na czerwone czekam jak ognia
boję się nie patrzeć w tę stronę
widzę więcej po mojej winie
łatwiej ulegam pokusie
nie wyrosnę nigdy z zabawy
tej huśtawki znowu dostałam
unieś dłonie i zechciej
bym się do nieba podniosła
*
niebo kusi jak łatwy wierszyk
lotofagi tęsknię spokoju
sennością obiecam wytchnienia
z codzienności znoju i udręk
pomarszczona skóra nic kremy
Pinokio spłomieniał bez żalu
słucham wolnych dźwięków ospały
szumy wiatru wody zagrają
wiecznie młoda fantazja
Marlett i Sosna
zwinięci w rulon zachcianek
przypominamy papierosa
wrzuconego do kałuży denaturatu
Tomku!
o ile sobie przypominam
w W. nie było denaturatu.
Jednak ma być wybuch?
Mało Ciebie ostatnio widzę..
tym wiecej pozdrawiaM.