Pięknie Bartusiu.Czekam na więcej:)
Jszcze sobie podśpiewuję;
''dzisiaj ta jutro inna
kochanka i port
i inni otoczą nas ludzie
więc całuj mnie mocno
niech krew płynie z ust....''
stanę na progu twojego domu
zasłonisz oczy i zaśpiewasz
piosenkę o mamie
przebijając mi krtań
kazałaś matce konać
zalewając zupą odleżyny
licząc każdy grosz
choć żaden nie spłynął
liście jeszcze nie opadły
szykujesz jej następny pogrzeb
nie lubisz moich słów
twoje zawsze są lepsze
myślisz czarami uwiedziesz
mnie w tamten świat
żyj bliznami
one leczą twój umysł
wiąż wstążkami wyobraźnię
dziel się na czworo
widzieć ciebie nie chcę
Bardzo przypadł mi do gustu Twój utwór.
Można nim się bawić.Ale uwaga,horrory stoją za naszymi plecami.
Razem jest się łatwiej bać.Kiedy strach zaczyna mieć wielkie oczy...ale mamy wspaniałych przyjaciół:)
myślałam że honor ci miły
polityką tylko się bawisz
lubisz jak psy na tobie wieszają
mówią żeś cham i prostak
jeszcze jedno piwo zalewa
twoją głowę strugasz głupka
widziałam przez chwilę
w tobie człowieka
Może nie tak trudny jak ciężkostrawny he he!
dzięki Marlett, on on wypadł z cieżkiej artylerii smutków he he pozdr
To widać Stanisławo,ale na każdy smutek trzeba poszukać dobrego lekarstwa.he!
jesteś dumnym człowiekiem
a drugiego odzierasz do białych kości
zabrakło smaku sumienia
do ciebie mówię
i nie patrz zdziwionym wzrokiem
przypłynę świętą rzeką
będziesz na łodzi
u bram z ukochanym
twoje zło powróci do ciebie
Egzegate- podobają się zdrobnienia. Wiersz staje się bajkowy,czarodziejski.
A przecież właśnie o to chodzi.Czyż wiecznie musimy trzymać się standardów?