-
Postów
11 450 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
51
Treść opublikowana przez Leszczym
-
Spacer z pieskiem
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Rafael Marius No nie mam. I poza szeregiem braku możliwości mogę być po prostu za mało opiekuńczy. A tu wiesz pieskowi dużo siebie trzeba dać :)) -
Spacer z pieskiem
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Rafael Marius No ja akurat nie mam - licencja poetica tak zwana :) -
Spacer z pieskiem
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@corival Pozdrawiam ;) -
Spacer z pieskiem
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@corival bo to fajny jest temat zawsze ;) @iwonaroma niestety bywamy smutni, notabene wszyscy bez wyjątku... no tak chyba już jest... -
@corival ;))
-
@Amber Tak, tak, oby ;))
-
Spacer z pieskiem
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Stary_Kredens pieski - zawsze modny temat ;)) Pieski, koty i wilki ;)) -
A ona rozliczała i rozliczała mnie we własnej osobie z pisania dla pieniędzy, których notabene nie zarobiłem. I mogę nie zarobić, co jako okoliczność wcale nie pomaga. Zatem bywało, że od czasu do czasu wręczała mi wyczerpujący rachunek złości za moją ponoć nieczystą intencję, nie bacząc wcale a wcale, że chciałem ją tylko trochę dokupić, a czyniłem tak po to w głównej mierze, ażeby troszkę rozhulać, choć może nie, nie rozhulać, a rozbujać, czy może rozluźnić nasz wspólny real. Innymi słowy uczynić go bardziej śpiewającym i tańczącym i weselszym i lżejszym. Być może nie rozumiała, ale one zazwyczaj, co wiem z doświadczenia, rozumieją tutaj naprawdę dużo i jeszcze trochę. Fakt faktem skrupulatnie zbierała czeki z wielu moich wypowiedzi i istotnie z biegiem lat czeków robiło się tylko coraz więcej i więcej. Warszawa – Stegny, 05.09.2024r.
-
Spacer z pieskiem
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Amber Ja akurat wilki i kojoty lubię, ale to akurat moja prywatna jest opinia :) -
@iwonaroma A gdzie tam prowokuję tylko, notabene dokładnie tak samo jak jestem prowokowany przez ten chodzący i to szybko milion dolarów w wyglądzie :)))) @Rafael Marius No, ba. O tym się nie lubi mówić, ale to rzeczywiście jest mezalians przepiękna kobieta i gołodupiec, a że jeszcze razem i na piwo, a nie na jakieś szlachetne alkohole no to światu takie coś raczej w głowie się nie mieści. Oczywiście są teorie, że miłość romantyczna, że pieniądze to nie wszystko, że wiersze, że i tak dalej, ale ta sytuacja no to raczej tylko w literaturze, zresztą zaraz ktoś powie, że literaturze tej raczej niższych lotów w dodatku ;)) @poezja.tanczy Oczywiście !!! Wszystkich forumowiczów z tego forum, a zwłaszcza tych z którymi wymieniam się na komenty i lajki zapraszam na piwo, a nawet na 3 piwa. No ale chodzi raczej o obręb Warszawy, bo tutaj mieszkam...
-
Zostało we wczorajszej, pomiętej już paczce jeszcze te ładnych kilka papierosów. Jest ich na całe szczęście w sam raz na dzisiejszy, poranny spacer, zresztą porą której wolałbym za często nie oglądać, ale takie jest życie. Starczą na spacer tam i z powrotem w dymku i w zamyśleniu. Na spacery chodzę z pieskiem. I taka myśl mnie właśnie naszła, że dobrze, iż mój piesek nie pali, bo fajkami musiałbym się z nim podzielić, jak czynię tak z niemalże wszystkim. Spacer nie myślałby sobie już tak fajnie, bo dokuczałyby mi braki nikotyny. Uff. I tak sobie dumam, że poza bezgraniczną miłością do człowieka w dodatkowo bardzo ufnej odmianie, na którą notabene można różnie spoglądać, psiny mają tutaj znacznie mniej słabości. Mój piesek nawet nie jest gruby, a przecież świetnie go karmię i staram się tak czynić najlepszą karmą i jest taki pięknie łagodny... Jakoś tak znacznie łatwiej mi niż brata przyłożyć go do swoich rozdrażnionych ran... Warszawa – Stegny, 05.09.2024r. Inspiracja – rozmowa osiedlowa.
-
@Dominika Moon Pisanie potrafi uskrzydlać, ale potem zdarzają się też niestety skrzydła połamane :// @Dominika Moon To w ogóle jest ciekawe zagadnienie, pytanie, które artystce lub artyście można zadać - co wolisz życie bez skrzydeł, czy życie z połamanymi skrzydłami (tak na zaś jakby poszło coś nie tak)... I myślę, że to naprawdę nie jest idiotyczne pytanie...
-
@marekg O zmroku chodzimy po zwrotkach :))) Bomba !!!
-
@sisy89 Ależ ekstra, no naprawdę gigantycznie wyszło :))) Zbieraj, koniecznie zbieraj !!!!
-
@MIROSŁAW C. Ale jakie tam są wpisy? Fajne !!!!!
-
Dwa wiersze
Leszczym odpowiedział(a) na Duch7millenium utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Duch7millenium Słuchaj, znać się nie znam, ale to całkiem ciekawy jest tekst!! Podoba mi się w każdym razie, ma coś ujmującego... -
@Florian Konrad Super !!!!
-
@yfgfd123 Łzy szczęścia...
-
Wyglądasz jak milion dolarów, albo nawet kilka. Ale ja nie mam ani jednego miliona dolarów :// Czy mimo to wszystko pójdziesz kiedyś ze mną na piwo, albo nawet ich kilka? Wieczorem, bo wieczorami więcej się wydarza? Warszawa – Stegny, 03.09.2024r.
-
Kilkadziesiąt dobrych wędek
Leszczym odpowiedział(a) na Leszczym utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Amber Dodatkowo aktywiści lubią uaktywniać. No ale są kłopoty niestety :) Są przeszkody. Ten tekst jest trochę żartem, bo ja akurat czasem lubię literacko sobie zażartować. Jak się komuś spodobał to ja i tak czuję się "wygranym" choć tych moich tutaj przegranych batalii no to całkiem sporo by się już uzbierało ;)) -
@Dagmara Gądek Ano widzisz Dagmaro, śmiechem żartem i ja się czegoś dowiem, notabene o muzyce, na portalu poetyckim :)) Ślicznie dziękuję :) Zdarza mi się jeszcze jakiś koncert zaliczyć i na ogół te wydarzenia bardzo mnie cieszą... ;))
-
@Corleone 11 Michał nie wymieniłbyś się ze mną ka książki? Za inne spojrzenie dam dwie swoje?;)
-
Mawiają, że ludzi trzeba wspierać. Mawiają przecież całkiem słusznie. Mawiają dawać, a nie zabierać. Mają rację. Wspierali więc aktywiści, bo przecież nie państwo, ani nie gmina, którzy doszli pewnego razu do przecież powszechnego w tu i teraz wniosku, że trzeba ludziom dawać wędki, a nie ryby. Zatem skołowali, zresztą prawdopodobnie od jakiegoś bogacza producenta, ładnych kilka pierwszorzędnych wędek i postanowili je rozdać prawdziwie potrzebującym. Wędki faktycznie były pierwsza klasa, bo wykonano je ze świetnych materiałów, z pierwszorzędnymi kołowrotkami, mocnymi kilometrami żyłki, błyski, haczyki i inne, innymi słowy wszystko co potrzeba. Zorganizowano też kursy łowiectwa ryb, gdzie trenerzy rybołówstwa przekazali trochę swojej wiedzy potrzebującym. Aktywiści urządzili punkt rozdawniczy wędek gdzieś nieopodal pewnego jeziora. I zgodnie z planem aktywistów zgłosiło się po nie kilkudziesięciu potrzebujących. Odebrali wędki, podziękowali bardzo przepięknie, przeszli niezbędne kursy i wybrali się grupą całą nad jezioro łowić ryby, zresztą robić tak długo aż zaspokoją swoje potrzeby. Rozstawili się w te kilkadziesiąt nienasyconych osób wokół brzegów jeziora, faktycznie niezbyt dużych rozmiarów. No ale łowili, łowili, łowili i nic. Aktywiści w swoim pięknym intencyjnie planie szerzenia pomocy, która pomaga nie przewidzieli bowiem, że po pierwsze, jezioro jest za małe, po drugie, że nie ma w nim ryb, a po trzecie wreszcie, że nawet jeśli są tam jakieś ostatnie z ryb, to i tak wielka konkurencja wędkarzy wyjadaczy wykluczy ich sukces z założenia. I na tym tę historię można byłoby skończyć, ale to nie koniec tej historii. Nad jezioro faktycznie przychodził jeszcze stary, doświadczony i dobrze zorganizowany wędkarz Stefan. Łowił ryby tam od bardzo dawna. Robił tak wcale nie najlepszą wędką, bo czynił tak jakimś mocno przestarzałym sprzętem. Tyle tylko, że wędkarz Stefan znał to jezioro jak własną kieszeń. Znał te ryby i wiedział, że faktycznie jest tam ich trochę, a przede wszystkim wiedział gdzie żerują i o jakiej porze świetnie biorą. Doskonale znał warunki panujące na jeziorze, a prowizoryczny najazd wspieranych przez aktywistów potrzebujących łowiących akurat dla niego nie mógł być żadną konkurencją. Rozstawiał się gdzieś o świcie, gdzieś w pobliżu mało uczęszczanego brzegu, zanęcił czasem pożywieniem i każdorazowo wyłowił te kilkanaście całkiem nie najmniejszych ryb. Leszcze, okonie, liny, płocie itd. I na tym można byłoby skończyć tę historię, ale to nie jest jeszcze jej koniec. Wędkarz Stefan w łowieniu był bezbłędnym, ale i on – można odnieść wrażenie – wcale nie aż tak dobrze korzystał z połowów. Ot, co jakiś czas urządzał huczną, rybną kolację w gronie najbliższych ze świetnie przyrządzonymi daniami. Podczas zabawy on i jego ziomkowie najadali się jak tylko mogli najbardziej potrawami rybnymi, co popijali jednym z tańszych popitków, bo na droższy nie było ich stać. Wędkarz Stefan też nie mógł sprzedawać wyłowionych ryb z jeziora, bo po pierwsze przepisy prawa mu na to nie pozwalały, a po drugie gdzieś tam w pobliskim miasteczku wcale nie było wielu chętnych do kupna ryb z tego jeziora. Ryby z jeziora przegrywały konkurencję z ziemniakami i mięsem z pobliskiej masarni. Z tych właśnie względów wędkarz Stefan miał wielokrotne problemy z opłaceniem czynszu, czy podatku od nieruchomości. Dach przeciekał. Żył z dnia na dzień. Martwił się tym i tamtym co niemiara. No ale wędkarzowi Stefanowi przynajmniej udawało się nie przymierać głodem, a to już i tak coś, duże coś, w tej trudnej, coraz trudniejszej rzeczywistości ości. Warszawa – Stegny, 02.09.2024r.
-
@agfka W pewien sposób nawet ubiegłaś mnie myślami :))) Oczywiście interesuje, ale zapewne nie wszystkich.
-
@iwonaroma To są żarty ;)) I w sumie mało w nich filozofii, chociaż...