Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Witold Marek

Użytkownicy
  • Postów

    1 063
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Witold Marek

  1. Skarbonka wiersza. Dlatego nawet zaśniedziałe pobłyski różnej wagi dają migotliwą wagę większą. Oczywiście: akurat tutaj to działa, ale na ogół nie ;) Dział dla Początkujących? Czyli dlatego w miarę ciekawie. Czyli nic się TU nie zmieniło... Pozdrawiam.
  2. A może nie kradnie, jest czyste, pachnące i z dobrej rodziny? Takie "gdybanie" nie owocuje na wyższych piętrach, nawet nie powinno. Tyle jest wierszy do przeczytania (wydanych, także dziesiątki lat temu). Pozdrawiam.
  3. Puste łóżko, puszczanie się i spuszczanie, srebrne delfiny i dobry bóg jak pajac z pudełka, a bić jest niedobrze... I podmiot przewinień gęsto poukrywany, bo to idzie pod rękę z literaturą ostatniego półwiecza. I jeszcze strofy: postrzępione chorągiewki. Jest wiersz? Są wynurzenia i kiczowaty obrazek umocowany klejem biurowym do nich. Obrazek finalizuje dyskomfort, a sam jest podszyty ironią (zawsze jest po ręką jakieś bóstwo do bicia). „Jest ciepło” – tu mógłby zacząć się wiersz. A może trafiłem na żart towarzyski, bo to w takim dziale?... Taak, podobno nawet w ostatnich latach życia Białoszewskiego zdarzali się oburzeni wychodzący z sali przy odczytach (aż podejrzewano autora o specyficzny rodzaj klaki). Ale z czytań Białoszewskiego można było wyjść też dlatego, że wychodziły mu w dojrzałych latach ostre nierówności, dołki i wręcz wyrwy artystyczne – co zestawiano z nazwiskiem. Oczywiście, tutaj nie ma miejsca ani jedno, ani drugie. Pozdrawiam.
  4. Trochę chuligańsko: pierwszą strofę mam ochotę oderwać od drugiej, tamtą odrzucić, a w tej zachowanej dalej ciąć i wygniatać. Choć może tak przeoczyłem ogólny zamysł... Ale przemówił do mnie moździerz na słowa pierwsze-lepsze (czyli te, które tłuszcza uważa za miarodajne i wystarczające). Pozdrawiam.
  5. Woda zamarzająca wydaje się tutaj mieć rację mieć w ogóle do powiedzenia... A to wcale nie złośliwie o tekście, tylko tak do mnie wyraźniej przemawia fragment tej kompozycji. Ale większość jakby nieczyszczona składniowo, „coroczny płacz”, a zwłaszcza „stłuczony sen” to mi nie bardzo z tej bajki. Pozdrawiam.
  6. Druga strofa wydaje mi się poniżej poziomu pozostałych: nieco błaha; zamieszałbym tą miotłą. Nawet jeśli to świadoma aluzja do konwencji szlagwortu. I przedostatni wers również zbyt oczywisty. Ale ogólnie kupuję – za „jesiennośredniowieczną” aurę i finalną „słów kolejkę”. Późny Kartezjusz, któremu zachmurzył się nieboskłon jednoznaczności, prawdopodobnie przychyliłby się melancholijnie do owego „umrę więc jestem” (przy którym zresztą otwiera się czeluść egzystencjalistów, i to chyba ta lepsza). Co nie przeszkadza, że nauka XX wieku pomstuje na jego klasyczny, pozorny i toporny racjonalizm. Ale to oczywiście już zbyt daleko od wiersza. Pozdrawiam.
  7. z łupin obdzierasz swoich przyjaciół w przeciągu umykają paździerzowe chmury dialogów z dala od rynków szlaków rosną ze źdźbeł misternie suche stogi wyrzeczeń niechybnie uratujesz wszystkie pełznące istoty od zapłonu zachcenia
  8. Nie ma ślepych, nie ma kulawych. Warsztat - niezła spółdzielnia, ale cóż by dał, skoro nawet tutaj niewidzialne są znaki zapytania? :) Dziękuję i pozdrawiam.
  9. Lato – otwarta rana? Napełniające przerażeniem: dzieciństwem? Góry dalekie od upływu krwi? Ludzie uczący cię nie kończyć? Śmierć może nie przyjść?
  10. "nie i do" - przez "nie a do" - zupełnie o trafianiu - tym w byciu strzałą przy jej wystrzale. Może by to bardziej do oporu? Pozdrawiam.
  11. "czekanie na ciebie rozchodzi się po mnie echem wyciągam z niego wiadrami minutę za minutą jak ze studni dennej bezdennie ja motyl - ruchomy witraż między twoim tak na wiatr i nie pod wiatr półmyśli czy półobrazy niczym puste pokoje i ślady po kulach w płocie wciąż jeszcze liczę na ciebie (choć wciąż wychodzą ułamki) wiesz skrzydła to są prawdziwe u ramion kamienie dlatego dźwigać je cierpliwie potrafi jedynie anioł" Tędy wyszło. Pozdrawiam.
  12. Patrycja ma sporo racji. Zwykle takie próby przekazu esencji buddyzmu w europejskiej dramaturgii literackiej wypadają z torów prostoty w infantylizm (i to choćby nie wiem jak autor utożsamiał się z tą esencją prywatnie). Poniekąd zresztą sam buddyzm w wyrazie j e s t t a n i (a zen buddyzm wydaje się być już w ogóle za darmochę ;)). A liryki czasami dławią się tym jak kością. "Sfinks" wypadł z ciągu wyłącznie ze względów kompozycyjnych. Za bardzo odstaje? Dopełnienia spełzły bardzo same z siebie w Warsztacie, pomocy tam nie było ani na lekarstwo ;) Pozdrawiam.
  13. Wszak pisać to wekować :) A te teczki - czy to nie pewien rodzaj metafory?
  14. Jako to trupie nie może być brzemienne? Koniec konców i początek początków - to trupie ma monopol na prawdziwą brzemienność, a w szczelince pomiędzy jedynie podskakują jakieś tam atrapy ;) A co, tędy także szeroka biblioteczna droga. Pozdrawiam, mocno wdzięczny za żywy odzew na temat (i żałując swojej niewielkiej dyspozycyjności wirtualnej). A , inspiracje częściowo już realizuję...
  15. Nie warto jednak zrównoważyć abstrakcjonaliów jednym-dwoma dosadnymi, szorstkimi akcesoriami? W atmosferze inspiracji - pozdrawiam.
  16. patyk o patyk, ziarnko o ziarnko, kropla o kroplę zawzięcie wystukują swoje półprawdy, ćwierćprawdy. w uszach (powietrzne pagody), w ustach (skamieniały w locie sfinks), w oczach (ogrody wiszące) zakwitają pytania. wielki wóz zza zakrętu, wielki wiatr z płuca nieba wpadną pomieszać szyki. wielka miotła ot, znikąd wpadnie i zrobi porządek.
  17. Puenta dolewa świeżości, w dobrym momencie. Ale wolałbym: "czochraj mnie dziko" lub "jak dzikus". Pozdrawiam :)
  18. "Wyborne" - wypada chyba orzec, a zakonserwowane na antyk. Wszystkie wersy, sylaby, spółgłoski nawet wstukały mi się adekwatnie, a tytuł jak dopasowany postument. Nawet powyzłośliwiać się trudno, bo szkło dobrej alegorii nie pozwala (choć znam kogoś, kto to być może zrobi mimo wszystko ;). Podziwiam, pozdrawiam.
  19. Jakiś zsyntetyzowany (kobieco szalony?), błyskawiczny przebieg od Safony do Jasnorzewskiej i współcześniejszych. Silny korzeń konsekwencji, mieniącej się, ale uczuliłbym tok w sferze wersyfikacji i szyku (np. "dzień spojrzy za chwilę"). Tyle ja. Pozdrawiam.
  20. Powiem szczerze: świadomie infantylnie skojarzyłem "trupie" z "zimnym", więc i stygnącą krew - z lodem, który wtedy nieraz rozsadzi naczynie. Ale może doszło z mojej strony do jawnego przegięcia w kreacji nowych praw przyrody ;) I od tego chyba ten Warsztat, zanim glinę wypalę (a już prawie-prawie) - czekam na kamyki propozycji. Oby tylko nie w stronę Rymkiewicza ani Grochowiaka, bo niedokładnie tam ciąży ta bajka. "Omszała gleba" tyle już razy, serio? To co ja przez lata czytałem? Jakieś marginesy bibliotek?! ;))))) Pozdrawiam.
  21. Dopowiadające rozwidlenia wywodu dość skutecznie tłumią efekt jego mechaniczności. Dwuwers o "wstecznym działaniu prawa" upłynniłbym jakoś w wyrazie. Ale ogólnie ów splot geo-fizyko-biblijny udał się. Po raz enty czytając puentę chciałoby się może zajrzeć i pod tę podszewkę - wykrzesać efektowny absurd - ale i tak jest dobrze, ta niezmącona powierzchnia do pewnego stopnia rodem z zen. Pozdrawiam.
  22. A ja dzięki odpowiedzi na komentarz mam pretekst ponownie poczytać wiersz - a to mu na pewno służy. Pozdrawiam :)
  23. To dobrze,że wiersz jest inspirujący. Dziękuję za opinię :) Mam nadzieję, że nie utożsamia Pan autorki z podmiotem lirycznym. Nie chciałam się wywyższać. Inspiracją była konkretna sytuacja. Zawsze się boję niezrozumienia,a jestem na nie skazana, bo nikt nie wie, co przeżywam, kim jestem, co mnie inspiruje... To moim zdaniem jest ważne, by zrozumieć wiersz. A może w ogóle niczego do tego nie potrzeba? Czy wiersz można rozumieć? Wiele pytań, a ja nic Nie Wiem ;). Czekam na dalsze komentarze. Pozdrawiam. Nigdy nie utożsamiam - nawet jeśli autorzy zdają się o to napraszać. W wierszu "ja" liryczne ma przecież prawo nawet zamordować ;)
  24. pierzasty z grzechotką krąży pod brzuchem nieba smołowy domyka bruzdę pobladłą wapienną skibą ognisty otwiera ziarno uderzeniem miecza rozsadzają brzemienną glebę stygnące krwioobiegi i tli już się w gardłach ptasich nazajutrz zalewa twarze tłusty dożynkowy spokój przez lejące się włosy słońca prześwitują maski
  25. Najgorsze jest chyba to, że właśnie niejeden uważa sam siebie za najdoskonalszy podręcznik; erraty i korekty przychodzą często dość późno, kiedy pozycja wychodzi z łask nauczycieli. Sam tekst inspiruje w kilka różnych kierunków - nic prostszego od podjęcia się trudu ;) Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...