Drogi Coolcie, po poddaniu mnie surowej (konstruktywnej rzecz jasna) krytyce, nie mam innego wyjścia, jak wejść w małą polemikę, tym bardziej, że w przypadku niektórych słów krytyki trudno jest mi znaleźć logiczne podłoże ;> . Zatem: szerokość chrapania nie jest na końcu jako balast, ale jako pointa. Uznałem, że wyjście od takiego określenia nie byłoby najlepszym pomysłem. To metafora na tyle abstrakcyjna, że z pewnością nie zostałaby zrozumiana. A rozwijanie kwestii "szerokości chrapania" przez cały wiersz uznałem z gruntu za rozwiązanie złe. Przemyślałem sprawę i doszedłem do wniosku, że będzie to wers kończący, podsumowanie całości, kropka nad i tego o czym pisałem wcześniej. Nie chciałbym powoływać się na logikę, bardziej może na jasność przekazu. Przejście z jawy do świadomości przeżywania, wplatając wątki "obozowe" i na szerokości chrapania kończąć, wydało mi się rozwiązaniem o wiele lepszym, bo powodującym "uspójnienie" całości. Uznałem, że pisząc odwrotnie wpadłbym w lepkie rączki haosu. Dziwi mnie, że ostatni wers uznajesz za wprowadzony na siłę, bo po prostu miał się pojawić. Przecież od pierwszego wersu zaczyna się wprowadzenie do "szerokości chrapania". Każdy kolejny wers jest pewnym doprecyzowaniem metaforycznej zbitki.
Słowa nie szanuję wg Ciebie szczególnie tutaj:
półjawnie
ze świadomością
świadomości braku
w bolączce
gorączce
omamach
jak mi napiszesz konkretnie, które z użytych przeze mnie określeń odnosi się tak silnie do jednego zjawiska, że jest tylko niepotrzebnym rozpychaczem wiersza, będe wdzięczny ;>. Synonimów nie ma na pewno, a to,że słowa są z, powiedzmy, jednej siatki semantycznej nie przeszkadza chyba, bo nie jest bezcelowe - każde kolejne jest doprecyzowaniem pewnego stanu świadomości.
i na koniec kwestia gorąca - zgadzam się z Twoimi słowami Coolcie całkowicie. Pierwiastek archaizmu i kolokwializmu w jednym słowie - aluzyjność aluzyjność aluzyjność. Honorowy POP-owiec jej nie dostrzegł ;> czyzby się nie starał ? (ani wtedy, ani teraz ;p).
Pozdrawiam!
P.S Przemyślałem sprawę. W pierwszych trzech wersach rozpychaczy nie widzę, w kolejnych trzech może rzeczywiście nie sa potrzebne wszystkie słowa. Jeżeli jest tak rzeczywiście, to nie martw się, Bezet z pewnością skopie mi za to tyłek - "Przegadane grabarzu, przegadane! Kult treści!"