
HAYQ
Użytkownicy-
Postów
8 235 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez HAYQ
-
matoł, o... i zioło, bo łoi zioło tam.
-
- A na party cacy - racice, lutnia, Kain tu leci, caryca, cytra pana, o… cmokaj i… - Pijakom? Co? JU TU - „Leci caryca bacy racice”? - Lutuj!
-
noc przyjaciel mróz wstrzymał jedno - w krople odwilż zmieni znów Pozdrawiam.
-
chyba nie haiku, ale mini ładne, ciekawe ... i sygnatura - pobudza :) wytrwaj mnie spośród tratw Pozdrawiam obie Panie
-
Gratuluję świetnego hai ! Skojarzyło mi się z moim po u uderzeniu pioruna! nowe pachnące świeżością i pajączek podtrzymuje tynk Pozdrawiam! to tylko żart aluno, ale dziękuję :) miło Cię czytać. Pozdrawiam. PS i taka fanaberia nt ;) grzmiące pachnące świeżością pa i jączek na łączce i za
-
motyla noga, z Hayq to i w kondukcie się człowiek nie nudzi ;) dobrze widzieć :)) /b Witaj BEa.tUS-sie, miło mi Cię widzieć, i że tak myślisz, ale wyobraź sobie z Zębatym, to dopiero jest gratka ;))) Pozdrawiam serdecznie
-
Według słownika PWN: "kondukt «grupa ludzi uczestnicząca w eksportacji trumny ze zwłokami na cmentarz»" "karawan «pojazd używany do przewożenia trumny ze zwłokami»" Jeśli to jest haiku to opisuje jedną chwilę w której natura ludzka w jakiś sposób wiąże się z otaczająca nas naturą. Czytając ten utwór jako haiku oczami wyobraźni widzę jakąś grupę ludzi idących za czyjąś trumną. Druga linijka powoduje zbliżenie na szczegół czyli mały fragment wewnątrz karawanu gdzie widać mrówki i nogę jakiegoś owada. Zaczynam się mocno zastanawiać jak można rozpoznać taki mały fragment owada na podłodze w karawanie i być przekonanym że ta noga właśnie do motyla należała. Opisany obraz nie wywołuje u mnie żadnych skojarzeń ani nie wywołuje jakiegoś nastroju. Szukając sensu tego obrazu czytam tytuł który zawiera jakąś dodatkową informację „opalizujący” który końcówką pasuje jedynie do „opalizujący kondukt” nie rozjaśnia obrazu a wręcz przeciwnie. Umieszczanie dodatkowej treści w tytule haiku rozbudowuje utwór o czwartą linię i jest moim zdaniem błędem. W celu rozróżniania utworów dobrym zwyczajem jest pisanie zamiast tytułu treści pierwszej linii haiku. Myślę że to nie jest haiku tylko taki sobie żart słowny. Jeśli jest inaczej proszę o wytłumaczenie. Pozdrawiam, Adam Witaj Adam, przyznam, że też nie wiem, jak się powinno komentować. Myślę, że najbardziej wiarygodnym źródłem będzie tu pewnie Regulamin. To chyba ideał. Twój sposób jest całkiem ok i przyznam, że nie spodziewałem się tak rozbudowanej wypowiedzi :) Sory, że dopiero teraz, ale ostatnio rzadko mi się zdarza tu wpadać. Co do PWN - wszystko się zgadza, poza tym, że w przypadku karawanu istnieje jeszcze rodzaj żeński, ale o tym pojadę dalej ;)) W moim haikowym żarcie (tak, to żart, niestety. Ale cieszę się, że tak to właśnie odczytałeś) mamy do czynienia z jednym i drugim rodzajem, a więc z karawanem i z karawaną - Czytacz może więc sobie wybrać, albo przyjąć obydwa rozwiązania. Nie mówiąc o zakończeniu, które na dobrą sprawę jest przekleństwem (śmierć wszak nim czasem bywa - wybawieniem rzadziej), ale jest nim też dosłownie... motyyyyyla noga! ;) Tytułu w haiku (masz rację) być nie powinno. Używam ich głównie w celu ich odróżnienia (wyszukiwania), ale czy to jedyny powód? Nie wiem, albo wiem, ale nie powiem ;p Z przekory - nie lubię się chyba aż tak do cna podporządkowywać ;)) Dlaczego opalizujący? Bo tak mi się jakoś zebrała do kupy dosłowność opalizujących (za życia) skrzydeł motyla, z czarnohumorzastym, a więc (może i na siłę) opalizującym zdarzeniem, które może być zarówno sytuacyjnym żartem, ale i zwyczajną koleją rzeczy, losu, czy jak by to zwał inaczej. Zrządzeniem, jakie czeka każdą żyjącą istotę. A więc śmiercią. Poza jednym - nie każda z istot ma szansę na kondukt, karawan, czy karawanę jednocześnie. Nie mówiąc o wachlarzach z liści, umartwianiu się pod pręgierzem sosnowych igieł, czy dreptaniu pod paskudnie niewygodnymi w transporcie tłustymi larwami - o czym w haiku oczywiście mowy nie ma... ale to tak na marginesie :) Czy to jest haiku? Moim zdaniem jest, ale nie będę się spierał, jeśli ktoś uzna inaczej. W końcu motyla noga to nie tylko cytat ;) miło było Cię gościć Aszu, pozdrawiam.
-
może, jak zełga mag, łezka jeżom?
-
Bom rad, karta i wiatrak - darmo. Ba… i SIM. A za misia...
-
a ha ha ha, spoko, ale balet - po komisji popij SIM, okop tela (bela, oko...) psa, ha, ha ha.
-
gani Nel: Isa, w Korei wojna! Pan Jo, Wiero, kwasi Lenina g… a spawa psa a, spawali suki
-
Suzi, lej z rej, Azja zajzajer zje, lizus
-
Asa pod otwór dzika - taki zdrów, to do pasa
-
gani Nel: Isa, w Korei wojna! Pan Jo, Wiero, kwasi Lenina g…
-
zmurszała ściana rozpalony słońcem tynk spękał
-
kondukt w karawanie z mrówkami motyla noga
-
Ten fragment historii
HAYQ odpowiedział(a) na Don_Kebabbo utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
świetnie się zaczyna, ale trochę za krótko. Brakuje mi "wykończenia" w Twiom stylu. Falbnia i Kłosowo, co prawda krwiste, ale to dopiero jakby wstęp do dobrego wiersza. Pozdrawiam. -
... wyobrażam sobie ...
HAYQ odpowiedział(a) na cezary_dacyszyn utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
przypomniał mi się bardzo stary, za to dość perwersyjny film Borowczyka ;) Może i dobrze :) Pozdrawiam. -
Że jak? I buraki z bazarru zapala? - Z arkami lśni lin, ślimak… Raz, a’la Pazurra - za bzika… Rubik. - A jeż? O, mowa trawa, a ton knota; Warta w OMO (?) „a ton knota”… wodo sodowa, ma kropelki? Krop zorra boa - warto, pa. ;)
-
Keson mas - dopalacz.com-a. Mora. Moce, co marom... a moc z cala... pod sam nosek.
-
Że jak? I buraki z bazarru zapala? - Z arkami lśni lin, ślimak… Raz, a’la Pazurra - za bzika… Rubik. - A jeż?
-
Julu po Kazię! umila w rui Ela W.
-
tu, za Mleczko - Sawka, sakwa, sok z cel, mazut… zza Jana M. Mana jazz.