Wystarczy, nie mam więcej pytań.
Długo czekałam na odpowiedź,
a teraz, że tak powiem, znikam.
Niemiło było pana poznać.
Pierwsze wrażenie, owszem dobre,
godziny, dni, miesiące lata
pan mnie utwierdzał w tym, że człowiek
taki jak pan to z nieba gwiazdka.
Inteligentny i przystojny,
troskliwy, z klasą, oczytany,
zabawny ciut, intrygujący.
Błyskotliwością oślepiana,
wabiona jak ta ćma przez lampę
uległam, wpadłam w pańskie sidła.
Nie pierwsza, pewnie nie ostatnia
głupia, marzyła mi się miłość.
I poznawałam coraz lepiej,
jak to jest z panem idealnym,
przez chwilę byłam najpiękniejszą
i najważniejszą. Pępkiem świata.
A gdy pan uznał, że już jestem
zdobyta niby złoty puchar,
to potraktował tak jak rzeczy,
którym już pora do lamusa.
Spytałam kiedyś - co się dzieje?
Pół roku żadnej odpowiedzi,
bo przecież bujał pan po świecie.
Nie za babami, za pieniędzmi.
A teraz sobie pan przypomniał
i dopytuje, czy wciąż tęsknię,
czy nadal do szaleństwa kocham.
Jak diabeł kusi - będzie pięknie.
Nic już nie będzie, drogi panie,
mam dosyć, myślę, że na lata.
Już chyba lepiej być bez pary,
niż godzić się na bylejakość.