Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Roman Bezet

Użytkownicy
  • Postów

    3 035
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Roman Bezet

  1. Trudno ustalić, czy to mowa zależna, czy odautorski peel. Tytuł (+ "...") skłaniają do myślenia o pewnej dozie ironii, stąd i pan Wojaczek z psem Norwida byliby na miejscu. Chyba coś jest na rzeczy (wraca znowu moda na "wychodzenie przez szybę"?). Co do spadania - Różewicz zauważył kiedyś, że najczęściej spadamy - poziomo. To jest dopiero ból. ;) pzdr. bezet
  2. Witam, Pani Babciu ;) - no eksploatuje Pani ten temat od ładnych kilku wierszy, i widać, że z coraz lepszym skutkiem. W tym wiele dystansu (udane metafory np. "usta zamknij w pół słowa do ciebie") do opisywanych przeżyć i oddalenia od dosłowności (potocznego, albo też: utwalonego w literackich zwyczajach) opisu. No, ale nie do końca - moim zdaniem - się Pani udało. Jeśli zechce Pani popracować - wiersz może zyskać. Moim zdaniem należy zwłaszcza powalczyć z końcówką. piersi niech znikną w twych dłoniach łono mówiło jeszcze... - niekonsekwencja czasowa - po pierwsze, ponadto razi mnie "mowa łona". połóż na żądze ciszę ciało nabierze krzyku spełnienia" - co znaczy "nabierze"? napełni się? - jakoś nie czuję tego ciała wewnatrz wypełnionego krzykiem, ale może to wina tego, że jestem facetem :); "krzyk spełnienia" - to określenie b. zużyte; "żądze" czy "żądzę" (jaka liczba?). Może wyjdę na dziwaka, ale "serce bijące galopem konia" też mi się... Wybrała Pani ciekawą formę - ona sprzyja dystansowi, co przy erotyku jest chyba podstawą. pzdr. bezet
  3. Choć za bardzo nie lubię takich opowieści snutych w wierszach - przeczytałem do końca, tam znajdując nawet więcej niż na początku. Opis jak opis - solidny i gęsty. Rażą mnie: porównanie - "nasiąkła jak gąbka", metafora "wysypisko marzeń", przerzutnia "obijał / się". Rozumiem, że stylizuje Pani na mowę potoczną, ale można ciekawiej (np. "nie dorasta do pięt przyzwoitości"). A to może być motto dla wielu tu piszących "ekspertów": czy to jeszcze miłość czy już brak piątej klepki? pzdr. bezet
  4. Już dawno podejrzewałem, że ta droga może skończyć się na "przyduszonym" bezpisku ;) Nie rozumiem oponentów - powiem wprost: dziwię się, że nie potrafią odczytać tekstów o sobie. Ostatni wers bardzo ważny - ze względu jw. Wersyfikacja naturalnie - w porządku. Słowa - jak najbardziej poprawnie zbudowane. I - sens rządzi formą (w każdym razie: jakoś się dogadują dosłownie). Ale ja się nie znam, więc proszę się zbytnio nie sugerować ;) pzdr. bezet ps. No i nie podoba mi się "brzęk" - za czysty! ;D
  5. Ta cała grafika nie odkrywa sensu, tylko zakrywa sens butwiejący. I o tym żem pisał ;) To co jest materią i jej "nicem"? - bez oceniania sensu i jakości. Co do zboczenia pol - stycznego: rozkład (rozprucie) - tak, reszta - to moja prywatna naiwność podglądana u mądrzejszych :). A niech Pan nie czaruje tą ubogością zabiegów - mam zanalizować inne środki formalne? pzdr. bezet
  6. "rozwierałam szklane źrenice" - raczej niewykonalne (rozwieranie szklanych) "wyciągałam /.../ palce w przestrzeń międzyoczną" -czyli gdzie? nos, czoło, coś innego (wszak oczy szklane - lalki?). Oprócz sensów przenośnych - obrazy jakiś sens mieć chyba powinny? Działy i działki nieważne - chodzi o pracę ;) pzdr. bezet
  7. Zrozumiałem ;) jeden ogonek Ci uciekł, a jakby on miał zadecydować - to może lepiej poprawić (wszak to rywalizacja)! Początek ciężko strawny (-ą -ą), potem sie czyta. pzdr. bezet nt. odwagi wypowie się specjalista ze stopniem dr ;)
  8. Nie skomentuję, bo - "mi się nie chce" ;) pzdr. bezet ps. zadowolony?
  9. Witam, chciałbym to widzieć: "spalone trawy łez" - zwłaszcza trawy łez. Dalej jakoś-takoś. Jeszcze te źrenice i p. międzyoczna - chyba potrzebują namysłu. I chyba trochę pracy (i nie tu) ;) pzdr. bezet
  10. Zdaje się więc, iż milczenie nieskończenie dla uszu mądre - ładna aluzja ;) Polecam wielu, wielu , zwłaszcza bezobciachowym komentatorom. Wiersz jest złudzeniem (ten także - chyba słyszę zgodę autora?), mowa tym bardziej. Po cóż więc wiązać w strofy to, co popłynie nawet w małej prozie? Dla kilku rymów, kilku taktów rytmu? To nie żart. Serio. Powaga. pzdr. bezet
  11. Proszę Pana, ceniąc wrażliwość i liryczność - nie wchodzę w dyskuję o meritum, natomiast rymy, o tak, proszę Pana, one ten wiersz pogrążają - niestety. Do poprawy - i to bardzo /i nie w tym dziale/ ;) pzdr. bezet
  12. To nie jest wiersz - przykro mi. Nawet jeśli to prawda. Dosłowność - wbrew pozorom - poezji nie służy. Brak dystansu do słowa koresponduje z brakiem dystansu co tego, o czym "się pisze". Wymaga to jeszcze wielkiej pracy. Chyba w Piaskownicy. pzdr. bezet
  13. Tak. "Ławka" to szczyt grafomaństwa - jak można w wierszu użyć takiego słowa?! ;). Zwłaszcza w porównaniu z tym: Pytasz co mi jest, co mnie boli Bo jeszcze przed chwila sie smialem Wszedzie było mnie pełno A teraz siedze sam w pokoju Chowam twarz w dłoniach Oczami wedruje daleko stąd Nie o przestrzeń, lecz o czas Wracam do dziecięcych lat Jak drzazga w palcu, we mnie tkwi Nie ma mnie dla swiata Popularne hasło mówi(ło): odwaga staniała - rozum zdrożał. Lepiej chyba było zostać w pokoju i schować twarz w dłoniach (bo teraz już za późno - nawet na wstyd). Gratuluję dobrego (samo)poczucia - i - humoru. pzdr. bezet
  14. A czemuż to nie rymowane do końca? Skoro już. Proszę uważać na jednosylabowce w zakończeniach, to specyficznie brzmi. Jest taka stopa wiersza (jamb), ale tego tu nie czuję. I - gdyby oceniać wiersz po rymach - kiepsko. Ten ogień, który Pan chce podłożyć (futurysta B. Jasieński "Palę Paryż" ;), znajduje motywację tylko i jedynie we frustracji PeeLa (czyli: frustrat M. Hipnotyzer "Palę Warszawę"). Kółko. pzdr. bezet
  15. Przejmujący jako list, odpychający gdy chce udawać wiersz. Za dużo słów (w tym powtórzeń), które nie wnoszą nowych znaczeń. I niekoniecznie te motywy: zimowa baśń to niekoniecznie tylko miliony płatków śniegu. Przepisałbym ten wiersz najwyżej w dwudziestu słowach - może coś się dałoby uratować? pzdr. bezet
  16. Pomimo, nienachalnej zresztą, kokieterii autora, można śmiało stwierdzić: bawił się nieźle; najpierw montując wiersz, a potem komentarze :) No to mix: gdy szron zemnie nam skórę, gdy mróz zwarzy już kości kiedy oddech z nas zadrwi, wapno żyłę zadławi wyparuje z głów żądza, przenicują nas lustra rdza już pełznie po ostrzu, żółć już skacze do gardła kornik deskę patroszy i pustoszy też serca śpiewa ziemia omszała, dłoń błękitną już pieści - to heriozm? (sen jest rzeczy wątpieniem, sen jest dziuplą wszechrzeczy) (rzecz tkwi w źródle wątpienia, rzecz śni drogą od rzeczy) (rzeczy w rzeczach snem źródła, zrzeczeń bać się nie trzeba) (w rzeczy samej kłamałem, rzecz o końcu to brednia) - to eskapizm? Więc co było do zszywania? To co jest materią i jej "nicem"? Tyle zamieszania wokół - czego? Chciałbym umieć tak filozofować wierszem ;) pzdr. bezet
  17. Jesień jednak jest bardzo liryczna. Nie zachwycam się początkiem (doceniam korkołomne obrazki i znaczenia, które niosą, choć wydaje mi się one nie zasługujące aż na tak wybujały stafaż ;), ale twierdzę, że koniec zapisałaś lekko - i chyba wbrew sobie - szczerze, prawie wprost: patrzyłam przez szyby na słońce pachnące listopadem które rysowało po ziemi nagie cienie drzew - bardzo ładny obrazek :) Problemem jest chyba ławka - przyczyna wielu niebezpieczeństw (można nawet złapać grypkę lub przeziębić zatoki ;). "Istnienie poprzeczne" - jak mgła poranna - ułoży się w końcu (kiedyś nawet może w niebie). Ale: już jutro ławka No właśnie. pzdr. bezet
  18. Labirynt = życie. W kontrastach. Czemu w czerni? Bo ze snu w sen? Bo samo się toczy? Pod stopami - niechcący? Czy wdycham niechcący? - raczej nie, czytanie "logiki" wymaga refleksji i świadomości. PeeL zatem wędruje (ale zarazem: stempluje) za "nicią" rozwijającą się "niechcący" z kłębka. Wiersz zaskakująco maksymalnie logiczny - jak na temat (sen-życie) i przesłanie (niechcąca przypadkowość). Tak to rozumiem. Ale: nieobecność świateł nie pozwala mi na utwierdzenie się. pzdr. bezet ps. Wiersz z najwyższej półki (znaczy: oczko obok "Genialny" ;)
  19. Wurenie, już chwaliłem Wasz szczytny zamiar i wykonanie (pod wierszem Messy). Powtórzę tylko, że to, co zrobiliście, jest najlepszą odpowiedzią na zrzędzenie nt. jak jest źle i co zrobić, żeby było gorzej ;) Trzeba pisać dobre wiersze! Ten "konformizm" wkomponował się w formę, stylizację i tropy. Dla mnie to zaleta: szlachetna, dobra poezja, zresztą wprost przywołana (monolog Hamleta). I choć Ty wędrujesz po "wnętrzu", a Messa "po świecie" - mówicie o tym samym: co znaczy być prawdziwym. Jak w każdym rozpięciu na dwóch biegunach wartości - tu też jest konieczny "konformizm". Nie wiem tylko jak odczytać Twoją "pokorę"? Czy to podwójne dno? Wszak geobionty, jak i ludzie ;), bywają pożyteczne światu. pzdr. bezet ps. Żeby Ci się nie zakręciło, dodam tylko, że wiersz bardzo!
  20. GEOBIONTY [gr.], ekol. organizmy stale żyjące w glebie, np. liczne bakterie, glony, pierwotniaki, nicienie, skąposzczety, roztocze, niektóre owady --------------------------------------------------------------------------- Na wszelki wypadek ;) Powiem tak: szlachetne to we wszystkich aspektach! Zamiaru - umowy - poetyckiej zwady. Tematu - wydania - rozmyślności - skutku. Krótko: czytałem kilka razy, nie do końca rozgryzłem wszystkie poukrywane przez Ciebie sensy poboczne (bo wieszasz jak zwykle wiersz na wielu rozgałęzieniach). To, co wyczytałem - przyjmuję z pokorą. pzdr. bezet
  21. Od drugiej. Zrozumiałem. Tylko dlaczego tylko: "od czasu do czasu"? Liryka "perli się"! pzdr. bezet ps. 1 - dla mnie - za "światowa". No i chcąc niechcąc - coś zawsze opowiadamy ;)
  22. Witam Panią Lourds, jakoś tak się porobiło, że im bardziej się Pani stara - i odwrotnie (co widać na załączonym obrazku ;). Chyba do P. (bez urazy dla Klaudiusza) pzdr. bezet
  23. Po tak obfitej i kunsztownej wymianie poglądów wypada tylko dodać, że jeżeli o pelargonie idzie - to: pelargonii (chyba, że to kolejny wynalazek czasownikowy, ale ze słów autora wynika raczej, że rzeczownik). Tyle. pzdr. bezet
  24. Pani Dormo, ładnie Pani napisała, podoba mi się ten nowy ryt Pani osobowości ;) A czy nie mogłoby być: hieny usmiech? pzdr. bezet
  25. No, Tera, w końcu powiało, cieplutka jesień w tej łazience ;) Można pooddychać, bo między obrazami jest przestrzeń na moje własne wyobrażenia i domysły. Chyba po raz pierwszy nie starałeś się tak wszystkiego dookreślić (każdy wyraz niosący znaczenie, a w dodatku skręcający sens poprzedniego, powoduje zadyszkę - u staruszków ;). Może dlatego, że to jest wiersz bardziej o wnętrzu - wywoływanym, niż sensy przyczepiane do tego, co widzą oczy (nawet "wyobraźni"). Widziałbym tekst bardziej zanurzony w pomyśle fotografii (detoksykację!!! [nie: x] można zamienić wypłukiwaniem chemikaliów, wywoływaczy, utrwalaczy np.). Może nawet "metodycznie" bym uspakajał? Poszedłbym w szarości (zabarwienie, kolor). Jak widzisz - wszedłem do tego wiersza. Pozwolił mi na to. Ty - pozwoliłeś. Wiesz już, o czym mówiłem kiedyś? pzdr. bezet ps. nie daruję sobie: ciĘ ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...