Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 665
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @poezja.tanczy Ja nie mam specjalnie dużej famility :)) To i nie przejmuję się co piszę i nie cyzeluję każdego słówka, wtłaczając zdanie w koniecznie jakiś nie wiadomo jaki przekaz :) Dzięki za lekturę, dziś albo jutro do Was zajrzę :)
  2. VII. Po długim - trzytygodniowym - i niezbyt wyczerpującym pobycie w dużej, nadmorskiej miejscowości dochrapali się. Ostatniej nocy oboje sobie pochrapywali słodkim i niewinnym snem w niebieskich pieleszach, ale byli jeszcze młodzi, a zatem chrapanie obojga nie weszło jeszcze w decydującą i bardzo męczącą fazę. Poprzedniego dnia zaplanowali, że wstaną na dziewiątą i posprzątają apartament, żeby oddać klucze przed godziną dwunastą, która była godziną zdania apartamentów. Traf chciał, że tej nocy zaspali i obudzili się oboje grubo po dziesiątej. Młodzi, jak to młodzi, w zasadzie w ogóle w apartamencie dotychczas nie sprzątali. Cóż, zrobił się niezły bałagan, a różne ciuchy, rzeczy i sprzęty były porozrzucane w pięknym nieładzie po całym lokalu i muszę przyznać, że niektóre z nich w dość nieoczekiwanych miejscach. Dla przykładu co robiła jej portmonetka w łazience? Dlaczego jego ortalionowa kurtka wisiała w wucecie? Takie tam ciekawostki. I chyba zdaje się tego dnia zaczęli mieć do siebie pretensję. A to oto że wcześniej nie sprzątali, a to oto że teraz nie chcą tego zacząć robić, a to oto że nie idzie im pakowanie, a to oto że zaraz muszą zdać lokal, a są oboje w totalnym rozgardiaszu. Generalnie mieli jednak do siebie pretensję, że wcale a wcale nie są doskonali, a już na pewno nie tak na jakich wyglądają i jakie sprawiają wrażenie. Ona burknęła, on coś huknął i nagle siebie razem przestali widzieć w jasnych barwach i wdało się w nich negatywne myślenie. Jednakowoż w momencie już naprawdę napiętej emocjonalnie atmosfery bliskiej trzaskaniu drzwiami ona wyszła na balkon i zapaliła papierosa, skądinąd nie inaczej jak zwykłą paczką zapałek. Ta sytuacja podpowiedziała narratorowi, że to w niej tkwił większy ogień, zwłaszcza że po niej i on wyszedł i zapalił papierosa, no ale zwykłą, skądinąd najtańszą zapalniczką z supermarketu. I chyba od tamtej chwili z obojga zeszło ciśnienie, wewnętrzne wnerwienie, roztrzęsienie i ta cała młodzieńcza pretensja na partnera i kłopotliwą sytuację. Od tego momentu oboje zacisnęli zęby i rzecz po rzeczy, a było ich naprawdę całe zatrzęsienie, lądowały w dużych walizkach podróżnych. Potem pozamiatali, posprzątali, a nawet wynieśli śmieci do kontenera, nie zapominając nawet o balkonowej popielniczce z czterema niedopałkami, co uczynili całkiem zgodnie i bez problemów i nawet z niekłopotliwym podziałem ról i obowiązków. Z uwagi na fakt, że tych rzeczy było naprawdę bardzo dużo i kłótnia zabrała im dobre czterdzieści pięć minut nie zdążyli z ogarnięciem apartamentu do dwunastej, tylko zdali go po trzynastej. Było jednak coś z komfortu, że obsługa kurortu nie pilnowała i nie egzekwowała z jakąś przesadną dokładnością godzin zdania lokalu. Z całą pewnością wcale nie musieli płacić za dodatkową dobę, a przecież i takie sytuacje potrafią się w życiu przydarzyć. Sprawa jak to mawiają rozeszła się po kościach. Gdzieś w międzyczasie zdążyli się nawet pogodzić, no ale narrator nie zdołał zauważyć, które z nich wyszło z tą inicjatywą. Jest faktem, że wygodnie im było nie mieć tak naprawdę za co siebie przepraszać. Właściwie ta z pozoru niewinna sytuacja ich tylko podbudowała, że jakby co gdzieś kiedyś to pogodzą się i poradzą sobie razem z jakimś problemem. Roześmiani, wypoczęci i w dobrych humorach zapakowali bagażnik bodajże Tesli i odjechali do domu. Gdzieś po drodze zatrzymali się na obiad i z bagażem dobrych doświadczeń i wspomnień, po czterech godzinach niezbyt męczącej jazdy przednim samochodem, wrócili do swoich domów, a każde do swojego. I chyba nawet pocałowali się na pożegnanie, a już z całą pewnością ładnie i grzecznie podziękowali sobie za wyjazd, który przecież tylko ich oboje umocnił. Oboje czuli – i było w tym coś z wygody obustronności i wzajemności – że tak naprawdę po pierwsze, udało się, a po drugie, że jakby co dadzą sobie radę z życiem w nieokreślonej i pełnej przeróżnych niebezpieczeństw przyszłości. Cóż narrator określiłby tę sytuację w ten sposób, że zdarzenie zdało egzamin, a co za tym idzie oboje z egzaminu wyszli zwycięsko i chyba jest w tym stwierdzeniu coś z prawdy.
  3. @violetta Fakt, będą zapałki, po prostu je widzę w tym opowiadaniu, ubiegłaś mnie myślą :))
  4. @violetta no ja Ciebie fenomenalną siódmą częścią (nie ostatnią) mojego wybitnego opowiadania, wybacz ale nie obudzę. No ale jest tutaj cała grupa zdolnych poetów i prozaików, która będzie w stanie to uczynić ;))
  5. @violetta czyli jak rozumiem jakiś otwarty basenik na świeżym powietrzu :))
  6. @violetta jasne, że i z tego można by stworzyć metaforę. A na razie kombinuję w myślach z pierwszą kłótnią, bo i taka powinna się znaleźć. Inna sprawa, że nie chcę tego opowiadania jakoś przeciągać - historii mogłoby być całe zatrzęsienie, a mnie chodzi tylko o przypowiastkę o wygodzie w pigułce :))
  7. @Ewelina Możesz mieć rację, technicznie tekst jest nie całkiem, w wolnej chwili go wygładzę, ale po czasie, bo inaczej siedziałbym nad cyzelowaniem słówek i nic nie napisał :(( Spodobało się - super :)) Cieszę się.
  8. @violetta gorsi są narratorzy, bo wszechwiedzący ;)
  9. VI. Narrator miał wynajęty mały apartament w tym samym kurorcie ośrodka, co on i ona. Znajdował się na tym samym piętrze, bo drugim, zresztą obok za ścianą, a łączony rząd balkonów oddzielony był tylko niezbyt dużym przepierzeniem. Pewnego bezchmurnego wieczora nad nadmorską miejscowością ukazały się całe gwiazdozbiory. Piękne były te gwiazdy, choć narrator, mimo pewnej pisarskiej sprawności i znajomości rzeczy, akurat nie bardzo nawet umiał nazwać poszczególne konstelacje, ograniczając się do odnalezienia na niebie wielkiego wozu. Usiadł wieczorem z piwem w ręku na balkonie, a popielniczka szybko puchła w kolejne niedopałki. I zdaje się, że przez przypadek musiał się zasiedzieć na balkonie do późnych godzin nocnych. Dumał, patrzył w gwiazdy i myślami pracował nad kolejnym akapitem tekstu, który tak poważnie go pochłonął, choć akurat tego wieczoru zdania wcale nie układały mu się w całość. I chyba gdzieś po drugiej i chyba po łóżkowych ekscytacjach tej fenomenalnej pary on i ona wyszli na balkon. Ubrani byli w niedbale zarzucone na siebie piżamy. Jej była bardzo atrakcyjna, kolorowa i mocno erotyzująca i bynajmniej nie przykrywała całego ciała, a jego po prostu schludna i z krótkimi spodenkami. Widać było po nich pewnego rodzaju uniesienie, wzruszenie, rozkojarzenie i kategorie zachwytu. Dość powiedzieć, że na narratora w ogóle nie zwrócili uwagi, a przecież również siedział na balkonie, zresztą z bodajże czwartym piwem w ręce i z obowiązkowym jak na niego papierosem. Niebawem on i ona to piękne niebo jednak zauważyli, potem nalali sobie po kieliszku szampana lub prosecco i zapalili po papierosie, zresztą chyba mentolowym, a uczynili tak pierwszy raz odkąd narrator ich poznał. Jakież wygodne i tanie musiało być dla nich niepogrążenie w nałogu tytoniowym, czy alkoholowym. Zdecydowanie w tej ładnej chwili było coś bardzo doniosłego. W przytuleniu, radości i uniesieniu ćmili sobie po papierosie, popijając go niezbyt mocnym płynem z kieliszków. Narratorowi wydaje się z niemalże stuprocentową pewnością, że sprawy łóżkowe pochodziły z serc, wygody tamtego dnia i ich niebywałej atrakcyjności. Stąd można wysnuć wniosek, że akurat tamtego dnia seks musiał się im po prostu udać. Ot, on i ona milczeli sobie na balkonie i zachwycali się wspólnymi okolicznościami, również, a może przede wszystkim można by rzec, że przyrody. Następny zresztą dzień tej pary, miał dla narratora kilka podpowiedzi odnośnie tego wieczoru, ale o tym za chwilę. Okoliczność, że ważne sprawy łóżkowe im się tak naprawdę udają musiała sprawiać, że ich związek wzrastał w siłę. Stopniowo i on i ona umacniali się w postanowieniu bycia razem, czego narrator broń Boże nie zamierza podważać, ani tym bardziej deprecjonować. Te okoliczności również i dla narratora były wygodne, bo nie musiał pochylać się nad jakimś trudnym, sprzecznym, negatywnym w wymowie, konfliktowym i pełnym najróżniejszych niespełnień przypadkiem. Po tych doświadczeniach przeróżnych obserwacji jeśli ktoś narratorowi kiedyś wygarnie, że wygoda nie jest ważna w życiu i kompletnie nieistotna, ten go wyśmieje i jeśli będzie mu się chciało w ogóle dyskutować, a bardzo możliwe że jednak nie będzie miał takich zamiarów, poda mu multum ważnych argumentów jawnie przeczących tej aroganckiej, niezbornej i nieprawdziwej tezie. I – kolejna sprawa – tezie doprawdy z najróżniejszych przyczyn de facto bardzo niebezpiecznej i właśnie groźnej prawdziwą degrengoladą. Nadmorska, duża miejscowość daje wiele możliwości. Zawsze znajdziesz coś dla siebie. Zawsze znajdziesz swoje miejsce i jest mnóstwo okazji aby coś razem porobić. Tak też było tym razem i nie ma w tym przypadku. W dniu następnym po wydarzeniu opisanym w poprzednim akapicie on i ona wybrali się spacerkiem do odległego o dwa kilometry muzeum erotyki. Ekspozycja bardzo ich zainteresowała, a oboje mieli raczej swobodne i wyzwolone podejście do tego tematu i nie znalazłbyś w nich nawet cienia zgorszenia na temat krążący wokół miłości fizycznej, o której zresztą tak dużo się mówi przy najróżniejszych okazjach. Być może pewną podpowiedzią odnośnie do ich upodobań w tym zakresie był fakt, że niektóre ekspozycje, czy eksponaty jakoś mocniej tę parę zainteresowały. No ale narrator niniejszego opowiadania wcale nie musi odkrywać wszystkich ich tajemnic, a już z całą pewnością nie musi tak czynić w stosunku do tajemnic alkowy. Słowem oboje byli nadzwyczaj zaintrygowani wystawą, która zresztą musiała w jakiś sposób przypominać im o ich upojnej nocy we dwoje w apartamencie w kurorcie. Można tylko dodać, że ona influencerka jak to miała w zwyczaju dobrze i seksownie była tego dnia ubrana, dlatego i ona w co poniektórych zwiedzających wystawę wzbudzała prawdziwy podziw. A jemu najwidoczniej to nie przeszkadzało, co również w pewien sposób świadczyło o jego niezdawaniu sobie sprawy, choć i on mógł się podobać - jak przypuszczam - publiczności żeńskiej. I czasem się zdarza, że jakaś malarka z całym tym jej artystycznym przekazem i specyficznym ubiorem pasuje jak ulał do którejś z wystaw malarskich. I zdarzy się czasem, że któryś pisarz z całym jego bagażem pisarskich i życiowych doświadczeń wpisuje się ja ulał w muzeum literatury, czy sztuki. A tym razem oni, z całym tym swoim erotyzmem, seksapilem, atrakcyjnością fizyczną, wesołością, radością i spełnieniem co do joty wpisywali się w muzeum erotyki, co powodowało, że najprawdopodobniej byli najznakomitszymi gośćmi tego dnia na wskazanej wystawie. Powyższe również w pewien sposób świadczyło nie o czym innym jak o wygodzie, albowiem dopasowanie jest właśnie niczym innym jak wygodą. Nawet gdy jesteś publicznością, czy przebywasz na widowni dobrze jest, gdy do danego wydarzenia po prostu pasujesz i niejako się w nie właśnie wpisujesz. Narratorowi w tamtym momencie chciało się im bić brawa, no ale musiał się powstrzymać, choćby z tego powodu, że ta para mogłaby na tę okoliczność zwrócić uwagę, co skądinąd bywało niewygodne.
  10. @violetta a w 2031 no to wtedy będzie zamieszanie :)
  11. @Ewelina Ba, nawet niejeden mężczyzna ostatnio też by tak chciał :) Bardzo kobieco i z sensem :)
  12. @violetta no ba, mówisz i masz, ale nie każdej uwagi się słucham. Tutaj akurat uwaga mniej więcej pasowała, tym bardziej że nowej Masłowskiej jeszcze nie przeczytałem :)
  13. @violetta wiesz, chyba się posłucham, bo nie mam przecież zgody p. Masłowskiej do tego odniesienia, a tytuł rozkwitaj też jest ciekawy, choć tutaj może ciut mniej przewrotny, a mnie o przewrotność też chodzi :))
  14. @Corleone 11 A to przepraszam, faktycznie nie zrozumiałem :)) Mnie chodziło o sklecenie takiej historii, która jest ładna, ujmująca i mówi bardzo dużo o komforcie, bo to zagadnienie jest motywem przewodnim tego opowiadania :) No ale ja w przeciwieństwie do Ciebie szybciej je skończę, bo nie jestem w stanie wykrzesać z tego pomysłu regularnej książki :)) I nawet tego nie chcę, choć sąsiad mi wspomniał, że scenariusz filmowy powinien mieć objętość 200 stron :))))
  15. @violetta A może być Twoja książka Rozkwitaj?
  16. V. Oboje mieli ten niebywały komfort, że jeszcze ciekawiły i interesowały ich te wszystkie reklamy, banery, ogłoszenia, hasła reklamowe, rysunki, te czy inne przerywniki i tym podobne. Oni jeszcze nie widzieli w zatrzęsieniu powyższych kolokwialnie mówiąc śmieci i bałaganiarstwa i jednej wielkiej matni ideologicznej i światopoglądowej i każdej innej. Co i rusz zatrzymywali się pod jakimś banerem, śmiejąc się bezbrzeżnie i strojąc sobie żarty wymieniali się najróżniejszymi spostrzeżeniami. Jeszcze nie czuli przesytu przekazem, ani naiwności, wylgarności, goryczy, czy krótko mówić topornej nieprawdy wielu z tych ogłoszeń. Mieli ten niebywały komfort nie zdawania sobie sprawy, co właśnie było tak bardzo w nich urzekające. Nie zmienia to faktu, że ona influencerka miała całkiem nieźle już wyrobiony zmysł plastyczny i internetowy dlatego co i rusz obsypywała go jakimiś spostrzeżeniami na temat tej, czy innej reklamy. Jako że oboje nie byli przemęczeni stać ich było na ciekawą i żartobliwą wymianę zdań w tym zakresie. I gdzieś pod banerem hasła „Rozkwitaj”, zresztą o ile się nie mylę również tytułu całkiem niezłego tomiku poetyckiego polskiej poetki Violetty Andrzejczak przystanęli i zrobili sobie zdjęcie. Dokładnie rzecz biorąc poprosili jakiegoś przechodnia, aby cyknął im zdjęcie przedniej marki telefonem komórkowym z fantastycznie rozbudowanym aparatem cyfrowym. Ich twarze promieniały radością. Oboje całkiem fajnie wyszli na tym zdjęciu, a jak wspomniałem byli nieźle dobrze i starannie ubrani i uczesani, no piękni po prostu, że gdy kiedyś – dużo później – ona wrzuciła to zdjęcie w media społecznościowe szereg jej obserwatorów pozazdrościło jej w sposób absolutnie nie zakłamany. Nikt nie miał pretensji, że nie pasują do siebie, że są źle dobrani, że on nie odpowiada wysokim wymaganiom dla partnera niebywałej urody influencerki i że jej nie sprosta. Pewnie działo się tak też dlatego, że ona wcale nie była influencerką na topie i nie miała najwyższych, ogólnopolskich aspiracji. Ilość hejterów była doprawdy znikoma, bo ci zainteresowani byli znacznie bardziej problemami osób na topie, czy najróżniejszymi kwestiami politycznymi, których co jak co, ale nie brakuje, a wręcz przybywa w zastraszającym tempie i nie ma w tym wcale a wcale przesady. Było dla niej czymś w pełni wygodnym, że on odpowiadał oczekiwaniom osób śledzących jej profil, co zresztą okazało się dopiero po ładnych kilku miesiącach ich znajomości, bowiem całkiem długo zwlekała z wrzuceniem tego zdjęcia do socialmediów. Zdjęcie mówiło, hej, oto właśnie jest para, która świetnie do siebie pasuje. Zdjęcie mówiło, hej, oto jest para, która darzy się zaufaniem i oto jest para, która wręcz musi się dobrze rozumieć. Zdjęcie mówiło, oto jest para, która niezmiernie się cieszy z bycia razem. To właśnie to, z pozoru niewinne zdjęcie, przekonało ładnych kilka osób, żeby mocniej zainteresować się jej działalnością. Skoczyła w górę sprzedaż któregoś z towarów, a kwestia ich związku przełożyła się wymiernie na jej zyski z działalności influencerskiej. Znów wygrał komfort, który po raz kolejny umocnił tę parę w postanowieniu bycia razem. Nie mieli żadnych racjonalnych powodów, aby tej znajomości się nie przytrzymać na dłużej, więc się jej przytrzymali. Drobne sprzeczki o na ogól niedorzeczne sprawy nie były w stanie im przeszkodzić, a więc nie przeszkodziły. Proste? Jednym słowem oni wcale niespecjalnie musieli wychodzić z własnej strefy komfortu, co umacniało ich w tu i teraz, a nawet całkiem mocno cementowało ich związek. Narrator powyższego trochę im zazdrościł, bo opisując te, czy inne zdarzenia z ich barwnego i kolorowego życia niestety niejednokrotnie musiał z tej strefy wychodzić, no ale i on lubił obserwować i opisywać tę nieprzeciętną parę, dlatego czasem czynił większość akapitów raczej z niekłamaną i szczerą intencjonalnie przyjemnością. Jednym słowem wszyscy byli zadowoleni, czyli sprawy zmierzały w jak najlepszym kierunku, bowiem dlaczego miałyby tak nie zmierzać?
  17. @Corleone 11 Tutaj piszę coś mam nadzieję ciut innego. Na bazie historii, która jest ładna i od samego początku dobrze zmierza i rokuje, omawiam szereg niedomagań reala. W intencji autora ta para jest przykrywką do pewnych, mam nadzieję głębszych, wypowiedzi. To mój pomysł i ode mnie zależy jak go poprowadzę. I naprawdę nie wiem gdzie mnie to pisanie zaprowadzi i wbrew tytułowi, roboczemu skądinąd, mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie opowiadanie :) Na razie intensywnie, ale przyjdzie czas gdy i temu opowiadaniu dam odpocząć :) No ale chyba wolność także ten tego mam chyba niezbywalne prawo tak pisać, zresztą cokolwiek by to nie było :)) I chyba mam prawo w tekście się zatracić, choć na mój gust to akurat nie jest najwyższych lotów literatura :)
  18. @Rafael Marius nie ma za co, wiersz mnie może nie urzeka, ale kawał literatury to jest i o to chodzi.
  19. @Leszczym zresztą tutaj to i Mesjaszowi przez duże M nikt nie da być Mesjaszem, także spokojnie, bez obaw ;)
  20. @Corleone 11 nad tym, czy innym słowem jeszcze popracuję, ale gonię na razie za całością ;) Interpunkcja natomiast mnie niekiedy przerasta i od dawna tak miewam ;))
  21. @intro Moim skromnym zdaniem tutaj się już nie da nie lawirować, po prostu nie ma takiej możliwości :)) No ale to moje prywatne jest zdanie i nie koniecznie trzeba się z nim zgadzać :)
  22. @violetta Chodzą i bardzo to lubią :)) I faktycznie w ekranie kinowym bywa coś z lustra, potwierdzam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...