Jeszcze Mogłeś
opowieść poetycka
I. Droga Nikogo
Na skraju miasta, gdzie światła bledną,
mieszkał człowiek — bez imienia,
bez pytań, bez pragnień,
ze wzrokiem wbitym w ziemię.
Codzienność była jak cień —
nie odchodziła, nie mówiła nic.
On jadł, spał i milczał,
jakby czekał, aż ktoś go zbudzi.
Aż raz, gdy deszcz wplątał się w wieczór,
i chodniki stały się lustrem,
zobaczył siebie —
nie twarz, lecz pęknięcie w spojrzeniu.
I ruszył.
Nie po klucz, nie po cel,
ale po coś, co drżało w nim cicho
jak liść, który nie chce już być częścią gałęzi.
II. Spotkania
Szukał znaków —
w spojrzeniach przechodniów,
w trzasku drzwi,
w krzywym cieniu latarni.
Pytał drzew, które milczały,
pytał wiatrów —
te tylko zmieniały kierunek.
Zdarzyło się:
spotkał kogoś.
Oczy tej kobiety
mówiły: „Wiem”.
Ale on nie umiał już wierzyć
w ciepło bez ceny.
Więc odszedł,
bo był zbyt daleko w sobie,
by dać komukolwiek klucz
do tych drzwi, które sam zamurował.
III. Zniknięcie
Aż przyszła noc —
prawdziwa, bezgwiezdna,
i nie było już miasta,
nie było imienia,
był tylko on
i echo jego własnych kroków
znikających w niczym.
Cisza odpowiedziała mu pierwsza.
IV. Epilog — Po nim
Minęły lata.
Na ławce, gdzie siadał codziennie,
czas wyrzeźbił w drewnie linie —
jakby chciał pamiętać ciężar człowieka.
Ludzie mówili:
„Samotny był”,
„Milczący”,
„Dziwny”.
Nikt nie znał opowieści
ukrytej w jego spojrzeniu.
Tylko pewnej jesieni,
gdy liście opadały
z niepokojącą dokładnością,
dziewczynka znalazła w ziemi
mały kawałek metalu —
blaszany medalion
z napisem:
„Jeszcze mogłeś”
Nie wiedziała, co to znaczy,
ale długo go trzymała w dłoni,
czując, jak coś cicho
rozpada się w niej na części,
których jeszcze nie znała.