Święta -- nasza trójco zdechła (...)
smyka jednego potrzebujesz
kwartet z krzyżem sypiający
iskrą Niech! zapłonie wybrany
skrzydłami wspólnie wznieci i
pofruną jak feniks zrzucający
/ zanim sie ulotni /
ogniste pióra w cztery strony
wiatr roskołysze spadające
deszczem gotowe ochłodzone
są połaskotać Wasze skronie
Łapać w dłonie -- nie zaszkodzą
wręcz pożytek z nich jak w szkole
Życie...
nanizujmy na papier czarą słów
odrodzeni powstańmy z popiołów
połączmy nowy ogień czerepami
i "olszyn" oddający siebie - Nam!
opiłkami żelaza jednego magnetyzmu