Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mr._Żubr

Użytkownicy
  • Postów

    2 177
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mr._Żubr

  1. Przerzuciłem się na 'króle' od kiedy tu jestem, to raz. Sezon na mandarynki się kończy, to dwa. Po trzecie, mnie też się bita śmietana ostatnio kojarzy (nie mówię, że to źle). No i po czwarte, chłopa masz pod bokiem, a mnie wołasz?! [tu pojawia się wyzywające spojrzenie]
  2. Głównym argumentem jest to, że nie jestem pierwszym który tak pisze (ew. próbuje), a Ty nie jesteś pierwszą, która czyni z tego zarzut. Spór jest zatem jałowy, bez sensu i bez przyszłości. Odsyłam do O'Hary, Bukowskiego, Podsiadły.
  3. Barbaro, ok, wybaczam. Basiu, to fajnie. Joaxii, napisałaś, czym to nie jest, czym może być. Ok, ale czym więc jest? Marcinie, dzięki, zostanie, jak jest. A spór rzeczywiście bez sensu, bo żadnym novum to nie jest, tak mi się wydaje. Pozdro, pozdro
  4. Trochę - delikatnie mówiąc - zamieszałaś, ale ok, dzięki.
  5. Powiedzmy, że już widzę to jaśniej:)
  6. Doktorze, pierwsza strofa na tyle zbliża się do disko z pola, że skończyłem czytanie właśnie na niej. Wybacz.
  7. Ok, dzięki śliczne. To objaśnienie odnosi się, jak rozumiem do japońskiej tradycji? A jeśli chodzi o dzisiejsze pisanie, to tak naprawdę wszystkie te terminy, to w sumie to samo jak rozumiem?
  8. Podobnie, jak u Mr. Suicide - bardzo niski stopień komunikatywności. Tylko, że u niego obserwujemy to w bardziej intrygującym wydaniu.
  9. Czy znajdzie się ktoś na tyle obyty w temacie, żeby wyjaśnić mi różnicę między haiku, a hokku?
  10. kiedyś wierzyłem że tylko w miastach gdzie mkną tramwaje mieszka ten filmowy rodzaj pożądania pamiętaj wracając z kina musisz kupić chleb Tyle bym zostawił. Wizja 'wielkiego świata' utworzona w wyobraźni peela na podstawie chyba jedynie filmów, a potem brutalne ściągnięcie na grunt codzienności. Ps. pierwszy raz na tym forum jakkolwiek przerabiam czyjś wiersz. Wybacz.
  11. Myślę, że pomysł jest do przerobienia, zrymowania i zaśpiewania.
  12. "Belle" jakoś chodzi za mną od pewnego czasu. Aż sam się dziwię, hehe. A wiersz niezły. Może nie 'wali prosto między oczy', ale trzyma poziom.
  13. Taki był zamysł, nie pierwszy raz zresztą. Dzięki. Wieczorem podchodzi bardziej. Cieszę się. Zdrowia.
  14. Uświadomiłem sobie, że Danka Kot, to nick, który pojawił się na forum, żeby wychwalać twory innego nicka. W związku z tym nie mam więcej pytań. Także, Oranżadko droga, pełen luzik.
  15. Jakoś tak ciężko, stękająco się czyta. Poza tym, puls chyba nie może się skończyć.
  16. Pierwsze dwie najlepsze. Sześciopak zwłaszcza.
  17. Yyyy... Aha. No w sumie masz rację, Maryś, choć nie do końca mogę się z Tobą zgodzić.
  18. Cieszę się, że goszczę pod moim wierszem tak wytworną Poetkę.
  19. Skoro musi, to... Uwaga, kawał o bułce! W tramwaju jadą bułka i pączek. Bułka mówi: - Pączek, pączek, chuj bez rączek! Pączek się zdenerwował, ale bułka dalej swoje: - Pączek, pączek, chuj bez rączek! Pączek zaczął intensywnie myśleć, jakby tu bułce dogryźć, ale nic mu do łba nie przychodziło. W końcu tramwaj stanął, bułka kieruje się do wyjścia, więc pączek krzyczy: - Czekaj, bułka, czekaj! Yyy... Mam! Bułka, bułka... Chuj ci w dupę!!! Dziękuję, bana proszę i frytki do tego.
  20. Magdo, tak, bo jeszcze nie prałem spodni. Panie Panceli, ale jednak, hehe Oranżado, cóż, może nie chciałem kłaść aż takiego nacisku na humor, jednak Twoja czytelnicza wola. W każdym razie, cieszy mnie Twoje słowo. Danko, gdy poezja wpada w prozę, to jak kieliszek do kufla. Ba, kiedy poezja ociera się o prozę, wtedy sypie się najwięcej iskier. Pochlebia mi, że nie widziałaś większej błazenady. Poza tym Twoje zarzuty mają już brodę. Cóż, udało Ci się za to zasiać ziarno niepewności, jeśli chodzi o tytuł. Rozwieje ktoś?
  21. eeee tam, nie na temat będzie...
  22. masz rację, to takie niepoetyckie. fuj.
  23. Wizyta w supermarkecie miała być elementem kuracji na niebieskoptactwo - całkiem nowa metoda, bla bla. Między działem mięsnym a stoiskiem z nabiałem znalazłem miłość. Kończył się chyba termin ważności. Wziąłem do koszyka, co miałem robić, przecena była. Wziąłem jeszcze mleko, chleb, parówki, konserwę i po dwa piwa na wieczór. A ona rosła. Czekałem w kolejce do kasy z wózkiem pełnym miłości i zakupów. Przede mną ktoś akurat rezygnował. Miałem stać tak do niedzieli, a był dopiero czwartek. "To jednak jeszcze parę dni" - pomyślałem, rosnąc.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...