Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Patryk Robacha

Użytkownicy
  • Postów

    598
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Patryk Robacha

  1. szkoda, że nikt nie skomentował :( Liczyłem na Wasze opinie, moi mili :(
  2. Kochani moi, Pracuję obecnie nad onomatopeicznym wierszem. Będę wdzięczny za wyrazy dźwiękonaśladowcze. Wiersz ma opisywać spacer artysty po uliczkach miasta, spacer kiedy patrzy się nie oczami, a uszami. Słucha się dźwięków, widzi się je i czuje, może mają nawet zapach jakiś? Wrzucajcie, proszę, każdą onomatopeję, jaka przyjdzie wam do głowy. Początek jest taki: Obcasów po bruku raz po raz stukot klekot tupot w tanga takt. Prochowiec szelestem szepcze żeby uchem strzyc miasta szmer. Dżdżu parasolkowy głuchy plusk basowy bulgot - studzienny chlust. Wrzaskliwy wicher ryczy i piska Grom odgraża się w wyzwiskach.
  3. Szanuję to, ale mówię nie.
  4. dość dość, ale w tej liryce inwokacyjnej trochę brakuje konsekwencji: - spoglądam w oczy Ci - gdy twe obrazy tutaj przydałoby się poprawić gramatykę.
  5. ' toś odmalował niedzielę na tęczowo. poczułem się trochę nieswojo po tym wierszu, bo niby artysta i że co - smutek, płacz i samobójstwo?
  6. w sumie nie widzę różnicy bo iloraz mam jak iloczyn przez zero wybacz - jakoś tak samo weszło do głowy
  7. byłoby, tak też to zapiszę sobie. Dziękuję
  8. w sumie nie mam nic do dodania
  9. czemu ty ciągle pytasz „czemu”? czemu ty po prostu nie wiesz czemu? czemu? jak jadę autem to, zazwyczaj ponad dwieście to, zazwyczaj bez pasów czerwone czasami nie jest znowu tak bardzo czerwone czemu? tego wszystkiego się nie wstydzę tego alkoholu tego, że czasem coś wezmę tego, że coś wtedy zobaczę zrozumiem może nawet tego, że ta czy tamta tego, że gardzę człowiekiem że wspomnę znienacka, że się powieszę czemu? żądasz rozmów, opowiadań a przecież ja już odpowiedziałem możliwe, że nie dosłyszałaś, bo chyba nie użyłem słów ciemno było i zimno
  10. Pierwsza strofa niesamowita. Drugą bym usunął. Pierwsza wyczerpuje głębię
  11. Moi mili, bezwzglednie odcinam się od propagowania treści rasistowskich. jestem przeciwny wszelakiej nietolerancji. jako antywartość rozumiałem (i byłem pewien, że to oczywiste) następujące antynomie: rodzina - kładziemy się spać z kim popadnie marzenia - rzeczywistość schemat - brak schematu konwenans - nonkonformizm etc
  12. byłem, przeczytałem
  13. szanuję to.
  14. Absolutnie nie wolno tego podpalać! Aczkolwiek nie zabronisz nikomu czerpać radości z antywartości - a są tacy i stanowczo protestuję, żeby odbierać im do tego prawo.
  15. Iicentia poetica - ja mam dość form, zasad, ja chcę oddawać perwersję życia (a jest tej perwersji wszechświat - na każdej płaszczyźnie) w sposób niecukierkowy, nielandrynkowy - w sposób prosty. Klementyna pokazuje, że stosunek do życia nie musi opierać się na pozytywnych przesłankach (miłość, kupno domu, ciepły deszcz, tęcza, brak zaparcia) . To, czego metaforą jest palenie domów, mordowanie, a więc antywartość etc. - może również powoływać do życia radość, wesołość, optymizm.
  16. Wrzucam do wierszy gotowych, bo święcie wierzę, że jest gotowy. Ciekaw jestem co o nim powiecie. Lubię go, choć jest ciemny i absolutnie niewymagający, ale czy oby na pewno? Klementyna szła środkiem wsi moje zwłoki ciągnęła za nogę w lewej dłoni trzymała pochodnię, którą podpalała słomiane chaty a wyraz twarzy miała taki, jakby chciała wołać "kocham cię, życie"
  17. 2 strofa i 3 strofa - lecz 2 razy. Poza tym temat ciekawy - choć moim zdaniem trzeba by tu było wrzucić trochę więcej ekspresji. Ja nie widzę zbytniego żalu - co najwyżej rozczarowanie.
  18. Zamiast krzyczeć i unosić się zupełnie niepotrzebnie, to zasugeruj proszę dział, do którego to wrzucić. Dziękuję. Zgadzam się, z limerykiem nie ma to nic wspólnego.
  19. Jak leśne rykowisko nasze śródmiejskie disko choć trochę wbrew przyrodzie na seksualnym głodzie ufarbowana lala co pręży się i słania niby tanecznym krokiem i jedynym urokiem pożądliwym swym spojrzeniem rozgląda się za jeleniem a jelenie w modzie mają przyglądanie się tym lalom i czynią sobie zakłady tę wyruchać będę rady takie oto rykowisko w śródmiejskim rucho-disko jelenie wyć nie potrafią łanie wszystkich dupą raczą
  20. @beta_b @poczwarka przeczytajcie proszę pierwszą i ostatnią strofę, resztę pomińcie, ale trzymajcie w pamięci zawartość. czy pomimo oszczędności słów, emocji, doświadczeń, treść wiersza staje się teraz przerażająco rzeczywista?
  21. Umieszczam kolejny swój wiersz z serii wierszy egzystencjalnych, których celem nie jest przejaskrawianie rzeczywistości, a ekspozycja pewnych zachowań zupełnie pozbawiona fałszu, ubrana jedynie w nie do końca oczywistą formę. Co sądzicie? ty mówisz dobry wieczór ciemność po podwórzu rozlewa się ja tak z samego rana piję ciemność po podwórzu rozlewa się płonie w żyłach alkohol dwudziesta druga trzecia w pół do drugiej idę krzyki kogoś na kogoś siódma w nocy jadę alkohol dogasa dobry wieczór odpowiadam mrużę oczy słońce w twarz mi się jaskrawi
  22. O, z całym szacunkiem, ale to jest dobry przykład na to, że ból i cierpienie nie u wszystkich wyzwala talent twórczy. Z całym szacunkiem, ale nie.
  23. Powtórzę się! Obydwoje jesteście wspaniali. Moje wiersze, może z czasem trochę bardziej się tutaj będę otwierał, są często bardzo bezpardonowe - kolokwialnie rzecz ujmując podmiot liryczny mówi jak jest.
  24. @jan_komułzykant Zdecydowanie pierwszy wariant jest lepszy. Utworzyłem drugi, będąc ciekawym intencji @MaksMara , ale w zestawieniu faktów, odczuć podmiotu lirycznego oraz całego tła, ta pierwsza kompozycja jest doskonała. Powracam więc lirycznie do punktu wyjścia. Dziękuję Wam, dobrzy ludzie :)
  25. @jan_komułzykant @MaksMara tak to widzę po zmianach. ostatnia strofa ni kupy ni dupy się umyślnie nie trzyma. jest tragizmem rezygnacji i wyparcia. Potem A ja byłem wtedy w teatrze, to było w ubiegłą niedzielę, dzień rozległy, a ja pijany, zmór i upiorów zdrowie piłem, nie jadłem, piłem właśnie a potem w tym teatrze byłem. A po teatrze chwiejnie szedłem, to było czerwone? – przeszedłem i wódkę potem piłem, z tymi aktorzynami, i z łódzkimi Żydkami, pomnik Tadeusza był świadkiem naszym. A potem nagle pić przestałem, wstałem, odszedłem, jakiś rower wziąłem i pojechałem, pognałem nocnym miastem, chciałem po raz ostatni wszystko naprawiać reperować, kochać. Narzędziami pobiliśmy się, ze słów zrobionymi kijami, goryczy twarzą pełną, wyprostowaną ręką i w drzwi utkwionym palcem „odejdź” cichym wymamrotałaś, szeptem. I znowu wódkę piłem potem. i pamiętam - to było wtedy, kiedy cię straciłem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...