
jasna
Użytkownicy-
Postów
1 229 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez jasna
-
Aniu :-) Dziękuję. Pierwszy wers wart przemyślenia i przeróbki na kolejny ranek, ale z resztą mam kłopot, bo nie wiem (nie pamiętam) czy to jest ten sam deszcz ze śniegiem, co wczoraj. ;-)) Serdecznie pozdrawiam, jasna :-))
-
Witaj Ann :-) Z Twoich komentarzy wynika, że konfensjonał = drewniany domek. Trudno mi się z tym pogodzić. Może po prostu tytuł wstawić do pierwszego wersu? A jeśli bardzo zależy Ci na formie to: w konfensjonale? konwensjonał zapach wody kolońskiej odświeża grzechy ;-) Pozdrawiam Cię, jasna :-))
-
kolejny dzień deszcz ze śniegiem w tej samej kałuży
-
bo zazwyczaj jest ze mną
-
pora iść za drzwiami zostawiam nawet swój cień
-
Bardzo ładny... ... Pozdrawiam Dziękuję :-))
-
Ann :-) Szalik na drutach robisz? ;-)
-
przerwany sen nucę kołysankę matki by wrócić
-
Ann :-) mam wrażenie, że na Twoim dachu coś kiełkuje ;-) Pozdrawiam serdecznie, jasna :-))
-
Wiesz co? To bardzo dobre haiku. W powietrzu wisi majowy wieczór, ciepło, zapach kwiatów, "ptaki drą ryje" :o) i jakaś bidula, dla której to wszystko nie ma w tej chwili znaczenia. Ma ochotę walnąć klapkiem w podnieconego słowika, żeby nie słuchać jego pieśni o miłości. Siedzi i płacze. Koniec świata... No cóż... Pozdrawiam serdecznie :o) Ann :-)) ślicznie dziękuję za świetną interpretację. Od siebie jeszcze dorzucę, że takiemu słowikowi to nawet wszystko jedno z jakiego krzaka i komu śpiewa :-( Pozdrawiam Cię :-)) Życiowa wariacja. Dzięki i pozdrawiam, jasna :-))
-
ładne, ale u Ciebie to już reguła. czy może być zamiast komentarza, takie coś? TA SAMA PIOSENKA Ptak zanosi się tą samą piosenką, Bez najmniejszych odstępstw czy pomyłek, Której kiedyś słuchaliśmy wiosną, Lat temu tyle... Co za dziw: śpiewacza ekstaza Tak przez lata na pamięć wykuta, Że trwa, do dziś się powtarza W niezmiennych nutach! - Ale ptak nie jest ten sam. - Prawda: tamten to dziś proch i ciemność... Jak i ci, co wtedy ptasich gam Słuchali ze mną. Thomas Hardy tłum: Stanisław Barańczak Muszę przyznać, że nie czytałam nic, co napisał Thomas Hardy :-( ale jeśli wszystkie jego wiersze są tak ładne jak ten, który cytujesz, to wiem już co dostanę w prezencie na pierwszy dzień wiosny, pod warunkiem, że tłumaczenie będzie Barańczaka. Dzięki za wiersz/komentarz. Być może kiedyś stanie się inspiracją dla kolejnego haiku. jasna :-))
-
zerwane zaręczyny a śpiew słowika wciąż taki sam
-
Intrygujące. Można nawet trochę skrócic: pusta ulica bezpański pies przed zebrą Pozdrawiam, jasna :-)) P.S. "Czeka" moim zdaniem to nadinterpretacja. Albo jeszcze jedna wersja mi wpadła: pusta ulica przed zebrą stoi pies z gazetą w pysku
-
Nie wszystkie haiku upubliczniam. Dla takiego komentarza warto było! Dziękuję. jasna :-))
-
Fajny pomysł Waldku. Pozdrawiam, jasna :-))
-
Balansowałam jak mogłam. Najbardziej żal mi berecika ;-)) [quote]bo ja zwykle: leżę na lodzie strachem nabrzmiałe gardło pęka od krzyku Oj Kobieto, a i echo pewnie ramionami wzruszyło i na pięcie odwróciło ;-( Szkoda gardła. Może jakoś się podczołgaj ;-(( Trzymam kciuki, jasna :-))
-
Cieszę się, że mnie rozumiesz Waldku. Dziękuję, jasna :-))
-
Wydaj mi się, że tu chyba nie ma problemu, bo ten jeden, to można przeskoczyć ;) Wstawiłbym "dwa ": kruchy lód dwa kroki do brzegu byłoby bardziej niepewnie… Tym razem nie mogę się z Tobą zgodzić Orstonie. Ten ostatni krok trzeba bardzo dobrze wymierzyc i wydaje mi się, że jest nie mniej ważny od pierwszego. :-)) A wiesz co się wtedy dzieje z ostatnią nogą, kiedy brzeg jest prawie w zasięgu pierwszej? Ty wiesz ile jeszcze zdarzyć się może? Widać, że dawno nie byłeś na lodzie. ;-)) Serdeczności od jasnej :-)) Dzięki za podzielenie się wrażeniami. P.S. Co do pomidorów miałeś rację. Światła przeciwmgielne są też żółte. Jemallowi dziękuję za hmm ;-))
-
Najwyraźniej moje przebudzenie trwało znacznie krócej. jasna :-))
-
kruchy lód jeszcze tylko jeden krok do brzegu
-
Zdjęcie też mi nic nie pomaga. Normalnie nie rozumiem o co chodzi. :-(( ale pozdrawiam serdecznie, jasna :-))
-
Bardzo poetyckie. :-)) Wydaje mi się, że bez "stoi", uważny czytelnik usłyszy, że to nie stuk obcasów księżyca Cię obudził. Szkoda, że dałeś tytuł. Zabrał mi połowę doznań. Pozdrawiam, jasna :-))
-
;) J droga przez błoto z każdym śladem cięższy but :-)) O rany! Z głowy Ci się zsunęła! :-)) Numer dotyczy buta i jakoś mi się wydaje, że chyba jest bardziej uniwersalny. Ale "rozmiar" mam już na oku Fanaberko ;-). Dzięki :-)) Przezornaś. :-)) Waldku :-) dzięki za trzecie. Im więcej, tym lepiej. Szkoda, że nie da rady defiladowym ;-) Hahahahahaha! Na skróty chyba szedłeś przez mokradła ;-)) Bardzo mi się podoba. Dzięki. Cię pozdrawiam, jasna :-)) Też tak uważam. :-)
-
Moim zdaniem w/w haiku są najbardziej udane. Lipiec jako teoretycznie najbardziej gorący miesiąc w roku, można spędzic w jeziorze przez całą dobę. Sierpień - żniwa, i upalny wiatr niosący inny zapach zboża. Zapach bardzo intesywny, pełen urodzaju i dojrzałości. Lubię ten zapach. Wrzesień i Westerplatte jest wymowne dla każdego Polaka, że czytając zakończenie "też spokój" naprawdę czuje się spokój. I choc wrzesień kończy wakacje, porę urlopów, kiedy pustoszeją gwarne plaże, pola, sady, ogrody i podwórka, gdy jest zapowiedzią szarej jesieni, to na mnie najmocniej działa pamiętna data. Sam pomysł kalendarza bardzo mi się podoba i dobrze mi się czyta też jako całośc. Pozdrawiam, jasna :-))
-
błotnista droga z każdym krokiem większy ślad * błotnista droga coraz większy numer mojego buta