JWFA

Nie ma gnid tylko w Morskiej Krynicy Są za to dzicy oszczepnicy

Może wespnę się na piramidę Nie przejmując się niczym

W rękę mnie uszczypcie Daję słowo, widziałem Artemidę

Brzmi jak zdrowotne kłopoty Radzę iść do lekarza

Fajny tekst

Sam do końca nie wiem A to pech, o!

Może w stresie, ale śpiewa pieśń Głos po światłowodach się niesie

A ja spotkałem się z mitem Że nie ma grypy w lecie

Panie Lachu Pustelniku... Nic ważnego nie powstanie W takim niespokojnym stanie Niech Pan ulży swojej chuci Do pisania pędem wróci!

Masz sporo racji Może to będą ogródki piwne?

I będzie się z nich sok słodki piło Takie będą te ogrody dziwne

Przez moment śnieżne były gaje A teraz znów się ociepliło

Ewentualnie można zatkać dziurę Przy pomocy kaszy

Próżne moje pitolenie Każdą dziurę da się zeszyć

Kaszę mam, dziękuję bardzo Trochę jeszcze się tu polenię

Co mnie Pan tu zastrasza? Bo chwycę myszkę i kliknę!

Faszerowałbym ołowiem Ale nie mam kałasza

Dlatego lepiej wężem nie wywijać Do roboty lecę

Pomysł to niedorzeczny By wywijać nią jak kobra

To jest o byt wieczny trójmecz Mecz to jak miecz obosieczny

To jest bardzo długi skecz Wielki upór jest konieczny

Z nieba ona spadła! Znów na baczność rymy stoją

Toć Abla zabił brat, jak mówią za to, że zabrakło USB kabla

Trzeba mieć ogładę Albo najeść się selera

Dam radę! Jestem zwycięzcą, cholera!