i teraz koledzy po piórze
pomówmy o cenzurze
co zali zasłonić konieczne
co w obrazie bywa zbyteczne
a moze dla świętej inkwizycji
rozłożyć obraz do dwóch partycji
i górną odsłaniać dla dzieci
a całość dla reszty jak leci
nie ważne czy (p)osły patrzą
czy dziennikarze sensację wietrzą
bo zza roku jakiś kleryk podgląda
to czego nie wypada oglądać!
w rymy włożyć boleści
w rytmy radość o świcie
lub na kraj świata poleźć
i zabrać z sobą życie
zostawić by dwa wierszyki
dla potomnych ku pamięci
mogą to być limeryki
wszystko zależy od chęci
i nie ważne że nikt nie czyta
lub naśmiewają się dookoła
ważne to że za serce chwyta
pieśń wyśpiewana wpół słowa
u rusałek kuk dostał proteze
a ja czytam jej tu geneze
i poety przechwałki
na temat jego pałki
a główne zapytanie
zwrócone przeciw lupie
odpowiedź ma nie w penisie
a chłopcy -prosto- w dupie
bo nie skapnąć się różnica
gdzie gej a gdzie pannica
nie jeden kuk ma problem
więc wkońcu wam/ i se dopowiem
że nie jeden co wzrok ma sokoli
lub okular w najnowszej tchnologii
nie widzi tego że po seksie w szlupie
drzazgi w kolanach ma i w pupie
wolałabym zamiast lakonicznego powtórzenia inaczej z diagnozy w inaczej w przyczynie przeczytać coś co jest przyczyną rzeczywistarealną bąź nie realną
i znowu przy rozmiarach- tyle pięknych słów - Ty:" olbrzymiasta"!
pewną pannę z podwarszawskiej wioski
o dobrym zarobku zawiodły pogłoski
do genewskiej tancbudy
do nierządu, niewoli, obłudy
uciekła w wiersze, zamyka w nich troski
są zioła w moim ogrodzie
co rosną wciąż na wszelki wypadek
a może głównie ku okrasie
są kwiaty które poza urokiem
niczym jarzyny okazałe
wydają smaczne nasienie
są tudzież i chwasty harde
co wplatając się w rośliny lube
wrastają w nie winą i ciężarem
być ziołem na twoje troski
być kwiatem na twoje zwycięstwa
być ogrodnikiem który wyzwoli
z macek balastu cierpienia
są zioła w moim ogrodzie
co rosną wciąż na wszelki wypadek
a może głównie ku okrasie
są kwiaty które poza urokiem
niczym jarzyny okazałe
wydają smaczne nasienie
są tudzież i chwasty harde
co wplatając się w rośliny lube
wrastają w nie winą i ciężarem
być ziołem na twoje troski
być kwiatem na twoje zwycięstwa
być ogrodnikiem który wyzwoli
z macek balastu cierpienia
w kapiącym wosku twoje drobne spojrzenia
spływają na przestwór blatu świerkowego
w spisane wiatru i słońca dialogi
słoje zamknięte po wszechwieki
odczytasz z nich lat upalnych skwarne mijanie
i deszczu rozległe rozlewiska mokradeł
i swoich kroków odnajdziesz stąpanie
wśród igliwia i mchu dywanów
nie pozbierasz łez co miast perłą
kroplą wsiąkły w lniane bławaty
i ruszysz dalej na wyścig z psubratem
przed gwiazdką zdążyć wypowiedzieć marzenie
nim spadnie w dolinę i zburzy złudzenie
że w dłoniach mocno trzymasz dłuto i hebel