Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agnieszka Charzyńska

Użytkownicy
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Agnieszka Charzyńska

  1. Nie pytaj o dzieci nieżywe, Płomieniem złocistym oblane, O włosy w rój iskier zmienione I krzyki dotkliwe jak rany. Nie pytaj o usta spękane I wiatrem kąsane palącym, O płaszczyk wełniany rozdarty, Brutalnie wyrwane warkocze. Nie pytaj o oddech bolesny Z goryczy zgęstniałej i dymu, Czy była dziewczynka – wesoła, Czy chłopak - posłusznym był synem. Nie pytaj, czy tyle lat mieli Co mała Alicja lub Johnny, Kto ile zostawił na świecie Niespełnień różowo - zielonych. I będzie też troska daremna O życia w obłoki porwane, Jak owce wełniste zwycięstwu Na stosie w ofierze składane. Nie mogłeś uczynić niczego. Rozkazy - to sprawa najświętsza I milkną łzy drobne litości, Gdy łoskot się niesie oręża. Twe ręce tak wprawne i pewne Otwarły dla wielu śmiertelność. Na ziemi stos gruzów pozostał, A w chmurach odwaga i wierność. Dłoń twoja w tej sądu godzinie (Gdzie wina – tam zemsta i chwała) Swym gestem stanowczym i twardym Budowle złociście odziała. Wśród nocy ze zgrozy uszytej Złączyły się z hukiem westchnienia I pałac swe chwile ostatnie Z umarłym szpitalem podzielił. Tak zdarzyć musiało się przecież (To prawo uznane od wieków) Dziejopis się świata nie troszczy O serce i oddech człowieka. I nie ma tu miejsca na słowa, Mądrości, formuły, teorie. Zwycięzcy od wieków żelazem I ogniem pisali historię. Dlatego nie pytaj już więcej. Pytania rzucone nie w porę Wpaść muszą – w bez – znaczeń otchłanie, Jak kamień – w błękity jeziora. I żalu trzy płatki spóźnione O zmroku dziś będą daremne, Jak zniczy mrugnięcia nieśmiałe, Te – które roztopią się w ciemność. Historia raz bywa dramatem, Raz farsą, nowelą, komedią, Ognistym zaś piórem pisana, Ponurą się staje tragedią.
  2. Na strzępie ośmiokątnym wieży powalonej W czarne ziarna zdumienia żałobnie przybranym Pomiędzy dachu kroplą w kolorze zielonym A zębatym fragmentem obalonej ściany W przykurzonych promieniach słońca lutowego, Które szarą zasłonę żałoby przebiły, A teraz smutno patrzą - na dach zburzonego Kościoła i ceglane samotne mogiły, Ozdobny zegar wisi o tarczy wciąż całej, Lecz pylistą białością lekko przyprószonej Trzy figurki nietknięte, choć kruche i małe, Leżą tchnieniem upału śmiertelnie zmęczone. Zaś wskazówki – jak krzykiem rozszerzone wargi Ku płowym ślą obłokom niewczesną swą skargę…
  3. @Sylwester_Lasota @Hiala ale co to za dżentelmen? Albo podsłuchuje (nieładnie) - albo udaje, że słucha, gdy słuchać powinien (też nieładnie)...
  4. W kształcie nieokreślonym Prawami geometrii Nie doszukuj się prostych Linii, osi symetrii. Nie doszukuj się płaszczyzn W dachach gromem skruszonych, Ani wzorów – w dywanach W bezkształtność obróconych. Nie szukaj też gry świateł Wśród błysków igieł szklanych, Wiatru pięścią gwałtownie Tęczowo rozsypanych. Nie szukaj praw wspólnoty W grubych mumiach kamienic, Cierpkim stężałych bólem (Jak oblicza – męczennic). Nie szukaj praw wszechświata W biblioteki ruinach, W zgliszczach antykwariatu Sagi – o wielkich czynach. Nie szukaj słów uczonych Na rozsypanych kartach, Tam, gdzie mała księgarnia Raną ściany – otwarta. Nie szukaj również piękna W byłej - bryle muzeum, Rozciętej na sto części (Oto – destrukcji dzieło). Nie szukaj rytmu dziejów Pod gruzami opery, Gdzie na kamiennej fali Mewy usiadły cztery. Nie szukaj miłosierdzia Tam, gdzie kruchość katedry Okrył delikatnością Bandaż śnieżyście srebrny. Nie szukaj praw natury Tam, gdzie na mary – ziemi Zwalone zwłoki dębu Pod toporem ciśnienia. Nie szukaj w zgasłych życiach Sensu lub alegorii, Wszak z ran – nie papirusu - Utkana jest historia. Zamiast szukać słów wielkich, Kiedy zabrzmi głos dzwonów, Uszyj minutę ciszy W burzy tamtej - minionym. I kwiat pąsowy połóż Tam, gdzie z ręki osłabłej Trzy płatki – bólu krople Na bruk twardy – upadły.
  5. @Łukasz Jasiński ale nie kiełbasa wyborcza
  6. @Sylwester_Lasota dziękuję i również pozdrawiam.
  7. Jeszcze wczoraj dziewczęta w sukniach kolorowych Nad pucharkami lodów – o wiśniowym smaku O próbach rozmawiały (chyba?) baletowych, Słuchał ich nieuważnie dżentelmen we fraku. W wyszczerbionym świeczniku trzy świece woskowe Po pożółkłych tapetach snuły blask zmęczony, Przez okno zaś patrzyły chmurki landrynkowe, O brzegach pozłacanych lub bladozielonych. A dzisiaj na błyszczących igiełek dywanie Sterczą spalonych ruin kości potrzaskane. Pod nimi leżą małych filiżanek ciała, Sześciu koni piekielnych cwałem stratowane. Z niestłuczonego dzbanka spływa struga biała, Jak krwi kropla daremna lub urwane zdanie…
  8. W mieście nie było wojny, Lecz były suknie barwne, Połyskliwe lakierki, Koafiury, kokardy. Były wystawy sklepów, A w nich kolekcje nowe, Spódnice aksamitne I broszki szylkretowe. Były zgrabne posągi, Teatralne - kotary, Pantomimy zabawne, Zabytkowe zegary. Spektakl znany – w operze, W zoo – indyjskie słonie, W kawiarni - kruche ciastka, A w cyrku – psy i konie. Pełne balowe sale, Tęczowe żyrandole, Nuty – wciąż niezużyte, Krzyżyki i bemole. Fraki i garnitury, Fryzur najnowsza moda, Elegancja wraz z szykiem I z wykwintem – uroda. Było taktów dwanaście, Wyszukane ukłony, Towarzyskie intrygi, Formy – oraz fasony. Wtem przestrzeń popękała Na części niezliczone, Pozostały okruchy Perliście kryształowe, Walc o barwie patyny W pół taktu zatrzymany, Ugodzona niewinność, Czasoprzestrzeni rany, Porcelana stłuczona Na stołów katafalkach, Fragment ramy obrazu, Nadpalona woalka. Pod sarkofagiem dachu (W pozie dość makabrycznej) Zostały piruety Na zawsze już statyczne. Zostały koafiury Pod kołdrą cementową, Torebki niepotrzebne, Niedokończone słowo, Już bez spojrzenia słońca Rozsypane perełki, Dwa pierścionki zgubione I bez połysku szkiełka, Pantofelek różowy (Nieżyjącej księżniczki) I trzy guziki małe Od minionej spódniczki. Na piramidach gruzu Miast powiewu nadziei Kruki nokturnem skrzydeł Na cztery strony wieją.
  9. Agnieszka Charzyńska

    Kiełbasa

    Przelewa się rzeka obietnic Różowych, lukrowych i złotych, Kraj wolny ma być już – od chamstwa, Zasobny w zapasy zaś cnoty. I w każdej ma wiosce być kino, Dwa parki – i szkoła latania, W Rzeszowie – ma zamek być nowy, W Wąchocku – nauka strzelania. Kolejki i długi już znikną, I nowe nam lasy wyrosną, Nie będzie już błota i mułu, Nie będzie przymrozków – na wiosnę. Gdy naród tym morzem obietnic Ma rozum już całkiem – uśpiony, To trzeba – już teraz na trwogę (Jak dawniej) – w spiżowe bić dzwony. Jak uczy historia dobitnie, Gdy naród mamiony jest kasą, Obudzi się – z pustą kieszenią, Zatruty – wyborczą kiełbasą… A taka wyborcza kiełbasa (To prawdą jest znaną od dawna) Jedynie pozornie jest smaczna I bywa przeważnie – niestrawna…
  10. Agnieszka Charzyńska

    Rycerz

    Chciałby odważnym być komandosem Albo rycerzem – z męstwa i stali, Zbójów i łotrów powalić ciosem, Krew im wytoczyć – w kolorze malin. Wielkich i świetnych dokonać czynów W imię Jezusa i Marii świętej, Do Palestyny z pielgrzymką przybyć, Maurów groźnych – wytrwale tępić. Ale do straży miejskiej test oblał (Bieg z przeszkodami – trudna do sprawa) Nie stanie zatem pierwszego września Z marsową miną – na straży prawa. Więc się zaciągnął już do legionu (Imię Michała ma – Archanioła) I stać na warcie będzie gorliwie Niedzielnym rankiem – koło kościoła. Przed pikietami kobiet obroni Księdza proboszcza oraz prałata, Czarne protesty pałką rozgoni, Gdy się pogrąży park miejski – w kwiatach. Kupił już mundur w kolorze moro, Jutro do szewca pójdzie – po buty, Ale wam szepnę teraz na ucho: Z rycerza tylko ma – łeb zakuty...
  11. @Jacek_Suchowicz ha ha
  12. Był już w partii lewicowej, W prawicowej także, U ludowców miejsce zajął Po szczerbatym szwagrze. Raz głosował przeciw Unii Raz – za dopłatami, Kiedyś świeckość cenił, dzisiaj Bywa – z biskupami. Prawa kobiet wczoraj poparł, Dziś w życie poczęte Wierzy wiarą niewzruszoną Razem z prezydentem. W internecie dziś napisał (To w temacie sądów) Że ma poseł każdy prawo Do zmiany poglądów. Jeden pogląd ma od zawsze Stały – hipokryta: Że rolnikom się należy Miejsce – u koryta…
  13. Na martwych ścianach sali balowej – różowych Jeszcze wczoraj, dziś w sadzy grona przyodzianych W strzępach zdobień zetlałych popielato - płowych Igiełkami szklanymi – gęsto nabijanych Nad cielskami grubymi rozdartych foteli Naprzeciw smukłych okien – o szybach rozbitych Okryte płaszczem pyłu jak miękkiej flaneli W dymu puszyste wełny wciąż szczelnie spowite Wiszą w perłowych ramach lustra – ciągle żywe Niestłuczone, bez skazy, nietknięte pożogą, Nie musnęły ich iskier włosy purpurowe, Płomienia pazur złoty – ni trójbarwny ogon. W lustrach tych – ocalałych na przekór zniszczeniu Dłoń się przegląda blada, pustka – i milczenie…
  14. @Hiala otóż to. Cnota ubóstwa aż im się ulewa. Pozdrawiam.
  15. Agnieszka Charzyńska

    Skromność

    Ma na babcię – cztery działki Gdzieś pod Częstochową, Połączone już od roku Drogą asfaltową. Na kuzynkę Michalinę Ma dwa samochody, Sadu hektar – na bratanka (Latem – dla ochłody) Byłej żonie zaś przepisał Willę pod Lublinem I dwa konta pełne siana Na czarną godzinę. Gdyby mógł – rudemu kotu Zapisałby działkę Pod Włocławkiem lub Toruniem, Zarośniętą całkiem. Sam zaś trzyma na swym koncie Groszy osiemnaście, Innym mówi – swe bogactwa Wyborcom pokażcie. Ja dóbr ziemskich i doczesnych Wcale nie posiadam, Tylko w niebie sobie zasług Kufer dziś odkładam. Wszak pobożność oraz skromność Są to ważne cnoty, A że kłamię co dzień brzydko Już nie mówmy o tym…
  16. @jan_komułzykant ku pamięci tym, którzy zapominają, że nadmierne granie w gry komputerowe obniża IQ
  17. Agnieszka Charzyńska

    Osioł

    Na stole ujrzał księgę obszerną Bogatą w słowa, sensy, znaczenia W tajemnic wielość bujną i barwą Jak jabłka złote – w sadzie istnienia. W mądrości wieków hojnie zasobną (Niczym dzban z gliny – w wino czerwone) Odżywczych soków pełną dla duszy Jak winogrona słodkie – zielone. Po co mi księga – pomyślał sobie, Te zakurzone myśli pokłady, Nie w porę dane jak starej ciotki Proszkiem na mole pachnące rady. Po co mi słowa srebrne i złote Ze zgłosek kuta – ta biżuteria, (To polonistek w sweterkach w kwiaty I pomarszczonych – jest fanaberia.) Zrzucił ze stołu księgę pożółkłą (Spadła z szelestem kart rozsypanych), Przed ekran martwy wrócił, by ścigać Stado potworów – z piekieł wysłanych. By ścigać złudy z pikseli szyte Krótką lub dłuższą – nawałą kliknięć A halabardy i miecze nowe Palcem wykuwać – z fikcji klawiszy. Kiedy po czasie dłuższym lub krótszym Przed lustrem stanął (chwila to wzniosła), Na tafli szczerej bólem fotonów Ujrzał dorodną – sylwetkę osła.
  18. @vooDooChild można i tak, spróbuję
  19. Nowa wiosna pałace i domy Swym zielonym objęła spojrzeniem, Cień z jasnością - uroczo się łączy, A muzyka – chór tworzy z milczeniem. Ptaki rude, różowe i żółte Nieba planszę – tęczowo przybrały, W słońcu jasne zaś okna się świecą, Kamienice – uśmiechnięte biało, I ta Maria, co w płaszczu z fotonów Podążyła w zaświaty ogniście, Odrodzoną świetnieje postacią, Lipa stara zaś – bujne ma liście. A w tym miejscu, gdzie ziemia przyjęła Sześcioletnią bezbronność – do siebie (Gdy historia złożyła zdradliwie Pocałunek płomienny na niebie), Z kropli bólu pąsowej i gęstej Pąków świeżych kiść wzrasta ozdobnie. To elegia jest świata – lub prościej Od natury – bukiet to nagrobny. On za trenów wersy kryształowe I za pieśni – w molowej tonacji, Chryzantemy – w objęciach fioletu I dyskusje – o winie i racji, I za dzwonów współbrzmienie stukrotne, Za zegarów zatrzymanych tarcze I tę książkę – z sylab pozbieranych Pośród cegieł skruszonych – wystarczy…
  20. To samo rzecz jasna dwa razy W historii się świata nie zdarza. Nie będzie mównicy tej samej, Ni tego samego ołtarza. Nie będzie tych samych pałaców, Tych samych stłuczonych witraży I wirem zgaszonych piekielnym Tych samych – różowych rozmarzeń. Nie będzie już dachów tych samych, Konania tych samych – kościołów, Tych samych posągów upadłych, Minionych – wśród tańca żywiołów. Nie będzie tych samych chwil groźnych O barwie pokuty i cegły I dzieci w przestworza porwanych, Przez chwilę tej ziemi odległych. Nie będzie tych samych wież smukłych, W śmiertelne spowitych obłoki I żagwi tych samych ruchliwych, I dymów welonów wysokich. Nie będzie tych samych kamienic Zmienionych – w strzępiaste odłamki, Nie będzie nad nimi tej samej Poświaty – jak dziwne firanki. Nie będzie już kobiet tych samych Wtrąconych w wieczyste milczenie, Wzniesionych – jak motyl ulotnie Gorącym podmuchem nad ziemię. I dziewcząt nie będzie tych samych W złocistą minionych – konieczność, Gdy w barwach karminu, bursztynu Z łoskotem otwarła się – wieczność. I chłopców tych samych nie będzie Paniką i grozą – zdeptanych, I szklanych – kłujących igiełek, I czapek – podmuchem zerwanych. Choć wojny, ruiny i zgliszcza, Obłoki bolesne i krwawe I wieże – złamane brutalnie, I rozpacz – w uścisku ze sławą I dzieci zgubione w ucieczce, Złowrogie – tęczowe wybuchy I czapki wełniane – zerwane, I szklane – raniące okruchy Gdzieś muszą się zdarzyć na świecie (Natura tak działa człowiecza, Że czasem – nad miłość do innych Wyrasta – namiętność do miecza). Już inne to będą łzy słone, Odmienne – światłości i cienie I inne – pod czapką warkocze, Odmienne - minione istnienia. I inne boleści talerze Do pełna nalane zbyt hojnie, I inne dowódców uwagi, Że bywa tak czasem na wojnie. Nie będzie to zatem to samo, Kolejny raz z dziejów szkatuły Wyjęte, gdy ludzkość raz jeszcze Odrzuci wszelakie skrupuły, Gdyż każdy ból duszy zlęknionej, Lub ciała – pod cegieł ciężarem I każde cierpienie samotne, I każdy krzyk – szkarłatnym żarem, I każdy jęk – chwili ostatniej Jedyne są w dziejów bezkresie, Więc nigdy tych samych rąk drobnych I westchnień tych samych nie będzie.
  21. @Hiala w tym wierszu najlepsze jest może to, że ten krzew róży mógł / może rosnąć gdziekolwiek.
  22. @violetta jest tutaj pewna bardzo znana inspiracja, ale więcej nie podpowiem
  23. @befana_di_campi może być wierszyk. Wierszyk dla dzieci - dzieci z Breslau. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...