzywo (czas) - a jeśli o duszę chodzi - też ok - tylko, że jak się puszcza nam - to powinno coś być dla nas - sorka - może dla nas w tym wypadku trochę egoistycznie znaczy dla mnie - ech, nie dotarło, żem go (wiersz) tak rozebrał - jeszcze raz proszę o wybaczenie MN
  21. co znaczy "źle" - napisałem taki kuplet - kojarząc Pani wiersz - proszę o wybaczenie jeśli nie zrozumiały - ważniejszy i jedyny w tych komentarzach winien być Pani wiersz MN
  22. takie mi sugestie dolatuję, że Pan lubi zasłaniać twarz przed nami "luksusem" czy "dobrobytem" współczesności jakim jest np. fortepian - ok, koncert - tylko kto na widowni - nawet refloktora nie ma, zeby nie zobaczyć kto tam, dalej "pięciolinia" standart współczesności - dla takiego amatora muzyki jak ja (oczywiście znam zapis nutowy) to sidła niemocy, następnie łzy i gwiazdy - sobie podobne bo jak ktoś laik to szczerze wierzy, że oba obiekty spadają - ale gdzie? - jedyne z tego dla mnie to "jeszcze nieprzegrałem życia" - może "nie zacząłem koncertu"? - bo życie u Pana jak widzę pod dyktando nutek - spisane przez kogoś tyle sugestii proszę o wybaczenie zapewne długo Pan ten wiersz dopracowywał a tu takie bum MN
  23. takie Twoje pienie drzewa nie kamienie można je "wysadzać" można z nimi gadać i odwiedzać dziuple taki z tego "kuplet" że trzeba odnowa wbić w gałęzie słowa i ciągle odwiedzać tę piosenkę śpiewać MN ps. zegar tyka (tyka może być drzewem) czas umyka (jak wiatr - drzew śpiewem)
  24. dziękuję Marku - cóż o języku czasem jest "gniotem" lub "kukuryku" wyzywa sprawcę wiersza, z powodu natchnienia głodu lub jako ozór we własnej ślinie gdzieś na patelni syczy - co znaczy - chwali i wielbi, jednym ukłonem - plus albo minus zdaje się skutkiem być - wyczynów akrobatyki i wygniatania myśli z przypadku zastępowania MN
  25. przestępstwa chyba tu nie ma wiersz takowego nie wymienia może los trochę samobójczy i taki jak liście - "zwój"-czy stąd mumie jednako i bardzi nim się wywiną poskaczą na "bandżi" (chyba tak się to pisze), hihihi MN ps. jako pajace zaznaczę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...