Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

- - -

Użytkownicy
  • Postów

    989
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez - - -

  1. Tu wypadłaś z rytmu. Wiersz bardzo rozmarzony. Podmiotka liryczna potrzebuje jak kania dżdżu poczucia bezpieczeństwa, choć trochę idzie w ciemno, w nieznane, skuszona zmysłowością chwili. Uśmiech na szczęście to dobry prognostyk, jak kamień węgielny pod przyszłe zaufanie.
  2. Przeniesiony do politycznych. Wiersz mi pasuje do wieczornego gitarowego śpiewanka na polu namiotowym. A klimatem trochę jakby coś takiego:
  3. Przeszkadzało: 1) bo ten jeden tak w lot znów nie pojmie, - zmieniłaś znów na aż, ale masz dziwny szyk wyrazów. Dałbym: bo ten jeden tak w lot nic nie pojmie 2) Następnie: by na starcie most nie wbił się w niego A baśń znam. Andersenowskie są bardzo prawdziwe i o wiele głębiej sięgają w życie, niż np. te Perraulta, ale trzeba też brać pod uwagę epokę, w jakiej powstały. Nie ma w nich jednak szkodliwych psychologicznie tricków, jak w wielu innych.
  4. Obrazek sielski i anielski, wprowadza myśli w przyjemne wibracje. Z punktu widzenia logiki tekstu podałbym w wątpliwość użycie więc w ostatniej linijce. Cały utwór jest oparty na trybie rozkazującym, czyli dotyczy zamiarów, życzeń, oczekiwań, nawiązując do nieistniejącej w momencie pisania wiersza rzeczywistości. 'Więc' to typowy spójnik wyrażający zależność przyczynowo-skutkową. Nie można go użyć w sytuacji, gdy przyczyna jeszcze nie istnieje, pozostaje w sferze życzeniowej, bo jako taka nie może jeszcze wywołać żadnych następstw. To więc, podejrzewam, miało pełnić rolę uzupełnienia linijki dodatkową sylabą. Może zrezygnować z niech przy chabrach, żeby więc było lepiej osadzone logicznie. Np. wplatają się chabry/błękitem do serca/ufajmy więc takim widokom. Tudzież inne rozwiązanie, ale to teraz w gestii autora.
  5. Widzę w wierszu zachwyt nie tyle nad utworem muzycznym, co nad geniuszem i mistrzostwem wirtuoza. Samo dzieło i kompozytor są nieobecni, bo najważniejsza okazuje się interakcja z wykonawcą, który ożywia coś martwego. To prawdziwy człowiek, którego widzimy przy instrumencie i utożsamiamy podziw dla usłyszanej muzyki z podziwem dla jego mistrzostwa i umiejętności przetwarzania emocji na język dźwięków. Muzyka to ciekawa sztuka, która nie istnieje bez wykonawcy, którego rola jest fascynująca. Wirtuoz za każdym wykonaniem tworzy na nowo rzeczywistość, w którą pozwalają się wprowadzić słuchacze, i chociaż oczywiście robi to według instrukcji, to jednak własnymi rękami i własnym wyczuciem artystycznym. Sama forma wiersza pozostawia jednak wiele do życzenia. Rymowanie jest bardzo trudne, choć kuszące, bo wielu autorów nosi się z przekonaniem, że wystarczy zrymować i już będzie to poezja. Tymczasem jest to wysoki, jeśli nie najwyższy lewel w grze. Zostawmy na razie w spokoju rymy. Ważniejszy jest na początek rytm. Wiersz rymowany powinien mieć swoją melodię. Podstawą jest liczba sylab w linijce - w większości form klasycznych musi być taka sama we wszystkich linijkach wiersza. Stąd zresztą nazwy różnych formatów: ośmiozgłoskowiec (8 sylab w każdej linijce), dwunastozgłoskowiec (12 sylab w każdej linijce). Poza tym w każdym wersie w wierszu występuje coś takiego jak średniówka - dłuższa przerwa, słyszalna przy czytaniu na głos. Tak jak u Ciebie np. Pojawia się nawet, // gdy nie jest z nami (6 sylab + 5 sylab, średniówka po nawet) Średniówka ułatwia lekturę i pomaga zorganizować treść w obrębie jednej linijki. W całym wierszu powinna być zachowana identyczna reguła, a jeśli występują jakieś wyjątki (w niektórych mniej popularnych formach), to również przeważnie istnieje do tego jakiś klucz. U Ciebie występuje przypadkowa liczba sylab w linijkach i równie przypadkowa średniówka. Tymczasem, jeśli się nie przestrzega zasady regularności w rytmice, to wiersz będzie zawsze źle napisany, bo kiepska forma odwraca uwagę czytającego od najlepszej nawet treści. A one powinny współgrać i wzajemnie się uzupełniać. Możesz próbować zacząć od czegoś łatwiejszego, np. biały wiersz. Wtedy koncentrujesz się na melodii i rytmie, a nie ogranicza Cię dodatkowa konieczność szukania rymów. Sądzę, że praca nad rytmem jest ważniejsza, bo to musi stać się automatyzmem w głowie. O rymach to może innym razem.
  6. Kto szedł w rozkojarzeniu - podmiot liryczny, czy myśl? Bo zdaje się, że popełniłeś tu jeden z kardynalnych błędów gramatycznych, ale na wszelki wypadek się upewniam. Pozbądź się powtórzeń, np. przebiegła i pobiegłem. Do tego momentu jest dobrze. Przez wiersz prowadzi zdecydowana linia emocjonalna i logiczna, która w tej cząstce osiąga swoje apogeum i puentuje całość, przy okazji pozostawiając odbiorcę wobec konieczności dokonania jakichś własnych procesów myślowych, żeby tekst odpowiednio dotarł. Wszystko to, co dalej, jest niepotrzebną, nieciekawą nawijką, całkowicie rujnującą osiągnięty wcześniej efekt artystyczny.
  7. Wiersz napisany bardzo chaotycznie. Myśli się trochę rozbrykały. Trzeba je zebrać z powrotem do kupy, niektóre odesłać na urlop, pozostałe ustawić karnie w szeregu, wybrać im szefa (myśl przewodnią) i od nowa zabrać się do pisania.
  8. Treść jak to u Ciebie, wciągająca od początku aż po samą, wyborną puentę. Wiersz buduje mistyczne doświadczenie wokół z pozoru prostej, skromnej czynności - modlitwy przy maryjnej kapliczce. Zakończenie brzmi wręcz monumentalnie, co staje się świadectwem głębokiego przeżycia religijnego, wzmocnionego wyjątkową atmosferą miejsca. A że znowu średniówkę zawaliłeś, to pewnie wiesz.
  9. Interesujące wejrzenie w czułe, troskliwe, zapobiegliwe myśli andersenowskiej bohaterki. Niektóre konstrukcje dość karkołomne, słowa jakby przypadkowo trafiły do linijek wiersza. Jest tu jeszcze przestrzeń do pracy nad tekstem.
  10. Nie za szybko wrzuciłeś ten wierszyk? Zrób coś z powtórzeniami. (mam/mam/ma), bo ubogo to wygląda. To najważniejsze.
  11. Nie za dobrze Ci ;) ?
  12. Marzyć i śnić zawsze warto. Ale takich wierszy pisać, to raczej nie bardzo. Zamieszczony tekst jest kolejnym remiksem z obrazów z brodą, które nie robią na czytelniku większego wrażenia.
  13. Rozgrzesz mnie ze słów niepotrzebnych (...) - A. Kamieńska
  14. Proszę, zostaw księżyc w spokoju i nie mieszaj go do polityki. Ostatnia cząstka najlepsza, bo w niej pojawia się osobista perspektywa. Wiersz zapoczątkowuje, być może, dyskusję, nad sensem pisania w każdej sytuacji, przetwarzania na wiersze wszystkiego, jak leci, podczas gdy niekiedy warto skromnie ustąpić miejsca majestatowi natury.
  15. Damsko-męska przyjaźń to czysta kokieteria. Tu przemawia czysta, nieskażona złem tego świata młodość, zachłannie czerpiąca takie proste szczęście z każdej chwili życia. Może nie jest to wiersz wybitny, ale podejmuje trudną próbę pokazania epikurejskiego zachwytu rzeczywistością (oczywiście, że poprzez rodzącą się w tle miłość) i jakoś tak w slalomie przez banał omija większość chorągiewek.
  16. A ja powiem - prawdziwa poezja!
  17. Tolerancję zastąpmy słowem szacunek i nie będzie potrzebna duchowa urawniłowka i glajchszaltowanie.
  18. Nad tekstem unosi się duch hygge. Podmiotka liryczna wycisza się w ciepłym, miękkim, także wewnętrznym, komforcie. Dość swobodnie podeszłaś do rytmu, choć w tym akurat tekście to aż tak bardzo nie męczy. Gorzej już z rymami, bo są na tyle słabe, zwłaszcza w drugiej cząstce, że przykuwają uwagę i prymitywizują tekst, który nie daje rady się im przeciwstawić.
  19. Wiersz pełen samych dobroci, ale nie upchasz w jednym utworze całego maja i wszystkich jego obfitości. Po przeczytaniu tak przeładowanego tekstu niewiele zostaje w pamięci, a obrazy zakrzykują się nawzajem. A jest np. taki łut ładnej poezji: z małym zastrzeżeniem: południe dnia - masz tu tautologię. Ten fragment mógłby górować nad resztą, ale ginie w jarmarcznej kakofonii.
  20. Pierwszy jest dla mnie jak zjedzenie naraz całej bombonierki. Drugi o wiele lepszy, bo mniej tam naupychane śliczności. Kok kojarzy się ze słusznym wiekiem (babuniowym), a siłę można czerpać z doświadczenia, z życia, którym podmiotka nieustannie się cieszy. Pomimo upływu czasu i konieczności zapewnienia sobie w pewnym momencie - bezpieczeństwa,, komfortu i stabilności, w głębi siebie zachowuje duchową dziewczęcość. Białe płatki, bibułka z pierwszych dwóch linijek przywodzą na myśl obraz młodziutkiej panny marzącej o pierwszej miłości, może piszącej pierwsze listy, może zapisującej pierwsze kartki w sztambuchu. Wyszła zgrabna konfrontacja tej w koku z tą od płatków.
  21. Bardzo dużo emocji, ale mimo wszystko to za mało na wiersz. Bezowocnia przykuwa uwagę, jako brak siły sprawczej, sił witalnych. W daremnym oczekiwaniu nieobecność ojca oznacza niemożliwość przekazywania dalej życia, więc wnętrze podmiotu lirycznego jest martwe. Zdaje on sobie jednocześnie sprawę z ułomności i jałowości własnej wyobraźni, którą bezskutecznie próbuje wypełnić puste miejsce.
  22. A jednak żeby żyć pełnią życia, potrzeba odwagi, zarówno w stosunku do przeszłości (rachunek sumienia) jak i przyszłości (właśnie należy się wychylać, a nie pozostawać w krzakach). Inaczej, zamiast być w jakimś miejscu drogi (dokądkolwiek) pozostawalibyśmy w martwym punkcie.
  23. @Jacek_Suchowicz Nie mam pewności, ale może w szukaniu Boga i w błądzeniu, gdy chce się odkryć prawdę, jest więcej wiary i tworzy się głębsza relacja niż w nawykowej rytualizacji. W końcu podmiot liryczny chce czegoś żywego i autentycznego. Dotkliwa jest za to jego samotność, bo chrześcijańska koncepcja miłości bliźniego wpisuje się w niepodważalne stwierdzenie, że człowiek jest istotą społeczną. Gdzie dwóch lub trzech spotyka się w imię moje, tam jestem pośród nich , powiedział Chrystus, czyli nie istnieje kościół bez wspólnoty. Na marginesie - dotyczy to każdej religii, jako zjawiska grupowego. Za to wiara jest jednostkowa - czy z tej perspektywy idea prywatnego kościoła nie jest całkowitym nonsensem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...