Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 351
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    37

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @iwonaroma oj tak, miłość powinna być raczej nieurzędowa, ale się nie znam :)
  2. @iwonaroma a ja serio myślę, że jednak o innych procentach rozmawiamy. Myślę też że bardzo trudno w tym świecie czuć powołanie i być konsekwentnym w tym przez x lat. Fakt, temat rzeka...
  3. @error_erros Bezbłędny wiersz ;)) Szczerze mówiąc musiałem się przez chwilę przekonać do Twojej poezji, ale jak już się przekonałem - kurczę bardzo ją lubię, lubię bardzo :))
  4. @JJStachak Ładny wiersz na bardzo trudny - paradoksalnie może - temat :)
  5. @lena2_ Bardzo ładny wiersz:)) Przyłączam się do Twoich fanów :)
  6. @dach Tak się w Łodzi pisze !!! Extra :)
  7. @error_erros dzięki;)) Wszyscy tutaj po troszeczku uczymy się od siebie;))
  8. @error_erros Taka fantazja mnie poniosła. Ukrywa się coś w zanadrzu czyli przemilcza do właściwego momentu. A schować się w zanadrzu to w moim wykonaniu nie wiem zamilczeć, ukryć intencje, zamknąć się, wycofać. Pomyślę nad tym tekstem jeszcze, ale to tylko króciutka miniatura jest;) Bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałeś. Za chwil kilka zrobię to samo i z uwagą przeczytam Wasze wiersze ;))
  9. Miła Pani – złego słowa nie mogę powiedzieć - z miejscowego urzędu matrymonialnego pełnego petentów zapytała bystrym, przewlekłym i przenikliwym spojrzeniem: Płeć? Odpowiedziałem: Mężczyzna z kłopotami. Prawdę powiedziałem. Prawdę. Pani nie miała więcej pytań. Srogo schowała się w zanadrzu. Zasklepionego serca nie musiałem natenczas otwierać. Skrzypiałoby tylko.
  10. W wyżej wskazanej Fundacji imienia Jana Zmiennika mogę być tylko narratorem. Zawodzę. Zawodzę na całej linii. Też tutaj płaczę. Tłumaczę Im – racjonalistom z wyboru przekonań - że owszem świata nie zmienię i że owszem tak uczynię ale w życiu, czy wcieleniu następnym. Tym lepszym i zdrowszym. Słowem pełniejszym. Słuchać nie chcą. Jedno życie, jeden strzał i finito. Po tobie poza zmianą tylko kurz zostaje. Tak mi tłumaczą swoje na moje. Najpierw wyobrażam sobie. Potem jestem zmęczony. Szybko się męczę. Najszybciej. Gubię te wszystkie oddechy pokątnie. Idą: trzynasty dzisiejszy papieros i trzecia kawa. Chcę być przekonujący i wiarygodny. Nie pozostaje mi nic innego jak spisać protokół. Powstaje protokół konieczności niezmąconej o spokojnym i polubionym wczoraj, o zgodnym i jednostajnym dzisiaj, o nieprzeniknionym jutrze. Protokół spisałem w biurze przed zaintrygowanym oficerem w oficerkach. Na kolanie. Kilka naprędce koślawych zdań. Wymyślonych na poczekaniu. Myślę sobie – przeczekam. Podpisałem się imieniem i nazwiskiem oraz peselem. A co mi tam. Protokół ma numer – sto ileś tam. Inspiracja: 1) Lidia Maria Concertina (poezja.org) 2) Czarek Płatek (poezja.org)
  11. @GrumpyElf dzięki Elfi ;) Jutro przyjrzę się Waszej poezji ;))
  12. Z dwiema fajnymi babeczkami, o których będzie jeszcze mowa poniżej wybrałem się do kumpla żeby pogadać, zresztą jak z reguły mamy w zwyczaju, to jest o zwykłych i regularnych farmazonach. Tak jest najprzyjemniej i najmilej oraz całkiem niezobowiązująco. Babeczki były niczego sobie, złego słowa nie mogę powiedzieć, jedna była ciemniejsza, a druga jaśniejsza. Ładne i w miarę okrągłe, ktoś złośliwy – a takich nie brakuje – powie, że nawet pulchne. W sam raz były. W sam raz. O czym my to nie rozmawiali? Rozgorzała, skądinąd intelektualna, wrzawa. Coś z niej, znaczy się z tej wrzawy zostało mi w głowie do dzisiaj, choć tylko od przedwczoraj, bo przedwczoraj niniejsza wizyta się odbyła. Pośmialim się, popłakalim i wypilim cztery piweusze jak przystało na dobrych kumpli. Dwa solenizanty Michały, bo spotkanie przecież 29 września miało miejsce. Półlitrowej flaszki wódki marki Palikot, czy jakiejś nawet innej zupełnie nie pamiętam. Stuknęlim się butelkami, faktami i treściami poniekąd interesującymi, choć nie najważniejszymi. Posnulim fakty z przeszłości, a nawet pomyślelim o dniach jutrzejszych i następnych. Wyciągnęliśmy kilka planów z zakamarków duszyczek i rozumków. Bywało gęsto, ciasno, a nawet przaśnie, jak bywa zresztą zazwyczaj. Pokombinowalim z opowieścią, odpowiedzią i nad frazami kilku wierszeuszy wyciąganym jak na zawołanie z kilku kapeluszy. Ktoś złośliwy powie – a są tacy – że psu z gardła je wyciągaliśmy. Doszlim do skądinąd słusznego wniosku, że bycie literatem jest sposobem na życie i pewną nie nazbyt być może wyszukaną, choć różnostajnie swobodną formą różnorodnych zachowań. Sztuka to niełatwa z czego wszyscy, oprócz złośliwców, zdają sobie doskonale sprawę. Słuchać i mówić trzeba jak najwięcej, co jest trudne. To jest właśnie najtrudniejsze. Postanowilim wytrwać w formach literackich przez jeszcze przynajmniej kilka chwil. Chcielim pisać cokolwiek co ma sens, rzecz jasna z naszych punktów widzenia, które co raz stykają się by od czasu do czasu się rozejść. Napisać coś z niczego też jest sztuką, tyle że trudniejszą. Są tutaj tacy co twierdzą, że jest zgoła na odwrót. Świat skacze na głowie i ani myśli przestać tak czynić, a my razem z nim. W końcu zjedliśmy po babeczce budyniowej i jabłkowej, bo to tylko smaczne ciastka były. Tylko ciastka i nic więcej.
  13. @WarszawiAnka słuchaj ja się z Tobą w zasadzie zgadzam. Ale widzę, a internetowe czasy odkrywają tę prawdę z podwójną mocą, że tu prawie nikt nie jest bez skazy. Obecnie w Polsce jeszcze nic nie znaleźli chyba tylko na Kopernika. Może być jeszcze inny teoretycznie przypadek, że dobry artysta, dobry mąż, czy dobra żona, bo przecież nie rozmawiamy o swoistej wojnie płci, coś kiedyś sknocili. W czasach dawniejszych możliwe nawet, że tego sknocenia, a nie mam tutaj wcale na myśli jakiś ewidentnych czy dyrastycznych przypadków, bo przecież jednak rozmawiamy o odcieniach szarości, nikt by nawet nie odkrył, nie zauważył, nie rozpropagował. I sprawa jakiejś głupoty rozmyła by się po kościach. I niemalże wszyscy byliby zadowoleni. Teraz jest inaczej, wszędzie systemy komputerowe, pliki, fotografia, archiwa, telefony komórkowe, grupy społecznościowe i teraz jest o niebo łatwiej komuś wyciągnąć taką głupotę i tego kogoś zrównać z błotem tak dalece, że ten ktoś przestanie być już uznawany za dajmy na to dobrego poetę. Można sobie wyobrazić kogoś, kto się podda i dajmy na to przestanie pisać, bo sam przed sobą uwierzy, że coś jest z nim nie tak. W ten oto niewyszukany sposób tracimy poetę, ale możemy również stracić polityka, męża, sprzedawcę, biznesmena, technika i długo by jeszcze wymieniać. Szereg spraw etycznych jest bardzo niejednoznaczna moim skromnym zdaniem. Jeśli mówimy o Hitlerze sprawa jest oczywista, bo mamy do czynienia z totalnie złym człowiekiem w złych czasach i sprawa jest absolutnie jednoznaczna. Jeśli ktoś partnera doprowadza do faktycznego szaleństwa i czyni tak w sposób zawiniony sprawa też jest raczej jednoznaczna. Ale jest też mnóstwo mniej oczywistych przypadków, a mam wrażenie czasy nie sprzyjają ich rozsądnemu rozpatrzeniu. Mogę tylko na szczęście dodać, że mam nadzieję jestem po trosze artystą, ale na szczęście nie jestem sędzią, a i nie mam uprawnień do bycia adwokatem. I czuję prawdziwą ulgę z tego powodu :))
  14. @WarszawiAnka Zacznę od końca. Bardzo źle że Hitler nie został doceniony jako malarz bo wtedy może drugiej wojny by nie było. Albo choćby nie poprzestał na tym swoim marnym pisaniu. Gdyby jakis wariat załóżmy poeta skrzywdził moją siostrę bardzo bym się na niego wnerwił. Ratowałbym ją. Są takie przykłady, podobno Philip K. Dick taki był. Sprawę traktowałbym rzeczywiście personalnie, tak myślę, ale to wciąż mógłby być dobry poeta. Inna sprawa, choć łatwo powiedzieć, ale ktoś nas krzywdzi no to jednak powinniśmy reagować i odchodzić. Trochę masz racji, a trochę i ja ją mam. Były partner nazwijmy poeta jest byłym mężem i nie wiem może na przykład płacić wysokie alimenty, a nie ma może konieczności równać go od razu z ziemią. I obtrambiać po wszelkich możliwych tubach, że to skurwiel jakiś jest. W świecie sztuki, polityki, religii, biznesu i każdym innym jest trochę miejsca na wybaczanie, ale my jakbyśmy zupełnie już w ogóle nie chcieli tego robić. Tymczasem w sprawie mojej siostry ( a mam faktycznie kochaną siostrę) najważniejsze byłoby uratowanie siostry i przywrócenie jej do świata zdrowych, a dopiero potem policzenie się z mężem durniem. Długo by o tym dywagować...
  15. @Gosława co prawda, to prawda, zgadzam się z Tobą Reni. O wrażliwość, ba o nadwrażliwość się ciągle tutaj rozchodzi :)) Ogólnie wybaczcie mi, że argumentuję malarstwem, a nie poezją, co z niewiedzy się bierze :) Mało znam historii poetów, za mało ;//
  16. @WarszawiAnka dyskusyjna sprawa. Humanistyczna bardzo. Kim jest zły człowiek? Kim jest dobry człowiek? To nie są łatwe pytania. Był taki impresjonista, którego skądinąd cenię bardziej nawet niż Van Gogha, Hrabia Henri de Toulouse - Lautrec, którego w wielu sprawach można byłoby posądzić o nieprzyzwoitość. Niesamowite rzeczy robił w sztuce, wyznaczał nowe trendy, odkrywał nowe techniki chyba najwięcej w rytownictwie, ale do aniołków nie należał. Nikt nie może mu zarzucić, że był złym artystą. Sporo było takich osobowości. Czytałem również biografię Edwarda Muncha. Ten również w malarstwie doszedł do mistrzostwa mimo że był kłótliwy, miał paranoiczny charakter, toczył całe batalie z urzędami skarbowymi. Ktoś również może powiedzieć, że to zły człowiek był, a uznawany był za najwybitniejszego malarza swoich czasów. Ja tylko w naiwny sposób nakreśliłem pewne zagadnienie. Mam wrażenie, że ostatnio trochę przestaliśmy to oddzielać, bo w dobie internetowej czy celebryckiej wnikliwości zaczęliśmy bardzo różnym osobom zadawać moc niestosownych pytań, sugerujemy różne sprawy, wchodzimy im w rodziny, do łóżka, w sprawy pracownicze etc. itd. Doszło do tego, że powstało grono najwybitniejszych artystów, na przykład Banksy, którzy bardzo daleko ukrywają swoją tożsamość i muszą popełniać nie lada wysiłki żeby chronić swoją prywatność, co przecież odrywa ich od spraw sztuki, czy zawodowych. Wywlekamy jakieś brudy najwybitniejszym przedstawicielom czasów minionych, oczywiście że nie tylko artystom, a zapominamy, że jakby się głębiej zastanowić to sami do świętych bynajmniej nie należymy. W strącaniu z najróżniejszych pomników brakuje nam wybaczania i wyobraźni. Dzięki za wpis, fajnie że do mnie wpadłaś :) Również pozdrawiam :)
  17. Załóżmy, że poniższe się wyklucza, ponieważ takie właśnie bywają nasze odpowiedzi wobec tez rozmaitych, rozmytych i fifty – fifty. Swoją drogą na naszych drogach lubimy wykluczać. Pół biedy jeśli tylko "nieprawidłowe" treści. Czy dobry poeta to dobry człowiek, czy ten, który dobre wiersze pisze? Naiwne pytanie wprost na naiwne czasy. A i autor pytania również naiwny w zamiarze bezpośrednim. Jakieś propozycje? Wszystkie przyjmę z naiwną wdzięcznością :) Każda odpowiedź jest podobno dobra. Nie oszczędzajmy liter na lepsze czasy, które mogą wcale nie nadejść. Mam – jak prawie każdy – własne preferencje ;) Zgranych do cna lubię. Bardzo lubię i chętnie ich czytam.
  18. @Michał1975 nic nadzwyczajnego. Grę słow wokół pierwszego wersu pierwszej strofy.
  19. @Michał1975 A ja bym napisał, że nakłułem i naciąłem króla. Poza tym poprawił powtórzenie w ostatniej strofie :)
  20. Lęków i obaw noszę po kieszeniach całe mnóstwo. Nie ma się czemu dziwić, bo w końcu czterdzieści dwa lata je zbierałem i siłą rzeczy odkładam je do dzisiaj. Prawie nigdy tutaj, jak zdążyłem zauważyć, nie jest jakoś specjalnie lepiej. Taka osoba, takie realia, czasy takie. Od nikogo nie oczekuję, że mi lęki powyjmuje z kieszeni, czy nawet je ukradnie. Wolałbym szczerze mówiąc otrzymać odszkodowanie. Tylko, że każdy się tutaj boi, a co za tym idzie powstaje pytanie kto, komu, czym i ile miałby wypłacać należności? Miłości jest tutaj – na tym ziemskim padole – chyba zawsze za mało. Mogli by nas mniej straszyć, zaiste to prawda, ale nawet gdyby bardzo chcieli tak czynić i tak by się im ta sztuka nie udała. Wiadomo również, że lęki w społeczeństwie potrafią się opłacać i przynosić wymierne korzyści. Nawet nam – poetom – się one niekiedy opłacają. Zawsze mnie uczono, że najbardziej straszni są właśnie ci, co najbardziej się boją. Reguła sprawdza się w praktyce, ale są wyjątki. Są wyjątki... No jak, po prostu jak oni mają nas mniej straszyć? Od nikogo nie oczekujmy cudów. Ale chciałbym. Chciałbym ażeby dwie przyszłości ta węższa – prywatna - oraz ta szersza – nazwijmy narodowa lub nawet światowa – chociażby najniezdarniej szły w nazwijmy to dobrą stronę lub stronę właściwą. Czy tak idą? Problem pytań kierunkowych od dawna jest zawsze ten sam, a mianowicie że niezmiernie trudno o realizację kierunkowych odpowiedzi na takie pytania. Odpowiedzi na powyższe dwa kierunkowe pytania zasadnicze w gruncie rzeczy nie znam, a nieumiejętna zdolność mojego przewidywania miesza mi się bez przerwy z w rzeczy samej lękiem istnienia. Kierowco kup sobie pałace za ukradzioną forsę, okłam i oszukaj kogo i czym chcesz, dogadaj się z kim tylko ci wygodnie, pójdź nie raz i nie dwa na dziewczyny, ba - nawet na te lekkich obyczajów, tylko bardzo Cię proszę prowadź nas bezpiecznie, wygodnie, szczęśliwie i we właściwym kierunku we właściwym tego słowa znaczeniu. Wiem, łatwo jest prosić. Łatwiej.
  21. @Czarek Płatak również doceniam. Mocniejszy, bardziej betonowy i jednocześnie szorstki przekaz. Też szczery i trochę do bólu.
  22. @dach Hej, prawda jest taka, że jeśli cokolwiek mi wychodzi to dzieje się tak tylko dlatego (poza raczej prozaicznymi poszukiwaniami w prozie właśnie), że uczę się od Was wszystkich, a od każdego po trochu. Dzięki, miło mi.
  23. @GrumpyElf Wyśmienity tekst, ale na szczęście się nie znam :))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...