Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Michail

Użytkownicy
  • Postów

    283
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Michail

  1. Dzięki Ci bardzo za przemyślenie uwag. Odnośnie do "rejestruje" i wspomnianego zestawienia słów, rozumiem. ☺ Pozdrowienia.
  2. @tetu Rozumiem, że chodziło Ci o "rejestruję". Zasadniczo nie zaczynamy zdania od "więc", zamień je zatem miejscami z "niech". Trochę "zgrzytają" powtórzenia "ogień" i "światło", chociaż ono w zestawieniu ze "złożone" zwraca uwagę. Jak i "nadpalony hologram". ? Bardzo dobry wiersz. Niedzielne, M.
  3. Dag, podoba mi się związek słów "kopalnia doznań". Masz rację, Wiatr to potrafi. Haha, wiem to jako mieszkający nad Morzem Północnym. Ale wiesz, nasze Ziemskie wiatry w porównaniu z Jowiszowymi to przysłowiowa pestusia. ? Dzięki Ci wielce za obecność i przychylną ocenę. ? Niedzielne, M.
  4. Miło utrafić w przemyślenia. Dzięki wielce za obecność i słowa pod wierszem. ? Pozdrowienia.
  5. Nie tylko dla nich. Marek, dzięki Ci za wiadomość. ;))
  6. @Marek.zak1 Faktycznie: tak mógł i najprawdopodobniej tak widział tę bitwę rumuński żołnierz. Przez pryzmat tego, co istotne: zagrożeń i drogi ocalenia. Przekonuje zmieniony układ rymów jako celowy zabieg. ☺ Pozdrowienia.
  7. Gosławo - skoro tak twierdzisz, oznacza to, że tak jest.: ) Bardzo mi miło, dziękuję Ci za obecność i komentarz. ? Pozdrowienia.
  8. @Mayerling Może "kilkunastu", skoro Twój wiersz składa się z jedenastu wersów? Czwartą linijkę czyta się lepiej bez inwersji. Proponuję "wystarczy" zamiast przedostatniego wersu i "w Tobie całej" zamiast "w Ciebie całą". Pozdrowienia.
  9. choć istnieniem jestem prawie doskonałym - Tlen, Wodór, Reakcja - nie pamiętam Początku bardzo emocjonalne, głębokie i skryte, nie mam zwyczaju uzewnętrzniać uczuć, a jeśli już - w głębi pozostaję wyciszone i spokojne niepokoi mnie nieco i zastanawia własna monotonia we mnie Chaos i Ład są Jednym, a przeznaczeniem moim - istnieć, dawać i utrzymywać życie uwielbiam Ciszę i ciepło Słońca cieszy mnie ufność i przywiązanie ptaków nie lubię Wiatru wytrąca mnie z równowagi Jego zbytnia swoboda i bezgraniczna lekkomyślność, wręcz tępota ach, ludzie to dziwne istoty - ta ich pewność siebie i kruchość, i wiara w intelekt przy równoczesnym jego braku oprócz mnie, chyba tylko Bóg zna wszystkie moje sekrety Legionowo, kwiecień - maj 2004
  10. - A waćpan to pewnie sławny Longinus Podbipięta? - zagadnął przewysokiego szlachcica właśnie wchodzący do karczmy. Średniego wzrostu, ale mocnej budowy ciała. Z grubsza ciosany, potocznie dziś możnaby rzec. Odziany dostatnio i z nietypowymi, lekko wygiętymi mieczami u boku. Dłuższym i krótszym, na podwójnym pendencie. - A jam jest - odwrócił się i pochylił zagadnięty. - Herbu Zerwikaptur - dodał, kładąc lewą dłoń najpierw na pochwie miecza, a potem na sercu. - Bo herb noszę tu i tu - wyjaśnił. - Zaś kim waść jesteś? - odwzajemnił indagację. - Jerzy Zaruski - przedstawił się nowo przybyły. - Namiestnik chorągwi pancernej pana na Zamościu i Lwowie, jaśnie oświeconego Jana Zamoyskiego. - Ooo - rozpromienił się pan Podbipięta. - Sławny to wojownik, sławny. Jak mój pan, książę Jeremi Wiśniowiecki. - A sławny, tak jak i waćpana wódz - przytaknął pan Jerzy. - No, to napijmy się za spotkanie - postanowił, sięgając do trzosa. - Karczmarzu! Mołdawskiego! - Ale, ale - zaczął pan Longinus, nie mogąc się widocznie powstrzymać - czemu waćpan z panną tu wszedłeś? Wszak to choć żona, to wbrew obyczajowi waść czynisz... - Racja po stronie waszmości, nie neguję - odparł pan Jerzy. - Ale są powody. Istotne i rodzinne - dodał, widząc nadal zdziwienie w oczach pana Longina. - Wybacz więc waść, już przedstawiam. - To, jako słusznie rzekłeś, żona moja. Anna ze Skrzetuskich Zaruska. - Witam waćpanią - pan Podbipięta ukłonił się dwornie. - To już o przyczynę różnic w szatkach nie zapytuję - zganił sam siebie w duchu za powtórne spojrzenie na zgoła męski ubiór pani Zaruskiej. - Zgaduję, że i w Szwecji bywaliście? - Tam też - odpowiedziała zamiast męża pani Anna. - Ale o tym nie tu i nie teraz - dodała, wymieniwszy z mężem porozumiewawcze spojrzenie. - Karczmarzu, jeszcze jedno mołdawskie. Dla mnie - skinęła władczo. - A chyżo. Pan Longinus wciąż nie mógł wyjść z podziwu... Voorhout, 16 października 2020
  11. No na serio szczerze dziękuję. :)) Pozdrowienia, Sylwestrze.
  12. Obudził ją szept. Czyjś i nie wiedziała, czyj. Zbiegiem okoliczności było nim słowo " wszystko", które we śnie sama wypowiedziała dwa razy. Przez chwilę wpatrywała się w sufit, zbierając myśli i konstatując, że jest w łożu sama. Inaczej, niż się spodziewała. Poszukała go wzrokiem. Spał w fotelu, stojącym wraz z herbacianym stolikiem tuż przy oknie. I z drugim fotelem. Identycznym. Spał, krzywiąc się przez sen. - Hej! - zerwała się i podeszła do niego. - Obudź się! Otworzył oczy, nim zdążyła ponowić wezwanie. - Jak widzę, koszmarzyłeś to samo, co ja - powiedziała, nadal obserwując go bacznie. - Widzę też, że nie podobało ci się tak samo, jak mi. - No nie wiem... - zaczął. - Trzepnęła go w ramię. - Bądź poważny! - zirytowała się. - I dlaczego nie spałeś ze mną?! - podniosła głos jeszcze bardziej. - Przecież... Zamilkła, gdy spojrzał na nią. Surowo. - A czy ty - zaczął powoli - chciałabyś spać ze mną, gdybym chciał cię zabić? Albo gdybym chociaż spróbował? Bladła powoli coraz bardziej, z banthowym wszakże uporem nie spuszczając wzroku. - Ale przecież... - spróbowała odpowiedzieć. - Nie ma "przecież" - uniósł się wolno, wyminął ją i stanął przy oknie. Opuściła głowę, smutniejąc. - Już nie. - Ale przecież - nie poddawała się mimo smutku - przecież mi wybaczyłeś... - Tak, masz rację - odwrócił się do niej. - Zrozumiałem i wybaczyłem. Ale nas już nie ma. Cios twojego miecza spadł, chociaż przeżyłem. Twoja decyzja była zabójcza dla nas, bo to jego wybrałaś, chcąc zabić mnie. Mniejsza w tej chwili o prawdziwy powód, czy ten wybór podyktował ci strach przed nim, obawa o przyszłość, wygoda czy dawne doń przywiązanie. - I tak, masz rację - powtórzył po chwili, podszedłszy krok bliżej i uniósłszy jej głowę, by spojrzeć w oczy. - To smutne. Ale zadecydowałaś wiedząc, co to oznacza. Przecież w twoich planach miałem zniknąć, bo nasza więź okazała się mniej ważną od twoich obaw. I od spokoju sumienia. Mówiąc to, patrzył cały czas w jej oczy. Były pełne łez, a wargi i dłonie drżały. Czuła w jego słowach spokój i widziała go w jego oczach. I to przerażało ją najbardziej. - Ale wybaczyłeś... -wyjąkała z uporem, chwytając się tej myśli i związanej z nią nadziei. - Wybaczyłem - potwierdził spokojnie, ujmując jej dłonie pod wpływem chwilowej emocji. - Ale jest tak, jak napisałaś w jednym z twoich opowiadań: Nie jestem ci potrzebny. Usiłowała przytrzymać jego dłonie, gdy zaczął je wycofywać. - Przy myślach i emocjach, które w tobie zwyciężają, nie jestem ci potrzebny. Voorhout, 30 sierpnia 2020
  13. @Dag Zapasowe koło bytu... Mm, Twoja myśl wkracza w sferę metafizyki. Wymiana refleksji staje się coraz ciekawsza. ☺ Serdeczne, M.
  14. @huzarc Słusznie go dostrzegasz, bo i o nim jest mowa - chociaż nie wprost. ☺ Serdeczne pozdrowienia.
  15. @Gosława Na pewno dwa razy niewiele brakowało. Może nawet cztery, jak teraz usiłuję sobie przypomnieć. I raz kogoś uratowałem od upadku ze szlaku w Tatrach, to razem byłoby pięć. Co do odczuć, chyba nie miałem wtedy żadnych. Chyba... Serdeczne, M. @Dag Bardzo mi miło, że Ci się podoba "wizja (...)". Zadałaś istotne pytanie, jak bardzo śmierć przeplata się z życiem. Da się ją w ogóle odeń oderwać?? Serdecznie, M.
  16. @Sylwester_Lasota Miało być pozowato - jak to u kogoś skupionego na sobie. Ano - bo piszesz prozą i wierszem jednocześnie. ;))* "(...) wierzenia to (...) ściema." Michaił Bułhakow napisał w "Mistrzu i Małgorzacie": "(...) każdemu będzie dane to, w co wierzy." To tak odnośnie do sensu wierzenia jako takiego. ^(*_*)^ Serdeczne, M.
  17. ubrany w szatę czarną jak śmierć w pustym kościele pojawiam się znikąd (mówię tak, choć to oczywista nieprawda) i jak śmierć siadam naprzeciw niej - okrakiem na trumnie mój śmiech odbija się echem od ścian - a śmierć milczy jest ona jakby moją drugą połową, bo jak ja nie szanuje życia spoczywające w tym pudle zwłoki są dowodem mojej mocy i kolejnym moim zwycięstwem spoglądam w wykrzywioną twarz trupa i co, myślę, jesteś martwy, a ja nadal żyję zrozumiałeś już, czym jest samotność i że człowiek jest zawsze jak w trumnie - sam a śmierć milczy o tak, martwota is beautiful, jak moje paznokcie czuję się super, to fajne uczucie, tak znowu wygrać a śmierć milczy nadal, choć słyszała moje myśli zatrzaskuję z hukiem wieko i zarzuciwszy kaptur, oddalam się z tych wrogich nam - mnie i śmierci - murów, przesiąkniętych nienawistnym cuchem Innego Legionowo, styczeń 2005
  18. @Sylwester_Lasota Dziękuję Ci bardzo za uznanie i obecność pod wierszem. ☺ Serdecznie, M.
  19. Miło mi, Sylwestrze. Dziękuję. ☺ Pozdrowienia.
  20. Dzięki Ci wielce. ((;
  21. Przyłączam się do grona Wyróżniających. ☺ Pozdrowienia.
  22. Vanillo, dzięki Ci wielce za obecność przy tekście. ;))* Pozdrowienia.
  23. - Rozbieraj się! - powtórzył nagląco, gdy spojrzała zaskoczona. - No już. - Ale co ty?... - pobladła jeszcze bardziej. Nigdy go takim nie widziała. - Teraz?... - Niech ci się przestanie wydawać, że żartuję! - przyciągnął ją do siebie i pocałował mocno. Bez cienia czułości. - No już!! Drżącymi dłońmi sięgnęła do sznurowań sukni pod szyją. Uciekając wzrokiem. - Nie, nie moja mała. Patrz mi w oczy - rzucił niemal pogardliwie. - Chcę widzieć twój wstyd. Twoje zmieszanie. Bo wiesz, co zrobiłaś! Wypychanie tego ze świadomości nic ci pomoże. W każdym razie nie teraz! - gwałtownym ruchem zsunął materiał z jej ramion. Drgnęła mocno, odruchowo próbując zasłonić biust. Zauważył to. - Nie, moja droga! - wyrzucił z siebie z jeszcze większą złością. - Nic z tego. Kontynuuj. - Uśmiechnął się zimno, gdy ze łzami w oczach odsłoniła biodra. - Jest taka piękna - pomyślał po raz kolejny tego dnia. - A tyle w niej negatywnych emocji. Zimna i zła. Szkoda... - Bądź nadal grzeczna i obróć się - polecił nieco tylko cieplejszym tonem. - Mam na ciebie ochotę, jak widzisz. Jesteś mi to winna, dobrze to wiesz, mała. Nie tylko ten raz. Przyciągnął ją mocno do siebie. - Jesteś - mi - to - winna! - powtórzył, biorąc ją i nie zważając na łzy. To i wiele więcej. Nie protestowała, zrozumiawszy nagle wszystko. - Jestem ci winna... wszystko - szepnęła ledwie dosłyszalnie. - Wszystko. Voorhout, 2 sierpnia 2020.
  24. @Lidia Maria Concertina Pomysłowa ta Twoja Pościelówa. Z uznaniem. ? Serdeczne Niedzielne, M.
  25. @Natt Zgadzam się z Sennekiem - jest klimat. Ale czy rewolwer może być zgrabny? Serdeczne Niedzielne, M.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...