Krwinki płoną by już zniknąć,
zagrzebane blizny strute.
Włosy wbite w błonę smug
bo w powietrzu Was dziś widzę,
zwiewni tak leżymy, jak wspomnienie.
Spełniać się w nostalgii życia.
Pić łapczywie szare zdjęcia,
tak kiedyś kochałem,
taki kiedyś byłem szczupły.
K-pax,
uczucie z tragedii stworzone.
Wielkie domy, wydarzenia,
sole, kap, kap, na kartki.
Nie pójdziemy już na kłody,
na plaży już bez tych książek,
bez historii o kochaniu.
Spełniam się w wiecznym pragnieniu,
to jest przeszłość, rzeczy bieg,
strumieniami piętrzy rzeki,
w żyłach spienia starość chwil.
Pokaż mi te blade zdjęcia,
chude twarze w dłoń wlepione.
na plaży znalazłem piasek,
nie znalazłem naszych kapsli.
Wody daj łapczywie wołam,
jeszcze chcę pójść z Wami.
Tak budują dziś imperia,
każdy w innej części świata.
Wyjazdy do naszych państw.
obraz marzeń w tych pastelach.
Obraz szkicu niewinnego.
Delikatnie było, teraz siłą trzeba brać.
Garściami nas nie nasycą.
Ciągle iść, znaczy już biec.
Poza światy oniryczne
poza sen i fotel miękki.
Oniryczny taniec świtem,
tak mocno ja nie potrafię,
pogodzić się, że ten budzik,
będzie wciąż mi przypominał,
o tym, że boję się straty.