nadeszła noc
wpełzła bezszelestnie
oplotła domy
ulice
zgasiła światła
rozpoczęła show
tanecznym krokiem
z bram wyłaziły cienie
wybierały aktorów
dźwięk tłuczonego szkła
warkot ścigaczy
schizofreniczny szept
przeraźliwy
histeryczny śmiech
jak diabelski chichot
skowyt
ostatni krzyk
odeszła noc
odsłoniła scenę
puszki
niedopałki
odłamki szkła
krew
trupy rozjechanych zwierząt
one uległy namowom nocy
wystąpiły w show
pozostali aktorzy
usnęli byle gdzie
Chyba to prawda, choć:
często zadaję sobie jednak to pytanie:
"czy mimo czegoś, czy za coś jest to kochanie?" ;)
Pozdrawiam i...
drapanko za uszkiem dla psiaka, zamiast w psią mordkę buziaka