bywało
że widywałem anioły
na parapecie
lecz gruchały
w niezrozumiałym języku
u progu świata
jej biel
dosłownie gorzała
wyrzutem sumienia
cień płynął
w lustrach sklepowych witryn
aż
na ulicy krzyżowej
napisałem wiersz
chwiejnym krokiem
świtezianki
i upiory
krążą mi nad głową
to już prawie pewne
bajkowy morał
chuj strzelił
wpięty
w bezdomną namiętność
z dnia stworzenia
Adama i Ewy
na tle
słomianej maty nieba
wypatruję jasnej plamy
tam gdzie gwiazdy
jak złote jabłka ze snów
i wszystkie stworzenia
mieszkają
w jednym sercu
a kiedy
ostatni oddech
ostatnia bliskość materii
tu pomiędzy trawą
deszczowe krople
z białym kwiatem jaśminu
i ja
przytulimy się do ziemi
a puenta
na pewno mnie zaskoczy
@Domysły Monika ...kawał..., jest ok. :)@Nata_Kruk @andreas
"Jak we śnie tak i na jawie
nic nie jest takie jak się wydaje"
Dziękuję za komentarze, pozdrawiam.
zobaczyć jak nikt inny
pierwszy słoneczny promień
na liściach w ogrodzie
ciche łkanie
wśród kryształowych sfer rosy
zabłąkane ciało niebieskie
wzmaga zachwyt
ukryty w moich oczach
niekończący się ciąg
objawień natury
ostrze przemijalności
obmywam łzami uniesień
denerwują mnie ćmy pod latarnią
nie lubię konkurencji
za to kontrasty bardzo
mam w torebce różaniec
a pod spódnicą
gołą dupę
modlę się o brzasku a nocą
otwieram grodzie
dla rozpusty pasterzy owiec
tuż za rogiem przyzwoitości
czekam
na pierwszy kamień
lifting 2024