-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Adriana
-
przy ognisku moich panów w puszczy łaknących ciemnych świerków ciepłem i wrzeniem panów nad lasem strzegących tańczyłam przy ognisku cudzych marzeń wypełnionym masą nie znanych mi dotyków rąk tańczyłam w biel nie swych koronek odziana materiałów zatopionych w smutkach i żalach tańczyłam tak roztropnie z krwią na rękach spływającą z czerwieni gracją w dół zrobiłam w przód dwa kroki nowe zgrabnie delikatnie wyszłam za linie brzegu nie przypadkiem w stronę ciepła panów nad lasem strzegących i o jednego człowieka mniej się przepowiednia zbliża jego własną zamordowaną klęską narcystyczną rolą boskich wód ukazaną chociaż nie biblijną i zapytasz się po co oni wszyscy tu przyszli z twarzami zakrytymi zakłamaną wiedzą by popatrzeć zerknąć złamać wypatroszyć ludzkiej krwi czystością przywołani rozprzestrzeniającej się po trawach tak markotnie spływającej ciepłej kiedyś cieplutko pulsującej dziś sekunda po sekundzie coraz bardziej schnącej w puszczy łaknących ciemnych świerków bo przepowiednia jednego człowieka mniej jest tuż tuż i nie ma komu tańczyć moim panom już
-
zakazany owoc zawładnął moją duszą czuły wąż i w jego kłamstwach midasowych zasiał pleśń a w moich myślach zgniły mój los znalazł mnie myśląc robi dobrze rozprzestrzenił chlew cichy jak myszka spod miotły wziął mnie pod włos zapomnianymi językami umiejętnie na krwi wypisał pieśń z intencją by zabrać głos odciął złota mega kłos daj wejść na olimp krzyczę bo nie chcę więcej tych udręczeń atlantydy, brak im sensu, zabrano stały ląd nie uratuje już nikt, barkami obarczona mych pokoleń i stracone me błagania, ostateczny mnie dopada sąd bo wiedzy dziecku się zachciało i cięższych doświadczeń na próżno leciał nad gniazdem by lepszy znaleźć schron mój anioł wewnętrzy szukać nie straconych wyzwoleń bo przykuł uwagę jego zawładnął duszą jego wąż i w jego serduszku midasowym czule zasiał pleśń
-
talenty dałaś mi kiedyś talenty, ale szybko zapomniałam o sobie tej dawnej z przeszłości i nową wykreowałam odzianą dawniej w koroneczki białe dziś zbędnymi słowami zakurzone i wszystko po to by zakłamaną nierzeczywistość siebie z przyszłości zostawić w piątym wersie mojej piosenki chociaż dostałam szanse by zasiać na polach elizejskich swoje talenty piękne wrażliwe moje takie słodkie takie kochane i na początku było ich kilka jedynie tyle by w dłoniach ciepłych leżeć mogły swobodnie drobne miały czekać na nowe drogi w przystani a bracia moi i siostry co dzień swych doglądali głaskali kochali śpiewali kołysanki ja wszystkie z rąk upuściłam specjalnie z przystani wydarłam by wymnożyć by sprzedać chcąc więcej własnych czynników wytworzyłam kłamstewka szczęścia perfidne wyidealizowane przerobione niepotrzebne błędem naznaczone pragnąc więcej nie moich już czynników zostałam z piękną iluzją a ty śmiejesz się z góry bo zapomniałam o sobie a kiedyś miałam je wszystkie kiedyś były w bezpiecznej przystani a dziś zostałam pusta bo zostały mi odebrane gdy to ja oddałam wszystkie swoje talenty
-
@Natalka16 Dziękuję :) Poprawione
-
lekcja anatomii najpierw widać oczy w końcu wrota do duszy ale nietrwałe nie pamiętają miłości dlaczego i po co trwać palce u rąk nieznane mi są wibracje bardziej spięcia i dreszcze czasami rozlany wina kieliszek przenieść się na usta nie współpracując z gardłem widać otwór głosu brak przesuszone wargi brak czułości nieznane im miłości uszy bierne i nieufne brak wiadomych w nich informacji wyłapują nonsens nieznana im prawda byle by przetrwać byle by dotrwać nos nieskory do współpracy kwiaty czy gnój świeżo upieczony chleb niedawno ścięta trawa jedno to samo na to skóra obojczyków odpowiada przenikliwie krzyczy o atencję białe perły i ciężkie korale następnie moja twarz i skóra się marszczy ale intencji w tym brak zamknięty głos zaklejone uszy obojczyków kość oczu ślepy wzrok nosa niepewny swąd nie chce już nic dać moja zamęczona w lustrze twarz
-
niedoskonałości nie zostało nic już prawie z okruszków pozostałości moich wątłych serc chyba ostatnio oddane wszystkim wokoło zaprzestały moich wyborów złapane w ich sidła i pytam się dlaczego i jak, skoro wysiłek mój szczery i odpowiadają mi nie racjonalne twe działania najdroższa bez pełni wiary za szturmowcami pokrytymi zgonem się chowasz i gadają za plecami między sobą w bardzo wyrafinowany sposób mały paluszek do góry kieliszek jeden o drugi dzwoniący i mówią, że jestem produktem starych nieudanych walut pieniężnych sprzedając połamane okruszki pozostałości moich serc chciałam w zamian otrzymać inne nowe życie nie wypadłam na tym zbyt dobrze zbyt wiele chociaż zbyt mało za szybko jednak za wolno odrobinę wyżej ale odrobinę niżej są potrzebni wszyscy mimo to nie jest potrzebny nikt krzycz zamilcz i tak naprawdę każdy jest muzeum strachu nieosiągalnych i wykreowanych na rzecz kłamliwej rzeczywistości i mimowolnym krzykiem o atencję pokazując paluszkiem w którą stronę jak gdzie kiedy i dlaczego bo nie zostało już nic z okruszków pozostałości moich wątłych serc
-
głosu ciszy czekając trwam w zapomnieniu w ogrodzie z milionem ścian głos już zaczął rozprzestrzeniać się po roślinnościach wypełnia puste przestrzenie a ja pisząc codziennie toczę walki z minotaurem by wyjść z labiryntu samotność mnie dopada bo gubię się raz po raz a nici szukałam i z każdej strony jej brak głos ciszy ostatecznie przemówił teraz gdy słowa tylko odchodzą nie mam nic co mogłabym dać w zamian by usłyszeć je na nowo nadchodzące ostatni raz jeszcze czekam więc spokojnie w milczeniu na zewnątrz delikatnie krople deszczu przypominają o swoim zapomnianym istnieniu czekam na to by znów żyć czekam na to by znów marzyć czekam na to by znów zginąć zaprzestaję faktów myślenia wsłuchuję się w zapomnienie wypełniam nim każdy pierwiastek zapomnieć na zawsze w przeszłość nie zaglądać już nigdy, kara czekam w milczeniu czekam by znów zginąć bo wiem, że mnie nie znajdzie chociaż jego kły byłyby mi dziś uciechą ale bawi się ze mną i wyjść nie pozwoli i tak trwam z nim obok a tak daleko i przestanę toczyć walkę bo lubię tak trwać w zapomnieniu