Stał obok lodowych wrót.
Wisiały długie sople.
Słyszał stękania, jęki.
Jego dłoń przymarzała…
Choć w oczach miał żyłkę
„ rezygnacji i śmierci”,
posiadał pulsujące,
rozgrzane, świeże serce…
Postanowił przekroczyć
wrota Królowej Zimy.
Życzliwą – biedną staruszkę; obdarowuję
zaklętym wrzecionem i przędzą,
zamiast dać złoto.
( Dar jest wydajny.)
Będzie przędła ubrania z zalet,
również dla ducha.
Znów nastały dziwne czasy.
Miesza się groza z tajemnicą.
Biorę kartkę i notuję.
Otwierają się nowe wymiary.
Spoglądam w niebo,
widzę błyszczący talerz.
Spisałem różne teorie.
Szukam fizycznego i twórczego ładu.