Za czym podążamy? Czy staramy się wydobyć ukrywane skrzętnie pragnienia?
Czy raczej tłumimy głęboko broniąc przed wydostaniem się ich na zewnątrz?
Czy lepsza jest asceza, czy może życie na maxa, bez oporów?
Myślę, że gdy znajdzie się odpowiedź na te pytania nie będzie problemów z wyborem.
Choć cały czas jestem zdania, że można jak derwisz wirować.
To też jest pewien rodzaj zatracenia, poddania się jakiejś inspiracji,
jednocześnie nie zapominając o obranej ścieżce.
Pogodzenie dwóch przeciwstawnych zdawałoby się dróg.
Tak by jedna nie wykluczła drugiej.