Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Quidem.art

Użytkownicy
  • Postów

    314
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Quidem.art

  1. Malinowa wyspa cudów W pajęczynie miasta Nie umiera z nudów. Twoim ciepłem wzrasta. Wieczory ciszą się snują, Noce nad nami okruchów gwiazdami Słyszą, jak dłonie splotami Milczenie całują. Słowa całe w ustach Iskrzą uśmiechem I echem Gaszą rozbite lustra. Przy Tobie jestem, A Twoje imię Zasypia przy mnie Z każdym gestem.
  2. Zerwane korale w nawale obłych łez Wypalają sine ślady. Czasem nie ma rady, Nie zmywa ich nawet chrzest. Pamiętać nie jest w cenie, Tego niestety bursztyn nie wie Chłonąc ważki w nieważkim pogrzebie, I żywą wciąż śmiercią się mieni. Godzin lepkość słyszysz w szumnej ciszy, Gwardzisto w futrzanej czapie. Czasem tylko za pierś się łapiesz Gdy pamięć bursztynu usłyszysz. Kruche skrzydła zatopione w miodzie Terkoczą z dala jak kamienna fala, A szyję i ramiona powala Pierzchły sen o porannym głodzie. Wszystkie tęcze bledną, jęczy pokora Warując wiernie przy nerwowej nodze. Przyglądasz się szarej już pożodze Bez leku, smaku i doktora. Nareszcie noc otula duszę w kocyk I mruczy kołysanki. Zagoi Troję rankiem, Pobitewny deszcz ślady rozmoczy. Zmywając żar korali smoczych Otoczy serce bliznowatym zamkiem. Wtedy dopiero oczy zamkniesz.
  3. Zawsze stoję naprzeciw siebie. W ogrodzie demonów na łańcuchach Żarliwe szepty szarpią w gniewie, Gdy serce w rozterce ich nie słucha. W tej chłodnej szkole nie ma ścian, Granice krat wytycza horyzont. Karty podręcznika z otrzymanych ran, Tuszem dla pióra czerwone wino. Barwne okładki dawno zerwał wiatr, Tornadem chwil szarpiący sny. Choć dobrym tonem brzmi J.P. Sartre, Bez słońca płomień nie będzie się tlił. Z martwą miłością w rozbitym ramieniu Latarnik stracił nadzieję morza, Aż słoną bryzą rozpalił płomienie, Świecące, jak kiedyś, lepiej i gorzej. Gdyby tą planetę zwiedził Mały Książę Byłoby nas troje. Cudownych muszel zebrać by zdążył, Nim pochłonięte zniknęłyby odwojem. Dno naszej tratwy zdobią wodorosty, Szczyty latarni chmurzą wąsy sadzy. W płaszczu wełnianym owczej miłości, Czekając Księcia, śpimy snami nadzy, Kochając życie sobą najprościej.
  4. Szybsza niż słowa Pustułki krzykiem walczysz ze świtem. Mało kto rozumie, Jak piękne to imię, Światłem pachnące w tłumie . Kruchymi skrzydłami nad ulicami Rozdzierasz powietrze. Na każdym ich centymetrze Kwiaty znaczone bliznami. Widziałem jak płoniesz Samotnej nocy srebrem. Chwyciłem w dłonie Szarpiacą się z gniewem. Taką Cię pokochałem. Dziką, jak grzywa mustanga Horyzont gnająca cwałem, I zaprosiłem do tanga. Razem bez ruchu tańczymy ze słuchu, Ramiona dziewczyny jak szalik. We wspólnych ust cichym duchu Tańczmy tak do końca tej chłodnej sali. Ciepło wilczych łap, ptasiego puchu I miłość rzeźbiona w stali.
  5. Biegnąca korytarzem szpitala. Radość, jak wiatr w skrzydłach włosów. Ukochany dar losu, W nadzieję ubrana wiara. W zieleni łąki goniąca Tomo. Po lśnieniu spojrzenia Piękno się mieni, ale nie zmienia. Strumień życia w domu. Przytulona na spacerze, Blisko, aż serce przy sercu jest. Spokojnie ciepła spośród rzęs, Jak zranione przez myśliwych zwierzę. Piękna w aksamicie skóry. Nad nami niebo i góry Dniami przygląda się rzece. Innej nie chcę. W słowach zawsze do niej lecę . Świat z miłością nie jest ponury.
  6. Kiedy śpisz Słyszę kroki na szlaku. Czuję dłonie, Usta pełne smaku. Jak dziś. W szumie dnia Lśniące grzyby, kamienie i spojrzenie. Idziemy razem, Ty i ja. Futro Tomo, Wstążki zapachów. I wszystko na szlaku pachnie ciepłem domu. Dzień mija słowami. Huśtawka kończy lot, Pozostał uśmiech I kot, Jak Bóg między nami.
  7. @Phuruchiko na niektórych sprawach niestety wiek ma znaczenie. Rekurencja stokrotek w zroszonych pryzmatach to wszechogarniająca miłość kiedy osoba która kochasz inspiruje cię do wszystkiego od wielkich haseł po sprawy drobne jak listek trawy.. A że łąka młoda bo miłość właśnie wzrasta, Jak wiosenna trawa. Pozdrawiam
  8. Mokrą od łez kotarę nocy Złotym grzebieniem rozczesujesz sobą, A w kryształowych kroplach rosy Łąkę stokrotki okrywają młodą. Objęłaś mnie, gdy świtem dzień Otulił cień rozpaczy, I płynę przez snów nowych kres, A czas jak ja się ślimaczy. Na fali fal nie patrzę w dal, Bo dziś już najważniejsze, Że jesteś tuż obok szczęśliwych słów Ciszą od marzeń lżejszą. Burz będzie w bród, drabiny kłód, Kamienna droga czeka, Tu tylko my, gorący lód I brzasku świateł rzeka. Do sennych ust dobiega tchu Leniwa myśl od serca, Że dobry Bóg zrobił, bo mógł, I w losu oddał ręce Pięknego jak Ty człowieka.
  9. @anima_corpus z chęcią odniosę się do tego komentarza, jeśli się dowiem do czego on się odnosi. W tym wierszu, czego jako autor jestem pewien, nie ma nic na temat Judasza, a tym bardziej grzechu przeciw Duchowi Świętemu. W ogromnym skrócie, bo oprócz myśli przewodniej jest tam też sporo innych, chodzi o często popełniany błąd- ocenę sytuacji z jednego punktu widzenia i zrozumienie proporcji fundamentalnych wartości w życiu. Przy okazji, bo być może to błędnie ukierunkowało Twoje myślenie, wyraz "kler" nie oznacza księży. Bazuje na zwykłym podobieństwie liści i struktury rzeczy. Podobnie jak księża finalnie reprezentują wiarę, ale też mnisi buddyjscy, imamowie (imami? pisze na gorąco I nie pamiętam odmiany) czy odpowiednie grupy służb innych wiar, tak w funkcji zasłony w koron drzew są liście. Liście każdego drzewa mają te same kształty, barwy, zachowania fizyczne, zagrożenia i zadania. Jednak wprowadzenie kwestii Judasza i grzechu przeciw Duchowi Św jest sporą nadinterpretacją, co mnie nie tylko zaskakuje ale też dość precyzyjnie wpisuje komentującego w grupę. Chodzi o tą, która nie poprzez wiersz, ale wręcz pomimo niego zna moje przemyślenia w kwestii wiary. Co z kolei bardzo mnie zaintrygowało, dlatego będę wdzięczny za skonkretyzowanie komentarza. Miłego dnia.
  10. Pajęcze usta ukrytych korzeni Z błot tkając ziaren strzeliste sny, Klecą bezmyślnych grzyw okrzyk, Wiatrem czesany z przyzwyczajenia. Z ich gawęd nostalgiczny szmer Pełen rycerzy, traktów, pochodni lęku, Niebu wyjada gwiazd srebrzyste piękno Kotarą łataną przez liściasty kler. Tak z dołu tragiczny Luny przędzie los, Lecz kroku miesiąca to nie powstrzyma. Czarci splot szlachetnej sfery się nie ima, Choć suty rychło martwych płatków trzos. Dla zagubionych spektakl pełen zamyślenia, Jak warkot kłów brać, groźbami w oku grzmiący. Światła nie połknie cień bagiennych kończyn, Do pięt nie sięga wszak orbicie drżący wieniec. Quid Quidem Wersja video https://www.instagram.com/p/CiVE652snrY/?igshid=YmMyMTA2M2Y=
  11. Pomruk silnika, noc dławiące cienie, Miodowe flary ulicznych latarni. Stłumiony strzał drzwi przywołuje Narnię Płynącą słońcem w Twoim spojrzeniu. Jesteś. Jesteś obok. Przy mnie. Twój zmęczony oddech Roztapia głosy skute chłodem, A mrok zbity uśmiechem ginie. Zwykłość tak nagle przestaje gnić. Dłonie śpiewają chórem. Aksamit Twojej skóry Chce już w stęsknionym domu być. Prawda prosta, galop niepokoju Spłoszonego odwagą słów, I nie ma już kłów. Radością mnie poisz. Iskierka skrzy pięknie niewielka. Kiedy gasnącą kładę na sercu, Pragnę tej nocy i każdej wciąż więcej. Uśmiecha się wtedy i nie boi już lusterka. W świecie, gdzie normą jest usterka, Śmiech nosi spodenki na szelkach Skacząc po dorosłych bierkach. Wystarczą rozpostarte ręce I łopoczące łukiem rzęsy.
  12. @Rolek lub człowiek człowiekowi... @Rafael Marius ślepcem jest też ten, kto nie rozumie tego, na co wskazuje.
  13. Psi los pachnie suchym chlebem Ręką zawisłą w pustce chłodu Niezaspokojonym głodem I milczącym niebem. Pielgrzym pełen zaskoczenia Przemaka płaszczem z kartonu. Samotny punkt na rozdrożu słonym. Skamieniałe westchnienie bez imienia. W kieszeniach wymięte marzenia, Szlachetne kamienie totemów Kurzem zduszone, śrubą gniewu, Handlarz przygodny wycenia. Jeszcze dreszczem kark sili, Krzesi mokre płomienie. W szumie drzew miałkim ględzeniem Ślepcy drogowskaz powiesili. Skruszona na brzegach czara Pęka, wina rozwieszając sznury. Nie psi los jest ponury, Lecz niewierna wiara.
  14. @A-typowa-b półroczna księżniczka, Tomo. Możesz ją obejrzeć, jeśli jesteś ciekawa jej też wcześniejszych oblicz, na tiktoku, albo #Tomo albo profil quidem.art Niezwykła, magiczna suczka. "Też" to dla mnie komplement. Miłego dnia.
  15. Wypowiedziane, to drżące powietrze. Na papierze, kamieniu, drewnie, Pisane sucho, wesoło czy rzewnie, Monotonny wicher nieświadomie zetrze. Tylko w sercu i głowie Stają się diamentem żywej krwi, Co otwiera każde drzwi, Tak szeroko, jak człowiekiem jest człowiek. Są matką i ojcem, przyjacielem i wrogiem. W zacienionym duszy kojcu Marzą o słońcu, Dokąd na skrzydłach ktoś je wypowie. Ręce wyplatają słodkiej trzciny tratwę, Wzrok żagiel wyszywany okiem plecie, Usta całując, lub gryząc, gnają po świecie, Tak niełatwo łatwe. Słowa są wszystkim, co mamy. Futrem w zimnej zawierusze Staje się wyschnięty pragnieniem okruszek Dla głodowej dramy. Z falami rzeki rzucam słowa na wiatr, Rozwieszone schną pod czujnym okiem. Na Twoich wargach lądują zwabione sokiem I lśnią jak malinowej wilgoci smak.
  16. Noce wraz z dniami wędrują parami, W kieracie zwykłego poloneza maturzyści, Których pragnienia wschód z zachodem ziścił, Gnane wiatru darami. Taniec na odkurzacza rurze, Psie uszy w uśmiechach całe. Wiruje bal studniowy, a niebo takie małe… naszych spojrzeń podróże. Ciała, jak płaszcze duszy, Łopocą w tornadzie godzin. Po to się człowiek rodzi, By kochać, nic więcej robić nie musi. I nawet cisza, jak mruczący kot, Mrrruczy sentymentalnie walca. Ty w moich objęciach, na palcach. Serca kwiatami zdobią płot. Dzień jak codzień, w nim odcień zieleni. Tobą muzyka przenika chwile chwil, kładąc moim stopom dywan z przeszłych mil. Nic się nie zmieni, kiedy z drżeniem W moich ramionach śpisz, jak zrozumiany dobrze Krzyż, jak deszczu błogosławienie. Tacy nie sami, nieokiełznani My.
  17. Ma cztery kolce i jest pięknym kwiatem. Bywa pąsowa z pasji Migoczącej świecami kolacji. Zachodzące słońce nad roześmianych światem. Północ cichutko frytki smaży. Tomo i ja przed domem. Wszystkie łzy są tak samo słone, Z koszmarów i marzeń. Rzekę otula kołysanek mgiełka Pod mostem przestrzeń pusta, Kiedy całuję Iskierkę w usta. Ostatni w mroku znika uśmiech z lusterka. Spełniony sen wilka. Następna chwilka. Quid Quidem
  18. Iskierka [stanowczo] - Muszę szybko iść spać, Bo nie zasnę! Quidem [stanowczo] - ROTFL (język angielski) skrótowiec - Rolling On The Floor Laughing → tarzać się po podłodze ze śmiechu.
  19. Quidem.art

    Tylko dla dorosłych

    A jak będziesz dorosły... do-ro-sły... to dam Ci coś super!...
  20. Targi pełne kurzu, kadzideł i krzyku. Ulice, wąskie jak przekonania, Słoneczny nóż łatami ogarnia. Świat kwików i wytwornych szyków. Suk barwami kapie, Tańcem brzucha sieje. Wiele się dzieje, Bo na chodnikach tłuści siedzą gapie. Leniwie idę frunąc wiatrem z Tobą I całe ogarniam lotem ptaka miasto, Jebemeta granicę bezkresną i ciasną, Spoza chmur ją widząc, dzięki Bogu! PS. Współautorem wiersza jest Iskierka. Dziękuję, Kasieńko Quid Quidem
  21. @Leszczym każdy wiersz odpowiada chwili i swoistej dojrzałości. To prawda, że ten, i chyba ostatnie inne też, zaczynają się pisać lżejszym prostszym językiem. Moja ukochana oswaja się z poezją poprzez moje słowa. Możliwe, że to ma wpływ, odruchowe dostosowanie formy do odbiorcy i też do stanu emocjonalnego, a także stanu duchowego. Stąd ogólnie mniej barokowa i zawiła konstrukcja. Ale także ma na to, co oczywiste, również silny wpływ sam stan mojego umysłu. Szczęście, które obecnie czuję, jest tak ogromne i przemożne, że chcę jak najszybciej uchwycić obraz, a to determinuje prostotę. W sumie dobrze uchwycileś kwestię i cieszę się, że we właściwym kierunku. Ja po prostu piszę, nie konstruuję, nią planuję, nie projektuję. Wpada mi coś do łba i opisuję to możliwie najszybciej I czasem nawet, jak to mówią elyty, nie zdałżam (nawet nie wiem jak to badziewie zapisać ?) . Wtedy się wkurzam dopiero.. czasem mam tak prowadzac samochód. Już się wycwaniłem i w miarę możliwości choć nagrywam, tyle, że.. To zabawne, jeszcze żadnej z głosowych notatek nie zapisałem, no bo już lecą następne błyski.. Wariat. Ale teraz szczęśliwy, więc reszta nie ma znaczenia. Pozdro i dzięki
  22. Zapierająca dech, czysta chwila. Taniec z Tobą na ekranie, Nad nami gwiazd zamieć. Kwiat zapachem dotyka motyla. Świerszcze pocykują w marnej trawie, Czujne kaszlnięcie Tomo. Tańczę z Tobą w domu. Dziękuję Ci, Panie. Łańcuchy łamiesz. Rzeka mruczy jak mokro zadowolony kot, Spleciona mgiełkami muzyki. Tańczę z Tobą mimo praw fizyki. Motyli dotyk ust i dłoni splot. Uśmiechasz się do mnie szczęśliwa, A echa śmiechu fruną bez grzechu Do wodą bryzganej strzechy. W rozmarzonej ciszy chwilę się kiwam… I chwilę jeszcze… Drzemiąca miłość prawdziwa.
  23. Złota krew dziennego uśmiechu Rozpływa się leniwie po falach Jak Twoja bliskość z dala I zapachu włosów echo. Słoneczna moneta w pierzu chmur Z sykiem bliskiego wodospadu Głaszcze policzki i szepcze radą, Że przecież jesteś tu. Cały świat widzę jednym okiem Drugie przy Tobie zasypia, Gdy zegar zbyt leniwie tyka. Czekanie słodzi miód z okien. Życie to chwilka, Ale wystarczy kilka, By upić się uśmiechniętym sokiem. Kocham Cię, czekam i tęsknię… trochę ;-)
  24. @SpArki Dzięki. Idziemy w kierunku tej łąki. Jeszcze kilka dni. Razem to inaczej się liczy. ;-)
  25. [19:10] Quidem: Radość zabija gniew, Smutek jest potulny jak mały psiak. [19:10] Sparkle: Ojoj [19:11] Q: Kiedy jak teraz kocham Cię tak, Że sen w poczekalni znudzony czeka.. [19:11] Q: Bo marzeń rzeka przez łzy przecieka [19:12] S: Już jestem [19:13] Q: Jesteś dłonią damy w tańcu, Co tamy rozrywa jednym muśnięciem [19:14] S: Tak [19:14] Q: Każdej chwili zdjęciem, gwiazdami na firmamencie [19:14] S: Poeto :) [19:14] Q: Taka jesteś kiedy się przytulasz Moja Kasiula, kochana Kasiula. [19:17] Q: A w środku serca ula, bal się rozhulał Ty ze mną w wirze muzykę roztulasz, Aż świece płaczą gorąco I w nocy świeci słońce Moja Kasiula, jedyna Kasiula. [19:19] S: chodźmy poturlać się na łące. :* [19:19] Q.logout. [19:19] S.logout.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...