Myśli wyrwane,
 
	ikarowe trajektorie,
 
	śmieci kosmiczne
 
	odpadki.
 
	 
 
	Mam dosyć ciemności,
 
	wystarczy mi, aż nadto
 
	kiedy odwracam oczy
 
	to głupie.
 
	 
 
	Zapominam kochać duszę.
 
	 
 
	Rdzawy ogień krwi,
 
	toczy się ów ruinią
 
	- głuchy jak noc;
 
	upada ciężko nastą stroną
 
	bezsenności...
 
	 
 
	Przepaść wieczności
 
	-pamięć płata figle,
 
	prosto z roztkliwionego
 
	do kości brzasku, jej słów
 
	echa dnia
 
	i szepy ostrzą się.
 
	 
 
	Zapominam kochać duszę
 
	- to niesamowitre, że wciąż we mnie wierzy.