@Dag
W pełni się z tobą zgadzam.
Nigdy nie narzucam interpretacji. Cieszy mnie jak ktoś, 'wygrzebie' z mojego wiersza coś dla siebie.
Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
bardziej byliśmy
kiedy nie drukowali nas
na żadnej mapie
po niezliczonych pniach
wiją się nasze dusze
bezsilne
a psy
od czasu do czasu
wygrzebują z ziemi kości
w leśnym półmroku
sen trwa
w najgorsze
ciemnozłota jasność zachodu
wygładza ostre kształty
i zmienia obłoki w plastry miodu
cienie
stają się coraz dłuższe
łasko trwania
od błękitów po niepokojące róże
zanim znów zostanę człowiekiem
zanurzę dłonie w źródlanej wodzie
i dotknę wspomnień
złotą rybką
daleko od szosy
na podłodze
z płyty paździerzowej
truskawkowe twarze
bujają się
w rytm czekoladowego walczyka
uprawiając survival
na papierowych obrusach
tworzą swojską awangardę
kolekcjonerów damskich majtek
o brzasku biały miś
kisielem
maluje obraz
Ręce Boga
a kiedy ojciec
pijany ze szczęścia
wracał do domu
po pierwszomajowym pochodzie
matka
poprzez swoją dezaprobatę
stawała się
jednostką aspołeczną
wciśnięty
między Karla Marksa
a Karola Wojtyłę
musiałem dorosnąć