Klosz
Położyłeś mnie pod kloszem jak eksponat,
albo deser suto lśniący od polewy.
Uwolniona, byłam ornamentem komnat,
kruchość kształtów kosztowałeś jak kęs bezy.
Konsumować znów skończyłeś z niedosytem,
(„przez chroniczną zmorę braku apetytu”).
Wino język rozwiązało mową głodną,
jawiąc twej rozwiązłej diety różnorodność.